Z pewnym zdumieniem, będącym następstwem wielu komentarzy dowiaduje się, że nadal, w dobie tak wielu publikacji na temat rozwoju niemowląt, ludzie nadal uważają, że tak małe dzieci są w stanie cokolwiek wymusić, zrobić na złość, czy zgrozo (!) – zmanipulować. Co gorsza, niektórym się wydaje, że spełniając podstawowe potrzeby niemowlęcia można je rozpieścić, a przyzwyczajenia po okresie prenatalnym, odbierane są jako negatywne przyzwyczajenia. Drodzy Rodzice! Niemowlę nie potrafi manipulować, wymuszać, robić Wam na złość, a przede wszystkim – NIEMOWLĘCIA NIE DA SIĘ ROZPIEŚCIĆ.

BO PRZYZWYCZAISZ!

Spędzanie czasu z matką na rękach, jest znanym dla noworodka środowiskiem. Do tej pory przez cały okres ciążowy był złączony z matką i zna tylko ją. Zna jej głos, uspakaja się w jej ramionach, wreszcie zna jej zapach. Będąc blisko niej, czuje się bezpiecznie. Nie da się wiec przyzwyczaić dziecka do czegoś z czym się rodzi. Dziecko rodzi się z przyzwyczajeniem do noszenia, bujania, przytulania i bliskiego kontaktu – nawet skóra do skóry (polecane głównie u wcześniakow). Leżąc na matce uspakaja się, bo słyszy bicie jej serca, coś co słyszał przez cały okres bycia w ciąży. Zupełnie nowym środowiskiem jest dla niego łóżeczko i totalna izolacja. Choć są dzieci, którym to kompletnie nie przeszkadza, są i takie, które swoje niezadowolenie komunikują w jeden sposób: płacz.

 

ZOSTAW, NIECH SIĘ WYPŁACZE.

Nie ma chyba bardziej drastycznej metody „wychowywania” niemowląt niż pozostawienie je samo sobie by się wypłakało. Dla mnie metoda jest brutalna i nie do przyjęcia. Niemowlę nie płacze, bo robi Wam na złość, ono w ten sposób przekazuje swoje potrzeby bo to jedyny komunikator między dorosłym a dzieckiem. To, że dziecko po pewnym czasie przestaje płakać nie oznacza, że się uspokoiło i mamy na swoim koncie jakąkolwiek zasługę wychowawczą. Takie metody stosuje się między innymi w sierocińcach, gdzie nie ma tylu par rąk, by zająć się każdym dzieckiem indywidualnie. Rozwój emocjonalny takich dzieci jest wówczas zupełnie innych niż dzieci, które przez okres niemowlęcy mogły liczyć na ręce osób dorosłych.

 

BUJANIE JEST SUPER!

Znacie bujanego do snu przez matkę 10 latka? Ja też nie. Do bujania również nie da się przyzwyczaić. Zwróćcie uwagę na pewną zależność. W okresie prenatalnym Wasze dziecko w momencie Waszych spacerów spało, bo było bujane, z kolei było aktywne, kiedy siadałyście, bądź kładłyście się spać. Zasada jest ta sama po urodzeniu. Choć są dzieci, które nie potrzebują bujania i bardzo tego nie lubią, większa część znowu wymaga od rodziców czegoś co zna i co sprawia przyjemność. Tym bardziej, że dziecko wchodzi do naszego świat nagle i kompletnie tego świata nie zna. Dziecko zna ciepłe wnętrze, bujanie, stały kontakt z matką, bicie jej serca i głos. Jakie plusy ma jeszcze bujanie? Wpływa pozytywnie na układ nerwowy dziecka. Nie ma żadnych minusów.

 

PÓŁ DNIA NA RĘKACH.

