List do Prezesa. 4 lata później.

Tę notkę próbowałam napisać już dawno – w poniedziałek w szpitalu, potem jak wróciliśmy do domu, potem znowu i znowu – aż się niedziela zrobiła. Brakowało mi wszystkiego: weny, czasu, chęci.
Jakkolwiek by tego nie nazwać, notki nie napisałam. A wraz z nienapisaniem notki prowadziłam tylko fanpage.

 ***

Minął kolejny rok. Szybko. Zbyt szybko. Ale jesteśmy bogatsi o kolejne wspomnienia, kolejne doznania, kolejne wzruszające chwile.
4 lata temu myśleliśmy, że zdjęcia, które Ci robimy będą pierwszymi i ostatnimi.
Ale los dał nam szansę, którą doceniamy.

Byłeś tak mały, że mieściłeś się w dwóch dłoniach i zbyt słaby by samodzielnie funkcjonować. Każdy układ miałeś niedojrzały, skórę cienką – każdy dotyk mógł sprawiać Ci ból. Ale nie sprawiał. Otrzymywałeś całą listę leków.
Pierwszy raz wzięłam Cię na ręce, kiedy miałeś niecały miesiąc. I nie wierzyłam w szczęście, które trzymam.

Wiesz, że urodziny miałeś obchodzić pod koniec sierpnia?
Nie, nie w połowie czerwca.
A wiesz, że próbowałeś wyjść na świat pod koniec kwietnia?
Ważyłeś wtedy 450g.
I nikt nie dawał Ci szans.
Ani nam – że będziemy mogli się cieszyć rodzicielstwem.

Ale jesteś.

Przepraszam, że nie spędzałam z Tobą w szpitalu 24h. Ale nie byłam w stanie na Ciebie patrzeć. Nie dlatego, że Cię nie kochałam. Kochałam całym sercem. Nie mogłam również wchodzić do dziecięcego pokoiku. Był cały czas zamknięty. Razem z rzeczami, które na Ciebie czekały.

A teraz Twój pokój jest pełen zabawek i pełen Twojego śmiechu.

Od 4 lat mam możliwość oglądania Twoich kolejnych sukcesów, które cieszą mnie ze zdwojoną siłą.
Jestem dumna z każdych Twoich osiągnięć.

I …

…jakąkolwiek masz misje do spełnienia na Ziemi, pomogę Ci ją spełnić.
Obiecuję.

Dziękuję za to, że jesteś.


(cholera – podczas pisania tej notki się rozbeczałam no. )

15 komentarzy

  1. Pd serca, szczery i prawdziwy list a przez to piękny!

  2. Cudowny list i cudownie, że możecie cieszyć się sobą. Nic więcej nie potrafię napisać.

  3. Mamy, które miały okazje rodzić w terminie bez komplikacji mają to szczęście, że mogą cieszyć się w pełni w dniu urodzin dziecka. My oprócz radości mamy także wspomnienia bardzo smutne, które wcale nie znikają bo czas biegnie do przodu. Tkwią w głowie tak silnie, że czasem mam wrażenia jakby wszystko stało się parę dni temu. I nawet jeśli naszym dzieciom udało się wyrwać cudem z objęć śmierci, i tak wspaniale nadganiają wszelkie różnice miedzy rówieśnikami, to My Matki wcześniaków zawsze będziemy w nich widzieć cud niezwykły, cud prawdziwy. :* Wszystkiego najlepszego dla Jacha jeszcze raz!!! :*

    1. Lepiej bym tego nie ujęła. Dodałabym tylko, że takie matki zwykle płaczą ze szczęścia, patrzą na swoje dziecko, cieszą się.
      My również płaczemy, ale ze strachu. Same.

    2. Dokładnie tak jest! 🙂 Najważniejsze, że to już za nami, że Nasze dzieci są z nami 🙂

  4. Prezesowa, łzy mam w oczach, a nigdy cudze dzieci mnie nie rozczulają…

  5. Po takich ciężkich chwilach wychodzi w końcu słońce i nawet „mały terrorysta”, który rządzi rodzicami jest kochany ponad wszystko :*

  6. :*
    Uściski dla Prezesa i życzenia sło-dkie-go, miiiiłe-go żyyyycia;-)
    Dla ciebie, matko Prezesa, przytulasy także:*

  7. wzruszyłam się 🙂

  8. Ja Cię chyba muszę przestać czytać, powaga…bo na chusteczki nie wyrobię…piekne:)

  9. Wzruszające i piękne …

  10. Piękny list 🙂
    A wiesz,że my dwa razy obchodzimy urodziny małej,we wrześniu i w grudniu.Ludzie mówią,że to wariactwo a dla mnie to już tak naturalne daty w kalendarzu,że wyrwana z głębokiego snu zarecytuje ciąg cyfr 🙂

  11. […] Nawet końcówka jest moja … Cały mój tekst znajdziecie tu – KLIK. […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.