Bez opcji: wyłącz.

Poniekąd rozumiem zdanie / Blog ojciec – KLIK / jesteśmy ludźmi, którzy nie zawsze są w stanie wszystko przewidzieć. Tytuł uważam za bardzo nieadekwatny, choć może po części zgodny z tym, że będąc rodzicem i analizując cały nas dotychczasowy proces wychowawczy, gdzieś tam nasze dziecko znalazło się w niebezpieczeństwie. Każdy wiek ma swoje prawa, a w wieku dziecięcym ma się więcej szczęścia niż rozumu, nawet wtedy, kiedy obok jest dorosły. Pewien ojciec popełnił błąd, którego żniwo będzie zbierał do końca swojego życia. Jeden krok zniszczył życie rodziny i doprowadziło do śmierci dziecka. Niewinnego. Ciężar jaki musi udźwignąć jest nie do uniesienia. Nic więc dziwnego, że trafił do psychiatryka. Każdy by trafił.

Naturalnym odruchem, zwłaszcza rodzica jest to, że wcielamy się w rolę takiego ojca. Ja również się wcieliłam i próbowałam przez krótką chwilę zrozumieć jego rozpacz. Próbowałam bezskutecznie zrozumieć ile czynników (i przede wszystkim jakich) musi wpłynąć na decyzję pozostawienia dziecka zupełnie nieświadomie w aucie na osiem długich godzin. Jak zawsze przy tragediach w których cierpią dzieci myślę o własnym dziecku, które bezpiecznie siedzi w przedszkolu, lub właśnie śpi, lub siedzi tuż obok mnie i mam go na wyciągnięcie ręki.

Jest mi żal tego ojca. To taki odruch bezwarunkowy, który przychodzi, kiedy opadają te pierwsze emocje, które próbujemy w jakiś sposób z siebie wyrzucić. Kiedy patrzymy na sprawę bardziej obiektywnie niż przed chwilą. Ze wszystkich możliwych kar on dostał najgorszą. Zrobił to nieświadomie według oficjalnej wersji, ale nadal gro ludzi zadaje sobie pytanie: ,,Jak można zapomnieć o dziecku?„.

Są psychiatrzy, którzy to zjawisko tłumaczą. Jestem i ja, osoba patrząca z boku i inni blogerzy nawołujący do tego by nie linczować, nie potępiać. Współczuć. Staramy się być bardzo poprawni politycznie, tłumaczyć zachowanie i rozprzestrzeniamy informację o pewnego rodzaju normalności tego zdarzenia. Przecież każdemu się może zdarzyć. Ten ojciec został ukarany. Zostawmy go w spokoju.

Ja stoję po nieco innej barykadzie, być może znowu pokazując swój egocentryzm. Czy tłumacząc tego typu zjawiska nie dajemy poniekąd przyzwolenia do tego typu wydarzeń? Czy jako społeczeństwo, które współczuje, wybiela i wreszcie uznaje to za normalne i ludzkie nie dajemy zielonego świata innym, którzy również w okresie letnim mogą zapomnieć o dziecku?

Będąc rodzicem nie ma opcji wyłącz. Rodzic może zapomnieć kluczyków z auta, może zapomnieć ulubionej maskotki dziecka.  Ale zapomnieć o tym, że ma się dziecko? Działa się jak automat. Dziecko siedzi na tylnym siedzeniu bez przyciemnych szyb, być może śpi, nie daje oznak, że jest. Wczesna poranna godzina i jazda auta – to wpływa na senność. Znowu gdybanie, bo ojciec nie jest w stanie stwierdzić co się wtedy wydarzyło. On był przekonany, że dziecko jest w przedszkolu. Bełkocze, nie funkcjonuje normalnie. Silne załamanie nerwowe. Poczucie winy, ciężar. Ogromny.

Mimo to nadal nie jest to normalne zjawisko. Nie zdarza się każdemu i nie zdarza się na co dzień. Jest to zjawisko na które muszą wpłynąć czynniki tak pochłaniające myślenie rodzica, że zapomina o tym co ma najcenniejsze i tu rodzi się pytanie: co wpłynęło na tę decyzję? Póki co odpowiedzi na to nie otrzymaliśmy. Za to są domniemania, że w firmie w której pracował ojciec dochodziło do mobbingu.

Być może ta tragedia w jakiś sposób przyczyni się do poprawienia sytuacji, które mają miejsca co roku. Co roku umierają dzieci zostawione w aucie. Duża rzesza dzieci nie ma z tego tyłu żadnych powikłań. Tylko dwa dni temu, w Poznaniu były trzy interwencje policji w sprawie pozostawienia dzieci samych w aucie. Tłumaczenia były banalne: ,,To tylko 30 minut” ,,Przecież to chwilka. Mam wybudzać dziecko?”. Jedni rodzice poszli zwiedzać miasto. Inni poszli na zakupy.

Ktoś napisał: ,,wałkowanie nic nie da” dodając przy tym, że tacy ludzie są i będą. Ja natomiast (być może naiwnie) wierzę w to, że tego typu tragedia nagłaśniane przez media, przez blogerów i radio w pewien sposób przyczynią się do tego, że zanim dany rodzic ośmieli się zostawić dziecko w aucie pomyśli pięć razy i zanim zamknie drzwi wyciągnie dziecko z fotelika mając na uwadze bezpieczeństwo dziecka.

90 komentarzy

  1. Takie tragedie niczego nie zmienią, podobnie jak pijani kierowcy. Ile razy było tak, że zdarzała się tragedia na drodze spowodowana pijanym kierowcą, temat wałkowana tysiąc razy w telewizji, a i tak tacy ludzie są, i niestety będą.
    Ja bym się wstrzymała trochę z komentowaniem sprawy tej dziewczynki z Rybnika. Wszystko jest bardzo świeże, nie znamy okoliczności, nie wiemy jak to się wydarzyło. Nie bronię ojca, sama zastanawiam się jak można było zapomnieć o własnym dziecku na tyle godzin i dreszcze mnie przechodzą na myśl tej strasznej śmierci, ale na razie nie oceniam.
    Kim my jesteśmy aby oceniać innych? Potępiać obcych ludzi nie znając całkowicie sytuacji?

    1. Ja mam jednak nadzieję, że tu rodzice pomyślą i przemyślą sposób działania. Ten świadomy na który mamy wpływ, kiedy zostawiamy dziecko ,,na chwilę” nie zdając sobie sprawy z tego co przez tę chwile może się stać.

