Kobiety z kart historii i ich (trudne) macierzyństwo.

Jaką matką była Maria Antonina? Ile razy w ciąży była Marysieńka? Kto widział śmierć męża i żył ze świadomością, że zaraz wymordują również jej dzieci? I czy wiecie, że królowa Wiktoria choć była tyle razy w ciąży i jest uznawana za babkę Europy nienawidziła ciąży, porodów i … macierzyństwa?

 

Aleksandra Fiodorowna widziała śmierć męża i umierała ze świadomością, że mordują również jej ukochane dzieci. Była ostatnią carycą Rosji. Pierwszy został zamordowany jej mąż jednym strzałem w głowę, a potem ona. Jej córki miały mniej szczęścia. Miały najdroższe na świecie kamizelki kuloodporne (pozaszywane diamenty w gorsetach), więc były dobijane bagnetami. Masakra miała miejsce w 1918 roku.

Aleksandra – a właściwie – Wiktoria Alicja Helena Ludwika Beatrycze z Hesji-Darmstadt – nie cieszyła się sympatią ani poddanych ani dworu. Razem z Mikołajem II byli szczęśliwym i kochającym się małżeństwem, ale kompletnie nie nadawali się do rządzenia tak wielkim krajem jakim była Rosja. Mikołaj II bardzo szybko został władcą po śmierci ojca, a był do tego zupełnie nieprzygotowany, bo Aleksander III ograniczał mu naukę w tym zakresie.

Mikołaj II i jego żona mieli piątkę dzieci, z czego najpierw urodziły się cztery córki (Tatiana, Olga, Maria i Anastazja), a każdy kolejny poród dziewczynki martwił ich. Nie oznacza to, że nie kochali córek, po prostu rolą kobiety było urodzić następcę i na to liczyli zarówno Mikołaj jak i Aleksandra. Kiedy w końcu Aleksandra urodziła upragnionego syna radość nie trwała długo. Okazało się, że Aleksiej cierpi na hemofilię.

 

 

Matka Aleksandry Fiodorowny – Alicja Koburg – zmarła w wieku zaledwie 35 lat. Była córką Królowej Wiktorii. Mimo wielu ostrzeżeń ze strony lekarzy troskliwie opiekowała się chorą na błonicę 4 letnią córeczką, która zmarła jako pierwsza. Wkrótce potem zmarła Alicja. Wtedy nie było oczywiście szczepień, które mamy dzisiaj, więc śmiertelność była duża.

Już wcześniej Alicję Koburg spotkała ogromna tragedia. Jej ukochany synek Fryderyk mając 2.5 roku wypadł z okna pałacu. W wyniku obrażeń zmarł, co bardzo podkopało zdrowie psychiczne Alicji i przyczyniło się do późniejszego zachowania jej córki – późniejszej carycy Rosji – która przez rodzinną tragedię jaką była śmierć rodzeństwa i matki była introwertykiem.

 

Jeżeli chodzi o Romanowów to inna Aleksandra Romanowa (wcześniej Aleksandra Grecka), de facto urodzona w 1870 roku (gdzie caryca 1872) zmarła bardzo młodo w wieku 21 lat temu i to 6 dni po przedwczesnym porodzie. Przedwczesny poród rozegrał się dlatego, że księżna upadła wchodząc na łódkę. Jej syn, urodzony 2 miesiące przed czasem przeżył i to tylko cudem. Uznano, że pewnie i tak nie żyje i wszyscy zajęli się księżną, zaś Dymitra pozostawiono gdzieś z boku. Ktoś jednak w międzyczasie zdał sobie sprawę, że jednak jest inaczej. Brano go nawet później pod uwagę jako kandydata na męża jednej z córek Mikołaja II.

A TERAZ PRZEJDŹMY NA NASZE POLSKIE PODWÓRKO. 

Nie wiem dlaczego tak mało mówi się o Marii Piotrowiczowej, a przecież w gruncie rzeczy jest to kobieta, która zapisała się na kartach historii jako bohaterka. Kiedyś trafiłam na wzmiankę o niej w jednej książce. Maria brała udział w Powstaniu Styczniowym. Nie jako sanitariuszka, ale faktycznie pojechała konno aby walczyć. Kiedy jednak pewne było, że bitwę przegrają, miała możliwość poddania się. Nie skorzystała z tego.

