Najgłupsze wymówki rodziców by nie kupić dobrego fotelika.

Inwestowanie w dobry fotelik samochodowy ma tylko jedno zadanie. Zabezpieczyć życie Twoje dziecka w trakcie wypadku. Przeliczasz to na złotówki? To może przestań.

Dzisiaj TOP 5 wymówek rodziców.

1# Bo mnie nie stać.

Zacznijmy od tego, co jest najczęściej używane, niemalże w 99%. Czyli kwestia kasy. Kowalski widzi, że fotelik dziecka kosztuje tyle, co ubezpieczenie do jego beemwu z rocznika dziewięć dwa, więc wychodzi z założenia, że on się wcale tym beemwu nie rozwali na pobliskim drzewie, wiec lepiej już ubezpieczenie dodatkowe, niż fotelik dziecka. Zresztą – bądźmy przecież poważni, kto zarabia tyle, by było go na stać na fotelik za 5 czy 8 stów, skoro można spokojnie kupić taki za 5 dych z marketu i żyć złudzeniem, że spełniło się rodzicielską powinność. Oczywiście w tym samym czasie kupuje się dziecku wózek za 1000 zł (sic!).

Śmieszny mnie niezmiernie, kiedy ktoś twierdzi, że nie stać go na fotelik za 8 stów, ale jednocześnie stać go raz do roku na ubezpieczenie samochodu w takich samych, bądź wyższych nawet kwotach. Co najlepsze, o tym, że „mnie nie stać” usłyszałam od osoby, która pali jedną paczkę dziennie papierosów. Pomijając kwestie trucia siebie i otoczenia, przeliczając to na złotówki 10 złotych razy 30 to mamy 300 złotych miesięcznie oszczędzonych pieniędzy. Wystarczą dwa miesiące i mamy full wypas.

Kupowałam Janowi obecnego Cybexa jako bezrobotna, z jedną pensją i pierdyliardem innych wydatków. Rezygnowaliśmy wtedy nawet z auta na które nas nie było stać (zabawne prawda?). A jednak pieniądze na porządny (!) fotelik się znalazły. Choć do dzisiaj mam nadzieję, że nigdy nie sprawdzę jak mają się w praktyce te jego wszystkie bajery ochronne.

2# Policja nie patrzy na fotelik.

Czyli najgłupszy argument. No może, nie całkiem, bo moim zdaniem wszystkie wymówki są głupie, ale ten króluje. Otóż tak się składa, że policja w większości zna się na fotelikach, jak ja na balecie. A ich zadaniem jest tylko sprawdzić, czy Młodociany jest w foteliku. Nic więcej ich nie interesuje. Ani montaż, ani marka, ani tym bardziej jakość danego fotelika. Zadaj sobie pytanie, czy Twoje dziecko jeździ w foteliku ze względu na mandat, czy ze względu na bezpieczeństwo.

3# „Bo za moich czasów” …

Kazia twierdzi, że „za jej czasów” to się dzieci bez fotelików woziło. Wiecie, równie dobrze możemy się cofnąć do czasów furmanek. Nikt przecież nie rozkazuje delikwentowi dyskutować o dzisiejszych czasach, w których praktycznie każdy ma minimum JEDEN samochód, który dodatkowo popierdziela na drogach do 150 km/h.  To prawie tak jak 20-30-50 lat temu, kiedy aut było kilka na danym osiedlu, wyjeżdżały w niedzielę do kościoła, a jak się sąsiad rozpędził do 70 km/h stawał się osiedlowym hardcorem.

4# „Jeżdżę tylko kawałek!”.

Faktycznie, wypadek planujemy rozmachem, np. na 156 kilometrze od domu.  Powiem Wam mały „dżołk.” Dwa tygodnie po tym jak urodziłam Jacha i wracaliśmy ze szpitala, dosłownie dwa metry od naszego domu (mieliśmy właśnie skręcać na posesję …)  wjechał w nas pijany kierowca i rozwalił cały tył. Nie, z tyłu nikt nie siedział. Nie, nikomu nic się nie stało. Tak, auto poszło do kasacji.

5# „Moja kuzynka woziła dziecko w takim i nikomu nic się nie stało!”.

Cała rzesza kretynów wozi dzieci bez fotelików, co gorsza często na kolanach (sic!). Co najważniejsze, dzieci mają więcej szczęścia niż rodzice rozumu i uffff … odbywa się to na szczęście bezwypadkowo. Problem pojawia się dopiero w trakcie nawet najmniejszej kolizji, w której dziecko, któremu teoretycznie nie miałoby się prawa nic  stać, nagle trafia w stanie krytycznym do szpitala, bo kawał plastiku „na który żal Wam było pieniędzy, bo i po co” okazał się bublem i nie spełnił swojej roli.

***

Okej, niektórzy się właśnie teraz zagotowali. A teraz zróbcie wdech i wydech i opowiemy kilka ciekawych faktów na spokojnie.