  2. Ja tylko napisze jeden mały symbol. [*]

  3. Racja. Szkoda że przez 8 godzin pracy ani razu nie pomyślał o dziecku. Może wtedy by sobie przypomniał, że zostało w aucie. Jest to dla mnie tak absurdalne, że nie mogę uwierzyć. Ale nie mam też serca osądzać. Po sprawie Madzi z Sosnowca jest jednak ziarnko nieudności wobec tej tragedii ale nie chcę o tym myśleć. Facet dostał największą karę – będzie musiał z tym żyć. W takich chwilach nachodzi mnie redleksja, jak łatwo przekreślić wszyatkie szczęśliwe chwile – pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, pierwsze kroki, moc przytuleń i całusów podarowanych od własnego dziecka, całe morze jego miłości. A wszystko to przez jedną chwilę nieuwagi…

    1. *podarowanych przez * refleksja (pisałam z telefonu)

    2. A może pomyślał?
      Z tego co piszą na forach, to ojciec był pewny, że jest w przedszkolu, bezpieczna. Nie wiedział co może stać się przez taki mały błąd. Z resztą twojego komentarza się zgadzam, dostał najgorszą możliwą karę za jeden błąd. I nie zasługuje na dodatkowe zniewagi.

  4. O tym samym pisałam. U mnie doszło do niezłej dyskusji 😉

    http://www.tomitobi.pl

  5. Wczoraj lub przedwczoraj, dwóch chłopców w podziemnym parkingu. Ojciec na zakupy poszedł. Nie było go długo. Bardzo. Przyszedł po godzinie od przyjazdu policji mimo ogłoszeń na całą galerię… Tłumaczenie: Przecież to na sekundę… Możliwe że 3 godziny. Po prostu tacy nieodpowiedzialni rodzice, gdy wiadomo że nie była to sekunda powinni mieć odbierane prawa rodzicielskie… Nauczka dla wielu i może by się opamiętali co niektórzy… Żal dziewczynki, 3 latka, tyle co mój Kasper. Nie potrafię wytłumaczyć jak przez 8 godzin można było nie pomyśleć ani razu o dzieciach, o tym co się robiło i ma do zrobienia…. To od razu wskakuje do głowy (przynajmniej mnie jak zapomnę czegoś z domu zabrać) że coś się zapomniało… Nie linczuję, nie oceniam, nie rozumiem …

  6. A mnie nie obchodzi czy miał na głowie milion spraw, problemów czy obowiązków! Dziecko powinno być ponad to wszystko i właśnie tak jak mówisz, szukając usprawiedliwienia poniekąd dajemy zgodę na tego typu tragedie!
    Ludzie do cholery!
    To że nie zrobił tego świadomie (mam nadzieję!) to nie oznacza od razu, że można robić z niego „ofiarę”!
    Ofiara była i jest tylko jedna! Ta maleńka mała istotka, która miała przed sobą całe życie!

    To nie jest moja sprawa, moje dziecko ani moja tragedia ale jako matka nie potrafię przejść obok tego obojętnie! ;(

    1. O matka polka się znalazła. dziecko ponad wszystko dobre. Najlepiej zająć się swoim życiem a nie wpierdalać się do cudzego

  7. to było w Gdyni z zapisów monitoringu wynika ze 3 godziny go nie było

  8. Facet jest ofiarą rutyny. Codziennie odwozi dziecko do przedszkola. Tego dnia wydawało mu się, że już to zrobił. Pewnie nawet mógł sobie pomyśleć, że jego dziecko świetnie się bawi w przedszkolu, albo że tęskni. Ja tak to sobie tłumaczę. Nie oskarżam go. Współczuję mu, bo pewnie nie poradzi sobie z tym, że nieumyślnie zabił swoje dziecko :/

  9. Nie da się wyłączyć odpowiedzialności za dziecko, w zeszłym miesiącu (w zupełnie innym kontekście) pisałam: http://nietylkorozowo.blogspot.com/2014/04/wyaczyc-odpowiedzialnosc.html I mi zawsze, gdzieś z tyłu głowy siedzi Pola. jestem w kinie zastanawiam się czy jest grzeczna z babcią, w pracy myślę co robi i czy zjadła obiad, no nie da się zapomnieć, że ma się dziecko. Można na chwilę uśpić tą świadomosć, powierzyć opiekę, ale nie da się zapomnieć! Nie ma opcji odpOFFiedzialność
    Tyle się o tym mówi, tyle przypomina, trąbi na prawo i lewo, żeby nie zostawiać dziecka w samochodzie, we wtorek taka tragedia, a w środę co? W Gdyni czy gdzieś znów dzieci zostawione w aucie. Co Ci ludzie sobie myślą?

  10. I ja o tym piszę… W sumie zaczynam dopiero blogować, trochę w powijakach, ale blog Noemi daje mi dużo powodów do przemyśleń.
    W tym także tan tekst daje sporo do myślenia… Niestety ale ludzie coraz częściej wyłączają myślenie. Anonimowy wpis o chłopcach w aucie jest mój.
    Pozdrawiam, miło się czyta.

  11. Moim zdaniem w tej całej sprawie zapomina się o najważniejszym – to dziecko oprócz ojca ma też jeszcze inną rodzinę, która musi czytać często przykre, ostre komentarze pod adresem ojca, która jest skazana na wieczne słuchanie/czytanie komentarzy dotyczących ojca dziecka i samej małej dziewczynki.

    Poza tym moim zdaniem nie można tego ojca oceniać – bardziej przeraża mnie fakt, że tego feralnego dnia policja interweniowała w Polsce kilkukrotnie, bo ktoś „na chwilę” ŚWIADOMIE zostawił swoją pociechę w aucie. I powiem szczerze, że to mnie bardziej oburza i przeraża. Fakt, w Rybniku doszło do tragedii, strasznej tragedii, ale tam ojciec chociaż był w pracy, a nie na lodach, czy w galerii.

  12. Wypowiedziałam się obszernie na TomiTobi, tu już nie mam siły jeszcze raz tego wałkować…

    Także tylko krótko: ludzi, którzy robią to świadomie, niczego to nie nauczy. Wczoraj pewna sprytna mamusia z mojej miejscowości zostawiła dwoje kilkulatków i niemowlę półroczne w aucie na nagrzanym parkingu. Żeby się nie ugotowali zostawiła im kluczyki od samochodu, dzięki którym mogli otworzyć okna (i odpalić samochód, ale kto by o tym pomyślał). A jaka była oburzona, gdy po powrocie z zakupów czekała na nią policja…

  13. Kiedys czytalam artykul o tym, ze ludzie zapominaja o dziecku. Bo sa skupieni na drodze, bo dziecko, , ktore zwykle gada nagle jest cicho zafascynowane podrozaw nieznane, bo spi, bo raport, zebranie w pracy. Historie rodzicow, ktorzy na czas sie zorientowali, na szczescie. I ten wniosek: kazdy, matka, ojciec, rodzenstwo. Kazdy moze popelnic ten blad. A na koncu rada: masz cos, bez czego nie ruszasz sie z domu? Cos, co odruchowo lapiesz z fotela w aucie? Torebka, teczka, aktowka? Kladz to zawsze obok fotelika dziecka. Wtedy jest szansa, ze jak zapomnisz, to zorientujesz sie na czas.

    1. Nie potrafię zrozumieć fenomenu aktówki – nie zapominamy o aktówce, przedmiocie bezwartościowym dla nas tak naprawdę, a zapominamy o dziecku?

