Dziecko i pies. Duet (nie)doskonały.

Między Stasiem a Vaderem jest równe co do dnia pół roku. Vader był więc szczeniakiem, kiedy w domu pojawił się mały, wyjątkowo piskliwy Staś, który początkowo był przez naszego labradora ignorowany i rzadko się zdarzało, żeby w ogóle do niego podszedł (wydaje nam się, że winę ponosił tutaj wyjątkowo wysoki płacz). Od pierwszych chwil Stasia w domu nie izolowaliśmy ich od siebie, wręcz przeciwnie. Jak więc widać po wielu zdjęciach i wielu wrzuconych na story filmikach oboje są ze sobą bardzo zżyci. I wszystkim się wydaje, że oczywiście to jest duet idealny, ale ja dzisiaj z drugiej strony – o tym, dlaczego trzeba ich pilnować. I jak jeden drugiemu potrafi zrobić krzywdę. Z miłości.

Hej ho. Kongiem w głowę.

Nie wiem ile Staś miał, może z 2-3 miesiące, kiedy dostał z konga w głowę. Psiarze wiedzą, że kong to dość ciężka zabawka, więc możecie sobie wyobrazić moje ogromne przerażenie, kiedy nie zdołałam uchronić mojego malutkiego niemowlaka od pierwszego bądź co bądź urazu głowy.

Staś leżał na macie edukacyjnej, a Vader podszedł do niego z tym kongiem i nagle ku mojemu zdziwieniu upuścił tego konga obok Stasia (chyba chciał, żeby się razem bawili,ale to było o jakieś pół roku za wcześnie …) i niestety kong się trochę odbił i Staś dostał w czoło. Nie było to mocne uderzenie, ale jednak na tyle niebezpieczne, że w pierwszym odruchu chciałam małego zabrać na SOR.

Była to wtedy druga sytuacja, w której nasz pies wykazał się nieostrożnością – nieco wcześniej wskoczył na kanapę na której spał Staś i do dzisiaj nie wiem jakim cudem go ominął, mimo iż ewidentnie nie zdawał sobie sprawy, że on tam leży. Zwykle wskakiwał z drugiej strony kanapy widząc, że Staś leży, ale wtedy odłożyłam go w chuście, więc nie było go widać. Vader wtedy już bardzo mocno pilnował Stasia i np. kładł się blisko niego, lub przy łóżeczku.

 

No dobra. A co z fikołkami?

Nie zliczę ile razy widziałam już w sieci jak rodzice wrzucają zdjęcia swoich psów na których siedzi dziecko, nierzadko okrakiem. W różnym wieku. O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że usiądzie na psie niemowlę, no maks dziecko do lat 2, które jeszcze może nie rozróżniać psa od konia,  o tyle kompletnie nie rozumiem siadania na psie przez dzieci, które ważą prawie tyle co pies i mają wystarczająco dużo lat by rozumieć, że tego się nie robi.

Staś ma ponad 2 lata i na Vaderze nie siada od dawna. Z prostej przyczyny – my go konsekwentnie z psa ściągaliśmy. Już pomijając aspekt zdrowotny psa, to przede wszystkim jest to równie niebezpieczne dla dziecka. Staś się o tym przekonał, bo raz jak usiadł, to Vader wstał a Staś zrobił fikołka. Musiało boleć, bo rzadko płaczący przy upadkach Staś bardzo płakał. Na psie nie zrobiło to żadnego wrażenia, no może poza faktem, że odszedł do łazienki ewidentnie dając nam do zrozumienia, że na tę chwilę Stasia to ma po dziurki w swoim brązowym nochalu.

Najpierw Staś wchodził na psa, jak go konsekwentnie ściągaliśmy i mówiliśmy, że na psa się nie wchodzi, w końcu zaczął się opierać tyłkiem, zwłaszcza jak był młodszy. Teraz nie robi tego w ogóle. Jedyny moment, kiedy wchodzi na psa, to ten, kiedy Vader zagradza mu drogę, więc przez niego przechodzi. Tylko to zwykle się kończy mruczeniem Vadera, który tego nienawidzi i daje nam ewidentny sygnał, że mamy smarkacza zabrać z jego przestrzeni.

Tak, psy dają sygnały. Pisałam o tym rok temu.

 

Jedzenie z jednej miski i różowe flamastry.

Niedawno Staś porysował Vadera różowym flamastrem. Ja nawet nie wiem, kiedy do tego doszło, ale mogę się tylko domyślić, że byłam wtedy w toalecie. Vader różowy akcent miał chyba przez 1.5 miesiąca zanim całkowicie zeszło. Od tego czasu zaczęłam chować flamastry i pisaki. Widziałam w sieci labradory, które dzięki dzieciom zmieniły kolor sierści i to była jedna z ostatnich rzeczy jaką chciałabym widzieć w duecie Staś-Vader.