Kozacy okrutnie pastwili się nad jej martwym ciałem. Kiedy była rozrywana okazało się, że była w pierwszej ciąży. Na dodatek z bliźniętami. Jej mąż, który również został ranny i dochodził do siebie po ciężkich obrażeniach myślał, że Maria przeżyła. Lekarze bali się powiedzieć mu o śmierci ukochanej żony.

 

Izabeli Czartoryskiej chyba nie trzeba przedstawiać. Często jednak jest mylona z Izabellą Działyńską z Czartoryskich i jest wiązana z gołuchowskim zamkiem. Izabella Działyńska z Czartoryskich była wnuczką Izabeli Czartoryskiej z Flammingów i w porównaniu do babci była bezdzietna co przyczyniło się do wygaśnięcia rodu Działyńskich na jej mężu Janie Kantym.

Jednakże w tym poście chce się skupić wyłącznie na księżnej Izabeli Czartoryskiej z Flammingów, żonie księcia Adama Czartoryskiego, bo jeżeli chodzi o macierzyństwo i w ogóle o ilość dzieci to jest tu dużo do opowiadania.

Zacznę może od tego, że Izabelę wychowywała babcia, ponieważ jej mama zmarła zaraz po porodzie. Co ciekawe ojciec Izy ożenił się następnie z młodszą siostrą zmarłej żony, ale i ta zmarła przy porodzie. Z pamiętnika syna Izy wynika, że siostry nie tylko zmarły tego samego dnia w odstępie dwóch lat, ale jeszcze dodatkowo w tym samym domu i łóżku.

Iza została wydana za mąż bardzo szybko, bo już w wieku 15 lat. Jako jedynaczka była bajecznie bogata i na tamtym etapie był to jej jedyny atut. Krótko przed ślubem zaraziła się ospą i jak wynika z wielu opisów, które się zachowały wynikało, że na jej twarzy były tzw. „dzioby po ospie”. Straciła również włosy. Szła więc do ślubu w stanie lekko mówiąc niefajnym. Ponoć księżna Lubomirska – siostra Adama -mdlała na jej widok i rozpaczała kogo to jej braciszek chce wziąć za żonę.

Potem Iza się jednak wyrobiła i była uznawaną za jedną z najpiękniejszych kobiet swoich czasów.

Iza miała 7 dzieci. Ale to co najciekawsze nie wszystkie były jej męża. Adaś sam był niezłym lovelasem a na zdrady żony przymykał oko i uznawał dzieci za swoje z wyjątkiem jednej córki, ale to tylko dlatego, że nie było go rok w domu, więc było jasne jak słońce, że to nie jego. Jednakże jak łatwo się domyślić skoki w bok Izy były tajemniczą poliszynela.

Cecylię Baydale – bo o niej mowa – Iza urodziła w Paryżu. I to nie tak, że zostawiła ją byle komu i miała ją gdzieś. Nie. Po Rewolucji Francuskiej nawet ściągnięto ją do pałacu Czartoryskich by była bezpieczna i stała się wychowanką swojej przyrodniej siostry Marii (na tą akurat wołali „Ciołkówna” od herbu Stacha Poniatowskiego naszego ostatniego króla, który był jej biologicznym ojcem), ale oczywiście nie wiedząc, że Iza jest jej matką. I być może to wszystko by się nie wydało, gdyby Cecylia nie zakochała się z wzajemnością w swoim przyrodnim bracie Adamie. Brzmi trochę jak „Moda na sukces”, ale jednak to działo się naprawdę. Kiedy zakochani obwieścili rodzicom, że zamierzają się pobrać, Iza wyjawiła rodzinną tajemnicę. Adaś szybko znalazł sobie żonę, a Cecylia przeszła załamanie nerwowe i nigdy nie wyszła za mąż.