    2. ale wystarczy to przefrazowac — nie zapominamy o dziecku, tylko zapominamy o tym ze to akurat my go dzisiaj odwozimy. albo jeśli robimy coś codziennie i zaburzymy kolejność wykonywania działań, wydaje nam się ze już go odwieźliśmy (i nawet widzimy to w głowie, tylko ze jest to film np. z wczoraj). http://www.charaktery.eu/artykuly/Psychologia-dla-Ciebie/1436/O-%28nie%29pamieci-zamiarow/
      Najgorsze co możemy zrobić to powiedzieć, że nam to się nigdy nie wydarzy, bo w ten sposób usypiamy swoją czujność.

    3. Myślę, że twierdzenie, że jest to normalne zjawisko jest najgorsze z czym zmierzamy się od kilku dni.

    4. Boże ! aktówka, telefon, portfel ważniejsze niż dziecko !!!
      Co się dzieje z Wami ludzie!??? 😐

    5. Idealna matka prezesa,która zawsze pamieta,zawsze wszystko robi, nigdy nie daje plamy. Ehh. Dorosnij dziewczynko, idz do pracy, poznaj swiat….inny niz prezes,przedszkola, fanpage,fb,komputer itp.

    6. „nie potrafię pojąć fenomenu(…)”,Noemi idź do pracy to pojmiesz,dls ciebie dziecko jest swiatem,dla pracujących aktowka.rozumiesz?

    7. Chodziłam do pracy. Rano zaprowadzałam dziecko do przedszkola, a potem leciałam do biura, w którym de facto panował mobbing o jakim większości by się śniło. 🙂 Wydaje Ci się, że moje życie ZAWSZE kręciło się tak jak teraz?
      Ach.
      Poczytaj sobie moje tematy w których nie raz ,,dawałam plamy” – może wtedy spojrzysz szerzej, a Twój światopogląd nie ograniczy się do tekstów, które w jakiś sposób wywołuję u mnie uśmiech politowania.

    8. No widzisz drogi Anonimie – aktówkę zdarzyło mi się zapomnieć z dokumentami z domu. 🙂 Zaś nie zdarzyło mi się o dziecku zapomnieć. A myślami w robocie byłam już od 6 rano.
      Ba! Nie znam nikogo kto zapomniałby o dziecku. Za to znam całą rzeszę ludzi, którzy zapominają aktówek, kluczyków, tudzież – zabawek z piaskownicy.
      Nadal nie tłumaczy to ojca, bo to NIE jest normalne zjawisko.

  14. Dla tego Pana linka i niech się powiesi! Pozwolił dziecku umierać kilka godzin w męczarniach. Dla takich ludzi nie powinno być litość.

    1. Nie ma to jak anonimowe wyważone słowa 🙁
      Brak słów!

    2. „pozwolil” ? Przeciez nie zrobil tego umyslnie i swiadomie- co tez nie tlumaczy jego amnezji,ale jednak „pozwolił” to duże naduzycie.

    3. Masz prawo tak sądzić, to Twoje zdanie,na szczęście większość sądzi inaczej

  15. Nie umiem sobie tego wyobrazić, nie jestem po niczyjej stronie. Serce mi pęka. Facet już został ukarany.

  16. Czemu albo wybielamy, tłumaczymy albo nienawidzimy prawie. A prawda zawsze jest gdzieś po środku. Poczekajmy na wyniki śledztwa. Ja mam trójkę dzieci (nie pracuję zawodowo) i jestem w stanie sobie wyobrazić że o dziecku można „zapomnieć”, nie zapomnieć w ogóle, ale zapomnieć przez rutynę, stres, zmęczenie. Gdy wrócę do pracy i do ogarnięcia będę miała dzieci, dom, pracę to naprawdę będzie hard core, ale dla mnie ta sytuacja taty z Rybnika będzie przestrogą, aby zawsze i wszędzie dzieci stawiać na pierwszym miejscu (robię to też teraz, ale wiem co znaczy stres w pracy, terminy, gdy czasem odpowiada się za czyjeś błędy, wiem, bo kiedyś pracowałam).

  17. Moja prośba jest taka- nie osądzajmy, to nie nasze kompetencje wypowiadać się o tym co Ten ojciec myślał/ nie myślał/ co czuje. To jest tragedia, ogromna. Szok! Teraz to My nauczmy się reagować, nie przechodźmy obok obojętnie, nagłaśniajmy tę sprawę w kontekście profilaktyki. Bo jak pokazują kolejne dni, takich „zapominalskich” jest więcej. Brr…

  18. Kilka sprostowań. To nie była jego decyzja, decyzja jest świadoma. On nie miał tej świadomości. Stawianie jego i osób, które świadomie zostawiają dzieci w aucie na równi to duża niesprawiedliwość.
    „Zanim ocenisz człowieka i go zaszufladkujesz, powinieneś najpierw poznać jego historię.”
    Zgadzam się ze zdaniem autora „Blog-ojciec”, prawie każdy rodzic popełnia błędy, większe lub mniejsze, tylko na szczęście nie każde kończą się taką tragedią.
    Wyobraź sobie taką sytuację; kąpiesz dziecko, zaczynasz się źle czuć, dostajesz ataku, idziesz wziąć leki i zadzwonić po pomoc. W tym czasie pech chciał, że dziecko zostawione w wannie robi coś nieprzewidzianego, co kończy się katastrofą. Media podłapują temat i sprzedają chodliwe tytuły „Matka zostawia same dziecko w kąpieli, dziecko tonie!”. Publika szybko podłapuje i wiesza na Tobie psy, odsądza od czci i wiary. Nikt już nie pamięta i słowem nie wspomni o tym, że walczyłaś, kochałaś, pielęgnowałaś i problemy zdrowotne przyczyniły się do katastrofy … W ciągu chwili tracisz wszystko, dziecko, zdrowie, swoje poukładane życie …
    Nie oceniam bo nie wiem wszystkiego. Wiem, że nie zrobił tego specjalnie i jego rozpacz jest wielka. To są też fakty takie same jak śmierć dziecka. I biorę pod uwagę wszystkie fakty, a nie tylko te, które mi odpowiadają.
    Ojciec z Gdyni, czy małżeństwo z Krakowa to inna bajka, on to zrobili świadomie i z premedytacją, na to nie znajduję wytłumaczenia.
    I tak jak kiedyś pisałam; próba zrozumienia i współczucie to nie to samo co przyzwalanie na takie sytuacje. Wręcz przeciwnie – zrozumiesz to będziesz potrafił zapobiec.

    1. Czy nieświadomość doprowadzającą do tego typy sytuacji nie podchodzi już pod pewnego rodzaju zaburzenia psychiczne? Pytam z czystej ciekawości. Oczywiście nie stawiam go na równoważniku, próbuję zrozumieć JAKIE czynniki wpłynęły na to, że ojciec ZAPOMNIAŁ o dziecku na osiem, długich godzin, które doprowadziły do ogromnej tragedii.
      Współczuję temu ojcu, bo choć tłumaczy, że nie zrobił tego specjalnie, to dziecko jest ofiarą, nie ojciec.

