A śpij kochanie …

Dzisiaj kolejny wpis z cyklu: „sen jest dla cieniasów, autorstwa Stanisława Pe”. A tak naprawdę dzisiaj będzie o tym co robimy, czego nie, jak robimy i czemu tak, a przede wszystkim, że mamy pierwsze sukcesy, bo one chyba są najważniejsze. Albo inaczej – dłuższy sen niż godzinę. A to już jest naprawdę dużo!

Byliśmy na takim etapie z mężem, że chodziły nam po głowie różne rozwiązania. Ot takich wykonalnych – może jakiś trener snu, po takie niewykonalne: a może niania na noc? Mój mąż widząc jak się męczyłam i jak dużo nie spałam, zaczął mnie trochę odciążać, tylko Staszek nie bardzo współpracował, bo ojcu się tak darł, że ja i tak czy siak nie spałam, wiec było to bezsensu. Naprawdę!

Stały rytm dnie to fundament naszego trybu. Wielokrotnie radziliście, żeby ten rytm dnia wprowadzić, lecz my go juz od dawna mamy. Ostatnio nam się trochę drzemki przesuwają, ale jestesmy na dobrej drodze do tego, by w dzień Staszek miał tylko jedną, dłuższą drzemkę i do tego będę dążyć. Na razie jedna drzemka to zdecydowanie za mało, a dwie są w sam raz, choć czasem mam wrażenie, że i tak są za długie, bo druga drzemka zwykle rozpoczynająca się między 14 a 15 potrafi trwać nawet do … 17!

Staram się jak najmniej bodźcować Staszka. Rzadko załączamy przy nim telewizor, nawet  z myślą o tym, że może go wcale nie oglądać, lecz tylko być w pomieszczeniu obok, lub tym samym. Nie włączamy ostrej muzyki, za to często słuchamy albo świątecznych piosenek, albo muzyki klasycznej. Wreszcie staramy się mówić spokojnie, choć przy 8 latku nie zawsze się da by zawsze było cicho. Ma tylko dwie grajace zabawki, którymi się już nie bardzo bawi. Staramy się nie zabierać go do wielkich skupisk ludzi – np. Centrum Handlowych. Trochę się teraz obawiam nadchodzącego urlopu światecznego i wizyt w rodzinie. Ale mam nadzieję, że uda się nam wyjść z tego obronną ręką. Staszek nie jest zbytnio towarzyskim dzieckiem w stosunku do obcych dorosłych, ale o tym może innym razem.

Mi się cały czas wydawało, że Staszek musi mieć pełną ciszę do tego by spać i by zasnąć. Wydawało mi się, że jest w stanie go wybudzić nawet powiew moich włosów, lecz niedawno i to z pomocą Magdy z wymagajace.pl zrozumiałam, że to może wcale nie tak. I może te szumy to nie jest wcale taki głupi pomysł, bo faktycznie zawsze z tym lepiej spał, tyle, że Szumiś robił nam więcej szkody niż pożytku, bo się wyłącza po jakimś czasie, a Staś razem  z nim. Na iphona zainstalowałam sobie aplikację sleep baby sleep. Czy nam pomaga? Trochę. Staszek zaczął też zasypiać i spać przy cichutko włączonej w dzień muzyce klasycznej. I ten sen jest spokojniejszy.

Kolejna sprawa to kołderka obciążeniowa. Pisałam o niej TU  – zaczęliśmy jej stosować na około 30 minut snu Staszka. Potem zamieniamy na zwykłą kołdrę lub koc. Maksymalnie też wywietrzam pomieszczenie w którym śpimy, o wiele lepiej nawet mi się śpi. Jak Staszek się odkryje nie przykrywam go od razu i zdałam sobie sprawę, że ja chyba go też trochę przegrzewałam, myśląc o tym, że ja zawsze lubię być opatulona po sam nos, a Staszek chyba wręcz odwrotnie. I często Staszek sobie śpi niczym nie przykryty w samym pajacu i śpi super!

