Matkocentryzm.

10600383_636173949815039_5915419806646275213_n

Zabijamy w macierzyństwie to co najpiękniejsze. Nie pomagamy sobie, niszczymy się nawzajem. Oceną, krytyką, wreszcie tym jednym hasłem: ,,Ja jestem lepsza„. Wpędzamy w poczucie winy inne matki, które nie zrobiły tego co my i kroczą inną ścieżką. Macierzyństwo zaczyna przypominać przepychankę, gdzie główną nagrodą jest nicość. Własna. Tu nie ma taryf ulgowych, tu jest bomba na której właśnie siedzisz. Jeżeli wybuchnie wpadniesz w wir z którego trudno uciec. Czasami czuję, że mogę zwalczyć absurd, potem zdaje sobie sprawę, że sama w takim absurdzie siedziałam. Nie zwalczę, bo niby co? Tu kobiety wiodą prym, z nimi się nie negocjuje.


Kult jakiś powstał, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Jakby się baby dopiero w XXI wieku obudziły, że cyc mleko produkuje. Nie no serio?! Niewiarygodne! Żeby więc udowodnić, że rzeczywiście cyc mleko produkuje to pokazujemy ten fakt całemu światu. Przy okazji, jakby przypadkiem wyciągamy ze stanika drugą pierś, być może po to by pokazać, że nadal można nią kusić męski gatunek, no bo z karmieniem mało ma to wspólnego. Chyba się nie znam i cycki chowam w staniku, które będą oczekiwać na drugiego potomka, a póki co są tylko i wyłącznie prywatną sprawą moją, no i po części PT. Że w miejscach publicznych karmić nie wolno? A zabrania ktoś komuś? Nie-e. Jak zabrania to olać barana i karmić dalej, dziecko coś jeść musi. Ale jeżeli praktykujecie również w miejscu publicznym wyciąganie drugiej piersi,chwilowo nieużywanej, to lepiej jednak odciągnąć do butli, chociażby ze wzgląd na innych. Szacunek jakiś czy coś? I nie,nie. Rhianna w obcisłej sukience czy Kim Kardashian z dekoltem to nie to samo. Poważnie.


Jakiś czas temu  dostałam mejla. Autorka właśnie przegrała walkę z laktacją i szuka pocieszenia. Napisała do mnie, bo nigdy nie ukrywałam tego, że karmiłam butelką. Chce ode mnie pocieszenia, może rady. Ja mam ochotę napisać jej dwa zdania: ,,Niech się bujają. To Twoje piersi„. Ona jest zagubiona, ja poirytowana. Ona jest oceniana, ja mam ochotę nią potrząsnąć i wykrzyczeć: ,,No i co z tego?! I tak jesteś najlepszą matką! Nikt tego nie zmieni!„. Mimo to piszę. Długą odpowiedź. Miłą, ociekającą miodem, cukierkami i ememesami. Pocieszam. Ma się nie przejmować, bo niby czym? Jej dziecko na czole nie będzie miało napisane: ,,Karmione paszą„. Twoje też nie. I moje. O tym jak jest dziecko karmione wiesz tylko Ty no i ewentualnie Ci z otoczenia. Ego trzeba sobie połechtać, więc pierwsze pytanie, które zawsze pada składa się z fałszywej i irytującej troski: ,,Karmisz jeszcze, PRAWDA?„. Nie. Głodzę. – miałam zawsze ochotę ripostować.

,,Cześć Noemi! Może napiszesz temat o szczepionkach?”.
Parskam śmiechem.
Przestałam się udzielać w tematach o szczepieniach, bo wygląda to jakbym próbowała wytłumaczyć Prezesowi zależność między medianą a dominantą. Zamiast argumentów, zostają mi pokazane słupki, z reguły bez badań potwierdzonych przez jakikolwiek instytut, ale to się wytnie. W paincie zapewne. Słupki, wykresy i szeregi badań mających mnie przekonać do nieszczepienia i to niewytłumaczalne zjawisko oczopląsu, kiedy mówię: ,,Nie no. Nadal szczepię i szczepić będę„. Tak jakbym mózg straciła, lub jego część i czyham na życie innych. Tfu. Nie innych. A na moje dziecko. No okej – wzruszam moimi ramionami w nadziei, że ktoś mnie zrozumie – nie szczepisz? Twój wybór, ale ja również posiadam wybór i z niego korzystam. W pełni świadomie (nawet jeżeli wydaje Ci się to niemożliwe!) szczepię.

Dochodzi do tego wychowanie. Młode matki właśnie hurtowo wykupują śpiochy z napisem ,,Moja mama nie potrzebuje Twoich rad„. A ja śmieję się w głos, bo to zmieni tyle, co tłumaczenie matce, że jej 6miesięczne dziecko nie jest gotowe na to by dostawać bigos.