    2. Zaburzenia psychiczne – tak, ale „niech pierwszy rzuci kamień, ten kto bez winy”. Każdy z nas je ma w większym lub mniejszym stopniu. Słowa „nie mogę zrozumieć” też o tym świadczą 😉

      Mechanizm dlaczego doszło do tragedii świetnie tłumaczy tekst na stronie Doroty Zawadzkiej, fajny, rzeczowy i prawdziwy. Znasz go, komentowałaś, ten z linku poniżej.

      Niestety tu ofiarą jest zarówno dziecko jak i ojciec. Zapominamy, że często właśnie ofiara jakiejś przemocy staje się sprawcą. Wtedy widzimy już tylko ostatnią ofiarę, albo tylko tą którą chcemy widzieć.

      W ten sposób paradoksalnie przyczyniamy się do kolejnych tragedii, bo bardziej lub mniej świadomie nie szukamy źródła. Czyli przyczyna wszystkich błędów, tragedii, nieszczęść pozostaje i będzie dalej produkowała kolejne ofiary, które będą popełniały błędy i staną się mordercami, oprawcami itp.

    3. ,,Niech pierwszy rzuci kamień, ten kto jest bez winy” – no wiec rzucam. Nigdy nie zapomniałam o dziecku. 🙂
      Nigdy nie zdarzyło mi się wyłączyć swojej świadomości bycia rodzicem.

      Jeżeli zaś chodzi o sytuacjach w których rodzic wyłącza swoją czujność i dziecko się poparzy, lub – spadnie ze schodów – jest po prostu rzeczą absurdalną by tego typu tragedię porównywać z podobnymi zdarzeniami.

      Ofiarą jest dziecko. Nie ojciec. Ojciec jest sprawcą.

    4. No i właśnie tu jest problem, bo każdy stwierdza „bo ja, bo ja” zapominając, że ten ojciec to nie Ty i ma trochę inne życie, psychę i całą resztę. Rzucamy kamieniem, łatwo sobie tłumacząc, że Nasze winy są inne, mniejsze, nie takie straszne …

      Dlaczego jest rzeczą absurdalną się pytam? Czyli poparzenie dziecka, pozwolenie, żeby spadło i zrobiło sobie krzywdę jest dopuszczalne? A jeżeli się poparzy i umrze z powodu obrażeń to jest to jeszcze błąd dopuszczalny czy już nie?

    5. Nie rzucam kamieniami. Współczuję ojcu, ale NIC nie tłumaczy jego zachowania. Traktujemy to jako ,,wypadek” tymczasem jest w tym głębsza puenta. Ojciec zapomniał o dziecku na osiem, długich godzin doprowadzając do tego, że dziecko zmarło w ogromnych męczarniach. Nie robił tego świadomie, ale jest sprawcą.

      Co do Twojego pytania – jest znacząca różnica między wypadkiem, kiedy jesteśmy tuż obok, a o wyłączeniu rodzicielskiej świadomości i zapomnienie o dziecku. Naprawdę stawiasz to na równoważniku?

    6. Zauważyłem,ze wypowiadają się tu SAME KOBIETY.SKĄD wy możecie wiedzieć jak działa psychika mężczyzn, którzy są kompletnie inni niż kobiety???,Wy nie zapominajcie o dzieciach,trajkoczecie o nich caly czas, w pracy,w domu,na podwórku, mężczyźni pracują w tym czasie,centralizując swoją uwagę! Nie macie prawa wypowiedzi dot.tego mężczyzny, bo to tak,jakbym ja komentował Wasze porody!!!

    7. Nie bełkocz drogi Anonimie. Większości ojców też się to w głowach mieści jak można o dziecku zapomnieć.
      Poczekaj chwilę zaraz ci odpisze mężczyzna. 🙂 Ojciec mojego dziecka.

    8. Ano… Psychika jest inna ale to nie zwalnia z obowiązku myślenia. W społeczeństwie ludzkim, odwieczną rolą mężczyzny jest ochrona rodziny. Jak się ma to do sytuacji ze śmiercią tej dziewczynki? Odpowiedzcie sobie sami.

    9. Akurat Anonim prawie „wyjął mi te słowa z ust” 😉
      Psychika i myśli kobiety są zupełnie inne niż mężczyzny, to fakt a nie bełkot.

      Noemi, mamy wspaniałych mężczyzn i powinnyśmy się z tego cieszyć, ale naprawdę to są rodzynki 😉 Ale i oni mogę się założyć myślą zupełnie inaczej niż matki.

      Mężczyzna jest zazwyczaj bardziej skoncentrowany na celu i inaczej niż kobieta widzi sposoby dojścia do niego. Ma też na zupełnie innym poziomie empatię oraz inteligencję emocjonalną. I faktycznie kobieta pisząca „bo ja bym nigdy” to zupełnie co innego niż mężczyzna.

    10. Czyli znowu wchodzimy w pewien krąg wyrozumiałości ,,przecież TAK się dzieje” ,,przecież to MĘŻCZYZNA”. Nie dosyć, że powielamy pewnego rodzaju stereotyp, że mężczyzna nie ma naturalnych kompetencji rodzicielskich, to dodatkowo wybielamy ojca, który ot tak zapomniał sobie, że ma dziecko.

      Nie rozumiem tego zjawiska i nie zrozumiem. Nie dla mnie żadnych argumentów ,,za” – mimo to czekam za kolejnymi informacjami, JAKIE czynniki wpływają na to, że człowiek zapomina, że ma dziecko.

    11. Czyli znowu mylisz pojęcie zrozumienie z pojęciem usprawiedliwianie. Zrozumienie ma na celu zapobieganie a nie wybielanie. Jeżeli zrozumiemy możemy zapobiec.
      Jeżeli rozumiem, że mężczyzna myśli i działa inaczej, potrafię dostosować swoje działania. Jeżeli widzę, że jest przemęczony, zestresowany i rozkojarzony, to nie dokładam mu stresów i obowiązków. Żeby było jasne, tego samego oczekuję od niego 😉
      Ale faktem jest, że kobieta w sytuacjach stresowych myśli i działa inaczej; jest lepiej przysposobiona przez naturę. A z faktami nie dyskutuję 😉
      Chcę zrozumieć, żeby móc zapobiec. Można się okopać na stanowisku „nie rozumiem i nie zrozumiem” i stwierdzić, że takie rzeczy nie mają prawa się wydarzyć. Tylko więc dlaczego ciągle się wydarzają?
      Ile osób zapomniało o dziecku i na szczęście w porę sobie przypomnieli, zanim wydarzyła się tragedia i tylko dlatego nikt się o tym nie dowiedział?
      Mężczyzna ma naturalne kompetencje rodzicielskie, tylko trochę inne – dzięki Bogu. Dlatego matka i ojciec się uzupełniają, jeżeli się dobrze rozumieją.
      A stwierdzenie, ot tak sobie zapomniał, że ma dziecko jest trochę zbyt mocne. W wielu komentarzach padało stwierdzenie, że zapomniało się odebrać dziecko, zabrać, zaprowadzić itp. To nie to samo co zapomnieć, że się posiada dziecko.

