Ja teoretycznie krótko, zwięźle i na temat. Jedyne klapsy jakie uznaję, to te, które dostaje w łóżku od męża. Ale może wcale nie można krótko, bo do wielu nie dotrze, a dotrzeć powinno. Dzieci bić nie wolno i koniec kropka, nawet jeżeli ktoś uważa inaczej. A jak uważa inaczej, to jest głupcem. Wybaczcie. Chociaż nie, nie wybaczcie – bicie dzieci powinno być surowo karane i jeszcze surowiej oceniane. Wasze dzieci mogę pogłaskać po głowie, Was już sorry – nie.

Sprawa jest prosta, Wam się wydaje, że dzięki temu, że bijecie dzieci Wasze dziecko będzie posłuszne i będzie miało szacunek. No więc krótka informacja i sprowadzenie Was na ziemię – otóż to nie będzie szacunek, a strach. Szacunku nie budujemy na fundamencie zadawania bólu, a posłuszeństwo wynika tylko ze strachu, że znowu zaboli. Zajeżdża przemocą, nieprawdaż? Bo cóż – to jest przemoc. Tak, bicie jest przemocą.

BEZSTRESOWE WYCHOWANIE.

Benjamin Spock, którego rzadko kto zna,  zrobił w rodzicielskim świecie wielkie „boooom”. Nie w XXI wieku jak głoszą anegdotki, bo sam urodził się w 1903 roku, a zmarł w 1998 – więc XXI wieku to nawet nie dożył. To on jest „twórcą” znanego wszystkim „bezstresowego wychowania” o które wszyscy toczą pianę, a ludzie bijący swoje dzieci zasłaniają się  tym „wychowaniem” nie chcąc do niego dopuścić i widząc tylko alternatywę w postaci klapsa. Otóż Benjamin Spock drodzy państwo chciał pokazać ludziom, że da się wychowywać dziecko bez bicia w szacunku i poszanowaniu cielesności kogoś, kto sam nie ma jak się bronić, bo jest o wiele słabszy. Nigdzie w jego pracach nie znajdziecie wzmianki o tym by wychować dziecko bez stawiania granic. Tu krótka informacja dla wytrwałych – moja mama korzystała z książki Spocka, kiedy przyszłam na świat, jak zapewne większość rodziców w tamtych, którzy chcieli się przygotować na pojawienie pierwszego dziecka.

KLAPS TO BICIE.

Duża rzesza bijących rodziców, twierdzi, że klaps nie jest biciem. Z definicji: „zdawać razy/ciosy/uderzać czymś-kogoś” – krócej nie trzeba prawda? W tym wszystkim stoi dziecko, którego rodzice wychodzą z założenia, że jak go uderzą, to dzięki temu nie będą musieli tłumaczyć i cała ich rola rodzicielskia się skończy. Po co milion razy tłumaczyć 2 latkowi, że nie wolno wybiegać na ulice, ani po co uczyć trzymania za rękę, ewentualnie kupić szelki – skoro można walić po dupsku otwartą ręką, wiedząc, że sprawiajac dziecku ból, wywoła się w nim posłuszeństwo, bo strach przed bólem będzie większy, niż chęć uciekania rodzicowi. Bijecie swoje dzieci, zadajecie im ciosy, a potem próbujecie przekonać innych, że bicie kogoś, kogo kocha się bezgraniczną miłością jest w pełni dobre i nie jest „biciem” – bo łatwiej Wam sobie i innym wmówić, że nie bijecie, bo przecież „klaps” ładniej brzmi. Ja tego ładniej nazywać nie będę – jesteś rodzicem bijącym.

 

ZDARZA SIĘ, ALE …

Nie znam rodzica, któremu chociaż raz w życiu nie puściłyby nerwy. Znam tylko takich, którzy się wstydzą do nich przyznać. Któregoś razu i mi puściły. Powiedziałam synowi, że nigdy nie dostał ode mnie klapsa, ale zaraz będzie chyba ten pierwszy raz. Nie, nie wystraszył się – powiedział buntowniczym tonem, że jak ja go uderzę, to on mnie pociągnie za włosy i tym samym sprawił, że wróciłam „do siebie.”  Jestem człowiekiem – wcale nie z żelaza, czasem jak się nazbiera pełna beczka, potrafię wybuchnąć jak wulkan. Czasem krzyczę – ale mocno nad tym pracuję, bo wiem, że robię źle, bo wiem, że kompletnie nikomu to nie pomaga. Rozmawiam z dzieckiem o negatywnych emocjach – nie tylko jego, ale i moich. O ludzkich emocjach i tego, że tak jak on czasem się złości tak ja też mogę. Znam rodziców, którym się „zdarzyło” z różnych powodów bezsilności dać dziecku klapsa. Przykładów było tysiące. Ci rodzice wiedzą, że zrobili źle i mają wyrzuty sumienia. Ale wiedzą też, że mogą pracować nad sobą i nigdy więcej do tego nie dopuścić, więc edukują się, znajdują dla siebie i dziecka rozwiązanie. Wiedzą, że mogą i do tego dążą. Dużo gorsze od „jednorazowego” klapsa jest życie w przekonaniu, że jest to dobre. Nie jest i nigdy nie było. Masz szansę być dobrym rodzicem. Tylko musisz sobie tę szansę dać i zrozumieć błąd.

