W gruncie rzeczy jestem szczęściarą. Nie miałam większych problemów z zajściem w ciąże i nie musiałam pokonywać emocjonalnego Mount Everestu w klinice niepłodności dążąc do zapłodnienia. Ale są dni kiedy patrząc na moje dzieci, ich ciągłe „mamowanie” (gdzie w jednym przypadku zamiast „mamo” słyszę krzyk i to tak przeraźliwie wysoki, że dzwoni mi w największych zakamarkach mózgu) mam ochotę strzelić sobie w łeb. I choć miłości we mnie wiele, to chciałam Wam opowiedzieć historię pewnej Frustracji.

Znam taki moment w macierzyństwie, kiedy idąc drogą do sklepu, marzyłam o tym by potrącił mnie samochód. Nie tak, żebym poszybowała wiele metrów dalej roztrzaskując sobie łeb, ale tak, żebym dobę, lub dwie poleżała na obserwacji w szpitalu. Wtedy ten szpital mienił mi się jak SPA. Śpisz ile chcesz, posiłki przynoszą Ci do łóżka, nic nie musisz robić i nikt, kompletnie nikt nie wymaga od Ciebie ciągłej uwagi. Po prostu leżysz i odpoczywasz. Nawet z połamaną nogą.

Znam ten moment, kiedy z bezsilności potrząsasz wózkiem i masz ochotę wyjść i nie wrócić.

Znam ten moment, kiedy zastanawiasz się „no na cholerę mi to było?!”.




Znam ten moment, kiedy z niewyspania mówisz rzeczy, których normalnie byś nie powiedziała, kiedy trzeźwiejąc masz takie wyrzuty sumienia jak stąd na Marsa i zdajesz sobie sprawę z tego co się dzieje w głowie przeciętnej kobiety, kiedy już nie ma siły. Tak po prostu nie ma.

Zna ten moment, kiedy siedzisz na podłodze i płaczesz, płaczesz z bezsilności, bo nie dajesz sobie rady, a obowiązki rodzicielsko-domowe przerosły Cię o wiele, wiele metrów. Czujesz się wtedy jak Smerf w krainie olbrzymów.

Znam. Naprawdę.

Znam ten moment kiedy krzyczysz, krzyczysz tak głośno, że słychać Cię w promilu 20 kilometrów i nie zważając na to co pomyślą sobie o Was sąsiedzi …

Znam ten moment, kiedy nie chce Ci się gotować, wciskasz dziecku kanapkę w ręce, a przy najbardziej skrajnym lenistwie prosisz by posilił się jakimś jogurtem, lub czymkolwiek, nie zwracasz uwagi na to, że właśnie spałaszował batona. Ale nigdy się nikomu do tego nie przyznajesz.




Znam ten moment, kiedy idziesz do pracy w podskokach, bo 8 godzin wśród ludzi jest dla Ciebie największą nagrodą w życiu, nawet kosztem wstawania po godzinie 4.

Znam ten moment, kiedy uważasz się za najgorszą matkę świata i uważasz, że wszyscy wokół Ciebie są ideałami z poradników rodzicielskich i słodkich reklam. Idealny rodzic jest tak samo realny jak orgazm przy porodzie. Pamiętaj.

Znam ten moment, kiedy po 20 „mamo” wypowiedzianym w przeciągu 3 minut krzyczysz „sramo!” a szeptem dodajesz „kurwa jego mać”.

Znam ten moment, kiedy masz ochotę zamknąć dziecko w jednym pomieszczeniu na klucz, nałożyć słuchawki na uszy i w spokoju, samotnie się po prostu wysrać.

 

Znam. Bo jestem mamą. Taką jak Ty.

 







 

40 komentarzy

  1. Rozumiem Cie w całości: )każde Twoje slowo….(mama 4 letniej i 9 mies.dziewczynki)

  2. Przeczytałam ten tekst po zerknięciu na komentarz Doroty Zawadzkiej na FB i to jej „lubię, ale”. Nie ma tu niczego nieprawdziwego, przerysowanego czy pod publikę. Może zebranie tych emocji w jednym miejscu tak działa, wiadomo, że nie przeżywamy tego wszystkiego jednego dnia. Ale tekst jest świetny i prawdziwy. Dzięki za niego 🙂

  3. Znam wszystkie te momenty.
    Na pocieszenie dodam – z czasem będzie lepiej. Łatwiej.

  4. … i czasami po kolejnym juz „mamo” w ciagu dnia masz ochote zeby dziecko mowilo Ci po imieniu…

    1. Moja prawie 3latka zauważyła już jakiś czas temu że na „mamo” czasem zakładam filtr… i mówi do mnie jak partner „słonko”, „kochanie” itp…

      1. Moja 8 latka tak właśnie robi! Po 10 razach krzycząc mamo ja po prostu wyłączam się 😂 i nagle słyszę gdzieś w oddali me imię „Kasia” oczywiście reakcja jest natychmiastowa. A córka prostując sytuacje mówi „sorry ale musiałam bo na mamo nie reagujesz” 🙂 Wiec jestem zwyczajna Kaska dla niej 😂

  5. Jak mi było tego potrzeba…

    Nie jestem jedyna…

    Dziękuję.