Vadera i Stasia łączy coś jeszcze – miłość do jedzenia. Vader choćbym położyła szynkę na ławie nie weźmie jej, ewentualnie powącha, ale nie weźmie. Tak samo jak położy jedzenie na ławie mój mąż, czy Jaś. Ale jeżeli jedzenie położy Staś, Vader uznaje, że to również jego i szybko znika.

Jak pewnie wiecie, labradory uznawane są za takie wszyskożrące śmietniki. I prawdę pisząc w tym absolutnie nie ma przesady. Na pytanie: „Ile je labrador?” zawsze otrzymasz jedną odpowiedź: „Tyle ile mu dasz!”. Jest też taka anegdotka, że jak labrador nie chce jeść, to czas do weta.

I tak Staś potrafił się „dokolegować” do karmy Vader do tego stopnia, że napychał sobie nimi usta jak wiewiórka, a Vader jadł ze Stasiem śniadanie. Ba! Staś nawet pił z psiej miski wodę. I tak jak Vader zawsze ten stan akceptował, tak Staś już niekoniecznie akceptował to, że Vader mu coś zjada, zwłaszcza jeżeli Staś nie wyrażał na to zgody.

Dziecko i pies to niezbyt higieniczny duet. Naprawdę.

 

A co z tym skakaniem? 

Nasz pies waży 40 kilogramów (przed operacją i po ważył nawet 42-43 kilogramy). Jest duży i to da się odczuć. Odczuwa to zwłaszcza Jaś, który waży mniej niż Vader (26kg). I niemalże za każdym razem jak wracał ze szkoły leżał na korytarzu przygnieciony przez psa, bo Vader zachowywał się tak jakby nie widział Jasia przez miesiąc.

Tak samo reaguje na mnie, na mojego męża, ale … nigdy nie skacze na Stasia. Nie mamy pojęcia dlaczego tak jest, ale to jedyna osoba w domu, która może sobie wrócić do domu i wejść do mieszkania pierwsza i nigdy nie zostanie poturbowana przez psa, któremu dupa odpada ze szczęścia, że już nie jest w mieszkaniu sam.

I teraz napiszę Wam co mnie wybitnie wkurza w innych rodzicach. Vader jest labradorem, co oznacza, że dużo ludzi nie ma wobec niego żadnego (ale to absolutnie żadnego) hamulca, żeby go pogłaskać, czy do niego podejść. O ile teraz jest większy jest to rzadkość, ale kiedy był młodszy rodzice z dziećmi bez naszego pozwolenia pozwalali dzieciom do niego podejść i go głaskać. My byliśmy po prostu ignorowani.

Vader od początku z radości skakał i od początku miał dużo siły w łapach. Skoro jako mały szczeniak był w stanie przewrócić Jasia, który miał 7 lat, kiedy Vader trafił pod nasz dach ,to tym bardziej był w stanie przewrócić też młodsze dzieci.Mieliśmy sytuacje, kiedy pobiegały do nas malutkie dzieci około 2-3 letnie, a rodzice gdzieś z boku mówili: „pogłaskaj pieska”. Kiedy reagowałam i mówiłam, że pies skacze i może przewrócić dopiero następowała jakaś refleksja.

Dlatego apeluję trochę: nie pozwalajcie na takie coś dzieciom!

Staś niestety, kiedy był młodszy został przez Vadera przewrócony i przeorał twarzą po dywanie, czego efektem był mocno zdarty nos. Vader nie skoczył, ale przewrócił go tyłkiem machając ogonem, a ponieważ Staś niepewnie jeszcze czuł się na swoich nogach o wypadek nie było trudno.

 

Fajnie jest mieć psa i dziecko, ale …

Jednym z mitów na temat labradorów jest to, że są to zawsze idealne psy dla dzieci. Owszem mają predyspozycje do tego, ale nie zawsze lubią dzieci. Zwłaszcza widać to u psów, które od małego nie wychowują się z dziećmi. I czasem się zdarza, że taki labrador ma duży dystans do dziecka, bywa zazdrosny i ląduje u behawiorysty razem z właścicielem.

Labradory – jak każde psy – mają zęby i mogą ich użyć. Zanim jednak ich użyją dają właścicielom sygnały, które nie powinny być ignorowane. Odpowiedzialny właściciel powinien zawsze reagować, kiedy dziecko wchodzi na psa, bije, ciągnie za ogon czy szarpie za uszy. Psy odczuwają ból. Dzieci często robią to w zabawie i są rasy z dużą dawką cierpliwości, ale i ona ma swoje granice.