I wyścig szczurów. W piaskownicy, na placu zabaw, w kolejce po osrusy (czyt. pieluchy), czy w … Internecie. Ciągła licytacja. Wszędzie! Marysia siedzi w wieku 3 miesięcy (co z tego, że poduszkami obładowana? Ona siedzi! ). Staś mówił w wieku 4 miesięcy ma-ma. Oczywiście w pełni świadomie (etap gugania i gaworzenia pominął – geniusz!). A Juleńka to ma 14 kilogramów mając niespełna 8 miesięcy,bo ona wszystko je! Taka zdolna. Wszystko to znaczy rzeczywiście wszystko, ku Twojej rozpaczy i łzach, które napływają do oczu nad tym biednym dziecięciem – albo nad żołądkiem tego dziecka. Nie no, Twój jeszcze nie siedzi? Tylko tyle waży? Może chory jest? Albo niedorozwinięty? Potem nagle jak już dziecko usiądzie, pójdzie i nauczy się mówić, wyścig szczurów się kończy, za to zaczyna się … uwstecznianie. Na to jest za mały, na to też. Tu nie wchodź, bo spadniesz, tym się nie baw, bo sobie oko wydłubiesz. Literki to samo zło, a liczenie?! O matko! Matematyka?! Oszczędzę tego dziecku do osiemnastki!

Matki pracujące kontra te niepracujące. Jedne preferują zimny chów, drugie robią za kury domowe, które z braku rozwoju własnego zaczynają przypominać bezmózgie istoty. Chociaż nikt jeszcze tego nie udowodnił.
Eko-matki – te skrajne, które bujają się w rytm wiatru, czy poruszającej się trawy, gotowe przysiąc, że od osrusów wielorazowych odpadnie dupsko Twojego dziecka.
Wreszcie matki-kwoki, czy też helikoptery, które podążają za dzieckiem krok w krok, a kiedy Ty obwieszczasz, że Twoje dziecko to pobiegło gdzieś w prawo (albo w lewo?) prawie zabijają Cię wzrokiem.

Jest jeszcze forma porodu tak samo znacząca jak forma karmienia. Cesarka to nie poród, a wydobycie. Zaś po porodzie naturalnym masz wiadro między nogami,a facet właśnie zdradza Cię z kobietą po cesarce, lub tą bezdzietną. Heroiczny wyczyn jakim jest poród naturalny, bez znieczulenia oczywiście (wszak znieczulenie to samo zło!) właśnie stawia wiele matek na podium. O cholera. Z kolei te po cesarce w ramach rekompensaty twierdzą, że wolą mieć bliznę na brzuchu niż … no wiecie gdzie.

Więc się ścigamy, prześcigamy, żeby pokazać jakie z nas idealne mamuśki, a tefaŁ-Łen jeszcze nam w tym pomoże wypuszczając reality show ,,Matka kontra matka”. Nagrodą nie jest statuetka ,,Matki Roku”, a wakacje. I to nie jest program wymyślony na potrzeby polskiej telewizji, ale program, który powstał po wielu wojnach matkowo-matkowych, gdzie nawet pomalowane paznokcie grają kluczową rolę, a zbuntowane matki oczekują od firm produkujących lakiery do paznokci informacji od jakiego wieku przeznaczony jest ich produkt. Przymierzam się do stwierdzenia, że idąc tym tokiem myślenia Coca-Cola też powinna mieć informację o tym, że produkt nie jest przeznaczony dla 2-3latków, ale może naiwnie wierzyli w to, że każdy rodzic będzie o tym wiedział i nie trzeba uświadamiać. O naiwniacy!

No i dzisiaj Dzień Ojca. Sto lat dla Was!
Niektóre matki od tygodnia już stawiają swoją rolę ponad, a ojców traktują jako zło konieczne, lub po prostu przymierzają się do stwierdzenia, że ojciec jest rodzicem drugiej kategorii. Bez cycków i bez tego czegoś, co daje im kompetencje rodzicielską. Tylko, że gdyby nie ten facet nie byłoby Waszego dziecka. A różnica między matką a ojcem jest taka, że ojciec nie rodzi i nie karmi piersią. I to tyle różnic.

A teraz zrób wdech i wydech zanim zaczniesz pisać pełen jadu komentarz.
I zastanów się nad tym jak piękne jest rodzicielstwo.
Alternatyw jest multum. Mam prawo z nich korzystać. Ty też. Ale nikt Cię do tych alternatyw nie zmusza. To twój wybór. Zawsze.

 

66 komentarzy

  1. Uśmiałam się 🙂 Nie zaglądam raczej komuś w życie, nie moja sprawa jak wychowuje dziecko, mam swoje i tylko ono mnie interesuje. A jeśli ktoś pyta o radę, wtedy odpowiadam co myślę o tym czy tamtym, ale nie staram się narzucać. To tylko moje zdanie i tyle.

  2. Więc tak: rodziłam naturalnie i bez znieczulenia- bo w szpitalu u nas go nie ma; karmiłam piersią 13 mc- odżyłam dopiero gdy odstawiłam syna. Szczepię. Po roku wróciłam do pracy. Jestem matką na pełny etat, jestem kobietą, jestem żoną. Nie oceniam innych mam, ie biorę udziału w dyskusji co jest lepsze, a co nie. Jeśli ktoś zapyta, to powiem co myślę, ale nie wtrącam się w wychowanie innych. Ale sama doświadczyłam niemiłych opinii: a to, że jestem wielka matka polką i uważam się za lepszą, bo rodziłam bez znieczulenia (nie, nie uważam się); a to, że „wciąż” karmiłam piersią, bo po co. Całe 13mc słyszałam, że najlepiej jak najdłużej karmić, bo to takie wspaniałe i cudowne. Nikt nie mówił, że przez rok będę w stanie depresyjnym, że będę co jakiś czas płakać po kątach, że nie prześpię 3 godzin pod rząd, że nie będę w stanie wziąć dziecka na ręce gdy zrobi mi się zastój pokarmu i będę miała wrażenie, że konam. Nie uważam się za lepszą, że karmiłam tyle czasu. Ba! ostatnio nawet zastanawiam się czy dobrze w ogóle zrobiłam decydując się na tak długie karmienie. Wiem jedno- dla mojego dziecka zrobię wszystko, ale nie kosztem nas wszystkich. Nie porównuję siebie, ani jego do otoczenia. To my będziemy razem do końca życia, a nie ja i „otoczenie”. Pozdrawiam Cię kochana bardzo ciepło!

