Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.

Nigdy nie chciałam poruszać tego tematu, bo zawsze mi się wydawało, że to nasza sprawa. Prywatna. Pojawił się jednak komentarz, który nieco zweryfikował moje wcześniejsze zamierzenie.

Właśnie skończyłam lekturę twojego bloga. Jak na swój wiek piszesz bardzo dojrzale. Jesteś naprawdę mądrą kobietką. I naprawdę widzę, że jesteś bardzo dobą matką, ale kurcze. Swoimi poglądami na temat religii robisz Jasiowi wielką krzywdę. Pomijając fakt, że jestem osobą wierzącą (i trochę nie godzi się to z moimi poglądami) jestem też pedagogiem w szkole podstawowej. Praktycznie co roku widuję takie szczere mamusie jak ty. Przychodzi czas kiedy dziecko idzie do 3 klasy szkoły podstawowej i przychodzi czas komunii. Wtedy takie wygadane i przekonane do swoich poglądów mamucie śpiewają tak jak ksiądz im zagra, a dziecko jest wyśmiewane przez dzieci. Jak pewnie wiesz żyjemy w kraju katolickim więc na klasę trafia się może jedno takie dziecko. Pomyśl o tym.



Jestem ochrzczona (bo wypada) i poszłam do komunii (bo wypada). Do bierzmowania nie poszłam. To była moja decyzja w pełni uszanowana przez rodziców, którzy i tak nigdy ze mną nie chodzili do kościoła. Chodziła ze mną babcia. Potem koleżanki. Ale bardziej była to dla mnie forma rozrywki, niż duchowa potrzeba. 
No i nie poszłam do ołtarza z brzuchem i żadne siły tego świata by mnie do tego nie zmusiły.

Jestem niewierząca. Nie wierzę w Waszego Boga. Nie chodzę do kościoła. Nie modlę się. Nie mam potrzeby. Nie chcę. 

Prezes jest nieochrzczony. To była decyzja, której nie podjęliśmy od razu. Dojrzewaliśmy do niej. Trudno podjąć taką decyzję w kraju katolickim wśród społeczeństwa, które narzuca swoją wiarę, jednocześnie ujmując w punkcie pierwszym dekalogu ,,Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną„.  A ja bym miała. 

Kiedy wreszcie decyzja zapadła i powiedzieliśmy ,,Nie” zaczęły się dziać dziwne rzeczy, których mój mózg nie jest w stanie logicznie przetworzyć. Tylko moi rodzice stwierdzili, że to nasza decyzja i nie będą w nią ingerować.

1. Jedna z babć przywiozła nam wodę święconą z Lichenia prosząc byśmy wykąpali w niej Prezesa. Miał jakieś 3 może 4 miesiące. 

2. Jedna z babć stwierdziła, że Prezes jest niegrzeczny, bo jest nieochrzczony. 
Miał jakieś 1,5 roku.

3. Moja mama zadzwoniła do mnie, że otrzymała telefon od swojej koleżanki, że ma wpłynąć na moją decyzję, bo jestem młoda, głupia i nie wiem co robię. Poza tym Śrem mały, ludzie będą gadać. 

4. Jak nie macie pieniędzy na chrzest, to ja cały opłacę.

Może byłoby w tym coś zabawnego gdyby nie fakt, że przez dobre 2 lata słyszałam nagminną próbę namówienia nas na kłamstwo. 
Tak. 

Gdybym ochrzciła dziecko i miała przyrzekać przed ołtarzem, że wychowam dziecko w wierze katolickiej najnormalniej w świecie bym kłamała. Bo ani bym nie wychowywała w takiej wierze, ani bym się nie podjęła obowiązku edukacji kościelnej. 


Jestem gotowa do dyskusji jeżeli każda ze stron ma możliwość podzielenia się swoją opinią popartą argumentami. Nie jestem natomiast gotowa na dyskusję w której jedynym argumentem jest to, że moje dziecko nie pójdzie do komunii. I to jest ten moment kulminacyjny w którym mam ochotę pokazać środkowy palec każdemu, kto walnie taki argument w nadziei, że zrozumiem swój błąd. 

Komunia to dla mnie żaden argument. To dla mnie tylko i wyłącznie powód, by trzymać się od tej religii jak najdalej i jeszcze dodatkowo chronić przed nią moje dziecko. Komunia stała się na tyle komercyjnym sakramentem, że zamiast duchowej roli skupiamy się na tej materialnej, jednocześnie dochodząc do wniosku, że każde dziecko, któremu rodzice odbierają ten przywilej są poszkodowane. 

Miejcie litość!

Ma 5 lat. Chodzi do przedszkola. Tam miał wybór z którego skorzystał. Chodzi więc na religię.  Jest katechetka z gitarą, uczy ich piosenek, modlą się. Ile z tego rozumie, nie mam pojęcia. Ile zrozumie niebawem? Nie wiem.

Obchodzimy święta. Nie, nie tak jak obchodzić powinniśmy. Traktujemy to jako tradycję. W naszym domu nie ma choinki, są ewentualnie czysto komercyjne dekoracje – Gwiazdory, bałwanki i inne renifery. No i pieczemy pierniki. Nie modlimy się w trakcie świąt. Jedyny religijny aspekt to dzielenie się opłatkiem, ale głównie ze względu na resztę rodziny. Nie chodzimy tego dnia do kościoła. Nie chodzimy do spowiedzi. Ewentualnie śpiewamy kolędy, a właściwie nie tyle my, co Prezes.

Pokazałam mu co to święcenie jajek. Poszłam z nim do kościoła, z koszyczkiem. Chciałam. Babcie, które tak mocno próbowały nas namówić na chrzest umyły ręce zaraz po naszej zgodzie na edukację kościelną.
Proszę bardzo, możecie go zabierać do kościoła. Nie mamy nic przeciwko.
Chętnych brak po dziś dzień.

Pytacie co z rówieśnikami?
Nigdy nie pozwolę na to by moje dziecko było wyśmiewane. Wiem co to znaczy. Mam na twarzy bliznę. Dzisiaj mogę się z tego śmiać, głośno. Mogę też tę bliznę zakryć toną podkładu. Wcześniej nie mogłam. Dzieci bywają okrutne. Ja to wiem. I z tego względu też nigdy nie pozwolę by moje dziecko było katem. By wyśmiewało słabszych.

Jeżeli religia katolicka ma polegać na tym, że chrzcimy dla zasady, bo nie potrafimy wychować dzieci w poczuciu własnych, innych wyborów, to ja mówię głośno: nie, dziękuję.

Moje dziecko ma wybór.
Zawsze będzie ten wybór posiadał.