 

DZIECI MAJĄ PRAWO DO NIETYKALNOŚCI CIELESNEJ.

Dopiero od 2010 roku weszła ustawa, która zakazuje rodzicom stosowania kar cielesnych.  Oznacza to, że rodzic nie może stosować wobec dziecka klapsów i innych form znęcania fizycznego. Dzieci chroni paragraf, a rodzice zobowiazani są do jego przestrzegania. Jak się to ma w praktyce? Nadal ponad połowa Polaków uważa, że klaps jest dobry i nadal połowa dzieci w polskich domach wychowywana jest w ten sposób. Rodzice twierdzą, że sami dostawali i nic złego się nie stało – otóż stało. Nie znają alternatyw, wiec sami biją. Nie każdy bity będzie bijącym, ale zdecydowanie każdy bijący dorosły był kiedyś bity. Kochaj – ale nie bij. Daj dziecku poczucie bezpieczeństwa, stawiaj granice – ale bez bicia. Da się.

 

KOCHAM, NIE BIJĘ.

DSC06949-682x1024

 

 

10 komentarzy

  1. Mojemu mężowi zdążyło się raz, kiedy wrócił z pierwszej zmiany, na stoliku stała kawa, jemu polecialo oko, już ledwo siedział, Mała chwyciła za kubek, przestraszył się i nie wiem dlaczego tym odruchem był klaps…
    Tłumaczył to właśnie pierwsza idiotyczna reakcja, widział jak wylewa się na nią ta gorąca kawa, (ja myślę, że ten „odruch” wyniknal właśnie z tego, że za dzieciaka matka idiotka biła go za swoje błędy)
    Nie było awantury, bo było mi go żal, jego i dziecka, bo w oczach Natalki nie było strachu ani bólu, nawet łez, tylko cholerne zdziwienie, jak to ? Mój tata? Ale ze za co? Miała wtedy 1,5 roku.
    Kiedy zasnela, Zobaczyłam jak mój mąż. Dorosły postawy facet splakal się jak dziecko i powiedział wprost:
    „jak by mi się jeszcze k###a raz zdarzyło, upier##le sobie te łapę!”.
    Nie zdarzyło się, od tamtego momentu minęło półtora roku, mamy w domu szczęśliwa i grzeczna 3latke, bez bicia, za to z rozmową. I ja wiem, że ona rozumie, bo ona słucha nas a my jej…
    Pozdro MP!

  2. Edit.
    *zdarzyło
    *oczami wyobraźni zobaczył jak leci na nią ta cholerna kawa, żaden wypadek się nie wydarzył

  3. Matka po przejściach

    Zgadzam się z tekstem w 100 %.
    Sama jako dziecko niestety byłam bita. Pomijam już poczucie poniżenia, które pamięta się do końca życia. Dziś jako osoba dorosła muszę walczyć sama ze sobą, żeby doprowadzona na skraj mojej cierpliwości, nie chlapnąć własnego dziecka. Mam w domu dopiero 5-cio i 2-latka, nigdy nie dostali nawet ”klapsa” i mam nadzieję, że jak będą opuszczać swój rodzinny dom, to będę mogła powiedzieć to samo.
    Jeśli jednak kiedyś zdarzy mi się uderzyć, to będzie to moja największa porażka jako rodzica.
    Mój tata, to w gruncie rzeczy dobry człowiek i dziś bardzo żałuje tego że czasem wybuchał, ale też był bity jako dziecko! Więc ludzie nie BIJCIE swoich dzieci, bo konsekwencje ciągną się za człowiekiem do końca życia i dotykają kolejnych pokoleń. Warto to przerwać!

  4. Sandra mama Marikii😁

    Dziecko szcześliwe ,dziecko nie bite😁 Tego sie trzeba trzymać.