Izę  spotkała również  tragedia związana ze śmiercią innej córki. Kiedy Teresa bawiła się przy kominku jej sukienka zajęła się ogniem. Choć szybko udzielono jej pomocy dziewczyna zmarła w wyniku rozległych poprzeń. W tym czasie Izabela leżała w połogu po trudnym porodzie i w krótkim czasie straciła również córeczkę którą urodziła. To wydarzenie doprowadziło do głębokiej depresji u Izy.

 

Maria Wirtemberska z Czartoryskich – ta sama, która zaopiekowała się Cecylią –  aby otrzymać rozwód z mężem, musiała zgodzić się na zostawienie z mężem wówczas ich jedynego, 2 letniego synka. Zostawiła go z ciężkim sercem. Były mąż wychował Adama Wilhelma w duchu wrogości do Polski, podczas gdy Maria była patriotką.

 

A królową Bonę znacie? Pewnie tak i co ciekawe często kojarzy się ją z włoszczyzną, którą rzekomo przywiozła do Polski, a to akurat jeden z mitów na jej temat, a jest ich w sumie sporo.

Bona – podobnie jak wszystkie władczynie tamtych czasów – miała jeden cel w życiu. Urodzić synów. Małżeństwa nie były zawierane z miłości, a były po prostu zwykłym kontraktem politycznym. Na dodatek Zygmunt I Stary był od niej starszy o całe 27 lat. W porównaniu jednak do innych kobiet, które rządziły w XVI wieku Bona była starannie wykształcona w podobnym stopniu co ówczesny mężczyźni na co bardzo naciskała jej matka. Stąd też jej duży wpływ polityczny w późniejszych latach. Tak naprawdę Bona dorobiła się większego majątku niż Bill Gates. 😉

Bona i Zygmunt I Stary mieli 5 dzieci, w tym jednego tylko syna. Bona jednak zaszła w ciążę po raz 6. Niestety będąc w 5 miesiącu spadła z konia  i przedwcześnie urodziła upragnionego chłopca. Według kronikarzy żył kilka godzin, więc są spekulację, że był to jednak bardziej zaawansowany miesiąc ciąży. Po tym porodzie Bona nie mogła mieć więcej dzieci i do końca życia obwiniała się o śmierć syna i nie mogła sobie tego wybaczyć.

Samo macierzyństwo Bony i jej duma w postaci syna też miało wiele prób. Nie była dobrą matką jak zresztą większość ówczesnych kobiet. Dodatkowo Zygmunt II August w międzyczasie popełnił mezalians i to będąc juz królem. Ożenił się z Barbarą Radziwiłłówną, była to miłość jego życia, co doprowadziło do szału zarówno Bonę jak i Zygmunta Starego. Jednak Zygmunt II niewiele sobie z tego robił, ale jego szczęście nietrwało długo. Baśka szybko zmarła prawdopodobnie na raka szyjki macicy.

 

Marysieńka – a dokładniej Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien – była żoną Jana III Sobieskiego. Jan był jej drugim mężem, Marysieńka została wdową, ale zanim to nastąpiło mężuś, który był niezłym hulaką zaraził ją chorobą weneryczną.

Według historyków Marysieńka była ze Sobieskim w ciąży aż 17 razy. Ostatnio jednak czytałam gdzieś, że w sumie mogła przekroczyć nawet 20 ciąż, tym bardziej, że były one przecież również w poprzednim małżeństwie. Wyobraźcie sobie jak silny organizm musiała mieć Marysia, choć należy tu podkreślić, że tylko 4 jej dzieci dożyła wieku dorosłego.

Ponieważ zachowało się bardzo dużo autentycznych listów jakie słali do siebie Sobiescy możemy się z nich również dowiedzieć jak wpływała na nich śmierć dzieci.

Maria Teresa Sobieska zmarła w wieku 2 lat. Marysieńka napisała do Sobieskiego:

„Jestem tak bardzo załamana zmartwieniem, że chyba już nigdy nie powrócę do zdrowia. Niech Bóg pozwoli mi o tym zapomnieć” 

 

PRZEJDŹMY JEDNAK DO KRAJÓW EUROPEJSKICH.