Paradoksalnie przeczytałam całą Biblię. Szukam dziecięcej wersji. Takiej, którą będę mogła pokazać Prezesowi. Tłumacząc jednocześnie czym w ogóle jest religia i z czym się ona wiąże. Adekwatnie do wieku.

Krzywda? Czyja? Bo na pewno nie nasza.
Dziecko? Wyśmiewane? Przez kogo?
Przez Was.

Wychowujcie tolerancyjne dzieci. Nie wymagajcie religijności od innych. Nie będzie problemu.

A ja?
Wierzę w siebie.



69 komentarzy

  1. taaaa moja teściowa dolewałaby benzyny do stosu na którym bym płonęła jakbym nie ochrzciła córki, czasem tak jest że jak wpadniesz między wrony itd. smutne to niestety 🙁

    1. znam to 🙁 syn ochrzczony tylko dlatego że teściowa chyba by mnie zabiła, pradziadek jak Syn miał 3 miesiące pytał kiedy ochrzcimy bo jak za późno to może się coś dziecku stać bo bez Bozi. Mąż chodzi do kościoła ja prawie nigdy, chyba że czuje taką potrzebę.

    2. Ale jak będziesz potrzebowała pomocy Pana Boga, to wtedy nie dziw się że On może Ci nie pomoże, bo akurat wtedy „nie będzie czuł takiej potrzeby”.

      1. Straszny jest ten argument. Boisz się Pana Boga? Przecież to Bóg Milości i Miłosierdzia. Proszę się nie wydurniać!

        1. Jako, że pisałam na telefonie to mi się tu źle wyświetliło. Chciałam zaznaczyć, że mój komentarz był do anonimowrgo który napisał: „Ale jak będziesz potrzebowała pomocy Pana Boga, to wtedy nie dziw się że On może Ci nie pomoże, bo akurat wtedy „nie będzie czuł takiej potrzeby”.”

    3. Tak samo jak moja mama. Ja się nie ugielam. Ani co do ślubu Koscielnego ani co do chrztu. Po 4 latach nauczyla sie o tym nie mowic. Chociaz czasem rzuci „milujacy blizniego” tekst. Jaki ma argument nt komunii? „Nie pojdzie do komunii, nie dostanie prezentow i bedzie mu przykro”. Tak. No prezenty to najwazniejsza sprawa w calym tej szopce…

  2. strasznie fajny wpis. co więcej on pokazuje jak instrumentalnie, nawet Ci święci katolicy, traktują chrzest. mam po prostu zostać odbębniony a kiedy zaproponowałaś babciom edukację kościelną to się nie zainteresowały, a niby powinny, bo dałaś wolną rękę swojemu dziecku. to co mi się bardzo podoba w Twojej postawie to to, ze przyjmujesz do wiadomości, że Twój syn może mieć inny wybór. mnie osobiście mierzwi, jak osoby niereligijne, ateiści, mówią dziecku, że Boga nie ma i nie mają na kogo „górze liczyć”. dużo bardziej lubię Twoja postawę, w której pokazujesz, że taka możliwość jak Bóg czy religia mogą istnieć, jak rozumiem, poprzez zakup dziecięcej Biblii. a to czy w przyszłości zdecyduje pójść tą czy inną drogę, to zawsze może. Boga i wiarę odrzucić można zawsze, dużo trudniej ją w „dorosłym” życiu przyswoić, a Ty mu dajesz realny wybór. Brawo 🙂

    1. Pewien ksiądz (nie pamiętam już kto to był), powiedział w tv, że można obecnie wyróżnić z poza ateistów nowy rodzaj: antyteistów. Bo o ile ateiści po prostu sobie nie wierzą, to antyteiści czują potrzebę uświadamiania i nakłaniania innych do niewierzenia – totalna nagonka na kościół. W pełni się z tym człowiekiem zgadzam bo „nadgorliwość” w każdej postaci jest negatywna.

  3. większość ludzi idzie z prądem nieliczni pod prąd. nie chrzcić dziecka, nie brać ślubu kościelnego z własnego wyboru i to świadomego bo się nie chce kłamać to nie każdy potrafi większość to robi bo wszyscy robią, bo tak trzeba, bo to tradycja itd. są też tacy co w to wierzą. ja nie wierzę bo nie mieści mi się we łbie jak może być Bóg i tyle tragedii. tak wiem niezbadane są wyroki boskie, oki. ale ja chcę to zrozumieć dlaczego rodzą się takie maluszki jak Jaś czy moja które nic nikomu nie zawiniły i całe swoje życie muszą walczyć. a ile takich maluszków przegrywa i czemu Ci biedni rodzice muszą tak cierpieć? (pytanie retoryczne) a problemu komunii nie ma 😀 co to za problem kupic 7 latkowi quada czy 7latce operację plastyczną uszu? musi być komunia?

  4. My Majkę ochrzciliśmy (dla spokoju ), moja babcia bardzo naciskała i przed roczkiem mamy ochrzcić córkę – tak zrobiliśmy, ani mnie to nie ziębi ani nie grzeje – poszliśmy, odbębniliśmy i spokój – może to i źle. Co więcej babcia dobrze wiedziała, że chrzestny, którego wybraliśmy dla Mai ma nieślubnego syna (co zatailiśmy) i żyje w nieformalnym związku z matką tegoż syna (to też zatailiśmy) – nikt z rodziny nie miał nic przeciwko, bo wszyscy zadowoleni, że po chrzcie 🙂 Nie mam nic do tych, którzy chrzczą, ani do tych, którzy nie – ich wybór, a wyśmiewać dzieci tylko z tego powodu?
    Hm….to świadczy tylko o rodzicach, bądź innych najbliższych z resztą tak samo jak rasizm czy inny rodzaj nietolerancji. Czym skorupka za młodu…..i tak dalej

  5. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Co prawda moje dziecko pojawi się na świecie dopiero za kilka tygodni, to u nas decyzja już zapadła – nie chrzcimy. Decyzja nie była trudna – ja mam wszystkie sakramenty do bierzmowania, ale mój mąż nie jest nawet ochrzczony, więc nie było potrzeby dyskutowania, bo ja chrzcić dziecka nie chcę, i takie mam zdanie od ok. 15 rż. Nie mieliśmy również ślubu kościelnego, i o dziwo wierząca część mojej rodziny, jak i ta część wierząca tylko na pokaz, nie mieli nic przeciwko. Pewnie myśleli, że to wpływ męża, a prawda jest taka, że on zostawił mi wolną rękę, dla mnie poszedłby do kościoła, ale ja nie chciałam. Powody tego, jak i powyższego, w zasadzie opisałaś, więc nie będę się powtarzać:). Natomiast wiem, że z brakiem chrztu będę miała trudną przeprawę. Będą teksty „co ci szkodzi”, „ale jak to?!”, „a komunia? a coś tam?”. Ale ja tej dyskusji nie mam zamiaru zaczynać, bo nie mam zamiaru zawczasu się tłumaczyć. Jak ktoś zapyta, kiedy chrzciny, to odpowiem, że nie teraz, a na pytanie a kiedy, odpowiem, że wtedy, kiedy moje dziecko podejmie taką decyzję. Ciekawa jestem, czy ta doskonała, przygotowana odpowiedź faktycznie wystarczy:). Pozdrawiam!

