Macierzyństwo kiedyś i dziś.

Nasze babcie wychowywały dzieci w czasach, kiedy nie było nic, a jeżeli coś było to na kartki. Zresztą niejeden dzisiaj z rocznika 70 czy 80 nadal pamięta, może bardziej przez mgłę, ale jednak to „nic”. Nasze prababcie wychowywały dzieci w czasach ,kiedy nie tylko nic nie było, ale jeszcze była wojna. A my wychowujemy w czasach kiedy jest wszystko, a jeszcze i tak źle nam w dupach.

#CIĄŻA.

kiedyś –  o ciąży świadczy brak okresu, termin wyznaczony „mniej więcej”. Stan brzemienny, ale nie odmienny.

dzisiaj – najwyższej klasy USG, robione co wizytę, w tym 4D, gdzie jeszcze przed porodem widzimy jak wygląda nasze dziecko. Wszystkie miesiące i tygodnie ciąży są w aplikacjach w telefonie, który liczy nie tylko dni do końca ciąży, ale stwierdza wagę i wielkość płodu, przypominajac o kolejnych wizytach. Na półkach ciężarnych poradniki (które wkrótce okażą się bezradnikami), a przyszły tata biegnie po pracy na kolejne spotkanie w Szkole Rodzenia.

#PORÓD.

kiedyś – Matka, która urodziła tuż przed godziną „W”, kołysała dziecko w rytm wybuchających bomb. – recenzja książki „Dziewczyny z Powstania” – cytat z tej samej książki: „ Usłyszałam dziecięcy krzyk. Ogarnęło mnie uczucie ulgi i potworne wyczerpanie. Urodziłam syna, Stanisława. Był zdrowy. Nie wybrał sobie jednak najlepszego momentu do przyjścia na świat. Była bowiem pierwsza po południu 1 sierpnia 1944 roku. Cztery godziny do godziny „W”.”

little-girl-614915_960_720

 

dzisiaj – wybierasz klinikę w której chcesz rodzić. Odliczasz kilometry i czas trwania dojazdu i jedziesz tam w momencie odejścia wód. Wręczasz położnej plan porodu pokazując jeszcze świeżo zrobionym paznokciem, że nie życzysz sobie nacięcia krocza, ale będziesz karmić piersią. Nie wyrażasz zgody na szczepienia, bo wyczytałaś, że lepiej zrobić to później, lub w ogóle. Poród trwa kilka godzin, znieczulenie, mąż, woda do picia / lub scenariusz drugi / zaraz po ujrzeniu dwóch kresek planujesz cesarskie cięcie za które płacisz średnią wypłatą przeciętnego Polaka.

 

#GADŻETY

kiedyś – brak

dzisiaj – bujaczki/ monitor oddechów / kołyski samo kołyszące/ karuzelki / misie-tulisie / grające pozytywki / nianie elektroniczne / kamerki elektryczne / maty edukacyjne / otulacze / aplikacje w telefonie / poradniki / butelki antykolkowe / staniki do karmienia / bluzki do karmienia / wkładki laktacyjne / bielizna poporodowa / (i 15497564657 innych)

 

#POCZĄTKI

kiedyś – on nie wstaje, wstajesz Ty. Zawsze. Niezależnie od tego ile masz dzieci. Poświęcasz siebie w 100%, zjadasz resztki ze stołu. Nikt nie pyta czego potrzebujesz, czy jesteś wyspana. Ty masz to po prostu robić. Nie masz hobby poza praniem/sprzątaniem/gotowaniem i wychowywaniem dzieci. Wielodzietność to standard. Wielorazowe pieluchy, brak bieżącej wody i prądu. Ubranka szyjesz sama  Dla rzeszy matek w XXI wieku będzie legendą na równi z Zorro.

dzisiaj – jedna nogą zamykasz zmywarkę, a drugą bujasz dziecku w bujaczku. Obiad zrobił się prawie sam w parowarze. Pranie wyprało się samo w odpowiedniej temperaturze. Bieżąca woda, ciepła lub zimna – luksus, którego nie doceniasz i jednorazowe pieluchy. Narzekasz, że na nic nie masz czasu, więc wciskać niemowlę ojcu zaraz po powrocie męża z pracy i lecisz do kosmetyczki, narzekając na swój urlop macierzyński na którym nie siedzisz. Kolejnego dnia basen z niemowlakiem i długi spacer na którym pchasz swój wypasiony wózek z niezłym „dizajnem”. Przy okazji wstępujesz do sklepu z ubraniami. Ze wszystkich stron miniaturowe ubranka, których cenach bynajmniej nie jest proporcjonalna do rozmiaru.

 

#WYCHOWYWANIE

kiedyś – „dzieci i ryby głosu nie mają”

dzisiaj – „dorośli i ryby głosu nie mają”

 

#JEDZENIE

kiedyś – Chleb ręcznie wypiekany, najlepiej jeść po kilku dniach. Na dłużej starczy. Jedzenia brak / lub / na kartki.

dzisiaj – eco-sreko abrakadabra. I obiadki dla dzieci ze słoiczków. Wieczne narzekanie na brak czasu na ugotowaniu obiadu i pomysłu na obiad (społki sklepowe uginają się od produktów).

