Grudzień po mojemu.

Obchodzę grudzień po mojemu. W zgodzie ze sobą, rodziną i tradycją w której byłam wychowana i której nigdy nie chciałam się pozbyć. Wzięłam z tej tradycji pewną część i magię, którą napędzane są renifery ciągnące sanie Mikołaja. No i te elfy, dzielnie pomagające, aby dzieci dostawały pod choinką prezenty. Ja nazywam to tradycją grudniową, inni kierują w moją stronę jedno słowo: „hipokrytka„.

GRUDZIEŃ. WSZYSCY BIERZEMY W TYM UDZIAŁ. CZY WIERZYMY W BOGA CZY NIE.

Już w połowie listopada w wielu sklepach zaczyna się komercyjna otoczka tych dni. Zaczyna się od czekoladowych bałwanków, a kończy chwilę później na ubieraniu choinek. W Centrach Handlowych z sufity zwisają śnieżynki, złote i srebrne gwiazdy. Na wystawach przyglądają nam się manekiny w modnych w danym sezonie, eleganckich ubraniach w sam raz do wigilijnego stołu.

W sklepach odzieżowych można kupić skarpety w renifery, mikołaje czy śnieżynki. Króluje czerwień, butelkowa zieleń, złoty i srebrny. Zaczyna się pieczenie pierników, a w wielu domach unosi się zapach przypraw korzennych. Do menu w restauracjach dołączają specjalne na ten czas potrawy. Z głośników w sklepach i w radiu słychać angielskie piosenki, które tak bardzo kojarzą się każdemu ze świętami. Jingle bells, Jingle bells, Jingle all the way, Oh what fun it is to ride in a one-horse open sleigh

Już w pierwszym tygodniu grudnia zaczyna się masowa sprzedaż choinek. Chwilę później kontrowersyjna sprzedaż karpi, które mimo wielu protestów nadal są przetrzymywane w wielkich beczkach i wrzucane do reklamówek, aby następnie gościć na stołach, zaraz obok makiełek i kapusty z grzybami.

W wielu firmach są negocjacje na temat czasu trwania pracy w Wigilię jeżeli przypada ona w środku tygodnia. Sklepy otwarte są tylko do danej godziny i zamykany dużo wcześniej niż zazwyczaj. Czy ktoś wierzy czy nie ma w tych dniach wolne. Z każdej strony niezależnie od wiary widzimy ten klimat grudniowego szaleństwa. Jesteśmy nim bombardowani z każdej strony. Nawet miejskie latarnie ozdobione są świecącymi gwiazdami i choinkami. Nawet gorąca czekolada w pucharku w śnieżynki smakuje wtedy wybornie.

 

DO BUTA PREZENT WŁÓŻ I POD CHOINKĘ MARZENIA. 

Św. Mikołaj faktycznie ma wiele wspólnego z wiarą. 6 grudnia obchodzimy więc „Mikołajki”, a 24 grudnia w zależności od regionu Polski prezent zostawia Gwiazdor, znowu Mikołaj, Aniołek czy Dzieciątko.

To w jaki sposób my kojarzymy Mikołaja (grubasek w czerwonym stroju, z brodą i czerwoną czapką z pomponem) ma swój początek w reklamie Coca-Coli i to właśnie Coca-Cola stworzyła wizerunek, który zna obecnie każde dziecko i to na początku XX wieku.

Elfy pomagające Mikołajowi w pakowaniu prezentów, wreszcie sanie z reniferami, które potrafią latać, to wszystko ma niewiele wspólnego z wiarą. Podobnie jak wiara w „Wróżkę Zębuszkę”, czy Zająca Wielkanocnego, który również przynosi drobne upominki.

Pisanie listów do Mikołaja przez dzieci, które wierzą w to, że list zostanie odebrany przez Elfy, to magia dzieciństwa wielu dorosłych już dzisiaj dzieci, które to samo przekazują swoim dzieciom, a te dzieci będą zapewne to samo przekazywać swoim.

Zaczyna się więc pewna zabawa, gdzie świat magii, miesza się z rzeczywistością. W gruncie rzeczy taka magia jest często krytykowana przez kościół. Jakby więc spojrzeć na to z tej perspektywy, opowieści  o Gwiazdorze, elfach i latających reniferach powinny być zarezerwowane tylko dla osób niewierzących, którym wiara kompletnie nie koliduje z takimi opowieściami.

Wiele rzeczy w tym okresie jest już dzisiaj tradycją, a wiele osób dawno już zatarło granicę między wiarą, a magią grudnia. Poza tym 25 grudzień jest starszy niż chrześcijaństwo. To był dawniej dzień narodzin boga słońca, którego czcili Rzymianie jako dies natalis Solis Invictis, czyli „dzień niepokonanego boga słońca”. Sam Jezus – według historyków – najprawdopodobniej urodził się wiosną.