  6. Brawo. Ja tez podziekowalam „Bozi” kilka lat temu. Wplynal na to kosciol katolicki bo jak on ma byc na podobienstwo Boga to ja takiego zaklamanego, ze sklonnosciami pedofiliskimi, ogromnego materialiste wielbic nie bede. Moj synek jest w podobnym wieku jak Twoj. Wydaje mi sie ze nie beda jedynymi dziecmi ktore nie przystapia do komunii. A co do nauki religii to zdecydowanie bardziej sklaniam sie ku opcji edukacji we wlasnym zakresie i opowiadaniu dziecku o roznych religiach i wyznaniach. A swoim tekstem i tak pewnie burze wywolasz 😉 p.s. wybacz brak polskich liter ale moj sprzet ich nie ogarnia.

    1. Należy umieć rozróżnić Kościół od kościoła… 😉

    2. Dla mnie religia katolicka jest nierozerwalnie zwiazana z kosciolem jako instytucja. Niestety. Nie wyobrazam sobie chodzic do kosciola i udawac ze nie widze co tam sie dzieje, tylko dlatego ze ide sie spotkac z Bogiem. Skoro Bog jest wszedzie to nie trzeba chodzic do kosciola. Tylko ciekawe ktory ksiadz dopusci do komunii dziecko ktore spotyka sie z Bogiem poza murami swiatyni.

    3. nie trzeba być katolikiem żeby być chrześcijaninem.

  7. Spoko, kupisz Jaśkowi quada i zegarek i wyjdzie na swoje ;p To jest aż zabawne, komunia w wieku 8 lat czy tam 9, kiedy dzieci niczego z tego nie rozumieją (nie mówię już o chrzcie) jedynie to, że dostaną fajne prezenty i będą miały imprezę w sali zabaw/kręgielni itp. W szkole nie rozmawiają o niczym innym i gwarantuję nikt Twojego dziecka nie spyta czy miał komunię tylko co na nią dostał ;pp Mój brat nie miał chrztu i komunii (tak zadecydowali mądrze Tata z Żoną) i NIKT go z tego powodu nie wyśmiewał, bo się tym nawet zbytnio nie interesowął ;p

  8. Super wpis. Moje dziecko co prawda jest ochrzczone, do komunii też przystąpi… Ale bardziej szanuję takie osoby jak Ty (konsekwentne w swoich działaniach) niż matki, które posyłają dzieci do komunii, bo „tak wypada”, a tak naprawdę wiarę mają gdzieś.

  9. Za wiara w Boga nie mam zadnych logicznych argumentow. Bo wiara wymyka sie logice, dlatego jest wiara. Dla nas bylo to oczywiste, ze wierzymy, ze pobieramy sie w kosciele, ze chrzcimy dzieci itd. Kiedys pewnie ktorys z moich synow spotka na swej drodze kolege czy kolezanke, ktorych rodzice wyznaja inna religie, lub nie wyznaja jej wcale. Albo zaczna zadawac pytania, na ktore kosciol odpowiada inaczej niz uczymy my. Z tym wszystkim przyjdzie sie nam zmierzyc. I nie chce, zeby ktokolwiek dziecku mojemu powiedzial, ze kolega czy kolezanka, czy ktokolwiek jest skrzywdzony przez rodzicow brakiem wiary, sakramentu itp.

  10. Nasz piękny kraj jest za bardzo zdominowany przez kościół…tyle powiem.

  11. Rozumiem Twoje argumenty. Nie ze wszystkim się zgadzam, ( wrzucasz wszystkich do jednego wora moim zdaniem, a to troche nie fair )ale szanuję Twoją konsekwentna postawe. Brałam ślub kościelny i chrzcilam dzieci, bo tak czuję. Oddzielam moją wiarę w Boga od księży. Nie dla księdza chodzę do Kościoła, a dla siebie. Moje dziecko idzie do komunii nie dla prezentów, ale dlatego, że chce. Czytamy Biblię, tlumaczymy, rozmawiamy. Zna też inne wyznania i Religie. Uczę ją być dobrym, tolerancyjnym człowiekiem.

  12. Popieram. Ja obchodze swieta ale bardziej tak dla odmiany dnia dla zapachu choinki nie chodze do kosciola do spowiedzi a konunia teraz to tak jak napisalas moment do przechwalania sie co kto dostal

  13. Zastanawiam sie ile ludzie przez 22 lata zmienili sie? Ja w dziecinstwie swoje przezylam, rodzice byli swiadkami Jahowy a ja katorgi z rowiesnikami przechodzilam 🙁 do dzis mam traume.. Co z tego, ze rodzice tlumaczyli mi, ze winni sa w zasadzie rodzice tych dzieci jednak to bolalo nawet chyba boli do dzis, jak sobie o tymm przypomne.. W dniu dzisiejszym mieszkamy na wsi, gdZie 100% to katolicy , wszscy chadZaja do kosciola- ja nie bo nie wiem w co wierzyc.. Dziecko ochrzcilam i pojdzie do komuni a potem zrobi jak bedzie chcial – chce mu oszczedzic tego co ja przezywalam.
    Pewnie uwazasz mnie za zla osobe..

    1. Nie. Każdy z nas pewne decyzje podejmuje na podstawie doświadczeń. Ja sama wychowując moje dziecko szczególną uwagę poświęcam:
      1). Pewności siebie, którą ja budowałam latami.
      2). Wychowanie w przekonaniu, że nie ma gorszych i nie wolno się z nikogo wyśmiewać.

      Tak jak wspomniałam mam na twarzy bliznę. 😉
      I nie pozwolę by moje dziecko wyśmiewało się z kogoś i nie pozwolę by moje dziecko było katem.

