Wyznania z frontu dużych piersi.

Odkąd pamiętam wszystko rosło mi nie w tę stroną w którą powinno. Byłam niska (nadal jestem – 156 cm wzrostu w wieku prawie lat 25) i miałam wielki biust. Słowo daję przy takim wzroście solidna miseczka D (w ciąży E), rzucała się w oczy jak ruski czołg na wsi. O dobraniu biustonosza w wieku lat nastu nikt nie słyszał, więc abstrakcyjne zwisy doprowadzały do płaczu, a WF traktowałam w kategorii średniowiecznych tortur.

Kupuję sobie sukienkę w rozmiarze 44, która jest źle dobrana. Tu za długa, tam za duża, ale ważne, że dopięłam się w piersiach. Teoretycznie gdybym miała mniejszy biust mogłabym sobie kupić sukienkę z dwa, lub nawet trzy rozmiary mniejszą. Ale w tym przypadku wchodzę w rozmiar wieloryba i tak się czuję, kiedy rozpaczliwie szukam pocieszenia w innych ubraniach w szafie.

-Ja pierdolę. Noemi. Na co Ty narzekasz?! – krzyczy do mnie znajoma, która musiałaby sobie wypchać biustonosz kilogramem skarpetek, żeby dojść do mojego rozmiaru – Ja bym wszystko oddała za takie piersi!

To ja się chętnie zamienię.

Ja rozumiem, że niektórzy faceci – a jest ich z pewnością wielu – mają jakieś braki. Rozumiem również to, że wielu z nich naoglądało się jakiś pornoli niskich lotów, gdzie każda kobieta miała sztucznie powiększane piersi w rozmiarze balonów na hel, które sprzedaje się na jarmarkach. Ja rozumiem, że wielu z tych facetów dorastało w czasach, kiedy na ekranach leciała urocza Pamela Anderson w bikini. Naprawdę rozumiem. Ale choć może dla niektórych kobiet niektóre komentarze mogą świadczyć o jakimkolwiek zainteresowaniu i podbudowują ego, tak jak czuję się skrępowana, wkurzona i mam rządzę mordu w oczach, kiedy ktoś obcy na ulicy komentuje, odwraca się, przygląda lub gwiżdże. I nie żebym dyskryminowała jakiekolwiek zawody na tym świecie. Ale prym wiodą w tym wszelkiego rodzaju budowlańcy.

Proszę mi wierzyć na słowo, ja w takich chwilach nie czuję się atrakcyjniejsza. I któregoś pięknego dnia, doprowadzona do ostateczności, odwróciłam się machinalnie ukazując delikwentom na rusztowaniu środkowy palec. W zamian usłyszałam stek seksistowskich haseł i drugie tyle przekleństw. Byczki o intelekcie ameby, którym się wydawało, że ich zachowanie to objaw komplementów wysokich lotów. Przecież to, że szarpaliby jak Reksio szynkę i seks na Hiszpana to samo zdrowie, to przecież uwarunkowana genetycznie przypadłość idiotyzmu. Się wie.

Po porodzie Jana płakałam. Z różnych powodów, ale wśród wielu płakałam patrząc w lustro. PT się ślinił, ja płakałam. Moje piersi były ogromne. Gdybym karmiła piersią mogłabym przydusić Jana jednym cyckiem. Jednym. Były ogromne. Przeogromne. Nie było mnie stać na kupno stanika w profesjonalnym sklepie, gdzie życzyli sobie z trzy stówy, więc musiałam zadowolić się tymi z bazarów, gdzie doprawdy – można się rozryczeć – kupowałam to co największe. Rozważałam kupno dwóch beretów i sznurka. Modliłam się do tego u góry, nie wierząc w niego zbytnio, aby zabrał z dwa rozmiary, lub chociaż pół. A jak nie to chociaż poproszę z parę centymetrów więcej wzrostu, bo przy moim 156 cm moje piersi wyglądały komicznie. Zaczęłam zakładać obszerne swetry by to wszystko pozakrywać.

A potem mleko zniknęło i zniknęły ogromne piersi. Nadal są duże, ale już można je akceptować. No, przynajmniej na tyle, żeby nie płakać patrząc w lustro. Już nie płaczę. Nawet czasem sadzę, że nie tylko są znośne, ale nawet całkiem seksi. PT da się przekupić na wiele sposób i tu mamy jeden z nich. (puszczam wirtualne oczko, dla tych, którzy nie skumaliby żartu).