Pierwsze trzy tygodnie naszej przygody ze Stanisławem po drugiej stronie świata wyglądało następująco – Staszek jadł, spał, jadł, spał, spał i spał w swoim łóżeczku, przesypiał ładnie noce i 3/4 dnia. Grzecznie leżał w łóżeczku nawet po przebudzeniu. Słowem – bajka. Okej – decydując się na drugie dziecko bardziej reflektowałam w strone macierzyństwa z hajnidem a nie lofnidem, ale ostatecznie taki scenariusz mi odpowiadał. Kawę piłam ciepłą i nie odczuwałam, że w ogóle posiadam drugie dziecko. Wszystko się zmieniło. Zmieniło się, bo miało prawo się zmienić.

Staś w nocy daje popalić, bo ma do tego prawo. Ma prawo wisieć na cycku tak długo jak chce, bo to w końcu jego bufet. Ma prawo do tego by nie dać się odłożyć do łóżeczka (choć owszem, czasem się da) i woli spać na rękach. Ma pełne prawo do tego, bo jest tylko niemowlęciem. Niemowlęta potrzebują tego jak człowiek wody. Tak po prostu. Jest egzemplarzem ,,nieodkładnym”. Tak bywa. I to jest całkiem przyjemne, bo za chwilę – krótką niestety – on mi z tego wyrośnie, a ja czasu już nie cofnę, więc wykorzystuje ten czas jak mogę najlepiej. Noszę, bujam, przytulam.

 

CHUSTA, WYBAWIENIE.

Z jednym dzieckiem na pewno jest łatwiej, bo w 100% poświęcasz się temu jednemu i wszystko inne Cię nie interesuje. Nie musisz mieć hiper posprzątanego mieszkania, dwudaniowego obiadu i innych przyziemnych spraw. Możesz razem z dzieckiem spędzać czas, który pędzi jak szalony. Ale co wtedy, kiedy masz jeszcze inne dzieci, które też potrzebują mamy?

Mi chusta pomaga. Nie tylko ogarnąć dom, ale i mój cały świat. Mam wolne ręce, więc mogę zając się trochę starszakiem , który czasem też chce jednak spędzić trochę czasu z mamą, mimo iż ewidentnie koledzy wygrywają z matką walkowerem. Prawie 8 latek zaczął na brata żartobliwie mówić „Rzep”.

 

TO DLA MNIE.

Nie odłożę go na półkę i nie wyjmę baterii, ale co dam teraz będę miała potem. Bliskość jest potrzebna. Każdemu niezależnie od wieku. A mi trochę smutno, że Jaś ma już prawie 8 lat, koledzy często są ważniejsi, przytulanie to już trochę „siara”, a Staś – tak, Staś za krótki moment będzie na tym samym etapie. Za krótki moment. Baaardzo krótki. Więc wyciskam z tego czasu co mogę, co chcę i ile się da. Nigdy już Staś nie będzie taki mały, taki zależny jak teraz. A, że jestem niewyspana? Phi. To nie jest mój pierwszy raz.

10 komentarzy

  1. Dobry tekst 🙂 ile ja się nasluchalam, żebym nie bujala….tylko mała poprawkę bym naniosla 😉 noworodek nie umie wymuszac i manipulować, ale niemowlę juz TAK 😉 co prawda na złość chyba raczej nie robi, co najwyżej testuje mnie i moją cierpliwość i sprawdza na ile jej pozwolę 😉

  2. gdzies mi zniknal kawalek, ze mam roczną corkę 😉

  3. Moja córka ma 3 miesiące. Teraz jest na etapie 8 pobudek w nocy, co godzinę. Za to w dzień zasypia sama. Wcześniej w nocy był anioł, a w dzień tylko na rękach i bujanie. Brakuje mi już tego leżenia z małym ssakiem bo teraz tylko szybko zjeść i podziwiać świat 😉 jeśli przytulanie tp rozpieszczanie to ja proponuje od razu dawać noworodka do szkoły wojskowej i odbierać jak będzie gotowr aby pójść do pracy.