  14. Noemi, zajebiście (można takie słowa u Ciebie?) to napisałaś! W sumie podpisuję pod każdym słowem, bo Młody też nie jest ochrzczony. I nie będzie, chyba że sam podejmie taka decyzję, kiedy będzie już na nią odpowiednio dorosły. Jestem buddystką, a raczej staram się nią być, jednak nie będę zmuszać Młodego do medytacji i wyjazdów ze mną na kursy. To musi być jego decyzja, bo to jest jego życie. Sam o nim zadecyduje. Ja mogę mu pokazać jedynie drogi, jakimi może pójść. Buddyzm, chrześcijaństwo, czy inna religia. Wszystko mi jedno, byleby tylko rozumiał, jaki sens, cel ma jego życie.
    Miałam podobne przeboje z rodziną, jak Ty. Moja ciocia, która doskonale wie, że Młodego nie chrzciłam, za każdym razem,kiedy się widzimy pyta, czy moja siostra jest chrzestną. Na moją odpowiedź, że tak, przyszywaną, udaje głupią, że jak to, a potem jest święcie oburzona, że dziecko ma 1,5 roku i nie jest bożą owieczką.
    Trochę się rozpisałam, ale w kalendarzu na przyszły tydzień mam zapisany podobny tekst, więc muszę go sobie darować. 😉

  15. Ja też nie rozumiem dlaczego zawsze wszyscy maja najwięcej do powiedzenia odnośnie innych. Każdy ma swoje życie i nie powinno się włazić z butami. Czy to, że tak wybrałaś czyni Twojego syna gorszym, bo nasz kraj jest w większości katolicki? A właśnie pytanie czy rzeczywiście jest, bo coś mi się wydaje, że większość tak mówi a robi co innego. Tak jest najlepiej i najwygodniej. Odbębnić niedzielną mszę myśląc na kazaniu o wszystkim innym ale żeby sąsiadka nie powiedziała czasem, że już nasz szatan opętał. Ludzie! To jest normalne? Dla mnie chore! Chcemy wychowywać nasze dzieci bezstresowo, tak aby miały wybór – to najpierw musimy im go dać. Zosia jest ochrzczona. My jesteśmy wierzący ale nie gonię co niedzielę do kościoła. Modlę się po swojemu kiedy mam potrzebę. Można codziennie dziękować przed snem za kolejny dzień nie klepiąc paciorków. Ale wiem, że jako mama, która zawsze da wybór : jeśli Zo przyjdzie do mnie w wieku 16 lat i powie: mamo bliższy jest mi buddyzm – uszanuję to 🙂 Bóg czy jakkolwiek inaczej się nazywa jest jeden. Dla mnie najważniejsze jest po prostu szczęście i miłość.

  16. Również miałam zamiar o tym napisać post,bo polacy są jeszcze bardzo zacofani i tak mocno uważają się za katolików,a to co wyprawiają daleko jest od tych kilku przykazań bożych …
    Pisałam na fb,więc nie chcę się zbytnio powtarzać,ale pod tym wpisem podpisuję się rękami i nogami :* Nasza pociecha jutro skończy 6 lat i jest nie ochrzczona,teraz nikogo to nie dziwi,ale na początku było ciężko :/ Czasem zastanawiam się czy nie będzie miała do Nas pretensji,aczkolwiek obstawiamy,że nie,bo mieszkamy na szczęście w kraju tolerancyjnym (Holandia;) i jak dorośnie sama zdecyduje czy zostanie jak jest 😉 Pozdrawiam i udostępnię Twój wpis na prywatnym profilu 😀

  17. Napisałabym o moich przeprawach z lekcjami religii i kościołem, ale myślę, że to wyszłoby za długo i ludzie by zaraz pewnie się zbuntowali. Powiem tyle, że się zgadzam z tobą, nie ochrzczę mojego dziecka, sam będzie mógł zdecydować czy będzie chciał przynależeć do kościoła. Nie będę mu niczego narzucać.

  18. Jestem osobą wierzącą całym sercem i całą sobą, chciałam tylko napisać, że bardzo szanuje to co napisałaś. Boli mnie gdy ktoś stojąc pod ołtarzem chrzci dziecko i kłamie świadomie o wychowaniu w wierze katolickiej. Tacy ludzie urządzający szopki z chrztu, komunii i świąt powodują, że katolicy tak własnie są postrzegani jako dwulicowi i fałszywi, przykro mi z tego powodu, bo ciągle muszę komuś udowadniać, że ja taka nie jestem. Kiedy przyznaję sie do wiary słyszę – Jesteś wykształcona a takie moherowe poglądy masz. Szanuję Cię za Twoją decyzję i cieszę się, że nie udajesz. Grunt, że wychowujesz dziecko w szacunku do innych i że kiedy kiedyś na ulicy spotka kolegę – katolika nie krzyknie za nim moher. pozdrawiam

    1. Smuci mnie gdy ktoś kto jest osobą wierzącą nie potrafi wprost z podniesioną głową powiedzieć dumnie: Tak ja wierzę. Mam wielu znajomych co są gorliwymi wyznawcami Chrześcijaństwa, jednak niewielu potrafi przeciwstawić się nagonce na ich religię. Wielka to szkoda bo ani wierzyć ani nie wierzyć nie jest wcale łatwo. Dlatego ja mam większy szacunek do tych co wierzą niż do tych co sobie robią z nich szopki i jaja.

  19. My tez nie wierzymy!!! Brawo

  20. To bardzo smutne, że sakramenty, które powinny być w założeniu ważnym przeżyciem duchowym, stały się w dużej mierze cyrkiem. Presja społeczna, przedziwne obyczaje takie jak huczne, suto zakrapiane alkoholem, przyjęcia dla bliższej i dalszej rodziny, coraz bardziej kosztowne i wymyślne prezenty komunijne, rewia mody – wszystko to stało się ważniejsze niż to, czym sam sakrament być powinien. Pisaliśmy o tym kiedyś: http://madrzy-rodzice.pl/2014/05/nie-posylaj-dziecka-do-komunii/ Pamiętam, jaka afera się wtedy zrobiła i ile gromów na nas spadło.

  21. Wzięłam ślub cywilny, nie byłam w ciąży,aczkolwiek wszyscy w około mi ciążę wmawiali. Bo jak to tak ślub cywilny i bez brzucha. A czemu nie kościelny. Bo nie czułam potrzeby – nie wierzę w boga. To ile przykrości w pracy przeżyłam od momentu przyniesienia zawiadomienia do momentu samego ślubu i dalej jak okazało się że wróciłam po macierzyńskim z nieochrzczonym dzieckiem to siew głowie nie mieści. Zero jakiejkolwiek tolerancji do innych poglądów. Nawracanie na siłę. Nikt nie chciał nawet w delegacji przyjść mi złożyć życzeń w urzędzie. Przyszła moja przyjaciółka i kobieta którą odwoziła do domu bo tamta nie miała innego transportu. Wszystkie nieprzyjemności które przeżyłam przekonały mnie że nigdy nie ochrzczę dzieci jeśli same o to nie poproszą. Dzieciom dam wybór w temacie chodzenia na religię. Chce proszę bardzo, nie chce,zmuszać nie będę.

