Dziesiąty grosz dla Jadzi, niech se Jadzia wsadzi.

Z teoretycznego punktu widzenia interesuje mnie to tyle co zeszłoroczny śnieg. Nie kwalifikujemy się, a w kwietniu nie poznamy smaku kolejek o długości muru chińskiego. Ale skoro już opadły emocje związane z ustawa 500+, dzisiaj ja wsadzę swoje trzy grosze, jako rodzic jedynaka, podatnik i życiowy przeciwnik socjalu.

Od 2012 roku poszedł w górę vat na akcesoria dla dzieci. Ten fakt z pewnością odczuli rodzice dzieci ze starszych roczników, którzy nagle zobaczyli, że ubrania dla dzieci mają znacznie wyższą cenę niż miały wcześniej. Dla rodziców dzieci z rocznika 2012 i wyżej, vat ten nie miał żadnego znaczenia, albowiem rodzili dzieci w momencie, kiedy nic się nie zmieniało. Ja różnicę widziałam. Widziałam też różnice w cenach leków, za które kiedyś płaciłam parę groszy (i to dosłownie), potem kilkanaście złotych, a potem już 30zł. Nadal na recepcie nic się nie zmieniło. Przy nazwisku Jaśka miałam zamaszysty znaczek przy nazwie: „choroba przewlekła„. Dzień dobry Polsko.

W tym wszystkim mój syn nie dostał się do przedszkola jako 4latek, a ja byłam zmuszona (chcąc, nie chcąc) posłać go do przedszkola prywatnego. Pytacie, dlaczego nie zrobiłam tego, kiedy był 3latkiem? Cóż … Zabronił nam lekarz, a ja nie zamierzałam jego zdania podważać. Choć może dzisiaj jeszcze bym się zastanowiła. Na każdej karcie zgłaszającej Jana do przedszkola publicznego było kilka punktów: wśród nich np. wielodzietność, ale również praca rodziców (wtedy pracowaliśmy obydwoje). Czasem słyszałam, że było nam z pewnością łatwiej, bo nie jesteśmy małżeństwem. W tym wszystkim łatwiej, to żart. Nigdy nie byłam traktowana jako samotna matka, bo mieliśmy jeden adres zamieszkania, a Jach miał nazwisko taty. Chociaż chwileczkę … tylko bank zakwalifikował mnie jako „samotną matkę” i nie udzielił debetu na koncie. Ocierałam łezkę rozbawienia. Może gdybym zarabiała najniższą krajową … ale ja przecież nie zarabiam najniższej krajowej. Mimo to debeciku nie dali, a dzwonili, nagabywali … prosili, żebym przyszła.

Pytacie się co dostałam od państwa? Pomyślmy … Urodziłam Jana w związku, choć nadal nieformalnym to jednak związku. PT zawsze zarabiał więcej niż 500 złotych na łebka, więc nie kwalifikowaliśmy się pod żadne zapomogi. Nawet wtedy, kiedy było nam bardzo ciężko (chore dziecko w Polsce to niezły rollercoaster). Raz jedyny chcieliśmy się starać o zasiłek, który teoretycznie przysługiwał nam jak psu buda. Dysplazja oskrzelowo płucna, rehabilitacja związana z asymetrią i wzmożonym napięciem mięśniowym. Można by się zakwalifikować. Pieniądze nieduże, ale zawsze jakieś pieniądze. Wtedy jedna lekarka grzmotnęła na nas, że robimy z dziecka na siłę niepełnosprawne dla paru stów. Rozumiecie, duma w kieszeń i jechana. W dupie miałam te pieniądze. Potulnie spuściłam głowę. Walczyłam o zdrowie samotnie na całej arenie absurdu w tym państwie.