Fotelik samochodowy to inwestycja. W życie. Możemy to nazywać widzi-misiem rodzica, grzmieć na każdego kto odradza Wam kupno używanego fotelika i krytykuje pod-dupek dla 2latka. Ale kiedy kupujesz porządny fotelik (odstawmy na bok PRAWIDŁOWY MONTAŻ, bo to temat na osobny wpis …) sprawiasz automatycznie, że Twoje dziecko, przy nawet najmniejszej kolizji (oczywiście prawidłowo zapięte! z fotelikiem prawidłowo zamontowanym!) wychodzi z tego bez najmniejszego zadrapania. Foteliki „drogie”, które według Was „są bezsensu” przechodzą odpowiednie testy. Wiec nie kupujesz kota w worku, bo wiesz jak się zachowa w trakcie wypadku. Kupując zwykłą marketówkę za 5 dych, nie wiesz, czy któraś część w trakcie szarpnięcia się nie ułamie, albo czy pasy będą w stanie odpowiednio ochronić dziecko przy prędkości np. 100 km/h.

Dlaczego nie powinno się kupować używanego fotelika? Ponieważ jak wszystko, tak i foteliki mają określony czas użytkowania i jak wszystko, tak i foteliki pod wpływem, światła, hamowania, zmiany temperatury itp. ulegają zniszczeniu. Poza tym kupując fotelik z niesprawdzonego źródła nigdy nie wiecie, czy nie brał udziału w wypadku,bo nawet najmniejsza kolizja jest w stanie uszkodzić fotelik do tego stopnia, że jest bezużyteczny.

Kiedy urodziłam Jana w temacie fotelików była zielona, ale kiedy się wyedukowałam, poczytałam, popytałam, porozglądałam się i zrozumiałam pewne fakty, nie było innej możliwości jak zainwestowanie w coś dobrego. I tak oto staliśmy się posiadaczami Cybex Solution x-fix. Jaś jeździ w nim już prawie 3 lata. I pewnie pojeździ jeszcze z minimum dwa.

Często ludzie krytykują foteliki RWF. Czyli foteliki następne po tzw. „nosidłach”. Są charakterystyczne, bo montowane tyłem do kierunku jazdy. Ale przecież jak można wozić trzy latka tyłem?! Można. Sprawiasz automatycznie, że bezpieczeństwo Twojego dziecka w aucie wzrasta kilkakrotnie. Ty możesz trafić do szpitala z pierdyliardem obrażeń, a Twoje dziecko zostanie po obserwacji wypisane do domu, bo po prostu NIC mu nie będzie.

Uważasz, że 500-1000 złotych to za dużo za życie dziecka?

*W kolejnym wpisie o fotelikach – prawidłowe montowanie i prawidłowe przewożenie dziecka.

To nie jest wpis edukacyjny. Wpis o fotelikach znajdziesz: TU.

13 komentarzy

  1. Samochodu nie mamy, żyjemy z jednej wypłaty męża, a jednak fotelik za 900 zł stoi w pokoju syna. Fakt nie nowy lecz używany, bez wypadkowy. Kupiony za 150 zl z pewnego źródła. Myślę, że jest to dobre rozwiązanie.

  2. Testowalam fotelik Grzeska. Nie planowalam, nie zawinilam, nie bylo to na 157km od domu, a na 11. Tak, kupilam dobry fotel. Tak, zapielam porzadnie, zamontowalam na sztywno. A i tak jak cholera sie balam spojrzec na tyl, czy mlody jest caly. Byl. Na szczescie.

  3. Szlag mnie trafia (delikatnie mówiąc), gdy słyszę tego typu teksty. Nie rozumiem, jak w dzisiejszych czasach ludzie mogą być tak bezmyślni i wierzyć, że pseudo-fotelik za 30-40 zł, albo ręce matki to wystarczające zabezpieczenie dla dziecka w czasie jazdy samochodem… Niektórzy nie potrafią nawet zrozumieć tego, że przecież wypadek może zdarzyć się nie z naszej winy! My pojedziemy przepisowo, ale co jeśli natrafimy na jakiegoś debila, który wsiadł za kierownicę po „jednym” piwku i pójdzie z nami na czołówkę? Nie wiem, naprawdę nie wiem, dlaczego ludzie są tak bezmyślni i nie chcą się doszkolić w kwestii fotelików, testów ADAC, OEMTC itp. To przecież o życie naszych dzieci chodzi, a to ponoć dla każdego rodzica jest najcenniejsze. Jak widać, nie dla każdego… 🙁

  4. Dziś się z Tobą zgadzam. Ostatnio, zwłaszcza w temacie na literkę „T” miałem ochotę trochę się pogniewać, ale zrobię to bardziej subtelnie. Przez swojego bloga 😉

