Rodzeństwo z dużą różnicą wieku. Od miłości po … „oddaj go może gdzieś co?”.

Między Pawlaczkami jest rocznikowo 8 lat różnicy. Dla mnie różnica jest idealna, dla innych za mała, a jeszcze dla innych za duża. W gruncie rzeczy idealnej różnicy nie ma. Chłopcy skoczyliby za sobą w ogień, no ale są chwile, że gdyby mogli to jeden drugiego by w ten ogień popchnął i odszedł licząc na święty spokój. I tak właśnie czasem moje dzieci się biją i wyzywają. A ja długo zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd. Dopiero potem zostałam uświadomiona, że nie ma w tym mojego błędu. Żadnego…

WIELKA MIŁOŚĆ OD PIERWSZYCH DWÓCH KRESEK.

O tym, że chcemy się starać o drugie dziecko Janek wiedział jeszcze zanim te dwie kreski się pojawiły. Kiedy więc je ujrzałam o 4:30 rano, jeszcze tego samego dnia poinformowaliśmy Janka, że prawdopodobnie będzie miał rodzeństwo. Ucieszył się.

Profesor Szymanowski u którego prowadziłam ciąże ze Staszkiem, sam zachęcał nas do tego by na wizytę zabierać Jaśka. USG 4D pozwalało zobaczyć Jankowi brata w całej okazałości, co początkowo go bardzo fascynowało, ale potem nie chciał już z nami jeździć, bo go to nudziło. Było potem głaskanie brzucha, czytanie do brzucha bajek, rozmowy, obiecywanie zabaw i ogólnie wielka, bezinteresowana i bezwzględna miłość, oraz odliczanie tygodni do pojawienia się rodzeństwa.

Jasiek zawsze był (i to nie minęło) bardzo opiekuńczy w stosunku do małych dzieci. Nie wiem skąd się to brało, bo jakoś nieszczególnie go do tego zachęcaliśmy, ale uwielbiał takie dzieci przytulać, głaskać po głowie, czy brać na kolana. I do dzisiaj wykazuje duże zainteresowanie malutkimi dziećmi. Podobnie jak w stosunku do zwierząt wykazuje się ogromną delikatnością i czułością.

Byłam więc przekonana, że Jasiek jest idealnym materiałem na starszego brata i prawdę mówiąc do dzisiaj nie sądzę by było inaczej. Tyle, że z biegiem czasu po prostu zaczęło między nimi iskrzyć. I co paradoksalnie prowokatorem u nas w domu jest tylko i wyłącznie … Staś.

 

BIJATYKI I WYZWISKA.

Chłopcy mają (mam nadzieję, że jeszcze) jeden pokój. Urządziliśmy go tak, by każdy z nich miał swoją własną przestrzeń, ale jak łatwo się domyślić jeden drugiemu tę przestrzeń zabiera. Łącznie z zabawkami.

Nawet jak ich rozdzielam – a robię to często – to nagle okazuje się, że Jaś chce być tam gdzie Staś, a Staś gdzie Jaś z tymże tu nie ma wymiany pomieszczeń, bo oni razem chcą siedzieć w jednym miejscu, ale tak jakby osobno. I to jest coś, co doprowadza mnie do szału, zwłaszcza jak jestem chora, albo boli mnie głowa, albo macierzyństwo mnie przerasta i mam ochotę wystrzelić ich w kosmos, albo siebie.

Dopóki Staś nie zaczął mówić to używał wyłącznie argumentów siły. Właściwie tę siłę miał wyłącznie w zębach. Jak mu Jaś czegoś nie dał, to gryzł. I od jakiegoś czasu tego nie robi, albo robi bardzo rzadko. Teraz się popychają. Problem w tym, że Jaś jak odepchnie Stasia, to Staś siada, ale niczego się nie uczy i jeszcze bardziej walczy. I ostatecznie muszę ich rozdzielać. I to tylko pod warunkiem, że zdążę to zrobić zanim jeden z nich nie przegnie i zaczyna się płacz, lament i słychać nas na drugim końcu miasta.

