My kobiety, prostytutki naszych mężów.

Nie wiem czy mi wypada pisać o tym na blogu, który generalnie szufladkuje się jako „rodzicielski” – ale w sumie każda z tych osób ma coś z rodzica, bo ma i matki, ma i ojców i pewnie w przyszłości sama zostanie rodzicem. Poza tym w jaki sposób postrzega się nas, kobiety w świecie showbiznesu zaczyna mi mocno przeszkadzać, jako tej „krytykowanej płci” i zastanawiam się gdzie są te wszystkie walczące o równouprawnienie kobiety, skoro w XXI wieku niezaleznie od tego ile właduje w budżet domowy to i tak zawsze ocenia się nas przez pryzmat tego czyją żoną jesteśmy. I biada blondynce, która podpadła setkom celebrytów swoim programem, że odważyła się wyjść za mąż za mało urodziwego milionera, gdzie jak wiadomo powód był jeden – kasa.

Zawsze mi się wydawało – to znaczy wydawało do pewnego momentu – że od plotkarskich niusów są wszelkiego rodzaju niskopoziomowe portale pokroju Pudelka, gdzie zatrudnia się ludzi z ogromną wyobraźnią, których głównym zadaniem jest napisanie jak największych bzdur o sławnych ludziach. Ja wiem, że część łyka to wszystko jak młode pelikany, a hejt pod artykułami goni hejt, bo dużo osób w to wierzy, ale odkąd trochę poznałam ten świat i ludzi tam opisywanych wiem, że to wszystko jest zmyślone (a na pewno większa część) i ma tylko i wyłącznie przyciągnąć „kliknięcia”. Kliku-kliku fiku miku.

Niestety doszliśmy do takiego dziwnego momentu w którym „niusem ze świata” jest to, że pani Szulim – dzisiaj już pani Woźniak-Starak – wyskoczyła w sukience za 30 kafli na balu charytatywnym. I co gorsza, ja się tego dowiaduje wbrew mnie, bo na fejsie nie mam zalajkowanych żadnych plotkarskich kup, ale portale, które miały mnie informować o tym co dzieje się na świecie oraz w moim kraju, a nie to, ile kosztowała kiecka kogoś kogo po prostu na to stać. Przecież dla mnie całkowicie logiczne jest to, że osoba, która ma więcej zer na koncie niż ja jajek w lodówce nie wyjdzie w sukience z bazaru za 120 złotych. Ale hejt jaki się wylewa w ich stronę pokazuje typowe polactwo-cebulactwo, bo przecież albo wszyscy zarabiamy dwa kafle miesięcznie, albo jesteśmy „złodziejami” a dalej „utrzymankami naszych mężów” – no bo jakże by inaczej. Jakim przecież prawem ktoś jeździ nowym beemwu, jak inni jeżdżą oplem z rocznika cztery dwa, któremu odpada zderzak przyklejony na superglu.

Rzygam.

Rzygałam w momencie, kiedy z lodówki prawie że wylatywali mi Lewandowscy. Tacy nasi „bekhamowie„. Wchodzę do banku WBK – facjata Lewandowskiej, włączam TV – facjata Lewandowskiego, włączam radio – reklama z Lewym, wraca mój syn ze sklepu z batonikiem … a na nim Lewandowski. I tak przez kilka miechów. Dobra, już miałam ich dosyć, bo byli dosłownie wszędzie, no ale myślałam, całkiem logicznie, że jakbym ja miała tyle ofert pracy i za jedną taką reklamę mogłabym zgarnąć takie mamony, to miałabym w dupie ile osób mnie skrytykuje, bo ja bym mogła się pośmiać w drodze do bankomatu. Tylko o ile jeszcze niektórzy mieli ich dosyć, bo wyskakiwali z reklam, o tyle znowu prawdziwym niusem miesiaca było to, za ile Lewandowska nosi … torebkę.

Umówmy się. Jak mnie stać to kupuję nawet torebkę za 50 kafli, bo w sumie jak sram kasę i nie mam co z nią robić to „kto bogatemu zabroni.” Ani mi to grzeje ani ziębi. Przecież ona będąc twarzą banku WBK zarobiła sobie na pierdyliard takich torebek, ale oczywiście sprowadzono ją do roli … utrzymanki. „Żona Lewandowskiego kupiła sobie torebkę za X złotych!” głosiły nagłówki – nie „Anna Lewandowska, znana sportsmenka kupiła sobie torebkę za X złotych.” Żona. Rozumiecie.

Współczuję im. Serio. Na koncie miliony, piękne domy, pewnie i ogromna dawka miłości od partnera – a wiecznie w cieniu swoich męzów, sprowadzane do roli utrzymanek, choć same zarabiają pieniądze, którymi nikt by nie pogardził. „Gorsze” zarobkowo, bo przecież są u boku mężów którzy miesięcznie zgarniają tyle, ile przeciętny Polak nie zarobi przez całe życie. Gwiazdki sezonów plotkowych, worki treningowe zakompleksionych kobiet i mężczyzn, którzy wylewają wiadro pomyj, bo to ta, która wyszła za milionera, choć sama wiele osiągnęła. 

My kobiety.

 

 

3 komentarze

  1. Ot to. Brawo. Racja.

  2. Mnie to zawsze dziwiło, ze ludzi w ogóle tak interesuje, ze jakaś gwiazda sie rozwiodła, coś tam sobie kupiła i tak to przezywają. Co to kogo tak naprawdę obchodzi?

  3. W moim świecie w ogóle nie ma miejsca na te rzeczy. Kto to jest ta babka? Kto to są Lewansowscy? Widzę, że rezygnacja z oglądania telewizji ponad 10 lat temu mnie ratuje przed wieloma sprawami. Zrezygnowałam też z jedynki gazety, wbijam tam tylko jeśli ktoś podrzuci link. Na fejsie mam dobrego adblocka. Znajomi nie czytają plotkarskiej prasy, więc też nie muszę się męczyć z dyskusjami tego typu.

    A bycie czyimś mężem? Poczytaj na forach matek czy jakiekolwiek inne kobiece. Jak masz męża, który zarabia mniej niż Ty, to wyszłaś za mąż za pierdołę i przegrałaś życie. Taka jest mentalność polskich kobiet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.