Oszustki w sieci. Mają chore i umierające dzieci. Na niby.

Blogerka, Belle Gibson długo znana była z tego, że wyleczyła raka mózgu niekonwencjonalnymi metodami. Do tego pewna część zysków z jej aplikacji oraz książki którą wydała, miała zostać przeznaczona na leczenie dziecka chorego na raka mózgu. Pewnego dnia jednak okazało się, że to wszystko perfidne kłamstwo. Belle Gibson nigdy nie wyleczyła żadnego raka ani u siebie, ani u innych. Został on wymyślony na potrzeby marketingowe. Co więcej na konto chorego chłopca blogerka nie zamierzała w ogóle wpłacić żadnych pieniędzy, mimo iż wiele osób uważało, że wykupując jej aplikacje, wspierają walkę z nowotworem dziecka. Oszustki w sieci są jednak wszędzie. Nawet na grupach dla rodziców.




OSZUSTKI W SIECI. CHORE DZIECI NA NIBY.

Agnieszka miała w avatarze myszkę Mini. Do mojej grupy dla rodziców wcześniaków dołączyła szukając pomocy dla przyjaciółki. W dniu dodania jej do grupy wszyscy dostaliśmy niepokojącą wiadomość: dziecko zmarło. Jakiś czas później „urodziła” Agnieszka. Poród rozegrał się w 33 tygodniu. Na świat przyszła malutka Stasia, która wyglądała na hipotrofika. Jak się później okazało, według Agnieszki, Stasia miała ponad 2 kilogramy w dniu przyjścia na świat. Choć na zdjęciach prezentował się wcześniak z co najmniej pół kilogramową różnicą…

Historia małej Stasi była bardzo zawiła. Dziecko cudownie rokowało, nawet pięknie piło z piersi, co na etapie 33 tygodnia, przy niewykształconym do końca odruchy ssania jest wielkim wow. Jednakże nagle stan Stasi zaczął się pogarszać. Z wcześniakami jest trochę tak, że raz jest lepiej, raz jest gorzej, dla nikogo nie było więc zdziwieniem, że w pewnym momencie dziewczynka miała przetaczaną krew. Chwilę później powstał post o guzie. Nigdzie nie było napisane „jakim guzie”, ale miał on zostać wycięty. Po kilku moich pytaniach o jakiego guza chodzi, otrzymałam odpowiedz: potworniak. Później okazało się, że potworniak był zarezerwowany dla naszej grupy, w innej, dziecko miało guza mózgu.

Agnieszka „wpadła” na informacji, że dziecko ma zespół krabba. Jest to rzadka choroba genetyczna, którą najwcześniej wychwytuje się między 2 a 4 miesiącem. Stasia diagnozę miała już jako 6 tygodniowe dziecko, a właściwie znacznie wcześniej, bo już w połowie kwietnia. Paradoksalnie na wyniki tych badań czeka się 2-3 tygodni. Agnieszka twierdziła, że badania zostały szybko zrobione dzięki bardzo zaangażowanej pani neurolog. I można w to było jeszcze uwierzyć, gdyby nie fakt, że po tym jak grzecznie poprosiłam o weryfikacje tego co mówi, usunęła wszystkie swoje posty , a także utworzoną grupę i konto na fb.

Do tamtego momentu nie byłam pewna czy kłamie. Dopiero jak przeczytałam, że jej dziecko ma już ponad 3 kg, a nadal wygląda jak skrajny wcześniak stwierdziłam, że w jakimś stopniu na pewno kłamie. Do teraz nie wiem czy Stasia była prawdziwa, czy jej mama nie pogubiła się ze wszystkim i nie rozumiała lekarzy i wszystko wyolbrzymiła kradnąc zdjęcia, czy po prostu nikt taki nigdy nie istniał i został stworzony na potrzeby facebooka.

Było mi żal dziewczyn z grupy, bo przez ostatnie kilka tygodni posty o małej Stasi były najbardziej oczekiwanymi wpisami i była w nich największa aktywność.

