Jak firma robi Cię w bambuko?

Kiedy napisałam tekst o wisiadłach nie spodziewałam się, że problem jest nieco głębszy.
Wnioski wysunęłam w niedzielę, kiedy mój router odmówił posłuszeństwa, a ja z ciekawości na krótkim kablu i niewygodnym krześle przeszukiwałam Internety, ciekawa jak to wszystko wygląda z innej perspektywy. Perspektywy kupującego, który chce dla swojego dziecka to co najlepsze.

Do tej pory naliczyłam 14 blogów, które owe wisiadło reklamowało. Nie, to nie były 4 blogi, które tydzień temu wydawały mi się sporą ilością.
14 blogerów postanowiło opisać owe wisiadło w samych superlatywach. Komentarze czytelników był różne i przeróżne. Od takich, które zachwalały nosidło powołując się na własne doświadczenia, po komentarze bardziej adekwatne do sytuacji – krytykujące nosidło-wisiadło.
Poza 14 blogerami, było 7 gazet – w tym większość rodzicielskich dla przyszłych i obecnych mam, wreszcie portale dla rodziców i wisienka na torciku – Dzień Dobry TVN.

Dwa lata temu na rynek wyszedł poradnik żywieniowy rekomendowany przez jeden z polskich instytutów, który bardzo ochoczo wystawia pozytywną opinię byle czemu. Podejrzewam, że przy odpowiednich wiatrach parówki z Biedry za 7zł/kg też mogłoby się naklejeczką pochwalić. A poradnik był po prostu do dupy.

Reklama dźwignią handlu.
Pójdę krok dalej. Pewien przedstawiciel owej firmy, na jednym z blogów napisał taki komentarz:

,,Wszystkie nasze nosidełka projektowane są wspólnie z pediatrami. Bezpieczeństwo i zdrowie dziecka są dla nas najważniejsze. Również nosidełko XYZ zostało zaprojektowane zgodnie z zaleceniami International Hipdysplasia Institute. 
Pozycja żabki to taka gdzie kolanka są wyżej niż pupa. Zalecenia International Hipdysplasia Institute są jednak inne (odpowiednie grafiki można znaleźć na stronie IHD) „

Ja Wam pokażę jak wygląda grafika IHD:

pobrane

Kiedy przeczytałam ten komentarz myślałam, że nosidła mają atest IHD i są przez IHD polecane. Tyle, że poza dopuszczeniem do sprzedaży, te nosidła nie mogą się pochwalić żadnym innym atestem. Chyba, że weźmiemy pod uwagę, że chodzi o materiał, który jest odpowiedni dla dzieci. W sumie całkiem jak koc, który kupowaliśmy Prezesowi kiedy był niemowlakiem.

Ale przedstawię Wam pewne fiku-miku.
Kiedy urodził się Prezes byłam ciemna we wszystkich sprawach o których teraz piszę. Bo właściwie, kiedy się urodził nie bardzo mnie to interesowało. Nie znałam składu  kosmetyków, nie miałam pojęcia, że są na rynku wisiadła, a atesty wszelkiego rodzaju są czasem nadawane na odpieprz, a czasem firma sobie po prostu za to płaci.
Dzisiaj to wiem.
Ale wtedy nie wiedziałam.
I kiedy nie wiedziałam to ufałam tym atestom. Jeżeli coś miało pozytywną opinię pierdyliarda pediatrów było po prostu … dobre. Więc na tej podstawie dokonywałam zakupu. No bo przecież tylu pediatrów nie może się mylić.

Tyle, że z moją obecną wiedzą, jeżeli ktokolwiek twierdzi, że od pierwszych dni życia można nosić dziecko w nosidle, jest niedouczony i nie ma pojęcia o tym, że żadne nosidło dostępne na rynku nie jest odpowiednie dla noworodków.  I tu wychodzi nam naprzeciw chusta, którą można stosować już u noworodków.