Dlaczego więc chrześcijanie, których wiara również opiera się na wierzeniach innych i łączy ze sobą pogańskie obrzędy (Śmigus Dyngus np.) krytykują tak zaciekle ludzi, którzy grudzień obchodzą na swój własny sposób w zgodzie ze sobą i po swojemu czerpiąc pewną część z tej tradycji? Dlaczego odbiera nam się do tego prawo, rok w rok krytykujących, skoro samemu miesza się wiele rzeczy, często sprzecznych ze sobą i przede wszystkim wiarą, do której wszystko się sprowadza i która – według krytyków – jest jedyną słuszną drogą, aby móc cieszyć się grudniem?

 

UBIERAM CHOINKĘ. DAJĘ PREZENTY. MÓWIĘ O ELFACH. 

W moim domu, tym który tworzę z moim mężem od blisko 11 lat, w grudniu świeci choinka. Wieszamy na niej bombki, czerwone jabłka, ręcznie wydziergane śnieżynki przez moją babcię. Jest babeczka, są pierniczki, czasem słodycze z których w pewnym momencie zrezygnowaliśmy ze względu na wszystkożrącego labradora.

Jaś – choć jest nieochrzczony i nie poszedł do komunii – wie dlaczego inni ludzie w tym dniu obchodzą Boże Narodzenie. Kim była Jezus i dlaczego jest on dla chrześcijan tak ważną postacią. Oraz skąd wziął się Św. Mikołaj i tradycja prezentów. W przedszkolu na religię chodził, to była jego decyzja. W szkole podjął decyzję, że nie chce chodzić i przez te 5 lat ani razu nie przyszedł aby poprosić o zapisanie na religię. W obecnej klasie jest jedynym takim uczniem.

W 1 klasie pani do mnie zadzwoniła, że Jaś bardzo chciałby wystąpić w Jasełkach i czy może mu dać jakąś małą rolę, ale dzwoni, bo wie, że Janek nie chodzi na religię i nie chce tej decyzji podjąć samodzielnie, mimo iż Jaś nalega. Ja oczywiście nie miałam nic przeciwko i zrobiłam wszystko by było najpiękniejszym pastuszkiem na świecie.

W naszej rodzinie jest też tak, że niekiedy odbywa się modlitwa. Z szacunku do wierzącej rodziny zachowujemy milczenie i tego samego uczymy dzieci, ale nie modlimy się. W tym roku chciałam chłopcom pokazać jednak żłobek. Nie zamykam ich na wiarę w której sama się wychowałam, bo może w przyszłości będą chcieli do niej przynależeć. Poza tym jest ona ważnym elementem w życiu ludzi w których towarzystwie się obracamy i chcemy by wiedzieli o niej jak najwięcej. A przede wszystkim ją szanowali, oraz wiarę innych ludzi, bo jednak chrześcijaństwo nie jest jedyną religią na świecie.

Dajemy prezenty, mówimy o elfach. Oglądamy bajki i filmy z tematyką świąteczną. Uwielbiamy Opowieść Wigilijną, którą niezmiennie od wielu, wielu lat puszczamy w TV. Nie zabraknie też u nas nigdy Kevina. 25 grudnia zawsze zapraszamy do siebie znajomych, w tym roku również. Gramy w gry planszowe, rozmawiamy, żartujemy, czasem śpiewamy kolędy, lub inne grudniowe piosenki. Znajomych mamy wierzących, lecz nigdy nie czuliśmy się przez nich odtrąceni.

To jest nasz wybór jak ten czas spędzamy. Nasza tradycja, zaczerpnięta z tego co wynieśliśmy z domu i tego co chcemy tworzyć u nas. W gruncie rzeczy cała ta otoczka grudniowa nie ma do końca charakteru religijnego, a mocno komercyjnego. Boże Narodzenie est przecież połączeniem z wielu tradycji, które nie zawsze mają coś wspólnego z wiarą. Wiele symboli zaczerpniętych z innych tradycji.

 

 

Skoro ten okres ktoś wymodelował wieloma tradycjami, to tysiące innych ludzi może również to samo zrobić we własnym domu modelując to według własnych zasad. Nie robimy tym nikomu krzywdy. Nie przekraczamy granic. Nikogo i nigdy. Nie jesteśmy hipokrytami. Bo skoro my jesteśmy, to Ty też.

 

 

W tym roku zmieni się tylko jedno. I tak już będzie zawsze. Nie dostanę wydzierganych skarpet. Ostatnie takie dwie pary dostałam rok temu. Prawie ich nie noszę. Boję się je zniszczyć. A także boję się, że uwierzę w to, że ona naprawdę odeszła, kiedy je będę nosić. Bo widzicie minął prawie rok, pogrzeb odbył się dzień przed moimi urodzinami, a ja nadal wypycham ze świadomości, że jej nie ma. Ja ciągle myślę, że ona będzie siedziała na fotelu i mówiła: „Załóż na te giry szkapety, bo zmaRZniesz” z charakterystycznym akceptem i tym „rz” zamiast 'r-z’.

Hej babciu, chciałabym uwierzyć w to, że kiedyś się jeszcze spotkamy…