Poznańmy się 2.0

Pierwsze spotkanie na które wzięłam Prezesa (i chyba ostatnie), więc nikt nie może mi już wmawiać, że w sumie to nie bardzo wiadomo, czy ja to dziecko mam, bo nikt go nigdy nie widział. Kto miał jeszcze jakieś wątpliwości skąd nazwa bloga, tak po spotkaniu już wątpliwości nie ma.

Więc pojechaliśmy do Family-Cafe-Centrum-Kreatywnego-Rozwoju w sobotę. 6 września.
PT miał pewne wątpliwości czy ze mną jechać, czy nie, namawiał mnie na autobusową wycieczkę połączoną z tramwajową, ale szybko wybiłam mu to z głowy, bo tramwajami jeździć nie umiem, a jakbym była sama to może bym jeszcze się skusiła, no ale z Prezesem, to nie bardzo, bo moglibyśmy się znaleźć na drugim końcu Poznania szukając postoju taksówek.

To kolejne spotkanie na którym byłam, więc nie budzi już takich emocji jak poprzednie. Ale i tak nie ma żadnych wątpliwości, że Marta z tomitobi spisała się rewelacyjnie i udowodniła wszystkim, że można samodzielnie ogarnąć całe spotkanie (no z małą pomocą męża).

Jedną z atrakcji były warsztaty prowadzone przez KOSZULOVE. Każda z uczestniczek miała okazję zaprojektować własną koszulkę z własnym napisem, a trzy najlepsze projekty miały trafić do sklepu i być sprzedawane.

Nie ma co ukrywać kto był najbardziej zaangażowanym projektantem …

… lecz jego koszulka nie wygrała, pewnie dlatego, że nie było na niej napisów.
Niezrozumiały dla otoczenia twórca!

Tośmy sobie poplotkowały i pojadły, jak to zwykle bywa, no bo poza tortem było coś jeszcze, co na pewno poszło w dupę (no bo nie w cycki).

No i oczywiście moja kawa! Wiecie, że ja bez kawy to jak bez serca, a tu zaproponowano mi pyszną latte, wiec biorę nie zważając na kalorie, które gdzieś tam mój umysł liczył, ale głos rozsądku odzywa się: ,,życie masz tylko jedno” więc bierę.

Gdyby nie Prezes, Marta pewnie zapomniałaby o loterii. Każda z nas miała możliwość wykupienia trzech losów, co nie uszło uwadze Prezesa, który loterii domagał się od samego początku spotkania.

Wiecie jak to jest nie? Dziecko widzi cały stół zawalony prezentami i domaga się ich, zwłaszcza 5letnie, które z pewnością wzięłoby wszystko.

Nie będę ukrywać, że ma się to szczęście, bo trzy losy oznaczały w naszym przypadku

1). Trzy książki.
2). Klocki + piramidę
3). Słonia + worek
Więc wszystko podwójnie i potrójnie. Ponieważ losował Prezes to wiecie, że to szczęściarz od urodzenia, więc chyba zacznę mu dawać skreślać totolotka, może wreszcie postawię sobie piękny dom na miarę Matki Wariatki.

SPONSORZY: 
 

Głównym fotografem była Wegner-Keiling-photography vel Matka-NIEpolka

Po spotkaniu, które (moim zdaniem) trwało za krótko, musiałam się zwinąć (bo PT czekał w aucie) zanim wykonano zdjęcie grupowe, więc mnie na nim nie ma. W ramach urozmaicenia dnia pełnego atrakcji, wylądowaliśmy na lodach w Puszczykowanie. Kto będzie kiedyś w okolicach musi tam zajrzeć i skosztować.

No to do następnego razu!

7 komentarzy

  1. Pięknie wyglądasz! 🙂

    1. Toś mi ego połechtała … 😉

  2. Tylko blogerki parentingowe potrafią robić takie świetne spotkania. Chyba będę musiała się przebranżowić 😉

  3. Wiadomo, Prezes rulez 🙂

  4. Jakas taka odmieniona jestes na tych zdjeciach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.