  3. Ja też „głodziłam” bo nie karmiłam piersią, w osrusy przewijałam (chociaż wszystkie ciotki z moją mamą na czele w tetrę! kazały) i byłam wyrodną matką, bo dziecko z nianią zostawiłam i po macierzyńskim wróciłam do pracy. A.. i szczepię. O!

  4. Uwielbiam cie czytac 🙂 Ja z kolei slyszalam glupie komentarze ze temat mojego dlugiego karmienia piersia. Karmilam syna prawie 20 msc.I wieczenie byly komententarze; Ty jeszcze karmisz? Taki duzy i jeszcze na piersi? On sie juz napewno tym mlekiem nie najada. Kto to widzial tak dlugo dziecko karmić? On sie tak latwo teraz nie odstawi. itd itp. Takze innym nigdy nie dogodzi 😀

  5. 🙂 taki matkorasizm, ja ciągle słyszę karmisz, jeszcze….. i niedowierzanie lub niesmak na twarzy ( młody ma 15 miesięcy) także każdy kij ma dwa końce:). Pozdrawia Ewa

    1. O widzisz to mamy podobne dostwiadczenia, ja karmilam dwa lata i tez sie z niesmaczonymi spojrzeniami spotykalam, a to, ze spalam z dzieckiem uwazano za patologie 😉 mysle, ze kazda matka powinna robic to, co jej serce podpowiada, a nie to co internet dyktuje 😉

  6. Takiego tekstu potrzebowałam żeby nie popaść w depresję. Mam termin na październik a już słyszę że mam za mały brzuch, że dziecko nie będzie chciało geterków, że po co mi laktator skoro będę mieć piersi… A CO JEŚLI BĘDĘ CHCIAŁA WYJŚĆ A ODCIĄGNIĘTE MLEKO PODA TATUŚ, A JEŚLI POKOCHA GETERKI, A JAK NIE MAM APETYTU TO SIĘ NIE OBJADAM TO CO – WYRODNA MATKA. Dziękuję za ten wpis. Będę wysyłać do niego każdą ciocię dobrą radę.

    1. Mnie się pytali po co mi mąż przy porodzie i dodatkowo pocieszano mnie, że pewnie będę rodzić 48 h (moja matka!). Urodziłam w niecałe 3 h i z mężem u boku 🙂 Po swojemu 🙂 Karmiłam 3,5 miesiąca i nawalczyłam się żeby chociaż tyle to słyszałam- Po co się męczysz? Co by nie było wybierzesz najlepiej 🙂

  7. tekst genialny 🙂 rodzilam 8 godzin poczym zrobiono mi cesarke i chwala lekarzowi ktory mial dyzor bo inny by pewnie po kleszcze siegnol. karmie na przemian troche mm troche piersia 🙂 ale pewnie zdaniem inych lepiej zeby dziecko bylo glodne a mm nie dawac ale chyba po to ono jest zeby je dziecku podawac. a i po roku macierzynkiego mam zamiar do pracy wrocic a dziecko bedzie z babcia taka wyrodna mama ze mnie!!!:D ale nikt bardziej nie bedzie kochal mojego malenstwa i wiedzial co dla niej najlepsze niz ja jej mama!!!

    1. …widzialam dziecko po kleszczach-pol glowku mialo ryse -straszne – wszystko za 3tygodnie bylo wyleczone. ..moja mama wrocila po 2latach z nami do pracy. …babcia sie nam zajmowala od 9-18. przez 2 lata. Bylo super-tyle,ze babcia jest dla mbie najwazniejsz -potem mama. 🙁 .
      Moj maz mowil -ja pewnie nie bede przy porodzie. W szkole rodzenia polozna zaprosila na jedno sporkanie wszystkich przyszlych tatusiow. Zaprowadzila nas do sali porodowej i kazdy z tarusiow musial pokazac 1z pozycji porodowych 😉 panowie -robili nam masaz rozluzniajacy… potem powiedtiala,wiecie co bedziecie swoim kobieta potrzebni…. bedziecie stac przy glowie -tam jest wasze miejsce… bedziecie mowic dziewczyna jakie sa wspaniale i jak dobrze sovie radza ..jak sie potomek urodzi ubierzecie mu pieluszke i ubranko … i tak bylo ..duzo mi dala obecnosc meza.

    2. i jeszcze cos…karmie bo moglam …a teraz karmie bi mi wygodnie..do konca szustego tylko mlekiem a od siudmego obiadki deserki kaszka mleko. Pozdrawiam goraco dziewczyny.

    3. ..no i szczepie.