Niektórzy rodzice są jednak przerażeni. Nosidło zakładamy i po sprawie. A chustę trzeba wiązać. Duża rzesza myśli, że jest to trudne, a motanie się w kilku metrach szmaty nie jest na ich nerwy. No i nie skłamię jeżeli napiszę, że jeszcze jakiś czas temu też tak właśnie myślałam. Do momentu, kiedy Kinga, chustowa koleżanka, nie pomogła mi się zawiązać, co trwało bardzo krótko, a Matka Dzika nie zademonstrowała wiązania z tyłu, co również trwało bardzo krótko. W zawodach kto szybciej chusta vs nosidło, chusta mogłaby nawet wygrać.

Kolejnym krokiem naprzód w rozwikłaniu fenomenu wisiadeł jest reklama. Potencjalny rodzic czytający informację przekona się do kupna bo:

1. Cena. Nadal wychodzimy z założenia, że to co drogie na pewno jest lepsze. Ja już dawno przestałam w to wierzyć, choć nadal zdarza mi się kupować drogie rzeczy. Sprawdzone. Jak np. buty ulubionej firmy.

2. Opinie pierdyliarda pediatrów. I tu na chwilę się zatrzymamy.
Jeżeli coś ma pozytywną opinię i podane są nazwiska tych specjalistów i widzimy tam magiczne prof. czy dr. to działa to mniej więcej tak jak przycisk ,,kupuję” na allegro.
Śmiech mnie ogarnia, kiedy polski lekarz wypowiada się na temat dysplazji stawów biodrowych, jednocześnie podpisuję się pod nosidłem, który nie spełnia norm, które zaleca IHD.
To samo jeżeli kolejny lekarz, tym razem uczony ze Szwecji mówi o noszeniu dzieci przodem już w wieku 4 miesięcy. Oczywiście dodaje magiczne słowo sporadycznie. Powiedzmy, że można mu wybaczyć. Ale w ramach praktyki zaproponujmy temu lekarzowi, zawieszenie się w tej samej pozycji i wiszenie kilku minut. Podejrzewam, że żona (lub kochanka) miałaby ogromne problemy z jego klejnotami.

link_6ZEgCiQa5ck5Q3aFnHi30bhKQqtwwxFT,w300h223

Widzicie różnice?
Na pewno widzicie, bo widać ją na pierwszy rzut oka.
Teraz pomyślcie o tym jak to jest wisieć sporadycznie w takich warunkach jak dziecko na trzeciej fotografii.

nosidło8

Dorosły może to sobie wyobrazić. Tylko wyobrazić, lub ewentualnie jeżeli nadal nie jest przekonany po prostu się tak powiesić. Na powiedzmy 10 minut. Lub 30 minut, żeby efekt był wiarygodniejszy.
To samo zaproponowałabym producentom, którzy powinni wrócić do produkcji łyżeczek i krzeseł dla dzieci, a produkcję nosideł pozostawić ekspertom.

Mydlenie oczu klientom, że produkt na rynku jest od dawna i nie stwierdzono żadnych skutków ubocznych może być dla Was wiarygodnym argumentem by zaufać, pod warunkiem, że zostałyby przeprowadzone badania ilu ludzi z chorymi stawami w wieku dorosłym korzystało w dzieciństwie z wisiadła. 
Chętnych na przeprowadzenie badań nie ma.

Co mnie drażni najbardziej?
Zawsze wszystko się kręci wokół kasy. Za wszelką cenę. Mam już gdzieś teraz blogerów, chodzi mi o przedstawicieli firmy, którzy wypowiadają się pod swoim nazwiskiem. Zaraz przypomina mi się wtedy telemarketing w którym pracowałam i w którym robiło się z ludzi idiotów, bo zapraszało na drogie pokazy czegoś, co nie miało prawa bytu. Tu jest mniej więcej tak samo. Rodzic ufa, bo chce dla swojego dziecka to co najlepsze. A skoro Pan Zenek uważa, że nosidło jest świetne, bo zostało wyprodukowane zgodnie z IHD (gdzie większość nawet nie wiem co to jest, tak samo jak niektórzy nie wiedzą co to jest WHO i test ADAC fotelików samochodowych ), a do tego jest pozytywna opinia miliona uczonych, to po prostu to kupi. Bo niby dlaczego nie? Przebicie ludzi, którzy mają pojęcia o noszeniu i wiedzą co szkodzi nadal jest zbyt małe.