Marii Antoniny chyba nie trzeba przedstawiać. Zanim trafiła na gilotynę została oskarżona o związek kazirodczy z własnym synem. 8 letni chłopiec  w momencie kiedy matka była w więzieniu był pod opieką przydzielonych mu opiekunów (a należy dodać, że był to szewc na dodatek pijak i jego żona). Paradoksalnie chłopiec potwierdził wszystkie oskarżenia, choć według historyków niespecjalnie zdawał sobie sprawę z treści, które rzecz jasna były nieprawdziwe. Możliwe nawet, że wmawiano mu, że w ten sposób uratuje ukochaną mamę.

Dodatkowo Maria Antonina wyprzedziła kilka epok i jako jedna z nielicznych władczyń karmiła piersią i opiekowała się dziećmi, co spotkało się z ogromną krytyką jej matki.

Synek Marii Antoniny zmarł niedługo po rodzicach. Oficjalnie miała to być gruźlica, ale sekcja zwłok wykazała, że był maltretowany. Ostatnie więc chwile życia spędził bity.

 

Cesarzowa Eugenia, żona Napoleona III miała z nim tylko jednego syna. Była bardzo troskliwą matką, ale jej syn zmarł w Afryce walcząc z ludźmi z plemienia Zulus. Eugenia pochowała już męża, musiała jeszcze pochować ukochanego syna i do końca życia nie zdjęła żałoby. Przeżyła syna o 41 lat i dożyła aż 94 lat.

 

Swojego dorosłego syna pochowała również cesarzowa Sisi.  Rudolf razem ze swoją kochanką popełnili samobójstwo, przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Był to jedyny syn Elżbiety Bawarskiej i Franciszka Józefa I i po jego śmierci rodzice stracili nie tylko ukochanego syna, ale też i dziedzica tronu.

Sisi była bardzo tragiczną postacią, choć jej życie jest przedstawione wielu filmach jak bajka, w rzeczywiści było zupełnie odwrotnie. Elżbieta była oczywiście śliczna, a mąż był w niej szaleńczo zakochany. Problemy zaczęły się zaraz po ślubie a kiedy Elżbieta i Franciszek zostali po raz pierwszy rodzicami, dziecko zostało zabrane Sisi przez teściową, która nawet nadała dziecku imię po samej sobie nie pytając nikogo o zgodę. Sisi bardzo przeżyła rozłąkę z córką, a kiedy w końcu udało jej się wziąć małą Zofię w podróż, dziewczynka w wieku 2 lat zmarła na biegunkę. Zarówno Sisi jak Franciszek bardzo mocno przeżyli śmierć córeczki, a dodatkowo Sisi była obarczana odpowiedzialnością bez teściową.

Tylko najmłodszą córką Elżbieta Bawarska się opiekowała od urodzenia i tylko ona jedna mogła sobie wybrać męża. Wywołało to karczemną awanturę między Sisi a jej synem Rudolfem, który przez rodziców tkwił w nieudanym związku.

Sisi cierpiała na anoreksję i miała bardzo duże zaburzenia odżywienia. W talii miała zaledwie 47 cm.

 

__

Chciałabym tym tematem podzielić się swoją wiedzą, ale także pokazać, że historia jest fajna. Zamierzam takich tematów tworzyć więcej. Jest naprawdę dużo kobiet które naprawdę zasługują na poznanie.

Pamiętajcie, że kiedyś kobiety z bogatych domów nie wychowywały dzieci samodzielnie. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale te wyjątki też miały problem z wychowywaniem. Nie miały skąd czerpać mądrych wzorców, bo same były oddawane i wychowywane przez nianie.

Wiele kobiet umierało przy porodzie i cała masa kobiet przeżyła śmierć chociaż jednego ze swoich dzieci. W czasie w którym żyły bohaterki tego postu medycyna nie mogła z wieloma rzeczami sobie poradzić, a co więcej niektóre metody mogły tylko pogorszyć stan zdrowia.

Możecie też na ich przykładzie zobaczyć, że nie wszystkie księżniczki żyją jak w bajce …

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.