Znosiłam wszystko. Różne opinie lekarzy na temat jednej choroby (bądź mądry, wyciągaj zapałki, któremu zaufasz bardziej?). Zniosłam lekarkę, która na widok Jaśka pierwszy raz w życiu, bez zbadania, bez spojrzenia w karty zasugerowała nam mukowiscydozę. Zniosłam roczne kolejki do specjalistów i zniosłam wiele tysięcy złotych władowanych w prywatnych lekarzy. Zniosłam leki, które drożały z miesiąca na miesiąc, prywatne przedszkole, szpital z oddziałem dziecięcym (czołem Śrem!) w którym pielęgniarki spały na dyżurze i miały pretensje, że ktoś je budzi w nocy, gdzie musiałam płacić za łóżko. Ja naprawdę zniosłam wiele. Zniosłam absurd tego Państwa w każdej dziedzinie rodzicielskiej. Państwo mi nie pomogło, nawet nie zachęciło do rodzenia kolejnego dziecka.

Ale już obok tego 500+ obojętnie przejść nie mogę …

Nie zrozumcie mnie źle. Ja się bez tych pieniędzy obejdę. Jedno zlecenie na blogu i mam więcej niż ta jedna zapomoga (a pracuję, więc te blogowe pieniądze to dodatek). Nie chodzi oto, że zazdroszczę rodzicom, którzy dostanę, ba! w dobie tych kolejek to ja im wcale nie zazdroszczę (nienawidzę kolejek). Ale powiedzcie mi, w czym moje dziecko jest gorsze od tych dzieci, które mają rodzeństwo? I niech by jeszcze były jakieś kryteria – większe lub mniejsze – żeby dostać te chwalebne 500 zeta na dziecko drugie i kolejne. Ale tam nie ma żadnych kryteriów. Więc jakie mniejsze potrzeby ma moje dziecko? Czy moje dziecko nie potrzebuje ubrań, zabawek, zajęć dodatkowych jak te inne, które mają rodzeństwo? Czy moje dziecko nie potrzebuje jedzenia, własnych czterech kątów, inwestycji pieniężnej?

Ja przecież pracuję, odprowadzam podatki. Nie siedzę na dupie, nie biorę od Państwa, nie wyciągam łap po coś, co mi się nie należy. Daję od siebie. Powołałam na świat dziecko, zbudowałam mu świat na fundamencie bezpieczeństwa finansowego, do którego dotarłam z trudem (ale jednak dotarłam). A jednak moje dziecko i tysiące innych traktowane jest gorzej.

Wiem, że pomysł 500+ miał zostać opracowany tak, aby rodziców zachęcić do rodzenia większej ilości dzieci. Byłby w tym jakimś plan. Ale nie dla mnie. 500 złotych to nadal kropla w morzu potrzeb finansowych dziecka. Dla rodziców żyjących z dzieci może i te pieniądze mienią się jak kopalnia złota. Ale dla tych, którzy myślą głową, a nie dolną partią ciała, nie są to pieniądze zapewniające stabilność. To taki dodatek. Np. na ubrania, zabawki, dal wielu rodzic z pewnością również pomoże to opłacić kredyty hipoteczne, czy rachunki.

Polska nie jest krajem prorodzinnym. To kłamstwo. Mydlą Wam oczy kilkoma stówami, za które macie dziękować. Państwo nie ma swoich pieniędzy. Państwo ma nasze pieniądze. Korzystając z projektu 500+, korzystasz z własnych pieniędzy, które dla mnie, mimo iż sama dokładam swoją pulę – te pieniądze są niedostępne. Bierzesz to, co Państwo Ci co miesiąc odbiera w podatkach. Tam nie ma pieniędzy „państwa”, bo takie pieniądze nigdy nie istniały.

A pieniądze, cóż. Są rybą, której zawsze byłam przeciwniczką. Zamiast wędek: przedszkoli, żłobków, lekarzy, leków itp. – wolą dać pieniądze. W nadziei, że choć na moment zamkną usta buntowników absurdu tego Państwa. Poza tym kiełbasa wyborcza, jakoś trzeba było rodaków zachęcić do głosowania. Udało się.

Ale nadal pytam: w czym dziecko, które jest jedynakiem jest gorsze? I to w projekcie, który nie ma ograniczeń finansowych rodziców.

Dzień dobry Absurdzie.

