Pokazuje: 49 - 60 of 342 WYNIKÓW

Okulary korekcyjne – jak dobrać, co warto wiedzieć.

Moja przygoda z okularami korekcyjnymi rozpoczęła się 4 lata temu, kiedy nieświadoma tego, że mam astygmatyzm zaczęłam źle widzieć napisy na telewizorze. Z początku myślałam, że popsuł nam się telewizor, który jest turbo stary, ale potem okazało się, że to raczej wzrok mi się popsuł, a nie telewizor. I tak zostałam okularnikiem, a okulary korekcyjne zostały ze mną na … stałe.

(więcej…)

3 lata. „Teraz musisz, Mała unieść jeszcze więcej”.

3 lata temu, 2 stycznia 2017 roku zostałam wezwana na badania. Szłam z uśmiechem. Wyszłam z płaczem. Padła wtedy decyzja o przerwaniu ciąży następnego dnia. Po raz drugi miałam zostać mamą wcześniaka. Po raz drugi coś poszło nie tak. Mój organizm po raz drugi odrzucał ciążę. Jedno pytanie odbijał się w mojej głowie jak piłeczka ping-pongowa „dlaczego znowu ja?„.

(więcej…)

Witaj 2020!

W rok 2020 weszłam z wirusem, którego musiałam dzisiaj wszelkimi możliwymi metodami wybić, bo w piątek mój drugorodny ma swoje 3 (jak to możliwe?!) urodziny. Właśnie wróciłam do żywych, odpaliłam kompa i rozpoczynam rok 2020. W gruncie rzeczy mam wiele planów, wielu cudownych ludzi, którzy za mną stoję i głowę pełną pomysłów. Motywacji trochę mniej. Ale to da się wszystko załatwić.

(więcej…)

Szczypie w nosy, szczypie w uszy … Czyli czego zazdrości mi Jaś.

To zdjęcie zrobione było dokładnie 3 stycznia 2016 roku. Nie wiedzieliśmy wtedy, że za równiutki rok dołączy do nas ktoś jeszcze i każdy kolejny 3.01 będziemy świętować. Poza datą (która jest datą urodzin Staszka) na zdjęciu jest coś jeszcze. Sanki. Użyliśmy je wtedy po raz ostatni. Ponieważ nie ma u nas zim. Prawie w ogóle. Mamy za to za oknem nawet po 10 stopni. W grudniu …

(więcej…)

Grudzień po mojemu.

Obchodzę grudzień po mojemu. W zgodzie ze sobą, rodziną i tradycją w której byłam wychowana i której nigdy nie chciałam się pozbyć. Wzięłam z tej tradycji pewną część i magię, którą napędzane są renifery ciągnące sanie Mikołaja. No i te elfy, dzielnie pomagające, aby dzieci dostawały pod choinką prezenty. Ja nazywam to tradycją grudniową, inni kierują w moją stronę jedno słowo: „hipokrytka„.

(więcej…)

Zdrowie w pakiecie dla całej rodziny.

Kiedy przyszłam na świat blisko 29 lat temu okazało się, że mam wadę genetyczną kręgosłupa. Dzisiaj na usg lekarze byliby w stanie wykryć to na USG i przygotować na to moich rodziców, ale wtedy wychodziłoby to poza możliwości ówczesnej diagnostyki prenatalnej. Diagnoza padła szybko, bo była widoczna gołym okiem i nie pozostawiała złudzeń. I choć miałam nie chodzić,i los obszedł się ze mną łaskawie i na pierwszy rzut oka nie widać problemu, to jednak im jestem starsza tym jest ciężej.

(więcej…)

Rok 2019. Moje (nasze!) sukcesy.

Fakt, że mamy koniec listopada (a nie grudnia) niczego w sumie nie zmieni, bo nie sądzę by zadziałało się coś więcej w grudniu w mojej blogowej „karierze”, co mogłoby zaćmić to co poniżej opiszę. A ponieważ ten rok był dla mnie ogromnym sukcesem postanowiłam Wam go podsumować. Wam, osobom, które są dla mnie całym fundamentem bloga i mogę śmiało napisać, że o taką ekipę walczyłam!

(więcej…)

O zrzucaniu kilogramów i ludziach, którzy za mną stoją popychając do działań.

Jestem jedną z tych osób, które do wielu rzeczy mają słomiany zapał. Tak było przy każdej mojej „diecie cud”, która ostatecznie polegała na tym, że owszem – zrzuciłam z 5kg, ale potem przychodziło kolejne 7. Przy wzroście 156cm widać każde 100 gramów, a co dopiero dodatkowe 5 czy 7 kilogramów. I tak pewnego dnia jak stanęłam na wadze w aptece po raz pierwszy w życiu widziałam cyfry, którE mówiła wszystko, a najbardziej to, że mam nadwagę. BMI kwiczało. Ja też.

(więcej…)