    4. szósty siodmy sorki asia

  8. A ja piersią nie karmiłam, choć chciałam. Miałam dwie cesarki i jeżeli ktoś myśli, że to jest ten łatwiejszy poród, to bardzo się myli. Szczepiłam, szczepię i szczepić będę i uważam, że w ten sposób nie tylko chronię własne dzieci, ale też inne, a decyzję o zaszczepieniu moich stworków przeciwko rotawirusom uważam, za jedną z najlepszych, jakie podjęłam w życiu. Bez pieluch jednorazowych i (o zgrozo według niektórych) nawilżanych chusteczek nie wyobrażam sobie ostatnich sześciu lat. Nie nosiłam też dzieci w chuście, co więcej nie spałam z nimi, nie usypiałam, nie biegałam krok w krok na placu zabaw. Nadal biegają „gdzieś w prawo, a może w lewo”, pływać nauczyłam, więc może się nie utopią… Ot taka wyrodna matka ze mnie.

  9. Kolejny genialny wpis. Powinno się go wydrukować i dawać wszystkim młodym mamom w szpitalu!
    P.s. Powinnaś napisać poradnik dla rodziców, bo mądrze gadasz!

  10. Noemi, może książkę napisz? 😉
    Będziesz sławna! 😀

    dobrze gadasz, dobrze.

  11. Sama prawda!
    Jeszcze nie jestem matką ( no i pewnie długo jeszcze nie będę) a JUŻ przeraża mnie ten klub mamuś wszystkowiedzących i plujących jadem…
    I tak sobie myślę…
    A jak kiedyś zaadoptuje dziecko i z wiadomych powodów karmić piersią nie będę?
    Żadnych argumentów mieć nie będą.
    Ale dla zasady pewnie skrytykują… 😉

  12. Ja to w ogóle jestem mieszanką trudną do określenia. Na osiedlu pewnie uchodzę za ekosreko, bo nosiłam od czasu do czasu małą w chuście, na dodatek od dawna nie karmię słoikami (których wcale nie hejterzę, po prostu BLW okazało się dużo wygodniejsze, a nie dlatego że słoiki to zuo). Teraz popełniłam kolejną zbrodnię, tj. odstawiłam dziecko od mm (karmione nim od urodzenia, na początku mieszanie, po 5 tygodniach wyłącznie) i mimo że nie skończyło jeszcze dwóch lat – pije mleko normalne. Z kartonu. O którym się dowiedziałam, że truje, bo zawiera toksyny z martwych bakterii. Niektóre matki myślą, że uht to chemia a nie podgrzanie (pomijając zalecenia, że mleka prosto od krowy nie powinno się dawać dziecku właśnie przez te bakterie, tylko przegotowane). O dziwo nie było oficjalnego hejtu, może dlatego że dziecko duże a nie niemowlak. Normalne mleko znosi lepiej niż mm (brak zatwardzeń), ale ona w zasadzie już prawie go nie pije, bo je masę innych rzeczy. Poza tym nie odstawiam dziecka od smoczka, może dzięki temu unikniemy obgryzania paznokci, bo już widzę że ma tendencję. Nie może znaleźć monia – momentalnie ssie palce.

    Ale i ja bywam hejterem.

    Hejterzę długie wożenie dziecka w samochodzie, no wiesz, takie siedem godzin niemal bez przerwy nad morze, „bo tak ładnie śpi”. Wożenie dziecka parę kilometrów na plac zabaw, gdy można tam pójść spacerem w pół godziny. Wożenie dziecka do przedszkola 100m od domu. Ale to się wiąże z moją prywatną wojną z samochodami, które mi zabierają przestrzeń do życia i zamieniają w trzypasmówkę w centrum i w betonowy parking zamiast trawnika. Wy tam „na wsi” możecie sobie mieć samochodów ile chcecie i jeździć nimi tak daleko, jak Wam wygodnie. 😉

  13. Kobieto, jak Ty to robisz że każdy Twój wpis jest w 100% prawdą i gdybym umiała tak ładnie pisac napisałabym identycznie?!
    Gratuluję talentu do pisania kochana:)

    Jako matka i syna i córki, nigdy nie wypowiadam się na temat wychowania innych dzieci. To sprawa wyłącznie rodziców jak wychowują, jak karmią, jak rodzą i jak uczą swoje dzieci. No chyba że mamy do czynienia z agresją słowną jak i fizyczną ale to inna bajka. Chcesz karmić mm to karm, chcesz rodzić ze znieczuleniem to ródź. Ja Alę karmiłam 5 miesięcy cycem a Janka tylko miesiąc. Tak się życie ułożyło. Tyle mogłam i mm nie jest trucizną, na prawdę:) Rodziłam naturalnie ale jak trzeba by było to poddałabym się cesarce. Po prostu życie. Cieszmy się że mamy wybór. Wszystko jest dla ludzi ale trzeba mieć umiar i nie popadać w skrajności:)
    Pozdrawiam.
    PS: Mam nadzieje że urodziny Jasia udały się! Bo Alicji tak;)

  14. Mój partner ( hehe jeszcze napisz o tym, że kobiety dzielą się na te z mężem i z partnerem- dla mnie żadna różnica ale ludzie mają z tym problem :P) powiedział tylko ,że cieszy go to, że nie musi słuchać tych mądrości…a jak usłyszy to ja współczuję osobie je wygłaszającej 🙂

  15. Jak zwykle popieram to, co piszesz

  16. jestem najgorszą z matek- 2 cesarki, dzieci na butelce, uciekająca z domu aby pooddychać (ojca też mają niech się zajmie), i jeszcze wywaliłam dzieci do prywatnego przedszkola żeby mieć święty spokój 🙂