 

 

 

9 komentarzy

  1. również podpisuje się pod tym tekstem!!! Mój syn też jest pominięty. Oboje pracujemy, odkładamy pieniądze na wymarzony dom, wesele i wszystkie potrzeby naszego dziecka, a obecnie nawet becikowe nam się nie należało :/ Już w nie których urzędach słyszałam rozmowy oburzonych mam, które teraz urodzą dzieci, a jak ewentualnie wycofają taką zapomogę to będą MUSIAŁY same utrzymywać je do 18 lat. wtf?? Decydując się na dziecko nie myślałam o dodatkowym dochodzie tylko o małym człowieku, który będzie częścią naszej rodziny, ale po wprowadzeniu takiej ustawy dużo ludzi postawi na „produkcję” dzieci żeby zaspokoić swoje potrzeby a nie dziecka.

  2. Dokładnie mam takie same zdanie jako matka jedynaczki, skoro nie stać cię na 2 dziecko to te 500 zł ci w tym nie pomoże. Jedynacy w tym durnym kraju zawsze są dyskryminowani a przecież bez nich nie byłoby tych kolejnych dzieci no ale szczerze mówiąc wole dać wszystko swojej jedynaczce niż wiązać ledwo koniec z końcem mając gromadkę dzieci.A ciekawa jestem jak zmieni sie rząd w Polsce i cofnie ten zasiłek to jaki będzie płacz tych co narobią sobie dzieciaków zachęconych ta jałmużną.

  3. A ja też jestem mamą jedynaczki, z tą różnicą, że dochód na głowę w mojej rodzinie nie przekracza kryterium dochodowego określonego w ustawie, więc teoretycznie powinnam być za. Ale nie jestem. I na pewno taka jałmużna nie nakłoni mnie do tego, żeby Młodej sprawić rodzeństwo… Co innego stabilizacja, świadomość, że kolejna ciąża nie pozbawi mnie pracy, a po macierzyńskim będę miała do czego wracać… Wtedy może bym się zastanowiła nad powiększeniem rodziny.

  4. a ja się nie zgadzam!
    I to nie dlatego że mam 2 dzieci córka i tak wyszła przypadkiem 😉
    I to nie dlatego, że mi potrzebne – na buty więcej wydaje
    I to nie dlatego, że ilość dzieci to mój wybór.

    Całą ta politykę 500+ moim zdaniem wymyślony by polska się dalej była polska i byś Ty i ja dostała emeryturę! Bo patrząc na to z mojej perspektywy :
    ja – pracuje
    parter (ojciec dzieci ale papier mi na ch….) – pracuje
    synuś – bedzie pracował na moją emeryture
    córcia – bedzie pracować na taty emeryturę

    to ja się pytam a z jakiej racji mi maja odebrać by dopłacić do ciebie lub twojego partnera??!!

    Dzieci tu nie są nic winne. Jednak to jest czysta ekonomia i biznes – przy 1 dziecku program się nie opłaca i kraj drastycznie kurczy przy 2 jest fifty fifty, przy 3 i więcej możemy mówić o powodzeniu planu….

    czego wy tu nie kumacie??

    ps. tak dzieci mam po 2012 roku i co mam przepraszać ?? NIE! Ale biznes od 10 lat więc uwierz odczułam zmiany vat i wszystkich ulg.

    ps. po za tym to będe zaglądać tu częściej 😉 bo się w innych kwestiach zgadzamy :*

  5. Zgadzam sie jak najbardziej. Dlaczego moje dziecko ma byc gorsze bo jest jedno a ja bedac samotna matka? Ojca nie ma , wywalil jaja na swoja corke . I ja jako samotna matka, zarabiajac troszke ponad 1600 zl macierzynskiego, nie zasluguje na 500 zl od panstwa? To komu panstwo pomaga? Tym co maja 10 tysiecy na miesiac z dwojka dzieci? To zenada .