 

OSZUSTKI W SIECI.  DZIECI UMIERAJĄ NA NIBY.

Dziecko Karolci z grupy blogerki MumMe, zmarło przy „kompieli”. Inna kobieta weszła w rolę chorej na nowotwór ciężarnej. Sypnęło się, bo napisała, że jej bliźniaki z 28 tygodnia po kilku godzinach od porodu są już z nią. Była też kobieta, która poroniła na toalecie i „nie wiedziała” co zrobić z synkiem, na szczęście zdjęcie, które wrzuciła było z internetu.

Słynna z fb Katarzyna G. z Koreanką na profilowym jest chyba wszędzie. Historia jej życia jest bardziej zawiła niż scenariusz Mody na Sukces. Trudno doliczyć się ilości dzieci, a jej całe życie to niekończące się pasmo nieszczęść, tragedii, chorób i poronień. Jest wszędzie. W wielu grupach, łącznie z moją, została zablokowana.

Na mojej grupie dla rodziców wcześniaków był jeszcze jeden przypadek, co do którego do dzisiaj mam wątpliwości, a prawdy się już raczej nikt nie dowie. W wyniku niefortunnego ukąszenia w szyję przez osa, zmarła 2 letnia dziewczynka.

Kilka lat temu, jeszcze w czasach w których nie miałam fb, ale byłam aktywna na jednym z for dla rodziców, spotkałam się osobą, którą mąż zostawił w ciąży dla młodszej, ale okazało się, całkiem przypadkowo, że posługuje się zdjęciami z jakiegoś amerykańskiego forum. W tym samym czasie, na tym samym forum była 16 latka, której bogaty tatuś, dentysta zapewniał dostanie życie, mimo iż urodziła dziecko, koledze swojego ojca. To była jedna z tych historii, gdzie przelewały się ogromne pieniądze. Zdjęcia również były kradzione.

 

 




OSZUSTKI W SIECI. DLACZEGO TO ROBIĄ?

Teorii jest kilka. Jedna z nich pokazuje, że są to często osoby zagubione w życiu, które chcą być w centrum uwagi, a nic nie sprawi większego poruszenia, niż masowe współczucie niecodziennymi sytuacjami zdrowotnymi. Dlatego mamy tak wiele „chorych na raka” i niestety kobiet, które „poroniły” czy  „urodziły przed czasem”. Często śmierć dziecka na niby daje im poczucie, że są „kimś” i ktoś zwraca na nie uwagę, nie zdając sobie sprawy, że są to pewnego rodzaju zaburzenia psychiczne.

Kolejną grupą są osoby chore na zespół munchhausena. Do tej pory podejrzewałam to zjawisko tylko u jednej osoby, którą znałam w życiu realnym. Dziecko był faktycznie nie do końca zdrowe, ale jeżeli zaczęliśmy z tą osobą dyskutować, to nagle jej dziecko miało wszystkie choroby świata, choć poza tą jedną chorobą, niestety dość niefajną, dziecko super się rozwijało i było naprawdę rezolutne. Znałam. Widywałam. Przebywałam w ich towarzystwie. Nasze drogi się rozeszły wiele lat temu. Mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku.

Nigdy nie sądziłam, że historia ze śmiercią dziecka, przedwczesnymi narodzinami, poronieniami itp. może być dla kogoś natchnieniem by samemu stworzyć taką postać i się pod nią podszywać. Przedwczesne narodziny to nic fajnego, zapewniam. Z mojej perspektywy to ogromna tragedia, której ja sama nigdy nie chciałam być bohaterką. Czasem po prostu nie mieści mi się w głowie, że można chcieć występować jako matka takiego dziecka żerując na emocjach innych rodziców z podobnymi doświadczeniami.

Mam pewne jednak ludzkie odruchy do takich ludzi, dlatego, że mam pełną świadomość tego, że nie do końca jest to objaw zdrowy i często po drugiej stronie monitora, może siedzieć naprawdę chora osoba, która w tym momencie potrzebuje pomocy lekarskiej i psychoterapii. Tylko niestety często trudno dotrzeć do takich ludzi, kiedy okazuje się, że kłamią, bo próbują szybko zatrzeć za sobą jakiekolwiek ślady. W tym przypadku wystarczy wszystko usunąć.

