A czy ty wiesz co ogląda Twoje dziecko w internecie?

Do postu w dużej mierze natchnęła mnie jedna z Was pisząca  wiadomość prywatną, że pierwszoklasitka po powrocie do domu zaczęła śpiewać „głębokie gardło”, a w krótkim czasie okazało się, że dziewczynka podchwyciła to od innej pierwszoklasistki, a ta z kolei od popularnej youtuberki Seksmasterki, o której być może wiele z Was nie ma pojęcia. A czy ty wiesz co ogląda Twoje dziecko w internecie?

BLOKADY NA TELEFON.

Możesz założyć konto Google z konfiguracją kontroli rodzicielskiej i zarządzać tym kontem za pomocą Family Link. Dziecko ma dostęp do wyszukiwarki i gmaila, ale w przypadku przeglądarki możesz zakładać filtry (np. blokować strony dla dorosłych, albo pozwolić na otwieranie tylko wybranych stron). Wszelkie instalacje na telefonie dziecka, może zaakceptować tylko rodzic po wpisaniu odpowiedniego hasła, jeżeli dziecko obeszłoby hasło, rodzic na swój telefon dostaje powiadomienie,że została zainstalowana aplikacja, której wcześniej nie zatwierdził. W Family Link rodzic ma możliwość filtrowania różnych treści, oraz widzi z jakich aplikacji i ile czasu dziecko korzystało w ciągu dnia.

Blokady na telefon i zainstalowanie aplikacji pokroju Youtube Kids polecam każdemu rodzicowi kilkulatka, ale umówmy się, że dla przeciętnego 13-16 latka przejście tej blokady nie będzie żadnym problemem, podobnie jak żadnym problemem nie będzie udawanie przed rodzicami, że nastolatek robi rzeczy w Internecie, których robić nie powinien. Tyczy się to zarówno publikowania bardzo skandalicznych treści na kanałach w socjal mediach, ale również prowadzenia kanałów z filmami niekoniecznie profesjonalnymi, ale równie skandalicznymi jak treść.

Wielu rodziców uważa, że w ten sposób ograniczają dzieciom nie tylko nieadekwatne do wieku treści, ale też w 100% wykazali się rodzicielską troską i na tym kończą się ich działania względem kontroli nad telefonem dziecka.

Nic bardziej mylnego.

Rodzice często żyją w przeświadczeniu, że ich dziecka to nie dotyczy. Dziecko ma nad sobą parasol rodzicielskiego zaufania. Ci sami rodzice nie chcą wierzyć w to, że ich dziecko może zachowywać się źle, czy publikować złe treści, obrażać, nękać, czy upubliczniać półnagie zdjęcia (co częściej tyczy się dziewczynek). Dopóki sami nie trafią na takie treści często wypychają ze świadomości istnienie tego problemu. Wielu dzisiejszych rodziców uważa, że takie rzeczy dzieją się tylko w rodzinach w których „dzieje się źle” i jest to kwestia „wychowania”, a oni wychowują dobrze. Często patrzą krytycznym okiem na cudze dzieci, jednocześnie nie stosując tego krytycyzmu wobec własnego dziecka.

10 latek oglądający filmy porno? 9 latki śmiejące się z określenia „głębokie gardło” pokazujące sobie na telefonie treści dozwolone od lat 18?

Tak to się dzieje. Możesz włączyć dzieciom blokady, ale tak naprawdę załatwiasz problem tylko powierzchownie.

HORRORY, YOUTUBERZY NASZA HISTORIA.

Jaś telefon dostał dopiero kilka miesięcy temu. Wcześniej korzystał z iPada nad którym mieliśmy pełną kontrolę, więc wiedzieliśmy i z czego, kiedy i jak korzysta. Prawda jest natomiast taka, że ja sobie mogłam kontrolować, ale niestety nie wszyscy rodzice robią to samo.

Rok temu Jasiek zaczął zachowywać się dziwnie. Zaczęło się od „nie zamykaj mi mamo drzwi na noc od pokoju!” po krzyknięcie ze strachu, kiedy weszłam do łazienki (jak codziennie) i powiedziałam „wyłaź już”. Doszło do tego zasypianie z latarką. Z początku myśleliśmy, że to taki etap. Potem myśleliśmy, że nastraszyli się z kolegami i Jachu po prostu przeżył to bardziej. Okazało się jednak, że na telefonie jednego ziomeczka oglądali sobie horrory, ale takie wiecie, petardy, w tym Annabelle. Na moje pytanie czy nikt tego nie kontroluje z dorosłych usłyszałam, że no nie bardzo, bo rodzice się tym nie interesują.

