44 miliony, 24 finał.

Im bardziej oni mówili „Nie”, tym bardziej my mówiliśmy „Tak” i szliśmy dalej. Hejterzy przy WOŚPie robią świetną robotę. Bo im bardziej krytykują, tym bardziej  jesteśmy zdeterminowani, by po raz kolejny brać w tym udział. Myślicie, że jest inaczej? Nie jest! I tak co roku, tak i w tym w samym środku zimy, w wielu miastach w Polsce na ulice wyszła młodzież zbierająca pieniądze na specjalistyczny sprzęt. Sprzęt dzięki któremu  dzieci w całym kraju będą miało nie tylko lepsze warunki na oddziałach pediatrycznych, ale również zwiększymy szanse na ich życie. A tego nie da się przeliczyć na żadne złotówki.

Byłam kiedyś wolontariuszką i czasy te wydają się odległe. Miałam może z 12 lat i wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że za parę lat stanę oko w oko z tym sprzętem. Nawet nie wiedziałam na co dokładnie te pieniądze są zbierane i, że tak naprawdę zbieram je po części dla własnego syna. Przecież w ogóle nie brałam pod uwagę, że takich dzieci jak moje rodzi się w Polsce rocznie zaledwie 1,1%. Oglądałam często wgapiona w telewizor „Jeden z dziesięciu” nie zdając sobie sprawy, że za dobre kilka(naście) lat ja również będę jedną z dziesięciu, ale kobiet na całym świecie, które rodzą przedwcześnie.

P1000856

Niedługo minie 7 lat od momentu, kiedy mój świat się zatrzymał. Był spokój, było oczekiwanie, a potem nagle wszystko runęło. Nie jestem w stanie podać ilości rozmów, w których lekarze przygotowywali nas na najgorsze, ani nie jestem w stanie opisać w słowach co czułam i jak bardzo nienawidziłam tej niesprawiedliwości. On kopał, a ja płakałam, bo lekarz informował, że to ostatnie kopniaki. Ostatnie chwile we dwoje … Wylałam morze łez, bo wydawało mi się, że w magiczny sposób, jak w bajkach obudzę się za moment w ciepłym łóżku i okaże się, że to wszystko nieprawda. Nie obudziłam się. Tylko nie rozumiałam dlaczego ludzie nadal prowadzą normalny tryb życia, jak mój świat właśnie runął. I zadawałam pytanie na które do dzisiaj nie otrzymałam odpowiedzi: „Dlaczego?„.

Kiedy rodzi się dziecko za wcześnie wszystko jest nie tak jak być powinno. Zamiast łóżeczka jest inkubator, zamiast karuzeli nad łóżeczkiem charakterystyczna, fioletowa lampa. Zamiast ubranek w rozmiarze „new born” są rurki, wenflony. A zamiast maminej piersi respirator. I to pytanie, na które każdy rodzic boi się znać odpowiedź: „Czy moje dziecko będzie żyć?”.

Jaś urodził się w czasach w których medycyna ratuje dzieci niemalże z połowy ciąży. Urodził się w czasach, w których specjalistyczny sprzęt nie tylko ratuje niedojrzałe do życia wcześniaki, ale jeszcze pozwala na normalny rozwój tychże dzieci. Łapałam nadzieję garściami widząc, że urodził się w specjalistycznym szpitalu i korzysta ze specjalistycznego sprzętu. Sprzętu nierzadko z czerwonym serduszkiem, co bezpowrotnie zweryfikowało moje poglądy na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zdałam sobie sprawę, że człowiek, którego często widywałam w telewizji, właśnie nieświadomie ratuje mojemu dziecku życie. Bo on nie zdawał sobie sprawy, że setki kilometrów od niego, przy inkubatorze dziecka siedzi kobieta pragnąca przytulić swoje jedyne dziecko, podłączone  pod sprzęt na które zrobił zbiórkę.

Bo ja wiem, że niemożliwe, często jest możliwe … I Jaś mi to udowodnił.

10805719_664840646948369_347725217451880089_n

Poszedł do szkoły jako 6latek. Zaczął czytać proste słowa jako 3latek i powiedział, że będzie pierwszą osobą, która wyznaczy granice kosmosu. Jest namacalnym dowodem na to, że można pokazać naturze środkowy palec już w brzuchu mamy, śmiejąc się w głos wszystkim diagnozom, wszystkim lekarzom i krzyczeć: „Patrzcie! Jestem!„.

