Green Rose – zamiast bawełny, merina.

W garderobie naszych dzieci i naszej, w głównej mierze króluje bawełna. Spowodowane jest to faktem, że jest to najbardziej popularny materiał ubrań. Tym razem jednak chciałam Wam napisać co nieco o wełnie z merynosów, a dokładniej o ubraniach z Green Rose.

W porównani do zwykłej wełny, merino jest przyjemniejsze w dotyku. Nie jest też tak szorstkie jak standardowa wełna, więc nie podrażnia skóry. Co więcej merino ma właściwości antybakteryjne. Oznacza to, że materiał nie nasiąka tak wilgocią jak np. standardowa bawełna, więc polecane jest dla osób, które aktywnie spędzają czas (np. sportowcy). Wełna jest w stanie pochłonąć aż 35% więcej wilgotności niż sama waży.  Dzięki temu, że merino ma właściwości termoregulacyjne. Świetnie sprawdzą się w jesienne i zimowe dni. Dodatkowo wełna z merynosów posiada certyfikat jakości OEXO-TEX Standard 100.

Co natomiast oferuje Wam sklep Green Rose? 

Ubrania dla noworodka, niemowlaka, a także dla dzieci (2-7l, 7-14l), oraz damskie i męskie. Co mnie oczywiście mocniej wiążę z firmą – w asortymencie są również ubranka dla wcześniaków, podzielone na wagi dzieci. Prem1, Prem2, Prem3. Prem1 to ubranka do 1600 gramów. Kiedyś zresztą Wam pisałam jak trudno było dostać tak malutkie ubrania 8 lat temu, kiedy na świat przyszedł Jaś. Staś z kolei rozpoczął swój żywot od rozmiaru 44. Wiele firm zaczęło wychodzić na potrzeby rodziców najmniejszych Pospieszalskich.

Poza samym merino, możemy kupić również ubrania z merino z jedwabiem. Połączono dwa materiały, które tworzą delikatne, eleganckie i dobre jakościowo ubrania.

 

UBRANIA dla dorosłych.

Po raz kolejny chciałam napisać, że przesłano mi koszulę do karmienia, w której spokojnie wyszłabym na miasto. I z pewnością nikt by się nie zorientował. Przyznaję szczerzę, że na nocne karmienie to mi nawet tej koszuli szkoda. A, że jestem niziutka, używam je na co dzień jako sukienki. I co więcej – czuję się w niej rewelacyjnie. Pamiętam, że będąc dzieckiem miałam pełno sweterków robionych na drutach przez babcię i nie każdy ten sweterek lubiłam nosić, bo nie niektóre były strasznie gryzące. Z ubraniami z meriny ten problem mnie nie dotyczy. One są po prostu mięciutkie i cudowne w dotyku. (na zdjęciu Staszek również bodziakach z merino! 🙂 ).

Ubrania do karmienia same w sobie uważam za wygodne w miejscach publicznych. Na co dzień,zwłaszcza w domu nie używam ubrań dedykowanych matkom karmiącym piersią, ale używam takowych jak wychodzimy albo do rodziny, albo w miejsca publiczne np. restauracje. Powód jest prosty: i ja i inni czujemy się wtedy komfortowo.

No i jest jeszcze mój mąż! Tym razem w odsłonie sweterka z merino!


UBRANIA DLA dzieci.

Widzicie, rzecz się stała taka, że pierwszego dnia, kiedy założyłam Stasiowi ubranka on je upaćkał. I musiałam je niestety, lub stety wyprać. Był to dresik. Ten sam co na zdjęciu powyżej w wózku. Wyprałam ręcznie. Ale wedlug producenta można je prać w 40 stopniach na programie wełny. Być może sie odważę za jakiś czas. 🙂 Co mnie urzekło to fakt, że w porównaniu do innych ubrań te po prostu szybko wyschły. Odkąd skończyło się lato, skończyły się też dobrodziejstwa wieszania prania na dworze – mam problem  w domu z praniem, bo schnie … 2 dni. Ubranka z merino o wiele szybciej.

Jeszcze jeden plus! Wełna merino się rozciąga. Podejrzewam, że nasze pajacyki w r. 74-80 sobie ponosimy jeszcze parę miesięcy.

 

Głównym atutem jest dla mnie to, że wreszcie Pawlaczki mają dwie równe bluzki! Kiedyś Jasiek zapytał czy moglibyśmy kupić im równe, bo on by chciał takie samo ubranko, ale naprawdę tak bardzo jak Staś – jednakże znalezienie im dwóch takich samych bluzek w rozmiarze powiedzmy te 74 i 134 graniczyło z cudem.

Na chłodniejsze dni dysponujemy też dwoma kominami – dla Jaśka i Stasia, które również są identyczne. No, różnią się tylko rozmiarem. Tutaj chciałabym również napomknąć, że nie wiem, czy pamiętacie, ale mój starszy syn na pytanie „kim chce zostać w przyszłości” odpowiedział, że ninja. Więc nic dziwnego, że komin stał się jego miłością.

Ach i jest jeszcze kocyk! Zapomniałabym. Z kocykami z merino jest tak, że on jest teoretycznie bardzo cienki, ale w praktyce cudnie grzeje i świetnie nadaje się na obecną pogodę do wózka. W domu służy nam do spania w dzień, bo Staszek lubi sobie miętosić koniec kocyków, a ten z Green Rose jest miły w dotyku i świetnie się do tego nadaje.

Co ja jeszcze lubię w ubrankach dla dzieci to jednolite kolory.

A na zdjęciu poniżej poza spodenkami, kocykiem, bodami … jest jeszcze czapeczka krasnal.


Green Rose jest firmą z Litwy, ale … dostarczy Wam ubrania w każdy zakątek świata.

A ponieważ za oknem mamy naprawdę paskudną pogodę, ubrania sprawdzą się … idealnie! Zwłaszcza przy tych wszystkich orkanach o męskich imionach. 😉

1 komentarz

  1. Na rynek polski napływają co raz to nowi producenci merino: Green rose, Meri Fairy, Wooland… Fajnie, fajnie jest mieć wybór:) Dla mojego synka bieliznę kupuję z Grenn Rose, jeżeli chodzi o sweterki, spodenki i czapy wolę Meri Fairy, grubsza przędza i wzornictwo ciekawsze. Dla siebie wybieram Devolda i icebreakera:) jest w czym wybierać! Polak lubi wybór:P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.