Międzyzdroje – wakacje z dziećmi.

Nasze raptem 4 dniowe wakacje dobiegły końca, wyjazd uważam za naprawdę udany a w przyszłym roku planujemy powrót w te same, fajne, ciekawe miejsce. W Międzyzdrojach ja sama byłam drugi raz w życiu, ale coś mnie w tym mieście urzekło. Na zwiedzenie wszystkiego co chcieliśmy zabrakło nam jakiś 2-3 dni, ale w przyszłym roku na pewno odbijemy. Przynajmniej mamy taką nadzieję.

APTECZKA W PODRÓŻY. CO SIĘ POWINNO W NIEJ ZNALEŹĆ?

Zacznę może od tego, czego ja nie zrobiłam, a co dzisiaj uważam za ogromny błąd. Jedyna apteczka jaką posiadaliśmy to była ta samochodowa. Znajdują się w niej oczywiście opatrunki, plastry, nożyczki i wszystkie inne rzeczy niezbędne do udzielenia pierwszej pomocy. Ale zabrakło mi w niej wody utlenionej lub (używanego przez nas) octeniseptu. Dodatkowo w apteczkę spakowałam teraz plastry a’la szwy ściągające. Dlaczego? Ano dlatego, że moje 1.5 roczne dziecię, rozwaliło sobie o stół, w samym środku lasu na postoju, 80km do celu i 50km od najbliższego szpitala – łuk brwiowy. I tak zaczęliśmy wakacje!



I choć wiem, że jestem mamą małego Kamikadze, który jest typem samobójcy, nie spodziewałam się, że mógłby tak mocno trzasnąć o stół siegając misia … Co więcej w momencie, kiedy wzięłam go na ręce, bo płakał nie widzialam żadnego śladu, dopiero po chwili zorientowałam się, że Młody ma dziurę z której leci krew. Na szczęście więcej tam skóry niż naczyń krwionośnych, więc zanim mąż zdązył wygooglować szpital, zanim ja zdążyłam wylać morze (ach ironio!) łez, zanim mój mąż zdołał w nerwach odburknąć: „jak go pilnowałaś?!” na co ja się zwyczajnie obraziłam – rana zaschła, dziecko chciało się bawić, a ja oczekiwałam przeprosin od męża, który sam zrozumiał, że przegiął, bo on wie, ale to absolutnie wie, że Staszka nie zawsze da się upilnować.

Największy paradoks? Wszystkie większe wypadki Staszek ma … przy nas. Nie jak się bawi sam, nie jak wchodzi na coś sam. Nie! Zawsze jesteśmy obok!

 

Dzisiaj byłabym w stanie uwierzyć nawet w to, że Staszek z jego możliwościami jest w stanie roztrzaskać sobie głowę o glony w morzu …

Więc jak pakujecie apteczkę zabierzcie te dwie rzeczy ze sobą. I listę najbliższych szpitali z oddziałami chirurgicznymi dla dzieci. Ja już mam obcykane takie punktu w pobliżu Międzyzdrojów. Przyda się na przyszły rok …

 

PODRÓŻ Z DZIEĆMI.

Jeżeli uważacie, że temperatura za oknem jest wysoka, to nic tak nie rozgrzewa atmosfery jak podróż autem z dziećmi, z czego jeden 5 minut po ominięciu tabliczki z napisem „Śrem” zadaje pytanie, czy „daleko jeszcze?”, a drugiego parzy fotelik, mimo iż za oknem temperatura ledwie przekracza 20 stopni, bo nie ma jeszcze 7.

Oczywiście najlepszym wyjściem z sytuacji jest zawsze podróżowanie nocą, bo wiesz, że dzieci powinny spać, będzie w miarę chłodno, a na drogach mniejszy ruch. Ale my tego wdrożyć w życie nie mogliśmy. Mój mąż poprzedniego dnia schodził w popołudniówki, więc w domu był po 22, a zanim położył się do łóżka było już po 23, a zanim razem położyliśmy się spać była prawie północ. Mieliśmy wstać o 5, ale kazałam przesunąć budzik na 6, bo jak na złość, Staszek postanowił wtedy odwalić koncert i ja właściwie prawie nie spałam … Efekt był taki, że tego pierwszego dnia o 20 mój mąż zwinął dzieciaki i poszedł z nimi na gofry i zachód słońca, a ja padłam jak mucha.