  6. Blog świetny, na pewno zajrzę tu jeszcze nie raz:) ale co do ustawy się NIE zgadzam, trzeba najpierw zrozumieć, co ta ma na celu. Mianowicie ma być to POMOC. Nikt nie powiedział, „rozmnażajcie się, a będzie Wam dane”. My (żona i mąż) pracujemy, łącznie na 3 etaty, czasem więcej, kończymy kolejne studia podyplomowe, albo kursy, spłacamy kredyt na mieszkanie i właśnie spodziewamy się dziecka, ale od zawsze chcieliśmy mieć 2-3 dzieci. I nie dlatego, że Państwo obiecało pieniążki, ale dlatego, że chcieliśmy stworzyć fajną rodzinkę, taką w jakich sami się wychowaliśmy i aby nikt nam nie zarzucił, że na nas to nie ma kto pracować. I dlaczego miałabym powiedzieć, że ta pomoc jest do d… W momencie gdy dzieci nie dostaną się do przedszkola, „bo przecież jest tyle mam samotnie wychowujących i to One mają pierwszeństwo”- bo Wam rzekomo papier nie jest do niczego potrzebny (a może nie chcecie się wiązać, bo lepiej mieć poduszkę bezpieczeństwa i nie wnikam, czy chodzi i zasiłki, przedszkola, czy „jak znajdę lepszego”, albo „jak mnie zdradzi”), to przynajmniej będzie jakaś dodatkowa forsa, żeby to prywatne przedszkole opłacić.
    Ale można też krzyczeć „ja mam jedno dziecko i zasiłek dostanę, ale ustawa jest żałosna”- mam nadzieję, że masz na tyle honoru, aby po te żałosne pieniądze się nie schylić, bo to tak jakby krytykować „strasznie wyglądasz w tym kapeluszu” i polecieć do sieciówki po identyczny 😀

    1. Noemi Skotarczak

      A z jakiej to ja racji miałabym niby po MOJE pieniądze nie iść? 🙂 Bo przecież Państwo mi nie daje swoich pieniędzy, tylko daje mi moje. Ja zachęcam moich znajomych, żeby niezależnie od funduszy się po te 500 zeta zgłosili. A ja byłam przeciwniczką tej ustawy jeszcze zanim dotarło, że będą kryteria na pierwsze dziecko. Nie jestem zwolenniczką dawania pieniędzy. Nasz kraj w ten sposób nie zrobił się w magiczny sposób prorodzinny. 😉

      1. Może i prorodzinny się nie zrobił, ale POMAGAJĄ i należy to docenić, a nie hejtować. Każdy kto może po kasę pójdzie, ale powie, że on tego nie chce. Dlaczego nie chcesz? Bo nie Twoja partia rozdaje? Bo za mało? Bo za dużo? Przecież to z Twoich ukrytych podatków, z Twojej pensji, dlaczego jak w każdym innym kraju na świecie nie mamy z tego skorzystać? Dodam, że spory odsetek ludzi nie dostanie, jak piszesz „swoich pieniędzy” bo nie wszyscy pracują, niektórzy pracują bez umowy i też podatków nie płacą, a co za tym idzie, podatek, który opłacony zostaje przez nich w usługach, produktach itp. też nie jest z Ich pieniążków. A jak do tego jeszcze porównamy rodziny, gdzie w jednej zarabia się parę tys. zł i inną, gdzie żywiciele zarabiają kilkadziesiąt/ kilkaset tys. zł, to czy sprawiedliwym jest, że Ci ostatni dostaną ze SWOICH pieniędzy dokładnie tyle samo, co Ci nie pracujący, albo Ci zarabiający mało? Logicznym byłoby gdyby dostali więcej, bo więcej dają od siebie… Nigdy nie będzie sprawiedliwie, nigdy nie będzie dla wszystkich ok, ale najbardziej nie cierpię, jak ktoś weźmie i opluje.

  7. A my mamy 3 dzieci <3 wszystkie jeszcze na utrzymaniu ( jedno juz na studiach, jedno bedzie pisac mature i jedno malenkie) i 500+ tez sie nie nalezy… bo dzieci masz na utrzymaniu dopoki sie ucza ale 500+ do 18… absurd nad absurdy…wiec mamy 3dzieci i 0 500+.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.