    12. Artur, rolą mężczyzny jest faktycznie ochrona rodziny. Pierwotnie sprowadzało się to do zdobywania pożywienia i ochrony przed napastnikami i te instynkty są u większości osobników zachowane.
      Założę się, że gdyby dziecko było w niebezpieczeństwie i atakowane przez kogoś, to instynkt zadziałałby bez zarzutu.
      Ale to już zupełnie inny temat i furtka do długiej dyskusji.

    13. Zrozumienie tragedii poniekąd można wstawić na równoważnik z usprawiedliwieniem. Co też czynisz. 🙂 Usprawiedliwiasz to co zrobił nawołując do tego by nie oceniać. Zwracasz uwagę na różnicę płci, ale jest znacząca różnica między tym,że zapomina się o dziecku na moment – wiesz wysiadł z auta, po chwili wrócił i zapobiegł tragedii – a tym, że ktoś wyłącza swoje kompetencje rodzicielskie ja osiem, długich godzin.

      Nie będę dyskutować z faktem oczywistym, że ojciec jest winny śmierci dziecka. To on zawalił. Coś na to wpłynęło, ale co, jeszcze nie wiemy.
      Wiemy natomiast, że zawożenie dziecka do przedszkola nie było incydentem, a procesem, który dział się u niego często, bo dziecko chodziło do przedszkola przy zakładzie pracy. Wiec jeżeli chodzi o rutynę, w tym momencie koleją rzeczy powinno być odwiezienie do przedszkola, pójście do pracy – czyli działanie ludzkiego robota.

    14. Nie to, że dalsza dyskusja mnie nie interesuje, ale mam dziecko o którego potrzebach nie mogę zapominać 😉
      Pozostaje zaprosić do Gdyni, gdzie dokończymy przy kawie albo piwku. Bo dobra polemika z inteligentnymi osobami nie jest zła 😉

      Nie usprawiedliwiam – współczuję.
      Co do pryncypiów jesteśmy zgodne. O tym co czuło dziecko nawet nie chcę myśleć …
      Ale zadałaś pytanie „Co wpłynęło na tą decyzję?”, więc myślałam, że to próba zrozumienia …

    15. Następnym razem wpadnę do Gdyni zamiast do Władysławowa. 😉
      Swoją drogą myślę, że o tym samym piszemy, tylko w pewnym momencie nasze drogi się rozchodzą na dwie części – ja nie rozumiem, ale współczuję, Ty rozumiesz i współczujesz.

      PS: Zapraszam do Śremu właśnie lecimy na basen. 😉

    16. ARTUR robiąc dziecko 17latce też myślałeś zapewne o tym,że mozesz zrobić jej dziecko i zapewne zrobiłeś je świadomie 🙂 Żarty jakieś opowiadasz…

    17. Artur był wtedy zajęty zajebistym seksem. 🙂

    18. No właśnie… Wiec nie opowiadaj bajek,ze facet zawsze myśli ilO DZIECKU!

    19. Wiesz co – śmiejemy się z tego teraz obydwoje, o ile w tym temacie jest coś zabawnego – ale jak nie masz nic konkretnego do napisania to się wstrzymaj. 🙂

    20. Proponuje poczytać komentarze mężczyzn w serwisach typu wykop,onet i innych…zrozumiesz o co mi chodzi

    21. No niestety nie mam czasu.

    22. W takim razie nie pisz mi co MY FACECI MYŚLIMY I CO ROBIMY,jak również jak dzialamy i na czym skupiamy uwagę.Jesteś kobieta,myslisz,czujesz,rozumujesz jak kobieta,oceniasz jak kobieta również to jak myślą faceci. Twój mąż /facet/konkubent zwał jak zwał. Albo jest zniwiescialy albo ma luz pracunię,do ktorej przychodzi kiedy cgce,wychodzi kiedy chce albo co lepsze ma swoją działalność -wtedy może rematu nie rozumieć.

    23. Z takim podejściem lepiej wstrzymaj się od zapładniania.

    24. ANONIMIE:
      „ARTUR robiąc dziecko 17latce też myślałeś zapewne o tym,że mozesz zrobić jej dziecko i zapewne zrobiłeś je świadomie 🙂 Żarty jakieś opowiadasz…”
      Nigdy przecież nie napisałem, że planowałem dziecko tak wcześnie prawda? Noemi również wielokrotnie zaznaczała, że to nie jest czas do rodzenia dzieci.

      „No właśnie… Wiec nie opowiadaj bajek,ze facet zawsze myśli ilO DZIECKU!”
      Kto twierdzi, że facet ZAWSZE myśli o dziecku? Mężczyzna mając dziecko i będąc ODPOWIEDZIALNYM za swoje dziecko myśli o dziecku.

      „…Twój mąż /facet/konkubent zwał jak zwał. Albo jest zniwiescialy albo ma luz pracunię,do ktorej przychodzi kiedy cgce,wychodzi kiedy chce albo co lepsze ma swoją działalność -wtedy może rematu nie rozumieć. –”
      -albo się po prostu grubo mylisz. Ani luz pracunia, ani wejście/wyjście kiedy się chce, ani swoja działalność co tym bardziej kształtuje charakter, sumienność i odpowiedzialność! Twoje komentarze uświadamiają mnie coraz bardziej o Twojej ignorancji i braku poczucia jakichkolwiek zasad moralnych względem bliskich osób. Dodam, że zazwyczaj nie wdaję się w polemikę z niezbyt rozgarniętymi ludźmi możesz czuć się więc wyróżniony.

      P.S. co do zniewieściałości – jestem ciekawy dlaczego tak wielu ludzi czuje respekt w moim pobliżu?!

    25. Ale sobie pochlebiles.

    26. Artur sobie nie pochlebił tylko stwierdził fakt nie do zaprzeczenia. 🙂

      Myślę, że na tym kończymy (piszę specjalnie w liczbie mnogiej) dyskusję z Tobą, bo jak stwierdził sam Artur czasem trzeba ustąpić i on wszystko co miał Ci do napisania napisał powyżej.

    27. Rozumiem oburzenie faceta, bo on ma zdanie takie, a nie inne. Czy sie z nim zgadzam? Juz mi sie nie chce o tym rozmawiac. O sytuacji, ktorej nie rozumiem, nie potrafie wspolczuc, ale tez nie rzucam kamieniami, co nie zmienia faktu, ze dalej tej sytuacji nie moge pojac i zrozumiec. Mojemu mezowi tez sie to w glowie nie miesci. Sa takie sytuacje, ktorych trzeba doswiadczyc zeby moc sie wypowiadac. Oby zadne z nas nigdy nie musialo tej sytuacji zrozumiec.