  5. Niestety to jest okropne. Sama jako dziecko byłam bita 🙁 co do dzisiaj dnia mnie prześladuje. Mamy dwuletniego synka i w drodze kolejne dziecko. Staram sie walczyć z tymi „odruchami” i to jest tak cholernie trudne.
    Nie wierze w siebie mam problemy z adaptacja w innym otoczeniu chociaż inni twierdzą ze jest zupełnie inaczej. I oczywiście to wcale nie jest dla moich rodziców efekt ciągłego nic nie jesteś warta i bicia przecież oni nic nie zrobili.
    Kiedy byłam starsza obiecałam sobie ze nie chce być takim rodzicem jak moja matka czy ojciec. Jak widzę w sobie podobieństwo to kończy sie to z reguły płaczem… i oczywiście nienawiścią do samego siebie.

    Ale najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie to kiedy bez żadnych skrupułów rodzic na placu zabaw np uderza dziecko bo zrobiło cos nie tak czy w sklepie 🙁

  6. też byłam bita i choć mój ojciec pewnie zaprotestowałby, że dostawałam „klapsy” od wielkiego dzwonu, to obiektywnie i nie wdając się w szczegóły – byłam bita. Sprawa w przypadku mojego syna ma się o tyle bezdyskusyjnie i beznamiętnie, że nie muszę hamować się, powstrzymywać ani liczyć do 10, nie mam, nigdy nie miałam i zakładam, że nigdy mieć nie będę (po tylu latach mogę chyba deklarować) „chęci” uderzenia go. Teściowa uważa, że wychowuje dziecko bezstresowo („niedobrze”), podniecając się za chwilę, że młody jest rezolutnym, otwartym indywidulistą („dobrze”). Jak ktoś znajdzie przepis na idealne wychowanie dziecka – poproszę 😀

  7. Najgorsze, że moja mama twierdzi, że od tego lania,, które dostałam za dziecka (nie było tego specjalnie dużo) nic mi się nie stało. I jak mówię, że robimy z mężem wszystko, aby nasze dziecko nie było przez nas bite, bo ja pamiętam lanie jakie dostawałam, to słyszę: „Tylko mi nie mów, że coś ci się z psychiką stało za te kilka pasów?”. Nie chodzi o jakieś zadziory na psychice, wystarczy, że to pamiętam. Niestety w moim przypadku nie udało się tym, moim rodzicom, uzyskać ode mnie posłuszeństwa itp. Nawet pamiętam takie lanie jak mam wzięła jakiś dziwny miękki i lekki pas. Prawie umarłam z tego, że musiałam powstrzymywać śmiech żeby się bardziej na mnie nie wkurzyła…

  8. Jak, tłumaczyć coś dziecku, niespełna rocznemu? Na przykład, że nie wolno mu brać pilota. Mówi się, że klaps jest zły, w sensie lekkie klepniecie w pieluchę, okej, zgodzę się z tym. Tylko jak rozmawiać i tłumaczyć coś tak małemu dziecku, które jeszcze nie rozumie?

    1. W taki sam sposób w jaki nie pozwalasz na jedzenie proszku do prania i zabawę wrzątkiem. 😉

    2. A ja odpowiem obszerniej, mimo ze rok minal i dziecko pytajacej jest raczej w fazie buntu dwulatka, bo moze komus sie przyda. Co zrobic? Powiedziec „nie wolno”, popatrzec sie z surowa mina. Powtorzyc. Powtorzyc, powtorzyc. Zerwac kontakt wzrokowy, bo dla takiego malucha utrata zainteresowania rodzica jest czesto wystarczajaca kara. Nie krzyczec, krzyk zarezerwowac sobie na sytuacje niebezpieczne, ale powtarzac, powtarzac, powtarzac. Krotkie przekazy, spokojny ton, setka powtorzen, za ktoryms razem osiadzie w mozgu.
      My wprowadzilismy ogolna kategorie „elektronika nie jest dla dzidziusiow” i mowilismy, ze pilot, komorka, tablet, sluchawki, kalkulator itd nie sa dla dzidziusiow, bo sa elektronika. Konczylo sie tym, ze dziecko znajdujac komorke, ktora np. wypadla z kieszeni, przynosilo do nas. Za co bylo chwalone pod niebiosa. Roczne dziecko wbrew pozorom kuma calkiem sporo.
      I to jest ta druga strona medalu: chwalic. Chwalic. Chwalic. I dziekowac. Na co dzien bez przesady, ale jednak za kazdym razem dawac informacje zwrotna, ze to zachowanie jest dobre. Dziekowalam i chwalilam za spokojne lezenie na przewijaku, za probe podniesienia dupki do gory we wlasciwym momencie, za sprawne przelozenie glowy przez bluzke. Bo taki maluch nie wie, ze to co robi, jest dobre, a pochwala przedwczoraj to w ogole byla w innej epoce, wiec potrzebuje ustawicznego przypominania. Za ktoryms razem mu sie utrwali. To jak uczenie orki skakania przez kolko, od krzyku nie zacznie skakac, trzeba dawac rybke.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.