Oni oczywiście za chwilę się godzą, przytulają i jest wielkie LOVE, który zmiękczy serce każdego, ale zanim to nastąpi potrafią już dojść do takiego poziomu, że zaczynam się zastanawiać którędy do wyjścia i czy ja w ogóle mam jakieś wyjście ewakuacyjne, a szybko okazuje się, że go nie mam.

Są jeszcze wyzwiska. Tu bywa grubo, bo Staś odkąd zaczął mówić to wszystko powtarza i szybko koduje. Ku naszej rozpaczy i w pewnej rozpaczy Janka, który szybko zrozumiał, że są granice których się nie przekracza. No ale każdy ma swoją dawkę cierpliwości.

Ostatnio Staś wymyślił, że jak nie lubi Jasia to rzuca w niego babolkami i udaje, że wyciąga je z nosa i rzuca w Jasia. Jeżeli zapytacie mi się skąd to wziął to odpowiem, że nie mam pojęcia, bo tego jednego akurat od Janka się nie nauczył …

Raz usłyszałam, że powinniśmy go gdzieś oddać, bo on jest taki dziki jakiś. Staś w ramach vice versa stwierdził, że Jasia na kocha, za to kocha mamę, tatę i Vadera. A potem jest i tak znowu wielka miłość, Jaś przeprasza i się kaja, że Staś jest najlepszy na świecie, ale czasem go wkurza, a Staś mówi, że kocha Jasia mocno bardzo.

 

RODZEŃSTWO. MĄDRE WYCHOWYWANIE.

Wiecie jaki popełniałam największy błąd wychowawczy na początku? Zbyt często za wszystko obarczałam Jasia i uważałam, że to on powinien we wszystkim ustępować (dla wszystkich świętego spokoju), oraz jako starszy powinien wykazywać się większą cierpliwością. I wiem, że to było coś, czego nigdy nie powinnam praktykować.

Zajęło mi trochę czasu by zrozumieć (i to z pomocą mojego oburzonego męża), że to Staś powinien dostać ochrzan za wiele zachowań, a nie wkurzony już do granic możliwości Janek. Obecnie to właśnie Staś ma ciągle tłumaczone, że robi źle, bo kłotnie najczęściej są o zabawki.

Paradoks polega na tym, że Staś uwielbia zabawki Jasia i uważa, że ma do nich takie samo prawo. My wyznajemy zasadę, że to Jaś musi wykazywać chęci na podzielenie się nimi. Faktycznie wyznaczył taką strefę w swoim LEGO, którymi się dzieli, ale są tez klocki niedostępne dla Stacha. Stach z kolei nie dzieli się swoimi zabawkami, za to uważa, że Jaś musi się dzielić. I koło się zamyka, wojna na pełnej pecie i moje ciągłe zastanawianie się jak być mądrym i fajnym i cierpliwym i dobrym rodzicem.

Wiem jednak, że robię dobrze, bo chłopcy naprawdę się o siebie martwią. Kiedy Jaś nabije sobie guza, Staś go pociesza, kiedy Stasiowi dzieje się krzywda (a jak wiecie to dziecko kaskader) to Jaś od razu biegnie, pyta, opiekuje się itp. Do tego Jaś go broni i mówi, że jak pójdzie do szkoły i będzie ktoś Stasia zaczapiał to będzie musiał go zawołać.

Ogólnie się kochają. Są dla siebie ważni.

WSZYSTKO OKEJ.

Ja myślałam kiedyś, że jestem w stanie zrobić wszystko tak, żeby moje dzieci się nie biły. Bo w sumie tą bijatyką to ja byłam ciągle „straszona”, jeszcze w ciąży. I może nie wszystko się sprawdziło, no bo moi chłopcy jednak częściej się kochają niż nie lubią, ale jednak czasem czuję, że to nie to co sobie zaplanowałam. Przynajmniej nie do końca.