I tak rozpoczęła się moja przygoda z kontrolą rodzicielską internetu, bo zdałam sobie sprawę, że to jest TEN moment, choć jakbyście się mnie zapytali wcześniej to ja bym powiedziała, że moje dziecko to mały dzieciaczek, okruszek i jego to jeszcze nie dotyczy i mamy czas.

Mój syn chciał zostać również youtuberem. Ogólnie na dzieciakach, które przychodzą do Jasia, ilość moich obserwatorów robi ogromne wrażenie, ale w sumie chyba na szczyt zajebistości weszłabym dopiero gdybym miała swój kanał na youtubie. Dzieci w wieku Jasia chcą zostać popularnymi youtuberami. Serio. Uważają, że to fajnie mieć tysiące wyświetleń swoich filmów, więc moje dziecko bardzo chciało również się tam znaleźć, a jego pomysł był całkiem zacny – chciał wrzucać różne głupie filmiki pt. „Śmieszne dzieciaki”. I pewnie by się ten kanał stworzyć udało i może znalazłabym go na youtubie jako bohatera czegoś mniej lub bardziej ciekawego, gdyby nie wypaplał swoich planów.

Jako osoba mająca ogromne doświadczenie z popularnością w sieci przeprowadziłam z nim i jeszcze jednym dzieckiem krótką, acz dosadna dyskusje, dlaczego bycie młodocianym youtuberem bez odpowiedniej strategii to głupi pomysł. Wytłumaczyłam im też konsekwencje oraz hejt w sieci, który niechybnie by na nich spadł. Oboje stwierdzili, że jeżeli tak, to oni jednak nie chcą. Dodatkowo Jaś dostał ode mnie propozycję: kupujemy odpowiedni sprzęt, zakładamy Ci kanał, robimy profesjonalne i przemyślane filmy. Jednak po tym jak poznał minusy tychże działań stwierdził, że może za kilka lat.

Nie chce również zakładać na razie kont na facebooku i instagramie (i tak, są ograniczenia wiekowe, ale to nie sprawia, że jego rówieśnicy tychże kont nie mają). U nas od dawna już pojawiają się dyskusje na temat sieci i zagrożeń w sieci, oraz cenie jaką płaci się za użytkowanie tychże kont, komentarze, czy publiczne profile (jak moje). Mam nadzieję, że to zaowocuje i moje dziecko, które zapewne w przeciągu najbliższych lat zacznie z takich kont korzystać, będzie z nich korzystać mądrze.

Przestałam udawać, że od elektroniki można uciec ograniczeniami ekranów. Zaczęłam przygotowywać moje dziecko na internetowy świat. Nie wiem jednak czy dam radę przedrzeć się przez wszystkie, wysoko postawione mury. Tym bardziej, że zagrożenia internetowe są ogromne. Podobnie jak telefon może służyć jako narzędzie do znęcania się nad rówieśnikami. Ostatnio na iPadzie znalazłam selfie Jasia z kolegą. Na każdym głupia mina. Na niektórych środkowy palec.




 

NIEBEZPIECZNE ZADANIA.

Momo, lalka o charakterystycznej twarzy została opisana na wielu profilach informacyjnych. Tak naprawdę sama lalka (o ile określenie lalka jest tu właściwie) jest rzeźbą japońskiego artysty. Mimo to sama gra Momo zaistniała w socjal mediach, a jej zagrożenie zostało opisane po samobójczej śmierci kilkorga dzieci.

Zasady nie są trudne – do kontaktów w telefonie dzieci dodają Momo, a następnie otrzymują szereg zadań do wykonania. Mniej lub bardziej niebezpiecznych. Mogę jednak być tragiczne w skutkach.Rozpoczynając pisanie tego tekstu nie myślałam, że będę mogła  opisać własne doświadczenia, ale dowiedziałam się, że Jaś razem z kolegą ze szkoły próbowali do Momo zadzwonić znajdując numer w Internecie. Włączyła się sekretarka.