Jeżeli spojrzymy z boku, zdajemy sobie sprawę z kilku faktów: pierwszy fakt jest taki, że jest to całkowicie odbiegające od normy zjawisko. Każda matka marzy raczej o tym by rodzić zdrowe dziecko i nawet jeżeli takową historię zmyśla, powinna ona być raczej z happy endem, skoro ma się „wpływ” na jej przebieg. Drugi fakt jest taki, że po raz kolejny widzimy, że łatwo w sieci zaufać i naprawdę mocno zaangażować w pomoc dla, jak się później okazuje fikcyjnej postaci. To może nieść za sobą dalsze konsekwencje: między innymi niechęć do dalszego pomagania innym.

Jakiś czas temu internet obiegł kolejny apel o pomoc pieniężną dla chorego dziecka. Takich apeli ja sama dostaję dziennie po kilka, czasem nawet kilkanaście. Sama wtedy również dostałam wiadomość by udostępnić zbiórkę właśnie tamtego dziecka. Po jakimś czasie okazało się (a zaangażowały się w to również takie gwiazdy jak Lewandowscy, którzy wpłacili notabene … 100 tys złotych), że zbiórka była fikcją, a chłopiec taki po prostu nie istnieje …

 

NA HOROM CURKE. 

Na olx i wielu grupach sprzedażowych można napotkać osoby, które próbują wyłudzić wózki, gadżety dla dzieci czy ubrania opowiadając łzawe historie o swoich chorych dzieciach i samotnym macierzyństwie. Problem polega na tym, że zwykle po grzecznym odmówieniu pomocy, takie osoby zaczynają obrażać potencjalnego sprzedającego i to naprawdę nie przebierając w słowach.

„Hora curka” stała się już internetowym świadectwem na to, że można mieć naprawdę wywindowany tupet i kompletnie się tym nie przejmować. Część z tych osób faktycznie ma kilkoro dzieci i słabą sytuację finansową, ale również i przede wszystkim bardzo roszczeniową postawę w myśl zasady: „Dej, bo mi się należy”. Problem w tym, że nawet jeżeli zaczęlibyśmy takim osobom pomagać, to wykonamy tak naprawdę niedźwiedzią przysługę. Tym ludziom należy dawać wędkę, nie rybę. Zdarzyły się sytuacje, kiedy osobie, która sprzedawała wózek z wyższej półki robiło się danej osoby żal i wyszukiwała wózki za mniejszą kwotę, chcąc nawet pokryć koszty.  Często okazywało się, że „potrzebująca osoba” gardziła czymś tańszym.

Oszustki w sieci to naprawdę spory problem. Zjawisko jest niestety bardzo duże.

 

 

___

A wy spotkaliście się z takimi sytuacjami? Oszustki w sieci mogą być naprawdę wszędzie.

 





 

 

9 komentarzy

  1. Napisała do mnie dziewczyna z mojej małej miejscowości, czy nie mam może ubranek do oddania. Uszykowałam jej dosłownie wszystko co miałam łącznie z prawie pełną paczką pampersów i chusteczek nawilżanych, z dostawą do domu… Na 2 dzień ta sama wiadomość i tak codziennie dej dej dej… prosiłam żeby nie pisała jak coś będę miała to napiszę-wiadomości dalej przychodziły tym razem zauważyła że nosimy ten sam rozmiar więc ona potrzebuje bluzek, spodni etc. SZOK pod koniec gdy zapragnęła bym "upikła tort" przekroczyła moją magiczną granicę 😉 i ją zablokowałam. Z tego co wiem wiele osób miało z nią problem, często okazywało się że sprzedawała to co dostała no i byle czego też nie wzieła, najczęściej prosiła o zdj rzeczy i wybierała to co jej się podobało… Na grupie z mojego miasta i pobliskiej miejscowości jest zablokowana… Aczkolwiek swoim zachowaniem sprawia wrażenie osoby z jakąś dysfunkcją, szkoda ttlko dzieci…

  2. Bo osoby które cierpią, mają złą sytuacje materialną czy potrzebują jakiejkolwiek pomocy często o nią nie proszą a cierpią w milczeniu, łudząc się że dadzą sobie "jakoś" radę. Ech… smutne te historie bo takie osoby które wymyślają takie niestworzone rzeczy potrzebują pomocy.