  17. no i szczepię zapomniałam napisać

  18. Prawdą jest, że my matki w dzisiejszych czasach jesteśmy zazdrosne, obrzucamy się błotem, toczymy zażarte kłótnie, która jest lepsza. A ja się zastanawiam jak osoba, która ma w sobie tyle nienawiści do drugiej matki wychowa swoje dziecko, jakie przekaże mu wartości czy nauczy go szacunku do innego człowieka. Oczywiście nie można generalizować, nie wszystkie matki takie są, ale niestety i takie się zdarzają. A czy nie lepiej skupić się na swoim dziecku i po prostu cieszyć się rodzicielstwem?
    Monika

  19. Matka Matce najgorszym wrogiem!
    I u mnie ten temat był ostatnio http://flowmummy.blogspot.ie/2014/06/matka-polka-walczaca.html

    A może drogie mamy zamiast tak rzucać sie na siebie z pazurami w walce o „lepsze jutro naszych dzieci” pokażemy im, że tolerancja i szacunek to najwyższe dobra?

  20. MP …jeszcze 2opcje 😉 -..z matka po porodzie naturalnym -(pewnie zapomnial zapytac hihi)….. albo wcale nie zdradza.

  21. Ludzie są sfrustrowani brakiem kasy, perspektyw, seksu. Taki naród, lepie przy dupie, jak komuś jest gorzej. Nie jest świadomy, że mu gorzej? Zaraz to załatwimy ;).
    Matki znudzone opieką nad dziećmi wyładowują się na innych, podkopię ci ego to moje podrośnie. Stworze wokół siebie otoczkę ideału, a każdy kto mną nie jest jest gorszy-uboższy. Smutne.

    1. Zgadzam się z tobą. Często jedna drugą prześladuje i wytyka wszystko co wg niej jest złe.
      Drugie dziecko urodziłam za granicą i wreszcie miałam tzw święty spokój od miłych uwag wszystkowiedzących mamusiek , babć, prababć, ciotek. Mogłam cieszyć się wreszcie macierzyństwem . W gronie koleżanek mam nikt nie wstydzi się powiedzieć że ma momentami dosyć bycia mamą, że cieszy się kiedy ma w święta dyżur w pracy . Dla nikogo nie jest dziwne że mama może być zmęczona i również potrzebuje oddechu i czasu tylko dla siebie.

  22. To ja jestem matką idealną rodziłam naturalnie urodziłam w wyznaczonym dniu, karmiła naturalnie rok,jestem mamą siedząca z dzieckiem do 3roku:) oczywiście żartuje ,że jestem idealna bo jestem mamą przewrażliwioną,bojącą się i ciągle małego obserwuję jak coś odbiega od normy to panikuję:( . Nie mu ludzi idealnych i może lepiej bo jest przynajmniej ciekawie:)

  23. Niestety nie do wszystkich dotrze, jeszcze wczoraj czytałam hejty w kierunku margaryny…To jest smutne, to jest przykre, ale widzę (na szczęście) tendencję spadkową hejowania w blogosferze parentingowej.
    Zresztą, co ja się będę wypowiadać, u mnie zawsze kulturalnie było. Nie zniosłabym chyba takich komentarzy, jak u Ciebie czasami czytam… 🙂

  24. Na prawdę wiele Nas łączy Noemi.
    Rok po mnie urodziła moja przyjaciółka. Nie było innych tematów wstępnych jak „a twój Alan już siedzi na nocniku? nie?! jak to?” itp.
    Wkurwiało mnie to. Cieszyłam się, że jej córeczka jest taka hop do przodu, ale cieszyłam się także, że nie wywieram żadnej presji na moim synu (jej córka od 6m siedzi na nocniku, dzisiaj ma 2 lata i nadal nie zawsze robi tam gdzie trzeba…). Wszystko w swoim czasie.
    Nigdy jednak nie zapomnę tego zdania: „ja będę długo karmić Wiktorię, bo wiesz, przy cycu to jest ta bliskość”… Byłam dla niej matką drugiej kategorii, bo karmiłam butelką. Ale walę to, bo wszystko wychodzi z czasem.
    Ja tylko jednego nie jestem w stanie pojąć, ale dzisiaj jestem bardziej tolerancyjna, niż wtedy: dlaczego są kobiety, które świadomie żądają cesarki, gdyż nie ma do tego medycznych i jakichkolwiek innych wskazań? Strach? Nie mam pojęcia…
    Także nigdy nie wyobrażałam sobie bym mogła nie szczepić dziecka… nie rozumiem skąd ten strach? Teraz mieszkam w UK, na facebookowej grupie mam aż roi się od pytań: „szczepić czy nie, bo boję się?”. Po każdym szczepieniu moga być powikłania i nie muszą. Każdą chorobę można przejść i zapomnieć, albo i nie…
    Pozdrawiam

  25. Tak, matka matce wilkiem.
    A zombie zombie zombi 😉

    Wpis fajny, rzeczowy, jak zwykle. Lubię twoją ironię. Mnie zawsze zadziwia to, że mając WYBÓR i WOLNOŚĆ, tyle osób ma wciąż zapędy do ograniczania innych. I zastanawiam się: współczuć czy zwalczać? 😉

  26. Ty wiesz, że ja Cię uwielbiam. I Twój bezkompromisowy sposób bycia.
    Mnie doprowadzają do szału takie porównania. Zawsze starałam się odpowiadać – „moje dziecko robi wszystko w indywidualnym tempie. Potem oczywiście jak kretynka zadręczając się jak to ze mnie zła matka. Sukcesywnie uczę się na to zlecać. Moje życie moja sprawa. I tak samo mam zamiar podchodzić do przyszłych synowych, moich synów i ich dzieci. Niech robią to co sami uważają za słuszne. Ja mogę udzielić im odpowiedzi na zadawane pytania, a co oni dalej z tym zrobią, to już ich sprawa.
    Miałam dwie cesarki. Pierwsze dziecko na butli, drugie na cyckach i nie zauważyłam różnicy. Jedno spało w swoim łóżeczku, z drugim bywa gorzej i tu się wkurzam sama na siebie. Szczepię i nie wyobrażam sobie innej opcji. Dla dobra moich pociech, a także całej ludzkości. Synów kocham tak samo mocno, ale w inny sposób. Póki mnie jest z tym wszystkim dobrze, to znaczy, że jakoś dam radę żyć tak dalej 😉

    PS
    Nie zmieniaj się.