    1. Przeczytałam Twój komentarz i aż przecierałam oczy ze zdziwienia. Ludzie bywają świniami, naprawdę. Chyba miałam dużo szczęścia, bo raz że mam nieochrzczone, dwa nie mam ślubu żadnego (cywilnego też), nigdzie, w szpitalu, w urzędzie, gdziekolwiek – nie spotkałam się z negatywnymi komentarzami mimo jasności (mam inne nazwisko niż dziecko). Nawet księża mnie nie krytykowali, gdy otwarcie mówiłam, że nie jestem katoliczką i mało znam się na liturgii, więc z góry przepraszam, jeśli obraziłam czyjeś uczucia religijne trzymając stopy nie tam gdzie trzeba w kościele (nigdy nie wiem, gdzie jest granica sacrum i profanum, tylko w cerkwiach jest łatwo dzięki tym specjalnym drzwiczkom w ikonostasie). A miewam kontakty z księżmi sporadyczne, bo jestem wyznania turystycznego, to znaczy w weekend przy odrobinie szczęście potrafię odwiedzić kilkanaście kościołów, w niedzielę jeżdżę w zasadzie od mszy do mszy, próbując obejrzeć „zabytek” od środka. Może właśnie dlatego? Że małe parafie? A te kanalie siedzą w wielkomiejskich? Nie mam pojęcia. Nawet dalsza rodzina, która jest wręcz „oazowa”, ju noł, pielgrzymki, te sprawy – zaakceptowała moją decyzję odnośnie dziecka. Spytała, czy chcemy ochrzcić, wyraziła chęć pomocy, gdybyśmy szukali chrzestnych, dowiedziawszy się, że teraz na pewno nie, a później zdecyduje o tym dziecko, jak będzie dorosłe – zero problemu, komentarzy, że coś tam coś tam w szkole.

  22. Idąc do chrztu miałam 22 lata. Dlaczego? Bo nie byłam wychowywana w wierze katolickiej ale doszłam do niej sama. Powoli, po swojemu. Swoje dzieci wychowuję po katolicku, na chrzestnych wybrałam wierzących, ale przede wszystkim dobrych ludzi – takich jakich chciałam mieć w otoczeniu moich chłopców. Mieszkamy w kraju wielokulturowym więc nikt nam się nie wtrąca do tego w co wierzymy. A ja, jak słusznie napisał ktoś powyżej – odróżniam Kościół od kościoła i tego też chcę nauczyć swoje dzieci. Są księża, których omijam szerokim łukiem i tacy, którym jestem dozgonnie wdzięczna za ich rolę w moim życiu i zawsze będę podziwiać. A co jeśli wybiorą inną religię? Zaakceptuję to choć nie będę kłamać, że będzie mi się to podobać. Boli mnie to, co dzieje się w kościele w ciągu ostatnich dziesięcioleci, ale mojej wiary to nie zmieni, bo mam ją w sobie i dla siebie. Nie dla księdza, teściowej ani nawet dla dzieci.
    Zauważyłam jednak, że z biegem czasu szala zaczyna się odwracać – to ludzie wierzący są krytykowani, nazywani zaściankowymi czy ograniczonymi. Rozumiem, że to przez złe przykłady, przez które oceniana jest całość. Osobiście nie wyobrażam sobie nie wierzyć kompletnie w nic – tego nigdy nie zrozumiem, ale to nie mój wybór i nie moje sumienie.
    Za jedno chcę Was z całego serca pochwalić – pokazujecie Jasiowi, że ma wybór, że nie musi być taki jak Wy, czy ktokolwiek inny. To nawet ważniejsze od tego jakich chrzestnych będzie lub byłby miał;)

    1. Kiedyś spotkałam księdza, który mówił mi, że nie ma ludzi niewierzących. Poniekąd przyznałam mu rację. Ja na przykład wierzę w grawitację. I niech no mi kto udowodni, że ona nie istnieje! ;D

    2. Chodziło mi raczej o jakąś siłę wyższą, o coś bardziej duchowego – Bóg, przeznaczenie czy ślepy los. Cokolwiek, co trzyma ludzi w ryzach i wpływa na sumienie 🙂

  23. Doram jeszcze tylko, że kiedy z wyboru mojej matki (sypatyczka świadków Jehowy ) nie chodziłam na religię rzadko spotykałam się z prześladowaniami ze strony rówieśników – wręcz przeciwnie, byłam raczej lubiana i akceptowana – to niektórzy nauczyciele mieli z tym duży problem i bardzo boleśnie dali mi odczuć, że jestem gorsza. Tak więc chyba nie ma żadnej reguły.

  24. babcie męża zapytała nas w końcu (widać, że bardzo ją to męczyło;)), czy Młody ochrzczony. Odpowiedź: nie. A będzie? Odpowiedź: jeśli w przyszłości będzie chciał, czemu nie. Na to zrezygnowana i niepocieszona babcia: eee to jak będzie starszy to nie będzie już chciał.
    Rozbawiło nas to niesamowicie – bo sama (zagorzale broniąca wiary katolickiej), wydała jej taki niepochlebny sąd.

  25. a poco pisać bóg z dużej litery?
    tu chyba nie chodzi tylko o kk tylko o każdą religię prawda?
    bo ja też nie wierzę w żadną siłę wyższą, naduczynną, nadwymiar dobrą czy jest pod postacią jednej czy grupy osób.

    Dobrze mi się z tym żyje. Bożki itp wymyślono, żeby ludzi czymś zatrzymać, żeby się czego bali. Ja boję się czasami dzisiejszego świata i tego do czego zmierza. Śmiech na mojej twarzy wywołuje np. płacz kk nad tym, że gdzieś tam prześladowani są wyznawcy kk. Ale nie jest to takie śmiech jak po opowiedzeniu kawału, ale śmiech świadomości, że karma wraca.

    Też jest po lekturze biblii. Po przeczytaniu, tylko jeszcze bardziej utrwaliłam się w tym przekonaniach. Jak każdy na świecie mogę się mylić. Tak samą jak, moim zdaniem, mylą się ludzie wierzący w jakąkolwiek siłę wyższą. Nie wątpię jednak w swoje zdanie, bo uważam, że istnieje boga jest najzwyczajniej w świecie – pozbawione jakiejkolwiek logiki.

    Uważam też każdy człowiek ma prawo wyboru bez względu na to jakich wyborów dokonano kiedykolwiek za niego.