Zmienisz to razem ze mną?

22 komentarze

  1. Ja wiem że to słabo brzmi reklama dźwignią handlu… a jeżeli chodzi o reklamę tego nosidła no cóż, Ci którzy nie chcą się dowiedzieć nie będą wiedzieć.

    1. W tym przypadku dobra reklama (a tu tak jest) świetnie pokazuje tę dźwignię handlu. Biorąc pod uwagę skalę reklamową owego wisiadła jest to tak szerokie pole, że trudno konkurować. Rodzice (przyszli i obecni) bombardowani są dobrodziejstwami ze wszystkich stron – od gazet, po ulubionych blogerów i TV. Nic dziwnego, że w to wierzą.

  2. Za każdym razem jak widzę dziecko w wisiadle krew mnie zalewa… Obcym ludziom na ulicy nie mam odwagi zwrócić na to uwagi… Znam jednak przypadek gdzie matka przeżywa każdą reklamę, fanpage, film z chorymi dziećmi a potem pakuje swoje własne w wisiadło choć wie, że jest to szkodliwe. Tego nigdy nie pojmę…

    1. Pytanie tylko czy na pewno WIE. Na rynku jest masa TAŃSZYCH i lepszych nosideł. Zwracam uwagę na słowo ,,tańszy” ponieważ przeciętny rodzic na tym na czym może oszczędza. Gdyby to wisiadło było najtańsze na rynku mogłabym zwalać winę nie na brak edukacji, ale na brak pieniędzy. Tymczasem tutaj mamy coś, co jest bardzo drogie w porównaniu do chust czy dobrych nosideł.

      To jest dla mnie niepojęte.

    2. Jak piszę ludziom, że można dostać dobre szerokie nosidło dla siedzącego dziecka za 100zł, to robią wielkie oczy. Bo jednak Tula jest 2x droższa. W zasadzie jak kupowałam moje nosidło, to kosztowało 80, ale Pentelka podrożała niestety przez te dwa lata. Mnie chustowanie wykańczało, nie mam do tego talentu, ale też nie chciało mi się iść na szkolenie, elastyk na początek wystarczał i zawsze polecam ten typ chusty kobietom, które chcą nosić dziecko od czasu do czasu. Tkana wymaga wprawy, a tej nie nabędzie się nosząc dziecko raz na tydzień, noł łej. Polski rynek nosidłowy w ogóle jest bardzo wąski, głównie przez wojnę prowadzoną przez dziewczyny od chust. Zamiast promować dobre nosidła, one zazwyczaj mówią, że tylko chusta. Co już jest nieprawdą, bo cała Azja nosi dzieci w meitaiach (podobne do ergonomika, ale można noworodki dzięki wiązaniu pasów), a Afryka dla odmiany w kwadratowym kawałku szmaty wiązanej pod piersiami i potem nad piersiami lub po skosie. Zupełnie inaczej niż w Stanach i Europie. Tak, chusty to też niezły biznes i konkurencja.

  3. Jedni reklamują nosidła inni soki z mnóstwem cukru, wszystko kwestia wiary godności platformy reklamowej to bloga i świadości konsumenta

    1. Kwestia żywieniowa to osobna półka. Prawda jest taka, że właściwie we wszystkim mamy cukier i ten magiczny syrop glukozowo-fruktozowy. Edukacja rodziców w kwestiach żywienia małych dzieci ma swój fundament głównie w okresie niemowlęcym. Z drugiej strony jeżeli rodzic z góry zakłada, że jego dziecko ma jeść wszystko to niestety działa to na tej samej zasadzie to owe wisiadło.