  27. hmm.. nigdy tego nie odczułam, a jestem już matką hoho.. całe 18 miesięcy;) nikt mi nie dogryzał, nie pouczał, nie patrzył z politowaniem kiedy mówiłam (a absolutnie się z tym nie kryję), że od początku karmię „puszkowo”, podobnie że nie szczepiłam (no oprócz pielęgniarki w przychodni – ona mówiła duuużo i głooośno;)), a potem, że szczepiłam, nikt nie wartościował tego, że nie wracam do pracy, nikt nie wartościuje teraz, że do pracy wracam (oprócz neurologa, który się załamał wieścią o żłobku – żeby nie było – synek pięknie wykaraskał się z problemów, ale „on jest taki słodki, żal go do żłobka”;D).

    Kurcze… dziewczyny… może czas zmienić środowisko, znajomych…

    1. To są głównie wojenki Internetowe. 🙂

    2. aaaaa… no to tym bardziej czas na zmiany. Tekst fajny – jak ostatnio często 🙂

  28. Genialny tekst !!!! Aż mi mało 😉

  29. O mojej niechęci do wszystko widzących i znających się mam już wspominałam. Tak się złożyło że znów mam 2 łatkę pod opieką. Na palcach jednej ręki mogę policzyć mamy które nie chwalą i nie pytają bez końca. Jak mamy dość albo idziemy na inny plac zabaw albo tradycyjnie na cmentarz:)) w końcu nasze zdrowie psychiczne najważniejsze:) pozdrawiam Magdalena

    1. Bo jesteś jedną z najrozważniejszych osób, jakie są w sieci, za to Cię cenię.

  30. Fajny wpis 🙂 Mnie akurat udało się karmić piersią (karmię 13 miesiąc), ale w sumie żałuję, że synek nie dostawał 1 raz dziennie butli, bo teraz nie chce w ogóle pić mleka modyfikowanego, a ja pokarmu mam już niewiele. No ale przy następnym dzieciątku będę mądrzejsza 😉 Nie uważam się za lepszą matkę niż mamy karmiące mm. Urodziłam naturalnie, bez znieczulenia, z mężem, poród wspominam dobrze, ale następnym razem chyba wolałabym cesarkę (jeśli będę miała wybór). Nie uważam się za lepszą matkę. Co nie zmienia faktu, że poród jest dla mnie wyczynem 😉 Nie porównuję mojego dziecka do innych, pozwalam rozwijać mu się w jego własnym tempie, cierpliwie czekam na pierwsze kroki i chyba jeszcze poczekam. Szczepię, choć przyznam, że przekonana w 100 % nie jestem i w okolicach terminu szczepienia drżę, czy wszystko będzie ok. Sama wyznaczam nam daty szczepień, ale jesteśmy w miarę na bieżąco.
    A co do tego wiadra między nogami… to nie wiem, czy ja jestem tylko taką szczęściarą, że u mnie wszystko ok ? 😉 Nie zauważyłam żadnych zmian, no poza niewielką blizną, której w sumie prawie nie widać. Więc z tym punktem się nie zgodzę 😉 Pozdrawiam!

  31. A ja świadomie karmiłam butelką. Uważam, że mleko w piersiach to pozostałość po małpach – tak samo jak włosy na nogach. A komu się to nie podobało i tak nie miał odwagi mi tego powiedzieć prosto w twarz 😀 A jak mówił za plecami to jego problem, że nie ma ważniejszych spraw niż moje cycki. Wyznaję jedna prostą zasadę- jeśli dziecku nie dzieje się krzywda, jest kochane i szanowane to wara od rodziców – każdy ma prawo dożycia tak tak chce.

  32. Starszak na MM, bez smoczka, zasypiający od urodzenia dam,
    w swoim łóżeczku i przesypiający w nim noc.
    Junior na cycku, ze smoczkiem, zasypiający sam i przesypiający
    noc w moim łóżku.