Z pewnoscią za lat 50 będę je wozić na taczce, co nie ulega żadnej wątpliwości, ale póki co musiałam się z nimi zaprzyjaźnić. Na tyle na ile, ale nadal mam mega opory przed wbiciem się w bikini. Nie mam jakiejś idealnej figury (bo słoninkę widać, a no widać), ale i cyc widać.

I teraz wyobraźcie sobie, że któregoś dnia, na basenie w Poznaniu, podczas zjazdu na zjeżdżalni stanik mi się zsunął. Oczywiście mądra inaczej Noemi nawet tego nie zauważyła. To znaczy zauważyła, po chwili. Wstałam majestatycznie ukazując ratownikowi co tam kryję, a moje dziecię rechocząc w głos skomentowało kiedyś na cały chodnik:

-A pamiętasz mamo jak Ci stanik zleciał na basenie?!

Pąąąąmięęęęętam! PT też, bo nadal rży ze śmiechu. Obiecałam sobie wtedy, że na wszelkie wypady na basen będę zakładała strój jednoczęściowy.

Więc mam 156 cm wzrostu, miseczkę D – duże D, wielkie De – i nienawidzę bluzek z dekoltami, sukienek z dekoltami i kupowania rozmiarów, które zawstydzają moje ego. Naprawdę jak człowiek czasem kupuje bluzki w rozmiarze 42, które tak się opinają, że boisz się, że ktoś dostanie z guzika w nos, to poważnie cierpi na tym Twoja duma. A jak się śmieję, to moje piersi razem ze mną. Jak biegnę, to one razem ze mną. Tylko jak się zatrzymuję, to mam wrażenie, że one nadal biegną …

Ale spoko. Nie zamienię je na żadne inne. Chyba je polubiłam. PT bardziej.

 

 

11 komentarzy

  1. Miseczka E pozdrawia 😀 W pierwszej ciąży było H75 w drugiej zostało E ale po porodzie piersi kwadratowe.
    Kupno stanika w szkole średniej to był horror, stroju kąpielowego kolejny. Kupiłam ostatnio rozmiar 44 i duuużo go zwężałam pod biustem. Na maturę gdy szukałam koszuli te w rozmiarze 36 były ok w pasie, rozmiar 44 rozłaził się na biuście. 🙂

  2. Znam ten ból… Najgorsze jest to, że moje piersi pozostają wielkie bez względu na to, czy noszę rozmiar 48 czy 40 😛

  3. W liceum mieszkałam w internacie z koleżanką, która miała takie problemy. Fajnie napisałaś tekst. Jak zwykle z żartem i uśmiechem, ale ja widziałam ile ona nocy przepłakała. A wtedy jeszcze nie kupowała staników w internecie. Ciężko było jej kupić cokolwiek. Potem postanowiła się zasuszyć, znaczy schudnąć do granic wytrzymałości organizmu, żeby tylko pozbyć się piersi.

  4. Ja akurat należę do tych co powinny mieć dołączaną do stanika lupę, tak w ramach dwupaku 😉 Ale zrobiłaś mi dzień tym tekstem. Dawno się tak nie uśmiałam 😀

  5. Łączę się w bólu. Przed ciążą rozm 65J aktualnie 75K. Czytałam gdzieś, że po zakończeniu karmienia piersi zmniejszają się o 1 rozmiar i na to liczę 😛

  6. taa ja mam miseczkę H i różnicę 4 rozmiarów między góra a dołem

  7. jestem zdrowa, mam zdrowe dziecko i nie powinnam narzekać, ale przed ciążą miałam takie ładne i foremne cycki, a potem ciąża i już prawie rok karmienia – kurde gdzie się podziały moje fajne piersi? nie mogę się przyzwyczaić do tych nowych, chociaż cieszę się, że tak długo mogę karmić i że dziecię rośnie jak na drożdżach (tfu! na cyckach)

  8. Wiedziałam, że za coś lubię te moje zarodniki cycków 😀

  9. 150 cm wzrostu i 70G – znam te odzieżowe dylematy… w jednej sieciówce, gdzie można było kupić oddzielnie górę i dół od kostiumu kąpielowego, wyszłam z gatkami w rozmiarze 36 i biustonoszem 44, który był ledwo, ledwo. I do dziś pamiętam jak w pewnym sklepie z bielizną ekspedientka zapytana o taki rozmiar powiedziała, „że oni tu sprzedają tylko normalne”.

  10. 165 cm wzrostu i 65 G-H wita 🙂 Jak ja znam doskonale to o czym piszesz…

  11. 156cm i 75HH (i również mama wcześniaka) pozdrawia ;))))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.