Do równie niebezpiecznych gier zalicza się „Niebieski Wieloryb”. Do wykonania było 50 zadań sprawdzających psychikę. Na każdy dzień przypadało jedno zadanie np. okaleczanie się, oglądanie psychodelicznych filmów, brak snu itp. Aktualnie sprawę bada Prokuratura Krajowa. Trend Niebieskiego Wieloryba przyszedł do nas z Rosji, gdzie były przypadki samobójstwa (ostatniego zadania).

Łukasz Wojtasik, koordynator programu „Dziecko w sieci”, uważa, że o ile spora grupa dzieci wyśmiałaby takie zadania, o tyle słabsze dzieci mogą stać się ofiarami tej manipulacji. Warto zatem przyglądać się temu, co dziecko robi w sieci.

Czytaj więcej: https://expressilustrowany.pl/50-zadan-niebieski-wieloryb-niebieski-wieloryb-to-bardzo-grozna-gra/ar/11897521

 

JAK MĄDRZE WPROWADZIĆ DZIECKO W ŚWIAT INTERNETU?

Coraz młodsze dzieci korzystają z telefonów i tabletów, dlatego tak ważne jest dostarczenie dziecku informacji czym właściwie jest Internet. Tutaj tak naprawdę podobnie jak w każdym innym temacie najważniejsza jest rozmowa i zaangażowanie rodzica. W czasie szkolnym bardzo duży wpływ na dziecko mają rówieśnicy. Zwłaszcza w tematach w których sami nie dostarczyliście dziecku odpowiedniej bazy informacji i przestajecie być tak naprawdę w danym temacie autorytetami. Bagatelizowanie tego może mieć katastrofalne skutki.

W Internecie dziecko znajdzie wszystko to co jest dobre i wszystko to co jest złe. I warto od samego początku uzmysłowić sobie, że nie jesteście w stanie dziecka całkowicie uchronić przez Internetem. Jest to narzędzie dzisiejszych czasów i niewątpliwie narzędzie, które może dostarczyć masę rozrywki, ale też równie wiele treści bardzo nieadekwatnych do wieku, po które wasze dziecko sięgnie. Jeżeli nie samodzielnie to z pomocą innych dzieci, które mają mniej kontrolowane urządzenia mobilne.

Jestem zdania, że dziecko powinno znać zagrożenia i należy bardzo dużo o mówić. Tak, aby dziecko, które zostało poinformowane o skutkach, w swoich działaniach mogło przekalkulować ewentualne konsekwencje. Dużo dzieci w wieku mojego Jasia nie ma bladego pojęcia o tym, że Internet to nie tylko rozrywka. Dzieci oglądają również treści z których następnie mogą czerpać wzorce. Zrób wszystko, by te wzorce były mądre. Tym bardziej, że dziecięca ciekawość nie ma granic. Wirtualny świat również.

Internet? Super! Internet bez kontroli? Tak! Pod warunkiem, że dziecko jest już w pełni świadomym użytkownikiem! Zrób wszystko by Twoje dziecko takim użytkownikiem było.







3 komentarze

  1. Jeżeli chodzi o tego niebieskiego wieloryba, to ta gra nigdy nie istniała. Ten "fake news" rozpowszechnił się przez dziennikarzy, którzy bezmyślnie skopiowali informacje z zagranicznych mediów….

  2. Matka po przejściach

    Może jestem niedzisiejsza, ale w głowie mi się nie mieści, że 9-latki noszą do szkoły (w ogóle posiadają) telefon z dostępem do Internetu? Owszem rozumiem potrzebę rodziców, dotyczącą kontaktu z własnym dzieckiem-ale do tego wystarczy prosty model telefonu bez zbędnych bupereli. Mój ponad 7-letni syn w życiu nie grał w żadną grę (chyba że planszową), jeśli pożycza mój telefon, to po to żeby robić zdjęcia swoich samochodów, czy zbudowanych przez siebie budowli. W domu jest na tyle kreatywny, że nie potrzebuje patrzeć w ekraniki. Mamy może później mnóstwo sprzątania, ale wolę jak spędza czas w taki sposób niż w świecie wirtualnym. Co będzie później, nie mam pojęcia? Narazie najbardziej boję się tego, co będzie się działo poza domem, czy w szkole, skoro tak małe dzieci są właścicielami telefonów z dostępem do Internetu.

    1. Dzieci, które korzystają z ekranów też są kreatywne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.