    Odstępstw i niedorozwoju nie zaobserwowano.
    Oba porody naturalne, bez komplikacji w zaskakująco
    szybki tempie.
    Szczepię wybiórczo.
    Matka cyborg. Dzieci podobno sprawne na umyśle, ciele i duszy 🙂

  33. Ja się często zastanawiam na co komu takie „hejterowanie”?
    Bycie matką to chyba jedyna, niewyuczona znaczy „niewyszkolona” dziedzina życia. Jedna z nielicznych gdzie przede wszystkim polegamy na własnej intuicji, gdzie wybieramy co DLA NASZEGO dziecka będzie najlepsza i dla Nas…z drugiej strony jedyna dziedzina gdzie KAŻDY wie lepiej, każdy ma swoją teorię… a wystarczyłoby powiedzieć „zrób może tak, u nas się sprawdziło”.
    Macierzyństwo to jedna z nielicznych dziedzin, gdzie każdy jest ekspertem. z tym, że matki zapominają, że może i tak, ale jeśli już to ekspertem od swojego dziecka. Są pewne GENERALNE prawdy objawione, statystyki, normy, ale funkcjonują one tylko i wyłącznie w trosce o dziecko. A i tak warto dokonywać wybory, który będzie idealny pod określone potrzeby i wymagania dziecka…
    Ja lubię czytać inne matki. Dzięki temu staram się łapać dystans do swojego macierzyństwa. czasem się uśmieje, czasem zasmucę, czasem z korzystam z podpowiedzi, czasem oleje, bo mnie np. nie dotyczą…Ale hejtować wybory innych matek?
    Jeśli kierują się dobrem dziecka, to dlaczego mam się wtrącać?

    Czasem wkurza mnie to, że dzieci traktuję się jako „dobro publiczne” – każdemu WOLNO się wtrącać, rzucić kąśliwą uwagę, sprawić przykrość matce.. ale po co? czemu? w imię czego? własnego lepszego samopoczucia? aby przypadkiem nie obnażyć, że to Ja robię coś źle? w imię własnych kompleksów?

    A jakby było pięknie gdyby matki się wspierały. I czasem trafiam na takie przypadki. I jest fajnie. Macierzyństwo staje się wtedy bardziej znośne. Mniej sfrustrowane..

  34. Bardzo dobry wpis, bardzo dobry 🙂

    Ja jestem zmęczona już tematem szczepień, porodów, karmienia i podawania dzieciom parówek 😉

    Żyjcie i dajcie żyć innym

  35. Ja nie szczepię. Karmię piersią, cóka ma już 16 miesięcy i też często słyszę „Ty jeszcze karmisz?”. A moi rodzice i teściowie to od początku szaleli, że córka śpi z nami w łóżku. „Przecież od tego jest łóżeczko aby dziecko spało samo, kto to widział aby spać z dzieckiem” itp itd.

    Jedyne czego nie mogę zrozumieć to przesiadanie niemowlaka do fotelika przodem do kierunku jazdy. Nie hejtuje rodziców którzy nie wiedzą o istnieniu fotelików rwf, ale nie mogę pojać tych co wiedzą i machają ręką uważając to za wymysł.

    1. zwróć uwagę na cenę rwf, ja wiem, że tak się nie powinno patrzeć, że życie, zdrowie najważniejsze, ale czasem nie przeskoczysz. Nas naprawdę masę wyrzeczeń kosztowało kupienie rwf.

  36. Ja karmię piersia i to już długo, bo 1,5 roku, ale nie neguję mam karmiacych mm, nie uważam się od nich lepsza i to, że karmię piersia nie oznacza, że nie popełniam żadnych błedów. Powiem tylko, że moim zdaniem jednak kp powinno być promowane, bo o ile kazda mama ma prawo mieć wybór i nic mnie nie interesuje dlaczego nie karmi to jednak przeraża mnie brak wiedzy na ten temat, szerzenie mitów i podłamywanie młodych mam na poczatku drogi mlecznej.
    Co do reszty to serio mi dynda jak któraś urodziła, czy szczepi czy nie. Ja robię jak uważam za najlepsze dla siebie i dziecka i niech każda mama też tak robi. Dopóki dziecku krzywda się nie dzieje, niech wszyscy siedza cicho.

  37. Karmiłam cyckiem (-ami) do około 6 miesiąca, później mm. Nie szczepię. Często Córka śpi z nami (ma 13 miesięcy), tzn zasypia, później odkładam do łóżeczka lub nie. Miałam cesarkę. Usypia ze smokiem (czytam , że to źle 😉 ) A i parówki też daję czasami 🙂 Ale te 90% szynki 🙂

    1. ja w pewnym stopniu podziwiam. Też długo nie szczepiłam , ale jak się zetkneliśmy w szpitalu z odrą, to się prawie zesrałam ze strachu o synka, dodam, że nie był to jedyny przypadek w tym czasie, a jedno z dzieci doznało poważnych powikłań neurologicznych. Potem przeczytałam, że polio wróciło do Syrii, a potem, że Niemcy zaproponowały wielu uchodźcom syryjskim schronienie. No i już mi zaczęła wyobraźnia pracować. I szczepić zaczęłam, choć za każdym razem mam takiego gniota w brzuchu 🙁

  38. Tekst bardzo prawdziwy. Dzięki.
    Osobiście wyznaję zasadę zdrowego rozsądku i aby moim chłopakom odpowiadało. Nie ukrywam jednak, że przy pierwszym dziecku ( syn ur 37t,/cc 1860g + intensywna terapia) przepłakałam tydzień że nie karmię piersią, ogromne wyrzuty sumienia. Moja mama powiedziała mi wtedy, że dziecko ma być najedzone i szczęśliwe. Tej zasady się trzymam. Przy drugim ( 35t/2600g + różnego rodzaju „dolegliwości”) jestem już bardziej wyluzowana. 😀 Słucham swojego głosu rozsądku. Nie dajmy się zwariować:D
    Pozdrawiam