  26. Ja byłam takim dzieckiem jednym na klasę, co na religię nie chodziło i koledzy mi ZAZDROŚCILI. Większość musiała dylać do kościoła, bo tak życzyli sobie rodzice lub dziadkowie. Nawet kiedyś chciałam spróbować, bo byłam zwyczajnie ciekawa i przez dwa lata na religię chodziłam (żadnego przymusu, mogłam zrezygnować w każdej chwili, bo wtedy było można) i odeszłam wtedy, gdy uznałam, że może i Bóg istnieje, ale KK nie ma z nim nic wspólnego. Nie chodziłam razem z rówieśnikami, tylko z młodszymi dziećmi, których w ogóle nie znałam.
    Teraz jest większy problem, jest pokolenie ludzi powiedzmy ateistów, nieochrzczonych dzieci, które nagle chcą jak koledzy zobaczyć, jak tam jest. A ponieważ jest to zinstytucjonalizowane, to jest to trudniejsze. Gdyby Jaś chciał kiedyś na rel (zazwyczaj jednak chcą dziewczynki, syndrom białek kiecki i zbierania obrazków z aniołkami), możesz przeprowadzić dysputę wieloreligijną, uświadomić, że nie musi na religię do KK, że może zostać buddystą czy kim tam chce. Przy okazji dowiedzieć się, skąd się wziął nagły zapał do chodzenia na religię (w większości wypadków ludzie chcą tam bywać dla jaj, które się robi z księży, sióstr i katechetek).

  27. Noemi, ja się mogę podpisać pod 95% tego tekstu. te 5% to ta różnica, że u nas dziadkowie nie nakłaniali na chrzest (teściowa coś tam kiedyś przebąkiwała, ale to zlałam).

  28. A ja od siebie jedną rzecz. Moje zdanie znasz, jesteśmy z przekonania protestantami, więc wierzymy w Boga rzecz jasna. Ale Budda chrzczony nie był, bo protestanci chrzczą się jako dorośli, świadomi ludzie, więc to od niego zależy, czy będzie chciał. No i my jesteśmy pasjonatami religioznawstwa, wiedzy mu zatem nie zabraknie. Mam jednak ogromny, gigantyczny szacunek dla wierzących i praktykujących (bo umówmy się, albo ktoś jest katolikiem i chodzi do kościoła plus to wszystko, co się z tym wiąże, albo jest dupa, nie katolik). Jeśli ktoś funduje dziecku sakramenty i faktycznie przykłada się do edukacji religijnej i wzrastania dziecka w wierze, ode mnie pełen szacun.

  29. Święte słowa…..:) Mojego syna rodzina ze strony męża nazwała żydkiem. Więc grzecznie się zapytałam dlaczego?…..przecież ani ni jest chrzczony ani obrzezany…więc nie rozumiem 🙁 Dorośnie wybierze sobie taką wiarę jaką będzie chciał….a raczej czuł z wnętrza siebie. Nie będziemy mu narzucać…

  30. Bardzo mądry wpis! Moi też nieochrzczeni. Też babcie i teściowa panikowali. Czy ochrzcimy? Nie wiem. Ale jeśli się zdecydujemy to tylko wtedy, gdy będziemy o tym przekonani a nie dlatego, że ktoś nam będzie kazał/groził albo ostrzegał.
    I niech ktoś spróbuje wyśmiewać! Osobiście będę z szabelką biec do walki! (na argumenty ;))

  31. Poruszyło mnie to, co napisałaś! Moje dzieci są również nieochrzczone. Zarówno ja jak i mąż dopiero w liceum zdecydowaliśmy świadomie, że jesteśmy ludźmi niewierzącymi. Na szczęście rodzina wykazała się zrozumieniem i żadnej z Twoich historii nie mieliśmy. Ale starszy nie chodzi na religię do przedszkola, gdyż rozmawiałam z Panią katechetką i niestety boleśnie i namacalnie doświadczyłam, że to jest po prostu indoktrynacja. Wiem w jakim kraju mieszkam i znam Pismo Święte lepiej niż niejeden katolik, więc moje dzieci również wiedzą kim był Jezus i też wiedzą to, że większość osób wierzy w boga. Ale My (Rodzice) nie. A synowie zdecydują o tym jak będą dorośli (sami podejmą decyzję czy chcą być ochrzczeni)

  32. Matko Prezesa! Jak bym czytała siebie!. U nas jedyne co, to cała rodzina uszanowała naszą decyzję i nie naciska. Moja siostra też ma dwójkę nieochrzczonych dzieci.
    90% ludzi chrzci „bo trzeba” nie zastanwiając się czy:
    1, są prawdziwymi katolikami ( dla przypomnienia katolik: Postępuje wg 10 przykazań, chodzenie co niedziele co kościoła, modli się codziennie itd.)
    2. Co dziecko na to, kiedy dorośnie i będzie chciało np. wyznawać inną wiarę?

    Łatwiej jest przyjąć wszystkie sakramenty niż poddać się apostazji.

    Daję mojemu dziecku wybór, bo go kocham i szanuję.

    Justyna

  33. A ja ochrzciłam dziecko. Mój syn sam prosi, abym z nim poszła do kościoła, wierzy w Boga całym sobą, a do Komuni Świętej chce pójść „by mieć Boga w serduszku”- to jego słowa i ja jestem z niego bardzo dumna. Większość dzieci z jego klasy nie chodzi na Msze Święte i to raczej on jest w dzisiejszych czasach w mniejszości.

  34. Podziwiam, że potrafisz tak szczerze i otwarcie mówić o tym, że nie wierzysz w kraju katolickim (swoją drogą, zawsze uważałam, ze państwo jest świeckie, a wiara to odrębna sprawa, ale rok za rokiem udowadniają, że się głupia myliłam). Osobiście uważam, ze nie ważne czy ktoś wierzy czy nie i jeśli wierzy to w kogo (co), ważne żeby być dobrym człowiekiem, szanować siebie i innych i nie krzywdzić z premedytacją. Każdy ma prawo (ponoć) żyć po swojemu, według własnych zasad i innym nic do tego. Zgadzam się w 100% ze stwierdzeniem, że ’ Komunia stała się na tyle komercyjnym sakramentem, że zamiast duchowej roli skupiamy się na tej materialnej, jednocześnie dochodząc do wniosku, że każde dziecko, któremu rodzice odbierają ten przywilej są poszkodowane.’. Zdanie genialne, sama bym tego lepiej nie ujęła. Jak widzę organizowaną komunię czy chrzest na skalę wesela to mi ręce opadają.