      Komentarz jeden na funpage brzmial, ze hejterzy nie daja Ci spokoju. Ale chyba, ze anonim to juz nie zaraz hejter prawda? W sumie ja nie odczulam z tych komentarzy zadnego hejtu, tylko i wylacznie jakas opinia ( moze nie do konca grzeczna, ale…) trocje mnie tutaj oburzylo Wasze rodzinne komentowanie, wydaje ni sie, ze nie bylobdo konca potrzebne. Ale to tylko moje zdanie.pozdrawiam.

      Ps pisze z telefonu na szybko wiec polskich liter brak 🙂

    28. ,,Rodzinne” komentowanie? 🙂 Artur jest osobną jednostką, który dość często się wypowiadał. Został wywołany do tablicy, więc się wypowiedział. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni.

      Żadne z nas nie rzuca kamieniami. To tak jakby twierdzić, że dopóki nie dokona się morderstwa, nie można się wypowiadać, bo zrozumieć się tego nie da i oby nigdy z nas nigdy w takiej sytuacji nie był.
      Nie odebrałam tego komentarza jako hejt. Raczej bardziej zdziwiło mnie podejście i porównywanie faktu, że mamy nieplanowane dziecko z tym, że ojciec z Rybnika zapomniał o dziecku na osiem godzin.

    1. Czytałam wczoraj. Nawet skomentowałam na jej fanpage.

  19. Noemi… Podczytuję Twojego bloga od jakiegoś czasu (i nie bez przyjemności 😉 ). Przeczytałam też powyższą dyskusję i tak sobie myślę, że problem tkwi w jednym szczególe. Ojciec nie zapomniał, ŻE ma dziecko. On zapomniał, że go nie zostawił w przedszkolu (a nawet, zdaje się, był przekonany, że to zrobił). A to jednak różnica. Bo o ile w pierwszym przypadku można mówić o braku odpowiedzialności / nieinteresowaniu się rodziną / zaślepieniu w wyścigu szczurów i pogoni za pieniądzem / roztargnieniu / … / (właściwe podkreślić), o tyle w drugim przypadku mamy do czynienia z „włączeniem się” pewnego, potencjalnie niebezpiecznego mechanizmu, który w tym konkretnym przypadku doprowadził do dramatu. Nie chcę usprawiedliwiać ojca tej dziewczynki – to on zawinił i to on z tym niewyobrażalnym ciężarem będzie musiał żyć. Ale pokora wobec życia nie pozwala mi powiedzieć, że „ja bym nigdy”. Pamiętam, jak kiedyś wracałam skonana do domu (mieszkam sama). Podeszłam do drzwi i mój wzrok padł na duży przycisk dzwonka… No to zadzwoniłam. Poczekałam chwilę, nikt mi nie otworzył, pomyślałam, że pewnie nikogo nie ma w domu, odwróciłam się i poszłam… W połowie korytarza uświadomiłam sobie, że to przecież MOJE mieszkanie i że skoro ja jestem na korytarzu, to kto niby ma mi otworzyć?! Uśmiałam się serdecznie (i śmieję się do dziś z tamtego „zagapienia”). Nie przywołuję tej sytuacji, żeby ją porównywać z tragedią, jaka się wydarzyła. Piszę o tym dlatego, że nieźle ilustruje mechanizm, o którym pisałam na początku: jedno wydarzenie, jeden absurdalny / nietypowy gest (w moim przypadku było to naciśnięcie dzwonka) spowodował w następstwie całą serię bardzo logicznych gestów / wydarzeń wynikających z siebie nawzajem (zadzwoniłam – nikt nie otwiera – =nikogo nie ma w domu – nie ma po co stać na wycieraczce – odwracam się i idę sobie). Może tak właśnie było i w tym przypadku. Może w kluczowym momencie zamiast skręcić w lewo do przedszkola, skręcił w prawo – do pracy (może był korek, może objazd, może nie było żadnego powodu…). A jak już się znalazł na drodze do pracy, włączył mu się program „dziecko w przedszkolu – jadę do pracy”. Ktoś gdzieś napisał (nie pamiętam już gdzie i kto – za dużo już o tym czytałam), że ojciec był pewny, że odstawił dziecko do przedszkola. Że miał nawet może przed oczami obrazek, jak macha córce w drzwiach. Tyle, że był to obrazek z wczoraj / przedwczoraj / sprzed kilku dni… Jego reakcja po odkryciu córki w samochodzie na parkingu zdaje się tę tezę potwierdzać. Ile razy każdy z nas zastanawiał się czy aby na pewno wyłączył żelazko / zgasił gaz pod garnkiem / zakręcił wodę / zamknął mieszkanie? Mojemu tacie zdarzyło się raz nie zamknąć. A pamiętał jak zamykał. Głowę by sobie dał uciąć. A mieszkanie było otwarte jak wrócił z pracy… Rutyna, stres, przemęczenie, odruch, silne emocje… Koleżanka opowiadała mi kiedyś, że jak była mała (miała jakieś 3-4 lata), tata zabrał ją na mecz. Siedziała u niego na kolanach. W pewnym momencie drużyna, której tatuś kibicował strzeliła spektakularnego gola. W szale radości tatuś złapał córę i podrzucił do góry. Tyle, że już nie złapał, bo znów na boisku coś się zaczęło dziać. Córeczka tymczasem wylądowała bezpiecznie na kolanach sąsiada siedzącego za ojcem i dalej świetnie się bawiła. Tatuś zresztą też. O tym, że na meczu był z córką przypomniał sobie dopiero w domu na widok żony. Chwilę potem zjawił się sąsiad ze „zgubą”. Ta sytuacja była dość zabawna. Głównie ze względu na szczęśliwe zakończenie. Ale sam mechanizm był podobny. Umysł nam czasem płata figle. To dość przerażające. Zwłaszcza, jeśli skutki są tak tragiczne, jak w przypadku małej Oliwii. Ale myślę, że w tym przypadku mieliśmy do czynienia z takim właśnie mechanizmem. I tyle. A potępienie i napiętnowanie należy się tym rodzicom, którzy pomimo rozmaitych akcji uświadamiających postanawiają świadomie zostawić dziecko w samochodzie na parkingu i skoczyć na „szybkie” zakupy.
    Kasia

    1. Droga Kasiu jak go nie piętnuje ani nie linczuję, jest to daleko niestosowna terminologia. Tym bardziej, że obecnie tego ojca wcale się nie linczuje, tylko usprawiedliwia, lub po prostu nawołuję do tego by włączyć trochę empatii i współczuć. Więc samo pojęcie linczu w tym konkretnym przypadku jest ogromnym nadużyciem.