Mam taką zasadę, że jeżeli nie muszę to jeżdżę z przodu i nie wpycham się między dwa foteliki. A jeżeli już naprawdę muszę jechać z tyłu ze Stasiem, to przenosimy fotelik z Jasiem na przednie siedzenie (tam też mamy isofix). O tym dlaczego mama powinna siedzieć z przodu, bardzo fajnie napisali na fotelik.info, więc możecie kliknąć w link i przeczytać. Jak jechaliśmy nad morze postoje robiliśmy średnio co godzinę, średnio co 100 km. Mieliśmy też prostą drogą, w tym długi odcinek (niestety płatnej) autostrady.

Pocieszam się tym, że za rok powinno już być znacznie lepiej. O wiele gorzej wspominamy powrót, mimo iż spory odcinek pokonaliśmy w drzemce Staszka. Mimo to upał, popsuta (jak na złość!) klimatyzacja w aucie mocno odbiły się na samopoczuciu dzieciaków. Marzyłam tylko o tym by podróż się skończyła (ostatnie jakieś 70km jechałam z tyłu ze Staszkiem). Szczytem marzeń był zimny prysznic.

Jak należy bezpiecznie podróżować z dziećmi?

Kilka rad:

  • dzieci powinny jechać w odpowiednio dopasowanych fotelikach, które przeszły odpowiednie testy, dzieci do około 4 r.ż najlepiej gdyby jechały tyłem do kierunku jazdy, w przypadku podróżowania przodem zasady dobierania fotelika są takie same – fotelik powinien przejść testy, powinien być odpowiednio dobrany do dziecka i do auta. Dzieci starsze powinny jeździć w foteliku do osiągnięcia 150cm i/lub 36kg.
  • dzieci nie powinny w aucie ani jeść ani pić – takie czynności powinny odbywać się na postojach, dlatego, że jest istnieje ryzyko zakrztuszenia i nie będziesz w stanie odpowiednio szybko zareagować
  • nie należy odpinać dzieci w trakcie jazdy, jeżeli nie istnieje zagrożenie życia
  • nie należy odpinać siebie w trakcie jazdy, żeby nakarmić krzyczące dziecko piersią (wiem, że niektóre mamy mają takie pomysły, wynikające z chęci uspokojenie dziecka, ale gdyby doszło do jakiekolwiek wypadku zabijecie nie tylko siebie, ale jeszcze dziecko)
  • dzieci powinny bawić się miękkimi zabawkami w aucie
  • pasy ściągamy tak mocno jak kochamy!

 

 

MIĘDZYZDROJE. DLACZEGO WARTO?

Międzyzdroje są naprawdę ładne i dużo się tu dzieje. Podejrzewam, że głównie w sezonie, ale co dzieje się przed sezonem odpowiedzieć nie potrafię. Znajdują się tu dodatkowe atrakcje poza oczywiście morzem i plażą, na którą głównie ciągnęły dzieciaki. Ja z wielkim zdziwieniem odkryłam, że owszem, na morze patrzeć lubię, ale z bezczynnego leżenia na plaży i kąpieli w morzu, albo wyrosłam, albo to już nie to samo, co za „dzieciaka”.

W Międzyzdrojach jest molo. Jest ono bezpłatne – co na pewno ucieszy portfel każdego, kto miał okazję być w Sopocie i przechodzić przez tamtejsze molo.

 

Znajduje się tutaj także świeżo wyremontowana Aleja Gwiazd. Na płycie chodnikowej znajdziecie też odciśnięte dłonie niektórych polskich celebrytów.