  6. Dziękuję za ten tekst 😊 pomógł mi zrozumieć że nie jestem złą matką za jaką się mam….Jestem mamą taką jak ty😊

  7. Tekst dla wszystkich padajacych na pysk matek które myślą że są zwyrodniale

  8. I bardzo dobrze napisane. Która z nas go nie zna. To media kreują matkę idealną, bez skazy, cyborga doskonałego. Może stan taki omija te spokojne i opanowane z natury. Pozdrawiam i należę do klubu matek nie doskonałych 🙂

  9. Mam wszystko to samo…moj 6-latek jest na etapie „mamo patrz” masakra jakaś, a w łóżeczku leży 14tyg bobas i daje czadu swoim głosem. Czasem się zastanawiam czy on sprawdza wytrzymałośc swojego gardła czy moich uszu. Mimo to wszystko kocham swoje dzieci . dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. PS. U mnie w szpitalu bym się nie wyspala, bo obchod o 7, a od 6 kucharki walą garami.

  10. dzięki Ci za ten tekst – myślałam, że tylko ja tak mam – a z tym szpitalem trafiłaś w 10 – właśnie umówiłam się na zabieg usunięcia pęcherzyka – boję się i cieszę zarazem bo wiem, że przez 4 dni będę miała spokój 😀

  11. Chyba nie miałam nigdy takich myśli? Albo już nie pamiętam? Owszem pamiętam czasy, kiedy z przyjemnością szłam na kilka godzin do pracy, ale dlatego, że bardzo swoją pracę lubiłam, a będąc w niej i tak zwykle tęsniłam. Wiem, że chwilami w moim macierzyństwie było ciężko -nawet bardzo. Najgorszy dzień jaki pamiętam, to kiedy rodzinnie przechodziliśmy jelitówkę, moje drugie dziecko było na etapie absolutnego nieodkładania i marzyłam wtedy, by położyć się chociaż na 30 minut, ale jedyna moja myśl wtedy to ”dasz radę, to minie!”. Raczej nigdy nie chciałam nigdzie uciekać?? Może jestem nienormalna?

    1. Też nigdy nie miałam takich myśli :). Mam w domu dwulatka i rozkoszuję się każdą chwilą z nim i każdym „mamo” ;))

    2. Ja też to znam. Minęło jak młodsze skończyło ok 2 lata. Te Panie, które pisze, że nie miały, a mają już starsze dzieci nie pamiętają tego po prostu. Jestem tego pewna, bo sama już wielu rzeczy nie pamiętam, a moje dzieci mają dopiero 6 i 4 lata i dziś sobie życia bez nich nie wyobrażam. Pamięć, a raczej niepamięć ludzka w tym aspekcie jest cudowna, że złe się zapomina.

      1. Może się zapomina…Ale tak się składa, że ja od kilku lat piszę pamiętnik. Im z moim dziećmi było trudniej, tym częściej przelewałam na papier swoje myśli i naprawdę nie miałam nigdy myśli, żeby rzucić wszystko i sobie pójść odpocząć. A szpital! Jak musiałam w drugiej ciąży położyć się do szpitala na kilka dni, to płakałam jeszcze w drodze do placówki, bo zostawiałam w domu 1,5 rocznego synka-nienawidzę szpitali. To wszystko oczywiście nie oznacza, że u mnie jest tylko cud, miód i orzeszki. Po prostu staram się myśleć pozytywnie i cieszyć tym co mam, nawet jeśli to nieustający wrzask malucha, czy tysięczne ”mamooo”. Może dlatego, że wiem jak bardzo boli cisza…

  12. Ja też ZNAM. I mój terapeta. Moją mama taka była. Boże jak ja się cieszę, że nie muszę się na nią więcej patrzeć…

  13. U nas zabkowanie i jest steasznie. Nocki sa ok ale co z tego jak w dzien jest masalra. To cale rodzicielstwo to tortury jakies. U nas oboje chcemy uciekac na zmiane. Raz ja a raz maz. Dzieki za tekst. 100% tego co ja czuje.