    2. Tylko jak kurczę zobaczyłam popularne blogerki, które się zachwycają i nie reagują na naprawdę MIŁĄ krytykę, bo od razu „moje dziecko moja sprawa” to mnie krew zalewa. Tym bardziej, że blogi poczytne, blogerki naśladowane, o i takie poczucie misji się zrobiło, a BB wpadło na doskonały pomysł :(.

  4. Nie wyobrażam sobie żeby małe dziecko powiesić w czymś takim (bo przecież nie ma tutaj mowy o siedzeniu). Nawet w głupim sklepie kiedy widzę Mamusię lub Tatusia i dziecko zapakowane jak to ktoś kiedyś określił „na kangurka bo mam wolne ręce” – robi mi się po prostu tego kogoś żal. Sama od 4 miesięcy jestem mamą i (w końcu po wielu przemyśleniach) zamówiłam chustę i jej właśnie oczekuję.
    Osobiście mam lekką obsesję na punkcie tego, jak mój Szkrab leży i go poprawiam kiedy tylko leży w pozycji „bananka” i nie wyobrażam sobie robić dziecku krzywdy i wsadzać go w TO COŚ i zgadzam się w 100% z komentarzem „O Matko” ja też nie jestem w stanie tego wszystkiego pojąć.

    A przecież wisiadła, można sobie odpuścić i pomyśleć troszkę, poszpreać po internecie i zobaczyć, że jak dziecko jest starsze to już są przystosowane np do wędrówek w góry nosidełka na stelażu dla dziecka które już siedzi i chodzi, a nie kawałek szmatki z szelkami.

  5. strasznie fajnie, że o tym piszesz, że temat jest ruszany. Co to przedstawicieli firm to jak z producentem Marlboro – na pytanie, czy pali właśne fajki, stwierdził – fajki? ja tego gówna nie pale, ja tylko produkuje.

    1. Miałam ostatnio w ręce gazetę – nie pamiętam czy to był Newsweek? – i był artykuł o fabrykach produkujących papierosy.
      Głównym problemem była reklama, bo na samym początku, kiedy na rynek weszły takie firmy jak Malboro reklamy papierosowe były na porządku dziennym. Prawdziwy Amerykanin to był ten z papierosem. Prawdziwy problem się pojawił, kiedy osoby grające w reklamach zaczęły umierać na raki takie jak płuc. Zaczęto wtedy usuwać ogólnodostępne reklamy papierosów.

  6. Zmieniam to i próbuję uświadamiać od ponad 5 lat, ale momentami nie mam możliwości przebicia się poprzez dość szeroką reklamą niektórych wisiadeł… Choć z drugiej strony – w swoim otoczeniu zrobiłam już dużo i widzę, że moje wysiłki nie idą na marne 🙂

  7. oj mnie krocze za każdym razem boli, kiedy widzę niemowlaka zawieszanego przodem do świata i podskakującego „radośnie”acz dynamicznie przy każdym kroku swojego taty. Ale mnie też skręca jak widzę, miesięczne dziecko noszone w pionie czy sadzanego 5 miesięczniaka. Ale się nie wtrącam… raz zasugerowałam koleżance (dość bliskiej) nieco odmienny sposób noszenia swego dziecka – naprawdę starałam się być mega subtelna i delikatna. Foch do dziś 😀 Ostatnio kiedy się spotkałyśmy jej synek radośnie dyndał w wieszadle – „wszędzie piszą, że dobre” 😉

    1. Napisz proszę coś więcej o tym noszeniu w pionie, bo temat dla mnie istotny – moja córka tolerowała noszenie na rękach w poziomie może przez dwa pierwsze tygodnie, później już nie dało się jej tak nosić bo płakała, więc metodą prób i błędów ustaliliśmy że chce być noszona w pionie – płacz ustał. Córka już mniej więcej od tego czasu trzymała w miarę stabilnie główkę (tak wiem, dziwne, pediatra też się dziwiła ale jej to nie niepokoiło). Teraz ma 3 miesiące. Nosząc ją w pionie podtrzymuję ją pod pupą, staram się uzyskać pozycję zbliżoną do żabki. Plecki rzadko są zaokrąglone bo córka przyjmuje taką pozycję jak przy leżeniu na brzuszku, tzn. podpiera się na rękach. Znasz może jakieś źródła rzetelnej wiedzy na ten temat które mogę poczytać w internecie?