Co mnie jeszcze bardzo pozytywnie zaskoczyło, Międzyzdroje są bardzo czyste. Oczywiście w niektórych miejscach na plaży można było znaleźć „pety”, ale  nie walały się butelki po wodach, piwie, reklamówki itp. plaże były czyste i zadbane, podobnie chodniki. Na plus jest to, że choć wokoło było bardzo wiele turystów (i zapewne mieszkańców) z czworonogami, najprawdopodobniej każdy po tym swoim pupilu sprzątał.

Ominęły nas na szczęście sinice. Woda była wyjątkowa ciepła (chyba nigdy nie byłam nad morzem z tak ciepłą wodą!). Sinice owszem były, dzień przed naszym wyjazdem przeczytaliśmy w Internecie, że zostały zamknięte plaże (niektóre) między innymi właśnie w Międzyzdrojach. Po naszym wyjeździe niektóre plaże również zostały zamknięte. Sinice to nie tylko problem morza, ale również jezior … Należy bardzo uważać na kąpieliska na które zabieramy dzieci, bo sinice są niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza najmłodszych.

Dlatego jeżeli wybieracie się na plażę z dziećmi, to najlepiej strzeżoną. Strzeżona plaża to również kontrola ratowników. Kiedy byliśmy w 3 dniu na plaży odbyła się akcja ratownicza oraz poszukiwanie 5 letniego dziecka. Jestem naprawdę daleka od oceniania „gubienia” dziecka, bo wiem, że to są zaledwie sekundy nieuwagi, kiedy dziecko znika nam z oczu. O ile Staszka nie spuszczam nawet na sekundę z oczu, a Jasiek jest już na tyle rozgarnięty, że wie co robić w razie jak nas nie może znaleźć, o tyle w przypadku młodszych dzieci bardzo dobrym rozwiązaniem są specjalne opaski na ręke z danymi i numerem telefonów rodziców. Mniej stresu też dla Was, bo jak Wasze dziecko ktoś znajdzie, to Was o tym powiadomi telefonicznie.

Jedyne co uważałam za nieco „dziwne” było informowanie, że zaginał 5 letni chłopiec o jakimś imieniu (którego nie pamiętam), który miał „kolorowe spodenki”. Moim zdaniem kompletnie nie przybliżało to opisu dziecka. Powinny być podane szczegóły – kolor włosów, wzrost i kolory owych spodenek, a także – jeżeli dziecko miało – nakrycie głowy. No ale to już takie moje małe czepialstwo.

 

CO MOŻNA ZWIEDZIĆ W MIĘDZYZDROJACH?

Przede wszystkim poza plażą, molo i Aleją Gwiazd w Międzyzdrojach jest również oceanarium, muzeum figur woskowych, park miniatur, a także od niedawna wystawa LEGO. Niestety na każde z tych rzeczy zabrakło nam czasu. Mieliśmy iść na wystawę LEGO, ale Jasiek chciał iść od razu na plażę. Zabrakło nam faktycznie tych kilku dni, żeby w pełni je wykorzystać.

Co więcej w Międzyzdrojach jest deptak na którym dużo się dzieje również wieczorami. Jest wiele ciekawych i kreatywnych ludzi, którzy nie tylko śpiewają, grają na różnych instrumentach itp. ale pokazują też swoje własne talenty – np. z piłką nożną, co mocno zaciekawiło Jaśka. Pierwszy raz się zdarzyło, by mój mąż dający Jaśkowi pieniążki do „kapelusza” usłyszał: „dajmy im więcej!”.

 

A CO MOŻNA ZWIEDZIĆ W OKOLICACH?

Nie wymienię Wam wszystkiego, a jedynie trzy miejsca. Kilkanaście minut za Międzyzdrojami macie Świnoujście. Po drugiej stronie nie byliśmy,bo czekanie na prom to nie byłby najlepszy pomysł ze Staszkiem, a poza tym czas. Ale byliśmy na latarnii.