Na 24 finale chciałam go pokazać i powiedzieć, że przed widzami stoi dziecko, którego miało nie być. Jakkolwiek brutalnie to nie brzmi, nadal są rzeczy, których nawet najlepszy sprzęt nie przeskoczy. Pewne rzeczy prawdopodobnie leżą w psychice, inne może jeszcze głębiej, ale skoro udało mi się przeleżeć (i to dosłownie) równe 50 dni z pękniętym pęcherzem, to znaczy, że obydwoje jesteśmy równie silni i możemy tą siłę przekazywać innym. Zaczęłam widzieć w naszej historii pewnego rodzaju misję, bo przekazując nasz happyend światu, możemy dzielić się radością, troskami i niesamowitą dawką optymizmu, choć nigdy nie zapominam o dzieciach i rodzicach, których historia niestety nie zakończyła się jak nasza.

Dość często nie zdajemy sobie sprawy, że do dnia dzisiejszego żadne dobrodziejstwa dzisiejszej medycyny w 100% nie zastąpią maminego wnętrza. Nie jesteśmy w stanie jeszcze stworzyć inkubatorów, które będą zastępować łono matki bez żadnych konsekwencji. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak heroiczną walkę na starcie odbywa dziecko. Ono musi pokonać wiele poprzeczek, długimi tygodniami, a nawet miesiącami nie opuszczając Intensywnej Terapii, gdzie bezpowrotnie traci się część siebie wchodząc tam i będąc. Zwłaszcza będąc matką, ze świadomością, że Twoje dziecko walczy o życie, bo nie dałaś mu ochrony na dziewięć miesięcy.

12540573_1184798091548047_4785191378874854555_n

 

Stałam tam znowu. Po raz drugi i mam nadzieję nie ostatni. Wśród tłumów, wśród grającej głośno muzyki. Z mniejszą tremą niż rok temu. Znowu stanęłam przed człowiekiem dla którego nie jesteśmy już anonimowi. Który wie, że gdzieś tam żyje matka, która do końca życia będzie wspierać WOŚP i ludzi to tworzących i dziękować im za to, że każdą złotówką wrzuconą do puszki zwiększyli szanse jej dziecka na przeżycie. Zresztą nie tylko mojego dziecka. Bo w Polsce rocznie rodzi się ok. 20 tysięcy wcześniaków. Co roku 20 tysięcy rodziców stoi przy inkubatorach i widzi dowód na to, że pieniądze wrzucane do puszek są wydawane. Że ten sprzęt jest. Tu i teraz.

W Śremie zebrane ponad 50 tysięcy złotych. Krówka Mała spisała się na medal, Śremianie dali czadu.

Siema. Czekamy na 25 finał! Będziemy grać jeszcze głośniej!

 

DSC06056

DSC06065

12 komentarzy

  1. Asia i Mateuszek

    Witam w klubie, tez mam w domu wczesniaka, szczęśliwy prawie dziewieciolatek! Też pomagał w WOŚP.

  2. Czytam jakby historię ze swojego życia. Moja historia z WOŚP zaczęła się w wieku 11 lat i też nie pamiętam na co zbierałam, wtedy nie było to dla mnie ważne. Już jako osoba dorosła zawsze wspierałam tę akcję nie wiedząc że moje dziecko będzie korzystać ze sprzętu Orkiestry. Miałam szczęście bo mój syn urodzony w 34 tyg leżał w inkubatorze tylko 6 dni ,ale koło mnie było kilka matek, których dzieci ważyły mniej niż 1 kg.
    Na każdym inkubatorze serduszko i dlatego nie interesuje mnie ile Pan Owsiak na tym zarabia bo efekty jego pracy są widoczne i są miliony ludzi, którzy są mu wdzięczni za uratowanie życia.