    2. Aniu, idz do neurologa – moj syn tak mial i zdiagnozowano wzmozone napiecie miesniowe. Kilka sesji u rehabilitanta, cwiczenia w domu i po sprawie – super sie rozwija. Inna przyczyna to refluks – tak mialam u drugiego syna, nie lubil lezec poziomo, ale sie tak nie wyginal do tylu.

  8. chwała ci za ten tekst … najchetniej rozpowszechnila bym go po tych wszystkich blogach ale co z tego jak oni z uporem maniaka nie publikuja naszych komanterzy …

  9. Każdy ma mózg. Należy z niego korzystać. Jeśli ktoś czyta blogi reklamujące wszystko co tylko zostanie blogerowi podesłane, ogląda reklamy czy audycje sponsorowane i wierzy we wszystko co przeczyta i usłyszy to jego problem. I jego portfela. I niestety jego dziecka.

  10. Najgorsze jest to, że za głupotę rodziców płacą dzieci.

  11. Ja odkąd zaczęłam chodzić po blogch wiem jedno – nie kupować tego co blogerzy polecają hehe. Bo jak rozumiem firmy które inwestują duże pieniądze by sprzedać coś produktować itd tak nie rozumiem blogerów którzy podpisują się swoim imieniem by reklamować badziewy lub : (tu opiszę przykład)
    na blogach był wysyp filtrów do wody. Pech chciał że jako technolog żywności i żywienia mam względnie duża wiedzę na temat bezpieczeństwa żywności. Przeczytałam też wiele artykułów naukowych (recenzowanych) na najróżniejsze tematy związane z bezpieczeństwem, zdrowiem itp.
    Nie mogłam uwierzyć ile (wszyscy) blogerów pisało że TRZEBA stosować filtry na wodę, co te filtry dobrego dają itd ale NIKT nie wspomniał o tym co powodują złego.

    Na studiach tak na prawdę nauczylam się jednego: jak chcesz kupić coś dobrego dla siebie, dziecka – obojętne! Nie szukaj poleceń na blogach bo to tylko kolejna fałszwa reklama, tylko szukaj artykułów, badań, czytaj komentarze negatywne i MYŚL.

    Twoje zobrazowanie siedzenia dziecka i dorosłego było mistrzowskie! Zamiast ślepo ufać – MYŚLMY! Zastanawiajmy się, szukajmy odpowiedzi na pytania.

    Matki (i ojcowie) często mówią: WIEM CO JEST DOBRE DLA MOJEGO DZIECKA!! Jak ktoś próbuje im zwrócić uwagę. Jeśli chcesz wiedzieć co jest dla niego dobre to poświęć czas na znalezienie kilku informacji – oglądając reklamy nie możemy powiedzieć że coś jest dobre.

    1. Nie do końca się zgadzam. Wysyp filtrów był dlatego, że blogerki po spotkaniu w Poznaniu były zobowiązane to opisać. Ja też o tych dzbankach pisałam, ale zrobiłam lokowanie produktu, bo już z góry powiedziałam, że całego postu temu nie poświęcę. 🙂
      Dzbanek się sprawdza i jestem zadowolona.

      Ja też reklamuje niektóre rzeczy, ale tylko dobre rzeczy. 🙂
      Wydaje mi się jednak, że wtedy każdy musi sam decydować. Ja np. na blogach lubię szukać pomysłów na prezenty. Są czasami fajne ciuchy. Itp.

  12. Więc co lepiej kupić chuste czy nosidlo? Jeżeli nosidlo to jakiej firmy. A chusty? Co polecicie…

  13. To jest jakiej firmie mowa? BabyBjorn?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.