      Mechanizm człowiek jest dziwnie skonstruowany. Oczywiście sama – jak każdy – miałam przypadki w których nie zrobiłam czegoś oczywistego – zostawienie kluczy w drzwiach, wypuszczenie dziecka zimą na mróz w kapciach domowych, bo zapomniałam założyć kozaków. Mimo to są to incydenty, który w jakiś sposób naprawiamy bardzo szybko i z reguły nie zagrażają niczyjemu życiu.

      Staram się zrozumieć, lecz nie potrafię zrozumieć fenomenu zapomnienia o dziecka i wyłączenia się z odpowiedzialności na osiem godzin. Póki co tak naprawdę nie wiemy czy ten ojciec był tak zabiegany i zestresowany, że zapomniał, czy wyłączył się na tyle, że wmówił sobie, że dziecko w przedszkolu zostawił.

      Jedno jest pewna i nie ulega żadnej wątpliwości – zresztą jestemy zgodne – że ojciec zawinił.

  20. jak do tej pory w 100% przyznawalam racje teraz sie nie zgodze 😉 nie o przyzwolenie spoleczne chodzi, a o pozostawienie tej rodziny w spokoju, by mogli w spokoju probowac ukladac sobie zycie po tej wielkiej tragedii. Dobrze, ze jest debata spoleczna na temat pozostawiania dziecka w aucie, to popieram, ten caly lincz i rozpatrywanie personalne jest przyjmowaniem pozycji sedziego, nikt takiego prawa nie ma by oceniac tego czlowieka. Przydarzyl sie nieszczesliwy wypadek, z jakich powodow, to nam spoleczenstwu nic do tego, nad tym teraz beda pracowac prawnicy, psychiatrzy, psycholodzy, i nie mowmy ja NIGDY!!! wiecie, blachy przyklad, wysmialam, a jak, ale tylko po cichu do siebie, kiedys kolezanke ze zatrzasnela sie na klatce schodowej a w domu na gazie gotujaca sie zupa… hahaha bezmyslnosc jak tak mozna, ja bym nigdy tak nie zrobila, ktoregos pieknego dnia kilka lat pozniej sama wyladowalam w rozowych kapciach na mojej klatce za zamknietymi drzwiami…. ok nie chodzi o zycie… ale co my tak naprawde wiemy o sytuacji tego czlowieka by prowadzic publiczne dyskusje na temat tego co sie wydarzylo, jak wogole smiemy stawiac sie na jego miejscu i z wielu perspektyw go oceniac… dajmy mu i jego rodzinie spokoj, dyskutujmy o samych ewentualnych skutkow bezmyslnych, celowych swiadomych pozostawien dzieci w aucie, ale nie o czyms o czym on najprawdopodobniej nawet nie zdawal sobie sprawy!!!!

    1. Tak. Garnek zupy porównywalny do tego, że zapominamy o dziecku. Wybacz, nie pojmę.
      Piszesz o tym, by zostawić rodzinę w spokoju? Przecież wielu blogerów/dziennikarzy ten temat porusza, obecnie w 90% pisząc o tym by nie linczować, co ja uważam za mocno przesadzone zważywszy na to, że obecnie tego człowiek się TŁUMACZY, a nie linczuje – to raz, dwa dlaczego tam nikt nie pisze, by zostawić w spokoju? 🙂

      Ja nigdzie tego człowiek nie zlinczowałam. Natomiast jestem przeciwniczką tłumaczenia za wszelką cenę takiego błędu, przyrównując go zupy na gazie, czy kluczy w drzwiach.

      Dodam, że była o tym debata z ludźmi z których znam na żywo, prawie każdy był zbulwersowany tym, że ludzie tego człowieka bronią. Że owszem żal jakiś jest, ale nic nie tłumaczy tego, że zapomniał o dziecku.

  21. Noemi czy przeczytalas uwaznie to co napisalam czy tylko to co chcialas, przyklad byl blachy i niewymierny a skierowany do tych ktorzy sa zawsze pewni ze im sie NIGDY cos podobnego nie wydarzy, nie byl porownaniem do sytuacji tej rodziny

    ja nie pisalam, ze ty go zlinczowalas,

    kolejna rzecz nic nie tlumczy ze o tym dziecku zapomnial, prawda, ale czy nam laikom i to pod wplywem emocji dane jest oceniac go…

    1. Twierdzisz, że kierujesz ten przykład do ludzi, którzy twierdzą, że nic PODOBNEGO im się nie wydarzy, tylko, że pozostawienie kluczy w drzwiach, czy garnku na gazie to nie jest PODOBNY przykład. I nikt TUTAJ nie zaprzecza temu, że można o czymś zapomnieć.

    2. Ba juz nawet klucze czy garnek to dwa rozne przyklady 😉

    3. Ale przedmioty. Nie dziecko.

    4. Nie no to juz bylo z przekasem, do sedna, gdyz mam wrazenie, ze nie do konca sie rozumiemy, bez opcji wylacz- 100% racji, ale z typowa ludzka opcja pomylki, ze strasznymi z najstraszniejszych skutkami, ktorych ludzki rozum zwlaszcza pod naporem emocji pojac nie potrafi, i szczerze jestem mama gdyby moj m zostawil tak ktores z naszych dzieci #$@%&!!!!!!!!! Ale swiety nikt nie jest i z reguly wszystkie nasze bledy potyczki potkniecia koncza sie pstryczkiem w ucho… czasem niestety dochodzi do tragedi…. ja nie akceptuje , nie rozumiem jego zachowania, on i jego rodzina otrzymali juz najwieksza z najwiekszych kar… dajmy spokoj czlowiekowi a dyskutujmy o problemie

    5. Ależ ja dyskutuję o problemie. Problemie zapomnienia dziecka na osiem godzin.

  22. Mysle, ze przeczytalas gdzies obok tego co napisalam, ja tez go nie tlumacze, a przyklad wyraznie zaznaczony do tych co pewni ze im nigdy sie nic nie przytrafi, albo nie doczytalys albo chcialas podpiac pod cos czego nie napisalam, ale nie rwe sie za tlumem przekup by dodac swoje trzy grosze do kolejnej sensacji medialnej pixzmy o problemie zostawiania bo to wazne by cos takiego sie nie powtorzylo

  23. Przecież noemi zawsze ma rację… Zaraz zostaniesz zlinczowana przez jej klubik wzajemnej adoracji…

    1. A możesz przez ludzi myślących podobnie jak ja? 🙂 Nie brałaś tej opcji pod uwagę?
      Swoją drogą to jest mój blog, ja tu wyrażam swoje myśli, więc tu akurat ja mam rację, co nie oznacza,że inni nie mają. O ile potrafią używać argumentów, co też czynią osoby powyżej. 🙂

      W czym problem?