  3. Witam! Ja również podobnie zaczynałam jako wolontariuszka w podstawówce .mogłabym powiedzieć ze podobna historia! Tego roku 1 stycznia przyszła na świat moja córcia jako wcześniak w 32 tyg. i gdyby nie Wośp to niewiem jak by to wszystko się toczyło .jeszcze jesteśmy w szpitalu ale jest wszystko juz na dobrej drodze! jest wiele dzieciaczków które potrzebują tego sprzętu czlowiek dopiero jak sie znajdzie w takiej sytuacji to wtedy szeroko otwiera oczy! Dzięki wielkie P.Jurka !

  4. Moja Zuzia ma 10 lat. Urodziła się w 6 miesiącu, ważąc 600 gram. Też korzystaliśmy ze sprzętu WOŚP. To wieki dar i wielkie serce wszystkich dobrych ludzi.

  5. Moja historia ma kiepskie zakończenie. Albo i nie. Zależy jak patrzeć, bo swojej historii jeszcze w sumie nie zakończyłam … 11 lat temu urodziłam w 28 tygodniu ciąży. Mój wyczekiwany synek żył 7 dni. Dzisiaj jestem o 11 lat mądrzejsza, i tym bardziej wspieram WOŚP. W trudną i bolesną pamięć wryły się kamieniem czerwone WOŚpowe serduszka. Były wszędzie. I niech tak zostanie. Będę o to dbała do końca świata i o jeden dzień dłużej…

    1. No ale dziecko zyje???:*

  6. My też mieliśmy to „nieszczęście” trafić na intensywną terapię na Polnej zaraz po urodzeniu. I pamiętam jak dziś że najpierw zobaczyłam dziecko, milion rurek I czerwone serduuszko na inkubatorze. Wtedy doceniłam że 15 lat temu chodziłam z puszką i zbierałam na orkiestrę. Dobro jednak wraca do ludzi. W różny sposób…

  7. To prawda. U mnie podobnie pierwsze dziecko, ogromny stres a synek maleńki wczesniak. A że urodziłam w nie za bogatym szpitalu inkubatory były tylko 2 i to właśnie oba z WOŚP. Morze łez wylałam. Gdyby nie ten sprzęt to nie wiem co by było. A przewożenie tak maleńkiego dziecka do innego szpitala to prawie jak wyrok śmierci. Dziękuję Bogu i ludziom za życie mojego dziecka

  8. Moj maluch tez byl w inkubatorku z czerwonym serduszkiem, mimo ze byl to 36tydzien ale tez uznali to jako pozniejsze wczesniactwo… i dlatego wlasnie mielismy problem z zoltaczka noworodkową:-( te 5dni w szpitalu niemoc go przytulic nie moc z nim spac wtulonym w siebie, byly koszmarem dla mnie:-( nie zycze tego mamusiom zadnym 🙁 i ciesze sie ze jest taki ktos jak Pan OWSIAK 🙂 DUZO LUDZI MOWI ON NA TYMNZARABIA, ON OSZUKUJE LUDZI…. ALE LUDZIE WEZCIE SOBIE POD UWAGE TO… ZE ON POSWIECA TEMU CALE SWOJE ŻYCIE ZAWODOWE… I ZARABIA JAK KAZDY ZNAS !!! ALE JEGO POMOC JEST WIDOCZNA NA CALYM SWIECIE I MASA DZIECIAKOW DZIEKUJE MU ZA SWOJE ZYCIE TYM ZE SIE USMIECHAJĄ ZE ŻYJĄ:-):-):-) SA DOWODEM :-):-):-)

  9. mój syn wcześniak ma teraz 18 lat (prawie) – urodzony 33/34 tydzień. Wtedy również był inkubator z serduszkiem w naszym szpitalu… Problem polegał na tym, że nie bardzo umieli wtedy go obsłużyć, dlatego zwracam uwagę, że sprzęt to nie wszystko… Szkolenie personelu jest równie ważne… Mój syn żyje, ale brakowało niewiele…
    Mimo wszystko dzięki WOŚP! Teraz moja córka od kilku lat biega z puszką oddając nasz dług wdzięczności 🙂

  10. Życie nas nie raz jeszcze zaskoczy 🙂 Trzymam kciuki za Młodego! Będzie wielki z niego człowiek 🙂

  11. Dokładnie – choć raz jedyny coś dobrego przyszło z nagonki rządowej i hejterom idiotom 😉

    Może za rok uda się zebrać 50 mln? 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.