Spoko Mała. Zaraz wejdziesz pod prysznic. Popłaczesz chwilę, a w tygodniu wpadniesz w wir pracy i zapomnisz. Wszędzie duże brzuchy, tylko Twój płaski. Bywa. Dałaś sobie czas do sierpnia, minął sierpień. Potem do października. Jest koniec listopada. A Ty nadal wyznaczasz granice. Sama sobie. Zaraz się obudzisz w grudniu, a potem w styczniu. I znowu będziesz błądzić we mgle strachu. Z niczym.
Stoisz w kolejce do pobrania krwi. W ręce trzymasz ulotkę “badania dla planujących ciążę”. Stoisz tam, bo musisz, ale z innego powodu. Tego gorszego. Za Tobą znowu ten duży brzuch. Przepuszczasz w kolejce. Ona patrzy na Ciebie zdziwiona. Ty połykasz łzy i cicho mówisz, że ten stan trzeba doceniać. Wyrzucasz do kosza chwilę potem ulotkę. Tak trzeba. Nie chcesz widzieć tej uśmiechające się ciężarnej ze zdjęcia. Masz wrażenie, że z Ciebie drwi.
Wracasz do domu tak późno, że z trudem stoisz na nogach. Masz chociaż jego. Potykasz się o jakiś klocek. Kucasz przy łóżku. Całujesz w czoło namacalny dowód na to, że możesz. A potem wchodzisz do drugiego pokoju. Patrzy na Ciebie zdjęcie. Krzyczy: “Pamiętaj!“. Pamiętasz. Huk w głowie, zapominasz. Na moment.
– Jestem w ciaży! – słyszysz.
Mogłabyś być najlepszą aktorką na świecie. Uśmiechasz się, gratulujesz. Łączysz się z jej radością. Ona nie ma pojęcia jak bardzo jej zazdrościsz. Nic nie jest tak jak powinno być, ale ona tym nie wie. Pyta:
– Szkoda, że nie chcecie drugiego, ale …
i już jej nie słyszysz. Nie słyszysz co mówi. Tak łatwo było ich wszystkich okłamać, żeby się zamknęli i nie pytali. Jak łatwo było ich wszystkich okłamać. I samą siebie. Jesteś najlepszą aktorką na świecie. Brawo. Ale przynajmniej przetrwałaś.
To tak wygląda? Jak nie możesz? – pytasz po raz kolejny przed lustrem własne odbicie – że widzisz wszędzie małe dzieci? Ciężarne?
Ona, w tej zaawansowanej ciąży narzeka, przy Tobie, że już nie ma siły. Chciałaby urodzić. Dyskomfort. Te sprawy. I rozstępy się pojawiły. Masz ochotę nią potrząsnąć, krzyczeć tak głośno by zrozumiała, że oddałabyś wszystko by być tu gdzie ona teraz. Że nie ma prawa narzekać. Że ona może. Ty nie.
I znowu ta maska obojętności: “Masz co chciałaś”. Nawet nadal umiesz powiedzieć parę ripost. Umiesz nawet z tego zażartować. Umiesz. Brawo.
Idę pod prysznic.
Jutro wpadnę w wir pracy i nowych zleceń. Jutro będzie lepiej …