Nie będę ukrywać i zgrywać kozaka, ale wejście na latarnię  dało mi wiele do myślenia na temat mojej kondycji. Gdzieś w 1/3 trasy byłam przekonana, że dalej nie wejdę, ale jakoś się zmotywowałam. Z latarni zawsze są przepiękne widoki – czego efekt jest widoczny na zdjęciu powyżej i co pokazywałam w relacjach na instastory.

Zejście z latarni było już o wiele bardziej „przyjemne”, ale jak sobie usiadłam na schodach, przy wejściu, tak nie mogłam wstać. A trzeba bylo gonić Staszka, bo Jasiek chciał do toalety już i teraz. Łydki bolały mnie przez kolejne 3 dni.

Jest jednak coś co zrobiło na mnie i na Jaśku i moim męzu (Staszek jeszcze za mały), bardzo duze wrażenie. Podziemne Miasto i Port Gerharda.



W Podziemnym Mieście kupiliśmy bilety z wejściówką i tu i tu. Całość za naszą czwórkę (Staszek za darmo) wyniosło nas 80 złotych, więc bilety całkiem tanie, biorąc pod uwagę, że całość odbyła się pod okiem przewodnika. I w jednym i w drugim miejscu przewodnikami byli młodzi ludzie (o stopniu kaprala), którzy robili zwiedzającym mini musztrę i dodatkowo w bardzo fajny, niekiedy jajcowaty sposób opowiadali historię miejsca w którym się znaleźliśmy.

Pewien odcinek Podziemnego Miasta przechodzi się w całkowitych ciemnościach wąskim korytarzem. Nie będę ukrywać, że jak człowiek nic nie widzi ani z przodu ani z tyłu, to jest to nieco przerażające, ale też dawało odpowiedni klimat. Klimat dodawała też mapa w Podziemnym Mieście na której pokazywano plany zrzucenia bomb atomowych również na Polskę. Gdyby „Zimna Wojna” doszła do skutku i wybuchłaby III wojna światowe, zapewne 3/4 z nas w ogóle by dzisiaj nie było. Polska zostałaby zrównana z ziemią.

W Porcie Gerharda z kolei pokazano klimat XIX wieku. Bardzo byłam zaskoczona ilością prywatnych rzeczy z tamtej epoki. Zwykle jak zwiedzamy jakiekolwiek muzea, główną atrakcją są meble, obrazy itp. natomiast prywatnych rzeczy po właścicielach nie ma, lub są to pojedyncze rzeczy – ewentualnie jest to zastawa. Tu było tych prywatnych rzeczy wyjątkowo dużo. Były to nie tylko sztućce w różnym stopniu zniszczenia, zegarki, a nawet przybornik do czyszczenia butów, medaliki itp. Posiadają naprawdę bardzo bogatą (i jak zapewniał nas przewodnik) ciągle powiększającą się kolekcje.

No i z racji tego, że dzisiaj mamy Międzynarodowy Dzień Karmienia Piersią chciałam tutaj nadmienić, że nie ma chyba dziwniejszego miejsca niż karmienie wiele metrów pod ziemią swojego 1.5 rocznego dziecka na krześle z lat 50. Staszek dostał cholery w pewnym momencie, a jedyne co go uspokoiło to byl właśnie cycek. Odeszłam na bok, bo inni słuchali przewodnika, usiadłam (można było) i nakarmiłam dzieciaka w najdziwniejszym miejscu na świecie … Zaraz obok planów nuklearnych i z widokiem na figurę Jaruzelskiego …

 

JAK SIĘ SPISAŁ WÓZEK?

Pytaliście mnie bardzo często o wózek, głównie na instagramie. Z racji tego, że przez całe wakacje otrzymałam naprawdę dziesiątki wiadomości nie na wszystkie byłam w stanie odpisać, choć wszystkie przeczytałam.

Co do wózka spisał się tak jak miał się spisać. Przyzwyczajanie do  stokke trochę przyćmiło ten wózek. Jestem przyzwyczajona do innego siedziska, do dwóch kierunków jazdy. Tego mi naprawdę brakowało. Mimo to wielkość wózka, rozkładanie i składanie jedną ręką było idealne na wakacyjną wycieczkę. Teraz wózek trzymamy już na stałe w aucie, bo zajmuje bardzo mało miejsca. Staszek bez większych problemów w nim spał, a kosz spokojnie pomieścił to co zamierzaliśmy zabrać na plaże (resztę miał mój mąż w plecaku).