    1. Jest w sieci,na forach i dzieciach niepełnosprawnych, na grupach sprzedażowych, ogłoszeniowych, nawet na grupach o dekoracjach mieszkań pewna Monika M., profil Monia Monia i kilka innych… Od lat zbiera na… no właśnie na budowę domu, żerując na współczuciu innych, pisząc łzawe posty o ratowaniu zdrowia i życia syna. Syn owszem urodził się z wadą serca, która została dawno zoperowana. Jej zbiórki są wszędzie, jedna się kończy, druga zaczyna… Jej prośby są wszędzie, "królowa zbiórek internetowych"…

  3. Naprawdę przykre historie. Nawet nie wiem co o tym myśleć. Czy być zła na tych ludzi czy współczuć. Gra na ludzkich uczuciach dla własnego podbudowania ego czy współczucia jest nie fajna. Mam nadzieję, że nigdy mnie to nie spotka. A tobie gratuluję, że potrafisz jakoś wyczaić kto kłamie a kto nie, bo nie wątpię, że jest wiele ludzi który naprawdę potrzebują pomocy. Buziaki matko!

  4. Małgorzata Zygmunt

    mam troje dzieci, Ale żadne z nich nie jest wcześniakiem, czytam bloga bo uwielbiam twoje podejście do życia i to co robisz dla innych. ja spotkałam się z takim o to sposobem i osobiście uważam że to na bank jest oszustwo: chodził pan po domach z puszka i pokazywal kartkę z CHORYM dzieckiem z poza miasta w którym mieszkam, gdy ja odmowilam wrzucenia pieniędzy mówiąc że u nas w gminie są chore dzieci i je wspomagam oraz że po domach nie chodzi się i nie zbiera pieniędzy bo jest to zakazane, to pan z dużą agresją że to nieprawda, że ma od prezydenta znaczek i uciekł. jest wiele naduzyc. i wtedy cierpia te chore dzieci,są wykorzystywane przez szuje. ja jak chce pomóc sprawdzam wszystkie informacje: adres, stronę www, Facebook, inst. Ja ostatnio POZNAŁAM rodzinę wcześniaka z ciąży bliźniaczej, jedno dziecko tylko przeżyłolecz z ubytkami w zdrowiu, ta rodzina przeszła wiele Ale nie poddają się bo robią wszystko by dziecko mogło żyć jak najlepiej: zabiegi z komórkami macierz., rehabilitacja. Nie jeden z nas by zwatpil. jest strona http://www.siepomaga.pl/wojciech-radosz2. z żarek
    można sprawdzic nawet na Facebooku. jakby choć trochę osób wysłali SMS. bez tych pieniędzy nie może mieć zabiegu z komórkami jest to tak drogie.

  5. Kiedys sprzedawalam kiecke , nowa z metką tyle ze przeleżala w szafie dwa sezony. Chciałam za nią 10 zł, napisala do mnie babka czy nie moge jej sprzedac taniej bo ona ma czwórkę dzieci a bardzo chce sukienke na sylwestra. Chcialam jej oddac nawet za darmo bo i tak zalegała mi w szafie, ale jak okazalo sie ze Pani potrzebuje jeszcze butów i torebki najlepiej za darmo i z dostawą do domu bo przeciez dzieci…. Ja tez mam dziecko i to znaczy ze wszytsko mi sie nalezy za free? Czy jedno dziecko to za mało? 😀

  6. A moim zdaniem osoby które tak naprawdę potrzebują pomocy wcale o nie nie proszą. Ja współczuję osobą które mają chore dzieci. Wiem że noszą olbrzymi ciężar. Potrzebują wsparcia. I takim osobą powinno się pomagać. Bo te Panie co proszą o ubrania dla dzieci bo pieniędzy brak czasem mają większy dochód niż my co na etacie.