Jak zaczęłam o tym pisać okazało się, że to codzienność wielu rodziców, tylko ja miałam wcześniej wrażenie, że  to moja nieudolność wychowawcza a wszystkie dzieci jeden po drugim to rzygają tęczą w swoją stronę, kochają się, wspierają, nigdy nie kłócą i nie biją.

Ale skoro się świetnie ze sobą bawią, Janek sam zaprasza go do zabawy, buduje mu domki, dzieli LEGO uczy różnych bohaterów, włączają sobie bajki tak, żeby mógł to oglądać również Staś, przytulają się itp. to wszystko jest okej?

 

 

I ten wpis chciałam dedykować wszystkim rodzicom, których podwójne macierzyństwo może tylko z pozoru wymknęło się spod kontroli. Ja uważam, że są takie momenty w których musi być burza, by zaraz potem wyszło jasne i mocne słońce.

4 komentarze

  1. Bardzo fajnie opisałaś relacje chłopców .Tak sobie myślę ,że to cudowna prawdziwa miłość między nimi .Bo miłość braterska tak jak i siostrzana nie jest idealna jest poprostu naturalna .U mnie też różnica osiem lat z tym ,że to siostry.Miłosc jak Anki i Elzy ,tulenie całowanie ,turlanie po dywanie ,ale z tym ze starsza jest bardzo opiekuńcza i cierpliwa .Mają oddzielne pokoje a pokój starszej jest oddzielony bramka .Ma swój prywatny świat gdzie mała niewchodzi z butami nieproszona . Relacja miedzy najstarszym bratem a najmłodsza gdzie różnica wieku to trzynaście lat jest mega .Wszystko co robi mała ,śmieszy go do łez ,jest dla niego cudowna ,a ja widzę ,że on bedzie cudownym ojcem .Kiedy piętnastolatek łobuz który patrzy tylko wyjścia z kolegami i gier komputerowych popija herbatkę z dwulatką z różowego kubeczka to jest cudowne,mega piękny widok .
    Natomiast relacja między środkowa córka a najstarszym
    bratem ohoho.Roznica pięć lat ale oni potrafią się tłuc jak nienormalni o ołówek .. o pilota …gonią się wiecznie ,ciągną za włosy,przezywaja ,kłucą ,ale kochają bardzo ….potrafią rozmawiać ,mieć tajemnice przede mną ,pomagać sobie w lekcjach .Młoda robi pracę plastyczne młody tłumaczy jej zadania .Myślę że właśnie tak będzie u Was .Jak widać różne są relacje między dziećmi ale jeśli nie faworyzujemy żadnego to te relacje będą naprawdę piękne i prawdziwe.Życzę Jasiowi i Stasiowi cudownego dzieciństwa,miliona bójek i psikusów oraz cudownych wspomnień bo w rodzeństwie siła !!!

  2. Nie musiałam rodzić dzieci, żeby wiedzieć, że rodzeństwo tak samo często się kocha i wspiera jak nienawidzi, psoci i bije. Po prostu miałam rodzeństwo-nawet dwie sztuki;) Teraz kiedy sama mam trójkę dzieci, mogę tylko powiedzieć, że nie sama różnica wieku ma wpływ na realcje między dziećmi, ale też charakter poszczególnych dzieci, no i na pewno nasze podejście. A z perspektywy czasu- rodzeństwo najbardziej docenia się w dorosłym życiu.

  3. Ja mam siostrę 13lat młodszą. Nikt mnie bardziej nie wkurza jak ona … I cieszę się czasem, że mieszkam dość daleko i rzadko ja widuje. Taka brutalna rzeczywistość.. a tj wszystko przez to, że rodzice "praktykowali" podejście "jesteś starsza, to ustąp". Mała cwaniarw nauczyła się to wykorzystywać, a nasze relacje są jakie są.. dzwonimy do siebie na święta i urodziny… Fajnie, że Tobie udało się pokonać takie podejście. Swoją drogą, u mnie między dzieciakami 10lat, jedno dopiero co urodzone, więc miłość ogromna że strony starszej. Oby jej nie przeszło 😁 a Jaś i Staś są cudowni!

  4. Pytanie z innej beczki…. co to wózeczek ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.