  24. Wytlumacz mi jaki jest związek pomiędzy tym,że to twój blog,a tym,że masz rację… Bo nie rozumiem. Możesz przedstawiać tu swoje poglądy ale racji nie masz

    1. A może Ty racji nie masz? W sumie to nawet nie wiem jakie jest Twoje stanowisko, bo póki co rzucasz tylko słowami, że nie mam racji. 🙂

      Ja uważam, że masz rację, Ty uważasz, że Ty masz rację, no okej. Przecież masz takie prawo. W czym masz problem, bo poważnie – nie rozumiem. 🙂

    2. Dalej nie wiem jaki jest związek między twoin blogiem a twoją racją.

    3. Ja uważam, że mam rację*

    4. Czuję się jakbym tłumaczyła Jasiowi coś banalnego i oczywistego. 🙂
      Skoro jest to mój blog (nadążasz?) i ja przelewam tu moje słowa, czyli moją rację (nadążasz) to racja na moim blogu jest moja. Proste c’nie?

      Możesz uważać, że ja nie mam racji, ale to tak samo jak ja twierdziłabym, że Ty nie masz racji, bo racja jest jak dupa i każdy ma swoją. 🙂

    5. Mylisz pojęcia, Ty przelewasz tu swoje racje -poglądy stricte w sensie szczegółowym. A to nie ma nic wspólnego z racją. Wytłumaczę Ci -2 plus 2 na Twoim blogu to 5 (jest to przyklad -nie pompuj się) -jest to Twoja racja, twój pogląd, Twoje zdanie -ale czy masz rację? Nadążasz?Używając Twojej terminologii?

    6. No niestety nie nadążam. 🙂 Chociażby dlatego, że póki co nie otrzymałam żadnego argumentu od Ciebie dlaczego nie miałam racji.

  25. Noemi nie podejrzewam Cie o brak inteligencji, nie nadążasz dlatego,że nie otrzymałaś ode mnie argumentu? Jezu ……liczyłam na bardziej zaawansowaną polemikę. No nic tu po mnie.

  26. Nie jestem w stanie polemizować z osobą, która jedyny argument jaki do tej pory z siebie ,,wykrztusiła” to ,,nie masz racji” nie potrafią tego merytorycznie uzasadnić.

    Ale z jednym masz rację. Ostatnie zdanie jest prawidłowym czynem, który powinnaś wykonać. 🙂

  27. Powinno być, „której jedyny argument….”.

    Noemi chodzi o to, że cały czas powtarzasz, że na Twoim blogu – Ty masz rację- a to po prostu nie jest prawdą. Chodzi o szczerość wobec czytelników – masz poglądy, masz swoje przemyślenia, ale nie wszystko co tu piszesz jest zgodne z racją ogólną, z racją w ogóle. Podałam Ci prosty przykład dwa plus dwa (jakbym tłumaczyła mojemu 3latkowi prostą rzecz), a Ty dalej tego nie rozumiesz. Wiem, że odeszłam od głównego tematu, ale przemyśl proszę to, co Ci napisałam, by żyło się lepiej….. ot tak.:-)

    1. Ależ oczywiście, że jest prawdą. Rację mam ja, bo opisuję tę rację, co nie oznacza, że inni nie mogą mieć własnego zdania. 🙂 To nie jest forum dyskusyjne, a PRYWATNY blog. ,,Ale nie wszystko co tu piszesz jest zgodne z racją ogólne” – oczywiście, że nie. Przecież każdy ma prawo się ze mną nie zgadzać.
      ,,z racją w ogóle” – a kto tę rację ustala, Ty?

      ,,Przemyśl proszę to, co Ci napisałam, by żyło się lepiej” – ale mi się zyje całkiem dobrze. Moim czytelnikom też. 🙂

      Póki co twierdzisz tylko nadal, że NIE MAM RACJI, ale nie robisz nic w kierunku pokazania mi, że tej racji nie mam.
      Powtarzam po raz któryś – aż dziw, że jeszcze mi się chce – nie Ty ustalasz zasady, która racja jest ,,mojsza”.

      Na zakończenie napiszę, że czytanie mojego bloga naprawdę nie jest obowiązkowe.
      Jeżeli tak bardzo Cię w oczy kole, że nie mam racji, mam kółko wzajemnej adoracji i co to tam jeszcze było, to po prostu zakończ dalsze wchodzenie tutaj. Mnie nie zmienisz, zasad panujących tutaj również. Za to masz okazję stworzenia własnego bloga, z własnymi zasadami, gdzie dwa plus dwa będzie dwa.

      Ot tak. 🙂

  28. Na poczatku chce zaznaczyc, ze wpis moj nie jest proba zmniejszenia lub tez zrzucenia winy na inne instytucje, jest moze jakims pomyslem na probe kontroli, podam przyklad z zycia mojego przedszkolaka, tydzien przed wyjazdem na wakacje powiedzielismy przedszkolance ze syn wyjezdza, w dniu wyjazdu dokladnie o 9.17 zadzwonil telefon dlaczgo dziecka nie ma w przedszkolu czy jest chory czy cos sie stalo czy zapomnielismy poinformowac przedszkole, na co ja ze owszem poinformowalismy a inna przedszkolanka zapomniala to info podac do biura pani przeprosila i zyczyla milego wyjazdu 😉 w przedszkolu mojego synka jest obowiazek wymeldowania dziecka do godziny 9, po dzwonia by zapytac czy jest wszystko ok, jest to jakis punkt kontroli panstwowej ale tez milej i akceptowalnej… szkoda, ze nie wszedzie to dziala, nie umniekszam winy ojca nie zrzucam winy na przedszkole, to dopiero bylaby fantazja :), podaje jakis pomysl ktory u nas funkcjonuje dobrze i jest na kazdej plaszczyznie funkcja pomocy kontroli ale i zwyklej spolecznej akceptowalnej ingerencji

  29. Niepotrafie zrozumieć jak można tak zostawić dziecko sama mam 2letniego synka. Ale jakieś 4lata temu byłam świadkiem podobnego zdarzenia. Po skończonym kursie chciałam wziąć w samochód i jechać do domu bo byl straszny ukrop lecz zastała mnie niespodzianka zastawil mnie jakiś samochód poczekałam 15-20 min. (każdy musi czasem wyskoczyć na 5minut) po tym czasie zadzwoniłam na plicje przyjechali po 40 minutach. oglądali samochud z każdej strony spisywali i kombinowali czy biedak rady inaczej wyjechać. pewnym momencie zobaczyli ze z tylu kurtka sie porusza lekko zjechała i zobaczyli część fotelik ( kurta nie bylejaka bo jeszcze wiatroszczelna ) odessie zaczęli dzwonić na pogotowie i szarpać za drzwi. Kateka szybko przyjechała a wraz z nią zdziwieni rodzice z synkiem (4latka) za racze i z lodami. Ojciec zaczol cos o wyrwanej klamce a matka otworzyła auto. dzieciątko (około 7-8 miesięcy) spocone to mało powiedziane zlane wiadrem wody czerwone jak rak zdyszane i dziwnie spokojne.Oczywiście tłumaczenie ze to tylko na chwilę na 15 minut taa… ja tam stalam bite 1,5h. Wiem tylko tyle ze mieli sprawę w sądzie za zaniedbanie. Angela

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.