  7. Ja wlasnie mam nieuleczalnie chore dziecko. Moja dwuletnia corka jeszcze nie chodzi ale od pol roku juz wiemy, ze bedzie, ze jeszcze nie wiadomo kiedy to nastapi ale juz zamiast "czy bedzie" uslyszelismy "kiedy bedzie". Jest po 2 operacjach na nozki. 23 na 24 godziny spedza w ortezach (Tak, nawet w nich spi. Tak, nawet kiedy jest +30stopni). Na wszystko z mezem pracujemy sami. On w pracy, ja spedzajac godziny na fizjoterapii i cwiczac z mala w domu. Bywa ciezko bo realia w Polsce sa takie, ze jak chcesz cos dobrze to musisz zaplacic. A kazdy chce dobrze dla swojego dziecka. Jak najlepiej. Rehabilitujemy i wierzymy, ze kiedys bedzie samodzielna. Nie wyobrazam sobie wyciagac reke po cos dlatego, ze mi sie nalezy. Nie uwazam, ze mi sie nalezy. Kazdy ma to na co zapracuje. Wierzcie mi mamy niepełnosprawnych dzieci akurat nie sa roszczeniowe. To osoby ktore posiadaja duzo sily, cierpliwosci i maja poukladane w glowie. Wyłudzacze wlasnie robia taka "slawe" osobom, ktore naprawde na to nie zasluzyly. Mnie samej kiedy czytam gdzieś slowa "horom curke" jest bardzo przykro. Takie głupie okreslenie ale bardzo krzywdzace. Ja nawet czesto nie mowie ze mam chore dziecko przez to, ze przez kogos moge byc zaszufladkowana jako taka "madka horej". Do tej pory tak nie rzucalo sie w oczy to, ze mala jest chora bo jako maluch jezdzila w wozku, potem byla zima. Teraz zaczynaja sie spojrzenia typu "czemu ona tego dziecka nie wysadzi z wozka", moja corka chce isc do dzieci a ja nie moge jej puscic bo przeciez nie posadze jej na chodniku jak przemieszcza sie na pupie a wszyscy pukaja sie w czolo na placu zabaw "co za durna baba nie da sie dziexku wybiegac". Nie wiem jak mozna udawac, ze ma sie chore dziecko. Brak mi moze wyobrazni. To nie jest zaden powod do zazdrosci i chwalenia sie wszem i wobec. To ciazka praca.
    Matki chorych dzieci nie maja lekko. Nie dokladajmy im.

  8. Ja mam inną historię – koleżanka NAPRAWDĘ miała chemioodpornego i nieoperacyjnego raka, wymagała leczenia nierefundowanego. Miała zbiórkę na siepomaga, ale jest raczej nieśmiała i nie umiała zebrać o kasę. "Ktoś miły" zaczął robić to za nią w taki sposób, że wyszła na takie "Dej". Nawet jeśli ktoś miał dobre intencje to zrobił najpaskudniejszą rzecz, jaką mógł zrobić bo podważył jej wiarygodność. Nie dość że chora, to jeszcze strasznie to przeżywała.
    A z takimi zwyczajnymi atencyjnymi miałam do czynienia dawno dawno temu, coś koło 15, na forum o psach Dogomania. Ktoś prosił o pomoc z "agresywnym dogiem niemieckim" którego "znalazł porzuconego". Potem się okazało, że pies nie istnieje, zdjęcia się nie zgadzaly, nawet umaszczenie było inne. Dziewczyna zniknęła, pojawiła się "druga", zaświadczająca za tamtą, potem i "trzecia" – wszystkie z tego samego IP. Forum cóż… Miało rozrywkę na długie tygodnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.