  14. Amen.
    Co gorsza jestem mamą jednego dziecka. I to dopiero od 9 miesięcy.
    Ale wiem też, że poza tymi momentami frustracji i zwątpienia jest czysta miłość, kiedy patrzę na tę niewinną twarz, te ufne oczy. Kiedy dziecko na mój widok całe się rozpromienia

  15. Mam 3-letnie bliźniaki… dwóch chłopaków 😛 i też ZNAM. Wszystkie te przypadki.

  16. Trafiłaś w punkt, po dzisiejszej nieprzespanej nocy czuje się właśnie tak, jak piszesz..
    Dziękuję Ci za ten post, wyruszyłam się i wiem, że nie jestem sama z takimi problemami.

  17. Ja tez przeczytalam twoj tekst bo niania Zawadzka umiescila go na fejsie z dopiakiem „czy swiat sie zmienil czy co” sobie mysle…za malo chyba miala dzieci albo za dawno i zapomniala jak to jest. Bo to normalna rzecz sie tak frustrowac z maluchami.wystarczy spojrzec na komentarze. Ja mieszkam za granica i nie ma kto mi pomoc z moja dwojka. (3 i 5 lat) i jest kurde ciezko! I fajnie ze sa takie teksty jak twoj tworzone zeby uswoadomic nam mamom ze to jest ok czasami stracic cierpliwosc. Na koniec dna kazda z nas stara sie jak moze zeby dzieciom bylo dobrze a to bardzo wymagajace „bestie” haha p.s. polecam obejrzec filmiki Tova Leigh na youtubie. Po ang wprawdzie ale bardzo smiesznie przedstawia wlasnie tematy macierzynstwa.zwlaszcza filmik „I’m loosing my shit!” Pozdrawiam

  18. I taką jak ja. Macierzynstwo w tych czasach graniczy z szalenstwem. Czlowiek wyksztalcony, kocha te swoje dzieci, a mimo to skumulowane zmeczenie i stres sprawiają, że zamienia sie w cos, w czym juz sam nie rozpoznaje siebie. Wstyd mu, ale jest tak zmeczony, ze nie ma sil juz dalej gonic za swoimi wysokimi standardami i popada w druga skrajnosc. Prawdziwa sztuka byc mamą i nie zwariowac.

  19. Wychowanie jest wielką sztuką. Jest permanentnie żmudną pracą. Jest dialogiem między osobami, w który wpisują się wymiennie: mówienie i słuchanie, dawanie i branie, oferowanie i asymilowanie.
    Mamy to nie roboty zaprogramowane jednokierunkowo, bez uczuć i bez emocji. Mają chwile znużenia, powątpiewania czy frustracji. Jednakże obdarzają swoje dzieci permanentnie miłością szczerą i bezwarunkową.

  20. Dziewczyny jaki my jesteśmy normalne po przeczytaniu tego tekstu…łza w oku się kręci. .. (mama słodkiej trójeczki 8-6-4)

  21. dziękuję. zewsząd napadaja na mnie teksty o idealnych mamuśkach, nigdy nie podnoszących glosu i majacych idealne dzieci. i zawsze gdy je czytam czuję się jakbym była najgorszą matką na świecie. a jestem matką cierpiącą na depresję. od wielu lat. po urodzeniu córki miałam załamanie nerwowe i próbowałam się zabić. to było jak zimny prysznic, bo nigdy wcześniej nie posunęłam się tak daleko. do tego momentu były tylko myśli samobójcze. przeraziło mnie to, że jestem w stanie posunąć się dalej i nawet roczne, wyczekane ukochane dziecko, nie jest w stanie mnie powstrzymać. była terapia, tabletki, terapeutyczne dzierganie i zdecydowalismy się na drugie dziecko. teraz mają 4,5 i 1 rok. cały dzień jestem z nimi sama. pracuję tylko kilka godzin w tygodniu bo nie ma kto się nimi zająć. cały dzień wycia i marudzenia. córka jest taka, że nic nie da jej się przetlumaczyć. ostatnio zrobiła histerię, gdy próbowałam dać jej dżem do spróbowania. wrzeszczała i uciekała jakbym goniła ją z nożem a nie łyżeczką dżemu. myślałam, że zaraz jej zrobię krzywdę. a syn tylko by wisiał na cycku i nosił się na rękach. jak sadzam go na podłodze to ryczy jakbym go zarzynała. nie biję swoich dzieci. i je bardzo kocham, ale czasami chce mi się wyjść i nie wracać. czasem brakuje mi sił na miłe rozmówki i tłumaczenie dlaczego ma być tak a nie inaczej. brakuje sił bo wiem, że to i tak na nic, bo ona zrobi po swojemu. jestem mamą krzyczącą. przeraża mnie, że czasem za często, ale wiem że ile razy bym nie powtórzyła to i tak nie dotrze. jestem mamą niedospaną, bo pół nocy wojuję z ząbkującym. płaczę z bezsilności, bo wiem, że nadal będę z nimi prawie 24 godziny na dobę, dzień w dzień, bez możliwości wyskoczenia do kina czy pubu, żeby odreagować. dziękuję za ten tekst, bo uświadomił mi, że każda mama ma swoje gorsze momenty. są mamy, które podrzucą dzieciaki do babci i same sobie wyjdą, żeby dać upust emocjom i ochłonąć, są i takie jak ja, które są zdane same na siebie i czasem krzyczą z bezsilności. ale jestem też pewna, że każda z nas ma wyrzuty sumienia i stra się być lepszą matką