  4. Zgadzam się w 100% z tym że niemowle nie wymusza i z przyzwyczajeniem do bujania się rodzi:). W ogóle to najważniejsze, że takie macierzyństwo odpowiada Tobie i czerpiesz z tego noszenia radość!!
    Ja przez pierwsze pół roku życia moich dzieci w zasadzie nie miałam wyjścia. Musiałam nosić i bujać i pozwalać spać na rękach, bo jedyną alternatywą był nieustający wrzask. Ale też wiedziałam, że jak tylko będzie to możliwe, to będę dzieci od tego odzwyczajać. Chusty niestety nie miałam, a sama jestem niewielką osoba, ledwie przekraczającą 40kg, więc noszenie na dłuższą metę dawało mi w kość. Chłopcy skończyli pół roku i dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w dwa dni opanowali zasypianie w łóżeczku-i to obaj!!! Bez absolutnie jakiegokolwiek płaczu!! Po prostu bliskość w postaci noszenia zamieniliśmy na głaskanie i śpiewanie, jak było to konieczne wyciągaliśmy na chwilę i tuliliśmy, ale w końcu wszystkie te czynności przestały być potrzebne-dzieci zasypiały same jak tylko odkładaliśmy je do łóżeczka. I dla mnie w zasadzie dopiero wtedy macierzyństwo zaczęło być radosne. Bo czas na bliskość była w czasie ”czuwania” i zabawy, a gdy dzieci spały ja mogłam zajmować się moim hobby i swoimi przyjemnościami, bądź poświęcić się tak na 100% starszemu synowi. Wreszcie czułam, że dzieci mnie nie przytłaczają, tylko że ich obecność to źródło radości.

  5. Ja już nie mogę się doczekać kiedy złapię w ramiona mojego skarba, zostały już tylko 2 miesiące. Obawiam się że nie będę chciała go wypuścić z rąk 😀
    Pozdrawiam i zapraszam do zajrzenia do mnie 🙂 będzie mi bardzo miło 🙂
    http://fizjomatka.blogspot.com/

  6. Niemowlę jak najbardziej można przyzwyczaić np. do spania w łóżku z rodzicami. Córka moich znajomych od urodzenia nie sprawiała większych problemów, spała w swoim łóżeczku, nie wymagała ciągłego noszenia. Ok. 5 mies. życia zachorowała na AZS, w najgorszym okresie rodzice zabierali ją do łóżka na noc przez 2-3 tygodnie,jak się stan skóry poprawił i mała spała spokojnie próbowali powrócić do spania w łóżeczku. Niestety dziecko ma obecnie 10 mies. i za nic nie chce spać samo (w tym samym pokoju ale w swoim łóżeczku)

    1. No i dobrze. 😉 Jaś dopiero mając 2 latka dojrzał do samodzielnego spania w swoim łóżku.

  7. Zgadzam się w 100%!! A mój małżonek zwykł mawiać i odpowiadać złośliwym „Kiedy Go będę nosił i przytulał jak nie teraz?” To mówi wszystko 😉

  8. Trochę można. Miałam noworodka, który zasypiał przy mamie bez noszenia i bujania. Głupia zaczęłam nosić i bujać… i musiałam nosić i bujać półtoraroczne dziecko, ponad 10kg wagi, bo inaczej nie mogło zasnąć. Walka o normalne zasypianie w łóżku obok mamy trwała rok z hakiem. Przyzwyczaiłam też do smoczka, mam zasmoczkowaną czterolatkę i jak patrzę, to pewnie ponosi do podstawówki albo i dłużej. Bywa i tak. 🙂

  9. Jak to czytam, to aż cala się w wzruszeniu uśmiecham. To „rozpieszczanie” czyli tulenie, noszenie, głaskanie, bujanie… to najlepsza lokata długoterminowa. Co włożysz, zwróci się z procentem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.