 

#PODEJŚCIE

kiedyś – biedna Halinka musiała rodzić poprzez cięcie cesarskie. Dobrze, że z tego wyszła. Jeżeli nie uda się Halince karmić piersią, to my Halince podarujemy mleko od naszej kozy, albo spróbujemy wykarmić Zenka moim mlekiem. Stysia też niedawno urodziła. Pomożemy.

dzisiaj – co to za matka co rodzi przez cesarkę?! Ona powinna obchodzić z dzieckiem Dzień Wydobycia, a nie narodzin! I jak można karmić dziecko paszą* dla niemowląt?! Paszą się świnie karmi! (cytat o paszy to autentyk skierowany w moją stronę.)

* mleko modyfikowane (he,he,he)

 

#LECZENIE

kiedyś – ziółka / lekarz

dzisiaj – doktor Facebook / doktor Google (choć w większości już na emeryturze)

 

 

[ Przed napisanie komentarza zapoznaj się ze słowami: ironia, żart,dystans. Powyższy wpis jest wyolbrzymiony i żartobliwy, co i tak nie zmienia faktu, że gdyby matki z XXI wieku znalazły się w czasach sprzed 100 lat, to w pierwszym odruchy skoczyłyby z najwyższego piętra jakie udałoby się im znaleźć].

 

 

12 komentarzy

  1. 😀 Święta prawda. Tylko zamieniałbym czasy pieluch – wielorazowe kiedyś, a jednorazowe dziś 😉 Myślę, że nasze babki dałyby się pokroić za jednorazowe pieluchy 😉

    1. Noemi Skotarczak

      Fakt. Mój błąd. Poprawione. Dzięki. 🙂

      1. Nie ma za co. Tekst super 🙂

  2. Ostatnio z moją mamą rozmawiałyśmy o tym jak zmieniła się rzeczywistość odkąd ona była w ciąży i później gdy musiała sobie z nami radzić (a było nas pięcioro) i teraz gdy ja mam swoje pierwsze dziecko. Najgorzej było ze starszym rodzeństwem – pieluchy tetrowe prane w rzece, potem gotowane, suszone, prasowane i tak każdego dnia. Nie było kosmetyków, wanienek, gadżetów, ba! nawet ubranka to był towar luksusowy. Gdy urodziłam się ja i potem mój młodszy brat było już nieco lepiej.
    A teraz? Jest wszystko – mamy miliony rzeczy przeznaczonych dla dzieci, a paradoksalnie mniej czasu na wszystko. Gdy byliśmy dzieciakami rodzice po pracy (oboje pracowali na pełen etat) potrafili spędzać z nami mnóstwo czasu, chodziliśmy palić ogniska do lasu (w środku tygodnia!), czytali nam książki, wymyślali pierdyliard zabaw i byli tacy dla nas. Teraz liczy się kariera, samorealizacja, pieniądze i gadżety. Najnowsze, najdroższe = najlepsze. W pogoni za super-gadżetami, wypasionymi wózkami, coraz to nowszymi zabawkami czasami zapominamy… o dzieciach.

  3. Haha dokładnie tak. Dodałabym tylko zabawki:
    kiedyś – jedna grzechotka, która przeszła przez małe rączki wszystkich członków rodziny
    dzisiaj – miliard pierdół, bez których dziecko nie może się prawidłowo rozwijać, bo przecież 24 h trzeba stymulować rozwój 😀

    1. #Bizimummy – nie widziałam Twojego komentarza, zanim dodałam swój, bo otworzyłam sobie tekst rano, a przeczytałam dopiero teraz jak dziecko poszło spać 😛 w każdym razie pomyślałyśmy o tym samym, że jeszcze rewolucja z zabawkami zaszła 😉 Pozdrawiam

  4. dodałabym jeszcze:
    #ZABAWA
    kiedyś – z mamą, z tatą, z rodzeństwem i kuzynami, kolegami
    dziś – z tabletem, komputerem, TV, stosem super edukacyjnych i interaktywnych zabawek.

    #ZABAWKI
    kiedyś – jeden ulubiony miś, jedna lalka, klocki drewniane, kilka książek, rower na komunie – wszystko szanowane, jak się coś zniszczyło, nie było nowego ot tak, więc trzeba było dbać.
    dziś – setka misi, 15 lalek, klocki lego, duplo, drewniane, plastikowe, półki uginające się od książeczek, rower, wózek, samochodzik, chodzik i tysiąc innych, których dziecko nie jest w stanie nawet wymienić. Coś się zniszczy? Nie szkodzi, nie ta lalka to inna.

  5. Ja tez jestem matką karmiąca paszą (napisała mi jakaś kobieta na blogu).
    Nie doceniamy jakie wygody teraz mamy. A teraz? W dupach się przewraca od sretów tetów.
    To temat rzeka.

  6. Dokładnie tak hahaha moja babcia nie raz opowiadała jak to było a miała Bliźniaczki… Tylko kiedyś rodzice pracując oboje mieli więcej czasu dla dzieci bo dziś pogoń za pieniędzmi i niestety Wykorzystywanie przez pracodawców… Kiedyś urlop w ychowawczy na porządku dziennym a dziś po macierzyńskim do pracy bo potem można już nie wracać w większości wypadków…ech nie wiem które czasy gorsze 😛

  7. super sie czyta, świetny tekst….

  8. Dobry wpis, czytałem z nieznikającym bananem na twarzy:) Obecnie mamy więcej udogodnień, ale wymagają one czasu (na wybór i obsługę). Ma to swoje plusy i minusy, jak to w życiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.