  35. Jak zwykle się z Tobą zgadzam. Ja sama chodzę do Kościoła ale tylko wtedy gdy czuję taką potrzebę-nie idę do księdza tylko do Boga, nie na siłę w każdą niedzielę tylko wtedy gdy chcę. Mieszkamy w strasznie skostniałym kraju i najtrudniej przełamać schematy religijne w małych miejscowościach. Komunia święta w dzisiejszych czasach kojarzy mi się z olbrzymimi wydatkami i licytacją dzieciaków w szkole-co kto dostał-totalna masakra!
    Mrówka

  36. Dużo zależy od szkoły na jaką się trafi. I ja i mąż nie mieliśmy chrzcin, komunii itd, bo nie jesteśmy katolikami.
    Te dwadzieścia kilka lat każde z nas było inaczej traktowane w szkole.
    Ja chodziłam do szkoły muzycznej. Ze mną w klasie dzieci wielkomieskich prawników, lekarzy i nauczycieli – nigdy nie czułam się wyśmiana czy poniżona. Ba, nawet im pomagałam robić prace domowe z religii, bo miałam większą wiedzę. Do tego była jeszcze dwójka dzieci w klasie, która razem ze mną nie chodziła na religię. Każde z nas z innych powodów.

    Mój mąż, miasteczko 2000 mieszkańców i każdy co niedziela do kościoła, on jeden nie chodzący na religię w całej szkole. Wyzywali go od dziecka diabła…

    Mam nadzieję, że zmieniło się na lepsze. Osobiście licze na to, że jak moje dziecko pójdzie do szkoły za 3 lata, to już kwestie religii i etyki będą w pełni rozwiązane.

  37. Podoba mi się Twój post i szczere podejście do tematu. Uderza mnie tylko jedno (również w komentarzach) – wrzucanie wszystkich katolików do jednego worka. Nie dla wszystkich katolików sakramenty to czysta komercja, okazja na pokazanie się, czy robienie tego, bo „tak wypada”. Dla osób głęboko wierzących i praktykujących sakramenty mają ogromne znaczenie duchowe.
    Wiem, że na ogół bardziej rzuca się w oczy to, co przerysowane – czyli w tym wypadku komercjalizacja sakramentów i Świąt, „dziwne” wypowiedzi rodziny i znajomych w tym temacie. Ale ostrożnie z uogólnianiem. Słabość jednego czy grupy katolików nie świadczy o słabości wszystkich katolików. Kościół katolicki to święta wspólnota grzesznych ludzi – czyli, że w tej wspólnocie zawsze zachodziło i zachodzi napięcie między dobrem i złem, mówiąc prościej – katolicy też błądzą.

    1. Nie wsadzam wszystkich do jednego worka. Mój temat jest ogólny, więc ocena również, która skupia się głównie na komentarzu, który otrzymałam.

    2. Mnie uderza, jak wszyscy tutaj bardzo głośno krzyczą” Ja nie chrzciłam i jestem z tego dumna”, albo ” ja ochrzciłam dla świętego spokoju”. A ja ochrzciłam, zabieram dziecko do kościoła, opowiadam o Jezusie i Bogu. Ochrzciłam, bo chciałam. I czuje się w tym momencie nietęgo, jakbym to ja robiła cos złego, chrzcząc dziecko. To czy inni chrzczą czy nie, to mnie nie interesuje w ogóle. A tu w komentarzach zauważyłam taką nagonkę, na tych co te biedne nieświadome dzieci ciągną do kościola i chrzczą, a z komuni robią szopkę i komercyjne święto.

      1. Noemi Skotarczak

        Ale z tego robi się komercyjne święta. 😉 Przecież zaprzeczeniu temu jest po prostu śmieszne.

  38. Noemi, podpisuję się obiema rękami! Nie wierzę, nie ochrzczę. Nie ma mowy. Jak będzie chciało samo, to samo to kiedyś zrobi. Nie zapiszę nieświadomego tego człowieka bez jego zgody do organizacji, która będzie wyciągała z niego kasę i mówiła mu co ma robić do końca życia

  39. Jestem osobą wierzącą i praktykującą ale uważam, że masz rację. To, co mnie zawsze niesamowicie wkurzało to hipokryzja i robienie czegoś tylko dla zasady „co ludzie powiedzą”. Dlatego popieram Twoje zdanie i myślę, że jesteś bardzo mądrą osobą, która ma odwagę żyć w zgodzie z samą sobą i własnymi przekonaniami.

  40. Mój syn ma 5 lat, też nie jest ochrzczony i nie będzie. Jestem katoliczką, mój mąż nie. Oboje jesteśmy chrześcijanami. Ale kościół katolicki to dziś instytucja, nic więcej więc nie chcemy by nasz syn do niego należał. Brawo dla Ciebie za bronienie swoich przekonań. Pozdrawiam

  41. Nie ma sensu chrzcić dziecka, jeśli nie zamierza się wychowywać go w wierze. Tak samo nie ma sensu posyłać go do pierwszej komunii. I masz rację, osoby które postępują w taki sposób zwyczajnie kłamią. A posyłanie dziecka do komunii tylko dlatego, że wszystkie dzieci do niej pójdą, jest po prostu niedojrzałe.

  42. My też postanowiliśmy nie chrzcić dziecka, ponieważ żadne z nas nie wierzy. Też były namowy – najabsurdalniejsza- 'ochrzcijcie, nie musicie chodzić do kościoła, do komuni też nie musicie posyłać, ale ochrzcijcie.’. Mój brat, który chyba jako jedyny w rodzinie jest świadomym katolikiem powiedział mi, że skoro nie chodzimy do kościoła to mamy być konsekwentni a takie chrzczenie, bo tak się w Polsce robi obraża jego religię. też tak myślę.

  43. […] do kościoła, nie modlimy się i nie ochrzciliśmy dziecka (tu zachęcałabym to lektury: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” ), nie sprawia, że nie mam prawa w tym konkretnym dniu usiąść z tą rodziną do stołu. […]

  44. Tak…wyświetlają dzieci katolików, ludzi którzy powinni być milosierni i dobrzy.

  45. Ja jestem mocno wierzaca, ale nie jesten katoliczka, z wlasnego dojrzalegi wyboru. Dziecko ochrzcilam, przyznaje, bo chcialam babci oszczedzic zawalu, tylko dlatego. Dalej bedzie mialo wybor ktory ja uszanuje. Popieram Twoj tekst calym sercem.