    Foteliki to temat rzeka. A po co, a na co, a dziecko siedzi bez ruchu… Widziałem kiedyś taki mały test. Na pochylni około 3 metrów zamontowano fotel z samochodu. Siadało się na szczycie i zapinało pasami. Na kolana brało butelkę 1,5 litrową (półtora) i sru! Prosto w dół. Na dole oczywiście nagłe zatrzymanie. Butelka przeważnie wypadała. Jeżeli nie wypadała, to i tak mocno szarpnęło. Brawo! Właśnie przeżyłeś zderzenie czołowe przy około 15 km na godzinę. Dziecka nie ma szans utrzymać, a jak się uda to i tak krzywda może mu się stać. No ale co ja tam wiem, przecież nei jestem superbohaterem… 😉

  5. Nie wiem jakie statystyki są teraz, ale w 2009 roku do 40% poważnych wypadków z udziałem dzieci doszło podczas podróży krótszych niż 3 kilometry…

  6. Baboszka ma dopiero 5,5 ms. Obecnie praktycznie nigdzie z Nią nie jeżdżę, ale już pomału zaczynam szukać dla Niej fotelika, po nosidełku. I nie mam zamiaru na nim oszczędzać – mimo, że jestem z Nią sama, bo tak jak napisałaś Matko Prezesa – to inwestycja w życie. W życie mojej Boskiej, a to kwestia bezcenna.

  7. no proszę, a my tydzień temu zmieniliśmy finalnie RWF na „normalny”;) fotelik. Młody jest zachwycony, ale ja dostaję ataku serca za każdym razem jak wychyla się do przodu, w RWF nie było takiej opcji. Fotelik przodem do kierunku jazdy kupiliśmy bardzo dobry, po wielu miesiącach namysłu, testowania, a mimo to i faktu, że jest na isofixie, wydaje mi się bezwładny, niestabilny i do bani.. co RWF potrafi zrobić z człowiekiem…

  8. Kiedy Ola się urodziła byliśmy zieloni w temacie fotelików. Dobrze, że mamy znajomego który kiedyś obracał się w sprzedaży art. dla dzieci, doradził nam porządny i bezpieczny fotelik. Oczywiście nie było się nad czym zastanawiać parę stówek, a zdrowie i bezpieczeństwo dziecka. Nie ma porównania, mnie też drażnią osoby które lekceważą tą kwestię. Myślę, że są niedoinformowani albo lekkomyślni.
    Pozdrawiam 🙂

  9. Taki bylejaki fotelik to jeszcze nic. Codziennie przed przedszkolem Młodego parkuje pewna mama, wysadzała do niedawna córę (obecnie lat 2) z przedniego siedzenia. Bez fotelika. Jedzie około 3,5 km w jedną stronę. Mało uczęszczaną drogą. Mija jedno skrzyżowanie ze stopem i ma jeden zakręt (wjazd/wyjazd) na uliczkę prowadzącą do przedszkola. Jak dla mnie ma w tym czasie cztery szanse na zabicie dziecka. Pomijając klasyczną czołowkę na prostej. Kilka razy zrobiłam jakiś komentarz, w jej obecności. Raz zapytałam wprost, dlaczego to robi. Dwa razy zadzwoniłam na policję (olali mnie po całości). Pani jeździ dobrym, nowym autem. O „nie stać mnie” nie ma mowy. Od dwóch tygodni wozi córkę w foteliku. Porządnym. Nie wiem, co zmieniło jej postępowanie, pewnie dwulatka zrobiła się zbyt ruchliwa i przeszkadzała w prowadzeniu.

  10. Super wpis 🙂 zgadzam sie z kazdym jednym slowem. nie raz nie dwa widzialam dziecko bez fotelika, z poddupkiem czy o wiele za malym fotelikiem. I to nie tylko w Polsce. W UK jest to tez nagminne. i jeszcze wszystkie bledy przy mocowaniu fotelika i zapinaniu dzieca. Na grube kórtki, niedociagniete pasy…ehhh…

  11. Zanim sama stałam się mamą dziwiłam się szwagierce że taki drogi fotelik kupiła, bo niby firmowy, jakby ten nie firmowy miał być gorszy. Po co wydawać 1000 zł za fotelik, jak można kupić za 300 zł (po części moja postawa wynikała z rozmów z koleżankami, których mężowi są policjantami, ratownikami med, strażnikami miejskim a dzieci jeżdżą w byle czym, często nie przypięte). Moje rozumowanie zmieniło się kiedy na świecie pojawił się On i kiedy przed zakupem fotelika przekopałam internet wzdłuż i wszerz. Nasz drugi fotelik był pioruńsko drogi, markowy, do tego RWF, a mimo to drżę za każdym razem kiedy gdzieś jedziemy, żebym nie musiała się upewniać że kupiliśmy bezpieczny fotelik.

  12. Zle liczysz fajki, paczk 15,50 razy 30 dni to prawie 500 zlotych, takie dodatkowe 500+ w miesiacu puszczane z dymem. A, ze policja się nie zna to fakt. Sama zdziwilam sie jak moj przyjaciel policjant wozi swoje dziecko. Na szczescie zrozumial i zmienil na lepszy 🙂

  13. Wymówka mojej znajomej. Moje dziecko nic nie widzi i mówi nie chce tak, to jej nie będę szkolić jak psa…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.