Nie jeździliśmy tym wózkiem po plaży, bo nawet na taki pomysł bym nie wpadła, ale składaliśmy go zawsze przy zejściu i braliśmy jak kolejny bagaż. Jego waga umożliwiła to bez większego wysiłku. Staszek jest prawie dwa raz cięższy (ma 11.5 kg).

 

GDZIE JEŚĆ, GDZIE SPAĆ?

Spaliśmy w domku letniskowym. Ze względu na to, że chcemy tam wrócić w przyszłym roku nie chcę podawać nazwy. Domków letniskowych w Międzyzdrojach jest wiele, zwłaszcza na początku miasta. Obok jest między innymi Netto, więc tam robiliśmy sobie zakupy, żeby zjeść śniadanie w domu. Mieliśmy do dyspozycji jeden pokój z aneksem, jedno podwójne łóżko i jedno piętrowe oraz łazienkę. Przed domkiem stolik z czterema krzesłami. Aneks był wyposażony w mikrofalówkę, gazówkę elektryczną i lodówkę, a takze w sztućce, talerze, kubki oraz garnki. Dodatkowo były ręczniki. Przed domkiem był plac zabaw. Takich domków jest tam wiele, a dodatkowo są w bardzo kuszącej cenie, więc na pewno coś znajdziecie dla siebie.

Kiedy szukałam noclegów, niektóre ceny powalały nas na kolana, zwłaszcza, że z początku uderzałam w hotel blisko plaży. Tu jednak do plaży trzeba było nieco dreptać, ale nie na tyle dużo by uznać to za odległość nie do pokonania. Dla nas był to czas, kiedy odstawiliśmy auto, mąż mógł też wypić zimne piwo, a my spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu, no i nie było problemów z zaparkowaniem.

Co do jedzenia … Raz popełniliśmy ten błąd, że poszliśmy zjeść obiad do pobliskiego baru. Ceny były mega fajne, a przynajmniej tak nam się wydawało. Ryba, która miała kosztować X zł w rezultacie kosztowałą 3 razy tyle, bo nigdzie nie było napisane, że cena jest za 100g, a ja dostałam 4 niezbyt dobre kawałki, który za żadne skarby świata bym nie zjadła. Za dużo. Zamówiliśmy też dla Stasia rosół, ale jak zobaczyłam brązową od maggi breję to nie wiedziałam kto ma to niby zjeść,bo na pewno nie 1.5 roczne dziecko.

Następnego dnia poszliśmy już zjeść w inne miejsce i fakt, że zapłaciliśmy za obiad bardzo dużo, to jednak byłam pewna, że tu cena idzie w parze z jakością, bo to już była porządna restauracja. Polecam cały sercem Arts Kitchen. I ten widok na morze! I mają pyszną kawę.

Od stycznia będę też zbierała 1 i 2 złotówki na kolejne wakacje, bo prawdę mówiąc jak ma się dwójkę dzieci te pieniążki schodzą jak ciepłe bułeczki. O ile jest sam Jaś, który po 3 kulkach da sobie spokój, to jest jeszcze Staś, który albo chce to samo co Jaś, albo za Chiny nie weźmiesz go z autka do którego będziesz wrzucać te 2 złotówki dopóki się nie znudzi. Przy jednym znudził się po 5 razach. I był to różowy wóz z napisem BARBIE.

Do tego niedaleko molo jest cała sala gier za takie 1 i 2 zł. Tylko tam jeszcze siedzi ktoś, kto rozmienia kasę! I weź nie zabierz tam 9 latka! Wakacje mu sknocisz! A weź jeszcze sama poczuj w sobie dziecko! Jechaliśmy w pewnym momencie z Jachem na dwa auta. Mąż patrzył na mnie z pełnym podziwiem, na co ja odrzeklam: „Kochanie! Ja na takich gadżetach zęby zjadałam jako dzieciak z tatą!„. No a tego się nie zapomina!