    1. ja nie wiem nic o idealnych matkach. wiem za to, ze mnie moje dziecko nie denerwuje, umiem znalezc czas na siebie i ogolnie nie narzekam i wkurza mnie gdy od wszytskich slysze, ze to stan przejsciowy, bo „jeszcze zobacze”

  22. A ja chce powiedzieć coś innego. Nawiązując do pierwszych słów Twojego posta. Kiedy jest Ci tak bardzo źle pomyśl o nas – kobietach które swoich dzieci mieć nie mogą z najróżniejszych powodów. Ja oddalabym wszystko by poznać choć jedno z tych uczuć o których piszesz. Doceń to co masz, bo uwierz ze masz bardzo bardzo dużo.

  23. O żesz cóż to za wspaniały tekst! Jak to miło przeczytać, że nie jesteś tą jedyną, która tak ma, bo wszyscy robią wszystko na pokaz, a co się dzieje w domu to już inna bajka. Normalnie mogę się podpisać pod każdym akapitem, chociaż „mamo – sramo” mnie powaliło i aż się w głos roześmiałam 😀 Przy dzieciach w wieku 4 i 1,5 roku ograniczam się do „mamooo – CZEGO ZNOWU!” 😉

  24. Oj znam, moje mają 9,5 roku i 6 lat i szczególnie młodsza dawała popalić, że nawet starsza córka jak miała prawie 4 lata zaproponowała żeby młodą w lesie zostawić w wózku 😛 ale poszłam do pracy,już ponad rok i jakoś inaczej jak się z domu do ludzi wyjdzie. Najgorsze jest to jak ja jestem w kuchni,mąż w pokoju z dziećmi, a one mnie wołają bo coś chcą jakby tatuś był powietrzem, czasami już nawet nie reaguję i mówię,że tata jest bliżej. a w łazience to się po prostu zamykam jak biorę kąpiel bo też są wedrówki i pytania

  25. Mama też człowiek, tyle fachów godzi naraz, tyle musi, chce, potrafi, uczy się i robi. Wszystko dla tych małych bąków. Jesteśmy niesamowite! Ale też nie sztywno zaprogramowane jak robot.

  26. Jezu, kocham Cię za ten tekst ♥

  27. Dziękuję dziękuję dziękuję!
    Aż łzy zakręciły mi się w oczach. Ten fragment o „mamo-sramo” – myślałam, że tylko ja tak czasem mówię… Kocham moje dzieci nad życie – 9-letni syn i 6-letnia córka. Tylko czasem to wszystko mnie przerasta i choć sie staram, to czuję się beznadziejną mamą. A wszędzie pokazują idealny obrazek idealnej rodziny. I człowiek ma wyrzuty sumienia, że u niego tak nie jest.
    Slówko do kobiet, które nie mają dzieci. Wierzę, że zamienilybyście się z nami miejscami. Ale wierzcie mi – my czasem z wami też…

  28. Jakie to prawdziwe… sama miałam wszystkie te momenty, ktore opisalas tutaj. Jak poszlam do szpitala przed porodem to nawet sie cieszylam bo "troche pobede sama " . Ostatnio sobie pomyślałam co bym zrobiła jakby ktoś zabrał moje dzieciaczki ( 5 lat i 10 miesięcy ) tak na jeden dzień, chyba bym spała pół dnia na obiad zamówiła fast – fooda i celebrowala chwilke ciszy… a później by mi brakowało tych krzykow, placzów i tysiecznego MAMO !!!!!!!!!

  29. Tego dziś właśnie potrzebowałam, tego tekstu, żeby dotarło do mnie ze nie tylko mi brakuje sił.. Dziękuję Noemi 😍😍😍😍 jesteś moim bohaterem dnia dzisiejszego 😊

  30. A jednak jest nas więcej :/
    Mimo wszystko to bardzo budujący tekst 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.