  46. Czytam i nie wierze… dokladnie jakbym czytala własne słowa. Lepiej tego wzytskiego ująć i opisać nie mogłaś. U nas dokladnie taka sama historia. No po prostu identyko z mała tylko różnica, że moi rodzice bardzo tego chrztu chcieli.
    Były nawet łzy mamy… Musieli jednak pogodzić się z nasza decyzją. I tak w ostatnią środe popielcową mówie do mojej mamy: o! mamo,może chcesz wizać wozek z Ala i isc do Kosciola posypać jej główke popiołem? Coś pokręciła nosem i uslyszałam, że za zimno dzisiaj na wychodzenie… Bo im wcale nie o wiare chodzilo, a o to CO LUDZIE POWIEDZA…. A ludzie zawsze moówili, mówią i mówić będą…

  47. Kazdy z czasem ma wybor ale moim zdaniem skoro jako Rodzice wybraliscie jakas droge dla swojego dziecka – bo tak jest, to powinniscie trwac w tej drod. Ok, rozumiem pokazac czym jest Kosciol, jakie sa swiateczne zwyczaje.. Ale choinki brak choc zwiazana z tradycja a oplatek -symbol rekigijny jest. Troche cos tu nie halo, tym bardziej piszac ze to ze wzgledu na rodzine. To rownie dobrze mozna powiedziec ze ze wzgledu na rodzine chrzcicie dziecko. I jeszcze jedna sprawa – jesli Wasze dziecko zdecyduje ze chce jednak trwac w religii z Bogiem to z kim bedzie chodzi do Kosciola, kto bedzie prowadzic je za reke w tej drodze skoro rodzice niewierzacy? No nie powinni, bo przeciez wtedy to klamstwo! Tak jak zreszta napisane jest przez autorke

    1. Noemi Skotarczak

      Pisałam o tradycji, dzisiaj czysto komercyjnej. 😉 W końcu w sklepach błyszczą bałwanki i reniferki, a nie Pan Jezus w kolebce.
      Jeżeli będzie chciał chodzić do kościoła, będzie mógł iść całkiem sam. Już raz na mszy był – ze starszym kuzynem. Zawsze też można poprosić babcię, lub samemu z nim iść. Krzywda mi się żadna nie stanie jak pójdę na mszę świętą, a do modlenia nikt mnie nie zmusza. 😉 Na takiej mszy był w zeszłym roku aż trzy razy, ze względu na śluby i w tym roku będę raz. Nie sądzę by coś złego się działo. 😉

  48. […] było wiele dyskusji, przez ostatnie trzy lata blogowania. Napisałam na ten temat artykuł – O TU – a nawet przeprowadziłam masę rozmów z czytelniczkami i za każdym razem były słowa, […]

  49. Powiem od razu – piszę ten komentarz z perspektywy osoby wierzącej i praktykującej – praktykującej po trosze z wychowania, ale bardziej z wyboru, bo rodzice nigdy nie zmuszali. Zachęcali, bo praktykowali, ale żadnego dziecka z naszej trójki nigdy nie zmuszali.
    I powiem tak – w pełni zgadzam się z Waszą odmową, jeśli chodzi o przyjmowanie sakramentów – nie wierzycie, nie czujecie tego, więc nie praktykujecie. Szczerze szanuję ludzi, którzy otwarcie mówią, że nie przystępują do sakramentów, bo nie chcą i taka jest ich decyzja. I nie ma tu z czym dyskutować – proste jak świński ogon – jest wybór i jest konsekwencja. Brawo. Nikt nie ma prawa tego oceniać.
    Nie dzierżę również tłumaczeń „Chrzczę dla świętego spokoju, bo babcia chciała, bo dzieci będą się śmiały, bo będzie mu w życiu łatwiej, bo sąsiedzi…”. Bzdury, jakich mało. Żyjemy w takim świecie, że można chodzić z bocianim gniazdem na łbie i nikt nie zwróci ci uwagi. Już nie wspominając o tym, że, tak jak pisałaś….taki chrzest to kłamstwo. I wtedy już mnie, wierzącą, takie podejście 'boli’, bo ktoś kpi z mojej wiary, podczas gdy ja w pełni szanuję czyjąś inną wiarę lub jej brak.
    Idąc natomiast dalej….
    Piszesz, w zasadzie potępiasz – „Komunia stała się świętem komercyjnym, skupiamy się na roli materialnej….”, a w tekście „Dzieci innego Boga” przyznajesz, że w czasie komunii klasy syna 'w zamian’ zabierasz go do Disneyandu… Czy to nie jest nieco hipokryzja? Co takim zabiegiem chcesz swojemu dziecku udowodnić? Że nie jest gorsze (też materialnie)? Zamiast uczyć dziecko, że pewnych świąt nie obchodzicie z przyczyn Waszej świadomej 'niewiary’ i w związku z tym te święta powinny być dla Was zupełnie NEUTRALNE, uczysz, że dasz mu coś 'w zamian’, że jednak te święta jakoś na Wasze życie wpływają. Chcesz od innych tolerancji i neutralności, których sami dziecku nie zapewniacie. Moim zdaniem jest to nielogiczne i ma się nijak do Waszej deklaracji.
    „Obchodzimy święta jako tradycję…” – kurczę, masę jest świąt, związanych z innymi religiami…, których to jednak nie obchodzicie. To też mi się 'gryzie’ z Waszym twardym 'nie jestem wierzący, więc omijam obrzędy religijne’. Nie omijacie, po prostu 'dostosowujecie do swojej wygody’.
    Jeśli sąsiadują ze sobą rodziny różnych wyznań – nie obchodzą wzajemnie świąt swoich sąsiadów tylko po to, żeby dziecko nie czuło się inne. Niech właśnie się uczy niezależności, że każdy może być inny, każdy ma prawo do innego życia i życie 'sąsiadów’ wcale nie musi na nas wpływać.
    Wydaje mi się, że kończy nam się właśnie społeczeństwo, w którym 'nieochrzczony, bez komunii czy bierzmowania’ jest kimś do napiętnowania. To bardzo dobrze. Jednak w tym wszystkim chciałabym też oddać swój głos – bądźcie konsekwentni w swoich deklaracjach, bo jednak gros osób 'niewierzących/niepraktykujących’ trzyma się swoich 'przekonań’ tylko wtedy, gdy jest im wygodnie.

    1. Do Disneylandu i tak zamierzamy lecieć. 😉 Więc dla nas będzie najbardziej odpowiedni czas. Jedne dzieci będą obchodzić „swoje święte” a my zupełnie inne. Tylko one będą to robić w imię religii, my bez zobowiązań.

      Pochodzę z rodziny katolickiej, zarówno moi rodzice, jak i teściowie i dziadkowie z dwóch stron praktykuję KATOLICKIE święta, więc jakie ja miałabym niby praktykować, jakich konkretnie religii, skoro nawet wolne w pracy itp. otrzymuje na święta katolickie? 🙂 Swoją drogą jak usiade do stołu wigilijnego i otworze prezenty kompletnie nie związane z wiarą, a także ubiorę bardzo pogańską choinkę to nikomu tym krzywdy nie zrobię prawda? Poza tym mój syn normalnie występuje w Jasełkach, bo taka nas religia otacza ze wszystkich stron. Nie przystępujemy tyko do sakramentów,a do kościoła chodzimy np.na chrzciny i śluby w kościele. Tak, syn razem z nami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.