  39. ja również nie spotkałam się nigdy z pouczeniem na placach zabaw może dlatego że mam taki charakter czy po prostu nikt mi nie podskoczyza to jeżeli chodzi o rozmowy na temat wychowywania dzieci to mam swoje zdanie tak jak każda matka stąd tylko różnicą że ja nie waham się je głośno wypowiadać.szczepionka na wszystko jak leci łącznie z dodatkowymi szczepieniami karmię piersią zgodnie z w h o gotuję nie używam słoiczków, porody naturalne bez znieczulenia i nie rozumiem matek, które nie szczepią, na własne życzenie mają cesarki i karmią m m. Szanuję każdego czlowieka, nie ublizam, nie szykanuje. Po prostu nie popieram,nie rozumiem i nie skupiam się nad tym, bo nie mam czasu:)

  40. Super! Ja karmiłam butlą i w D.. miałam złośliwości 🙂 grunt to słuchać siebie i swego dziecka 🙂 miło by było gdyby ktoś kiedyś napisał o depresji poporodowej lub baby blues. Mnie to spotkało i tutaj otoczenoe niestety jeszcze mnie dobiło… gdyby nie położna, która mnie odwiedzała w domu nie dałabym rady… nawet On rozkladał ręce :/ ciężko mi o tym mówić i czasem wręcz się tego wstydzę…

    1. Też miałam depresję poporodową. Pierwsze trzy miesiące pamiętam jak przez mgłę.

  41. Nie masz czego. Kazdy w swoim życiu ma ciezszy okres,powinnas byc dumna,ze go pokonalas-czego ja ci gratuluję.

    1. Pokonałam, ale było naprawdę bardzo ciężko :/ w tych pierwszych dniach nie wiedziałam co to cieszyć się macierzynstwem. Trwało tygodniami. Ale wyszlam z tego szczesliwie

    2. I to jest najważniejsze

  42. Uwielbiam cię:) napisałaś dokładnie to co myślę:)

  43. Nawet nie masz pojęcia, jak pomogłaś mi tym postem. Od momentu porodu, który odbył się przez CC, miałam wyrzuty sumienia, bo nie naturalnie, potem po trzech miesiącach nie chciałam już karmić piersią, więc też nie dobrze no bo JA SAMA zrezygnowałam, żałowałam potem, ale to, że miałam przedłużające sie baby blues, które trwało ponad 7 miesięcy nikogo nie interesowało, tylko wieczne ocenianie. Córeczka ma już prawie dwa lata i non stop się dołuję, że robię coś nie tak, a teraz powiem Ci, że będę miała opinie innych gdzieś, bo to ja jestem jej mamą i kocham ją tak jak nikt inny na świecie.
    Zacznę czytać Cię regularnie, inteligentna kobieto!
    Dziękuję :*:*

  44. Miałam cesarke , karmiłam piersią i butelka (butelkę sama wybrałam), pracuje na pełny etat i nikogo nie powinno obchodzić jak wychowuję dziecko. Chciałabym tylko aby moje dziecko było szczęśliwe. Pobrudzi się trudno to się wypierze. SUPER TEKST. Pozdrawiam inne mamy.

  45. Jak zwykle dałaś radę 🙂

  46. Bardzo lubię Twoje teksty. Mam ochotę tylko wciskać „udostępnij” pod niemalże każdą notą, by do każdego dotarło.

  47. Wszystko wiedzące okazały się u mnie stare baby, szczególnie te w pracy, wróciłam po 6 miesiącach do pracy więc okazalam się wyrodną matką, na wieść że mąż wziął po mnie 6mięsieczny rodzicielski pukały się w głowę, że to przecież facet i nic nie wie i co chwilę pseudożarty czy dziecko jeszcze żyje skoro z ojcem zostało..a co to? Mąż nie rodzic? Kocha dziecko gorzej czy jak? Co do matek ja mam problem z ich niechęcią i zamknięciem. Czytałam że średnio nowa matka poznaje w pierwszym roku 9 nowych mam przyjaciółek. No nie wiem, jakoś ich nie znalazłam. Na placach zabaw moja mała podchodzi do dzieci, uśmiecha się do innych mam no więc niekiedy zagaduję „o ile ma” czy coś w ten deseń mamuski odburkną coś, zmierzą wzrokiem jakbyśmy obydwie worki na śmieci miały czy jak, ocenią wózek czy dość firmowy albo dość tani i tyle kontaktu ani be ani me, mijamy się w parkach usmiecham się do innych dzieci moja mała również a w odpowiedzi mamy tylko zimne oceniające spojrzenie..drogie mamuski, lubmy się będzie nam łatwiej i przyjemniej

  48. A ja byłam ta gorsza co smiała rodzić z ZZO !! podobno też nie wiem co to poród 🙂
    Miałam też problemy z karmieniem i skończyło się na mm i płakałam, ale więcej chyba z powodu linczu jaki zaliczyłam na jednym z for za to, że się do tego przyznałam, przeczytałam, że jestem leniwa, wygodna i wyrodna bo pokarm matki tylko się liczy, że one mimo zakrwawionych sutków i bólu, łez i potu przetrwały a ja nie…
    No i szczepię 😛

  49. Nie szczepie, karmię piersią, poród sn, bujam się w rytm wiatru i UWIELBIAM CIĘ KOBIETO! wyjełaś mi to wszystko z ust, bo odkąd zostałam matką to powiedziałam że NeverEver nie skrytykuję innej matki 🙂 i nie będę się zarzekac „że ja nigdy…” aczkolwiek nóż w kieszeni mi się otwiera gdy widzę czteromiesieczniaka że schabowym :/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.