 

Chodzi przede wszystkim oto, że słodki widok dziecka i psa nie powinien w Was wyłączyć czujności.

 

Jako ogromna psiara jestem wielką zwolenniczką wychowywania się psa z dzieckiem, bo nie ulega wątpliwości, że ma to ogromną paletę zalet. Ja sama widzę jak ogromny i pozytywny wpływ pies ma na Jasia (uspakaja go, zmniejsza stres itp.) i jak świetnie wpłynęło to na rozwój Stasia, który właściwie nie zna innego życia niż z psem.  Wiem jednak, że czasem ta miłość jest po prostu niebezpieczna.

O ile Vader jak ma dość Stasia to sobie idzie do innego pomieszczenia, o tyle wiem, że jako właścicielka muszę uczyć dziecko, że pies nie jest pluszową maskotką.

I tego samego zachęcam innych właścicieli.

 







 

4 komentarze

  1. Naprawdę ciesze się że to napisałaś , bo oglądając fotki na insta ludzie myślą o labek. Super dzieciaczek na nim wisi całe dnie a on taki łagodny .Kupie mojemu i będzie mógł z nim wszystko robić a potem często jest rozczarowanie, po pierwszym warknięciu pies traci dom….

  2. Ja jestem właścicielką owczarka szetlandzkiego, który niestety panicznie boji się dzieci i uważa je za zagrożenie. Do tego stopnia że jest gotów ugryźć. Alex nie jest duży, ani ciężki, ale jego misja jest zgaonic dziecko pod stół i zabronić mu wychodzić co niestety grozi podrapaniem przewróceniem its) Pracuje nad tym ciężko, ale nie jest łatwo, kiedy wychodząc z klatki za każdym razem spotykamy grupę dzieci, które zaczynają na Alexa szczekać…
    Tak…ekhm…Zwracałam uwagę wielokrotnie, że on się tego boi,ale jak grochem o ścianę. Bardzo pracowaliśmy nad relacja psa z chrześnicą mojego m. Kiedy już było dobrze, tolerowali się – wystarczyło jedno spojrzenie psu w oczy i całe zaufanie trzeba budować od początku. Póki co jeszcze daleka droga. Ale faktem jest tez, że Aleks sam unika konfrontacji, tylko jeśli ja jestem w pobliżu to staje się obrońcą. Nauczyłam się żyć z tym – dużo podróżujemy więc kupiłam taki taniec fizjologiczny, w którym Alex wygląda jak Hannibal Lecter,żeby ludzi odstraszać, ale i tak znajdują się tacy, co mówią idź -poglaszcz pieska. Nie zmienia to faktu, że mój pies jest najukochańszy, ale jestem świadoma tego że od dzieci musimy się trzymać z daleka.

  3. Oj, wychowywanie dziecka z psem, albo psa z dzieckiem to spore wyzwanie, ale i tak sobie innej możliwości nie wyobrażam. U nas kiedy pojawiła się Ola nasza suczka (Owczarek niemiecki) miała dokładnie 8 miesięcy. Nasz psi staruszek odszedł krótko po potwierdzeniu ciąży, a nie wyobrażaliśmy sobie domu bez psa. Po przemyśleniach uznaliśmy że lepiej mieć choć trochę odchowanego psa, niż 2 miesięcznego szczeniaka i noworodka czy niemowlaka. Takiego układu nie polecam nikomu. I tak zjawiła się Bella – psia wariatka. Po prawie dwóch latach nadal trzeba bardzo pilnować, bo choć pies jest bardzo pozytywnie nastawiony do Oli i na odwrót też to czesto ponosi ja nadmiar entuzjazmu i niekontrolowane próby zabawy czy przytulania się kończą się wywrotką spowodowaną przypadkowym popchnieciem. Dodam, że od początku pilnowalismy ustawienia hierarchii w naszym małym stadzie i szkoliliśmy odpowiednio psa. Zresztą moje pierwsze samodzielne wychodne po porodzie to właśnie wyjazdy na szkolenia z Bellą. Wiem, że teoretycznie ON to nie pies dla dzieci, tyle że absolutnie nie istnieje pies dla dzieci. Są tylko rasy bardziej i mniej łatwe w prowadzeniu, a i do tego każdy pies ma inny charakter. My akurat znaliśmy rasę i akurat tak się złożyło dorastaliśmy z ON więc innego wyboru być za bardzo nie mogło.

  4. No i jak to u Was jak Staś jest mobilny?
    Ja nie wytrzymalam,ogolilam dziś mojego siersciucha i choć mam psa anioła to w ciągu dnia odgradzam posłanie psa od reszty mieszkania żeby Ala się tam nie dostała…
    Jak Ty to rozwiązałas?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.