 

WRÓCIMY NA PEWNO.

Z chęcią spędzilibyśmy tydzień nad morzem, albo i dwa, ale obowiązki nas wzywały. Po pierwsze: pies. Wielokrotnie padało pytanie dlaczego nie zabraliśmy go ze sobą. Pies to przede wszystkim spore ograniczenia. Chodzenie w upałach dla labradora to męczarnia, a w domku letniskowym nie miałabym go serca zostawić. Obce miejsce, obce zapachy. Za dużo stresu. Poza tym nasz pies jest po operacji. 3 miesiace temu trafił na stół – zerwał więzadło krzyżowe. Jedyną osobą, która zostanie mi z psem jest moja mama, a ona kończyła swój urlop.

Po drugie: nie mogliśmy wpasować się w urlop mojej mamy, żeby została dłużej z psem, bo mój mąż nie dostałby urlopu wcześniej. Firma mojego męza ma zawsze przymusowy postój. Zazwyczaj było to w lipcu, a teraz przesunięto to na sierpień. Urlop zaczyna na 3 tygodnie od tego poniedziałku, ale w piątek brał ten jeden dodatkowy dzień. Więcej dni nikt by mu nie dał. Dlatego nie mogliśmy też wyruszyć nocą.

Po trzecie: 1 sierpnia – dzisiaj – byliśmy umówieni do pani doktor na usg jamy brzusznej Jaśka. Ogólnie moglibyśmy jeszcze ten jeden dzień został dłużej, no ale patrz punkt pierwszy.

No a po tych kilku dniach i tak mega tęskniliśmy za Vaderem, mimo iż moja mama przesyłala mi mmsy. Na każdym pies był szczęśliwy, krzywda mu się nie działa, jadł normalnie, pił normalnie, zachowywał się normalnie. Ale tęsknota była wielka! Bo to jest jednak nasz „Buniu!”.  Jednak tutaj zaznaczam, podkreślam – pies to obwiązek! Również wakacyjny! Dlatego zanim rozważysz jego kupno bądź adopcje, koniecznie przemyśl również wakacyjne aspekty.

 



4 komentarze

  1. Ja jestem zakochana w Międzyzdrojach. Są bardzo klimatyczne. Też zauważyłam czystość i kulturę. Też straciłam fortunę w namiocie z gierkami. Polecam odwiedzić Międzyzdroje w czasie festiwalu gwiazd. Pozdrawiam

  2. W przyszłym roku polecam zobaczyć również muzeum przyrodnicze http://www.wolinpn.pl/index.php?page=12 i zagrodę pokazową żubrów (tylko tutaj się trzeba spodziewać dłuższego spaceru): http://www.wolinpn.pl/index.php?page=41

  3. Agata Wojciechowska

    Dodałabym jeszcze akapit o zakrztuszeniach słoną wodą, które są o wiele bardziej niebezpieczne niż słodką. Dlatego zawsze jak się dziecko zakrztusi w morzu powinniśmy się udać do szpitala, bo może dojść do wtórnego utonięcia (organizm będzie chciał wypłukać sól w płucach, paradoksalnie zalewając je wodą)

  4. Warto dodać, że aktualną mapę kąpielisk oraz informacje czy woda nadaje się w nich do kąpieli można znaleźć w serwisie kąpieliskowym prowadzonym przez Główny Inspektorat Sanitarny (https://sk.gis.gov.pl). W serwisie można nawet sprawdzić jakie są elementy infrastruktury na danym kąpielisku (np. wc, natryski, przebieralnie, miejsca dla dzieci). Myślę, że może być to bardzo przydatne, zwłaszcza dla podróżujących z dziećmi 🙂 poniżej dla przykładu wklejam link dot. naszego J. Grzymisławskiego: https://sk.gis.gov.pl/index.php/kapielisko/456

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.