Przez ostatnie kilka dni nie karmię go też za każdym razem. Za to staramy się w pewien sposób zastępować to karmienie po prostu przytulaniem. Nie zawsze się da, ale często wystarczyło po prostu Staszka wziąć, przytulić, dać smoczek i iść spać dalej. Są jednak noce, że się nie da. Tak jakby Staszek się wybudzał i zdawał sobie sprawę, że czegoś mu brakuje, bo z czymś innym zasypiał. I zresztą o tym samym mówiła mi Magda z wymagajace.pl

Inna kwestia, że Staszek jest w fazie bardzo intensywnego rozwoju. W krótkim okresie swojego życia zaczął się coraz więcej wszystkiego uczyć. Pomijając tu rozwój ruchowy – chodzenie przy meblach, raczkowanie itp. to jeszcze jest rozwój intelektualny. Coraz więcej powtarzających się czynności, coraz więcej umiejętności, których nabywa. On sobie w nocy w trakcie snu to wszystko przetwarza – nawet to, że nauczył się w dzień „kosi kosi łapki” i pewnie zawsze tej ilości nie ogarnia.

Jeżeli chodzi o zaśnięcie nigdy nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Zasypianie Staszka to piękna chwila wtulenia się we mnie, pobujania się chwili i odlot! To wszystko. Rzadko się zdarza jakikolwiek bunt i płacz. I zwykle trwa to z 5 minut. Wiem, że często słaby sen dziecka idzie w parze ze złym zasypianiem. Nas to jedno ominęło.

Dzisiaj Staszek przespał dwa razy po dwie godziny. I choć potem nad ranem już właściwie nie mogłam zasnąć, bo non stop się wiercił i poszłam o 7 rano spać do innego pokoju i obudziłam się po 10, to zdradzę Wam sekret, że dłużej do siebie wracałam niż nie śpiac tyle. Głowa mi pękała w szwach!

Zawsze się jednak pocieszam,że on przecież najzwyczajniej w świecie z tego … wyrośnie! Ale jak on wyrośnie to Jan pewnie zacznie chodzić na imprezy i znowu nie będzie spania! To się wszyscy wyśpimy … po życiu! 🙂 Czarny humor na wieczór.

 

 

 

 

3 komentarze

  1. I jaki z tego morał ? Za duża różnica wieku między chłopakami … nie pośpisz kobieto …kurtyna.

  2. Tego jednego możesz być pewna- że wyrośnie!! Ja też się ciągle tak pocieszałam, choć chwilami do prawdy w to wątpiłam, było tak bardzo źle. Ale w końcu się doczekałam, nawet w całości przespanej nocy i to wcześniej niż się tego spodziewałam. Tobie też tego właśnie życzę!

  3. Mój synek jako niemowlę spał 3×15 minut w ciąg dnia… Co ja się nasłuchałam że co ja gadam, przecież niemowlę całe dnie śpi to moje… U niego niestety słaba jakoś snu łączyła się z trudnością w zasypianiu, godzina usypiania zawsze była u nas standardem, mimo stałych rytmów i cudów na kiju. Zawsze pocieszało mnie to że chociaż w nocy śpi nieźle, tzn początkowo tylko dwie pobudki, ale za to jaaaakie – minimum godzina ciumkania (bo moje dziecko nie jadło mleka jak należy czy to na piersi czy na butli – ob ciumkał i ciumkał i marudził że ostygło później i podgrzewałam i od nowa…). Odkąd w nocy nie je – na ogół ją przesypia. Czasami się obudzi ale wystarczy na ogół się chwilkę z nim położyć, ew. dać piciu.
    Z żalem donoszę, że mimo skończonych dwóch lat – nadal zasypianie trwa min. godzinę (co najgorsze – wyłącznie ze mną! Z tatą/babcią/ciocią jak mnie nie ma – chwilka i po krzyku… ale jak jestem w domu to NIKT nie ma prawa się z nim kłaść bo jest awantura, mąż tylko czasami podstępem się jakoś wtuli, ale to też się wiąże z płaczem, jak mnie nie ma – nie ma sprawy)
    Drzemka dzienna ze mną jest tylko w weekend, bo w tygodniu w pracy i jak mam się z nim kłaść to chce mi się płakać… bo drzemki wciąż potrzebuje niestety, ale pół wspólnego dnia tracimy na walkę o sen :/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.