Ekonomiczny gwałt cz. 2

Chociaż sknerą nie jesteś, wybrałeś się na żer promocji do sklepu nie dla idiotów. Doskonale wiesz, co chcesz kupić. Już sprawdziłeś dokładnie. Żałujesz tylko, że ściana w Twoim salonie taka mała, inaczej telewizor mógłby być jeszcze większy. Rozdzielczość, zakrzywienie ekranu, dodatkowe funkcje. Poczytałeś, sprawdziłeś. Na tej pasjonującej lekturze spędziłeś kilka wieczorów. Już jesteś prawie tak samo smart, jak Twój nowy telewizor. Doskonale też wiesz, że jak suszarka, to tylko z dyfuzorem i funkcją jonizacji. No przecież wiadomo, opinie na portalu urodowym nie wzięły się znikąd.

Każdy zakup przemyślany, sprawdzony. Ziemniaki z ekologicznej uprawy- metale ciężkie są takie szkodliwe, proszek do prania z opatentowanym składnikiem, którego nazwy w całości nikt nie jest w stanie wymówić, ale dopiera nawet zaschnięte plamy. Wiesz, że w aptece możesz poprosić o tańszy zamiennik leku, i wiesz, jakich suplementów potrzebujesz. Uszczelkę do pralki zamówisz i wymienisz sam, po co płacić pseudo-fachowcowi z Internetu, skoro w tym samym Internecie jest tutorial na YouTube „Jak wymienić uszczelkę w 7 minut”

 Świat nie ma przed Tobą tajemnic. To, czego nie wiesz, szybko można sprawdzić, zweryfikować. Informacja, mimo że cenniejsza od złota, jest w zasięgu ręki. Wystarczy tylko chcieć tą ręką sięgnąć.

Jeśli jesteś rodzicem, musisz wiedzieć jeszcze więcej. Rodzicielstwo to także niekończąca się inwestycja w przyszłość dziecka. Małe dzieci- mały kłopot, duże dzieci- duży kłopot, ale zawsze niemalejące wydatki. Tak, od przecięcia pępowiny koszty na dziecko już tylko rosną.

 Ale przecież wiesz, jak poruszać się w dzisiejszym świecie. Podręczniki zamawiasz na specjalnej stronie, bo taniej. Wiesz, w którym supermarkecie będzie promocja na zeszyty, a w którym okazyjnie kupisz plecak w zestawie z piórnikiem. Sprawdzasz, porównujesz, analizujesz.

Wiesz też, że rodzicielskim obowiązkiem jest zapewnienie ochrony dziecku. I dodatkowym zabezpieczeniem na pewno będzie polisa od następstw nieszczęśliwych wypadków. I dziwna sprawa, bo zaskakujące jest jak bardzo nieświadomi są rodzice przy wyborze takiego ubezpieczenia.

Gdzie zaczyna się początek niewiedzy?

 Symbolicznym początkiem dezinformacji jest pierwsze zebranie z rodzicami w szkole. Wówczas to nauczyciel informuje o ubezpieczeniu i składce, a Ty, jak automat wyciągasz portfel. STOP! Nie tak powinno wyglądać zabezpieczenie Twojego dziecka.

 Owszem, szkoły praktycznie od zawsze proponują ubezpieczenie i nawet przyjęło ono nazwę NNW szkolne, mimo że może być kierowane do żłobków, przedszkoli lub uczelni wyższych. Musisz pamiętać, że jest ono nieobowiązkowe. Możesz przyjąć ofertę, ale nie musisz. Co więcej, szkoła nie ma prawa wymagać od Ciebie przedłożenia polisy, jeśli ubezpieczasz swoje dziecko gdzie indziej. I co najważniejsze, dość perfidną praktyką było wymuszenie na rodzicach zakupu ubezpieczenia, bo nieubezpieczone dzieci byłyby wykluczone z uczestnictwa w wycieczkach szkolnych.

Niestety, najczęściej decyzja w sprawie wyboru ubezpieczenia przez szkoły nie jest dokonywana w oparciu o analizę zakresu ochrony. Ale wybór danej oferty nie jest też przypadkowy – szkoła zyskuje dodatkowy profit za wybranie takiej, a nie innej oferty.  Zjawisko urosło do rangi patologii i zwróciło na siebie uwagę Komisji Nadzoru Finansowego i ustawodawcy, których intencją jest ukrócenie tych procederów.

 Wybór ubezpieczenia dla swojego dziecka powinien być świadomą i przemyślaną decyzją. Nie chcesz chyba, rodzicu, powiedzieć, że przez kilka wieczorów analizowałeś zalety topowych modeli telewizorów, a nad ochroną dla swojego dziecka nie zastanowisz się ani razu? Nie można mieć też pretensji do nauczyciela, że tylko podsunął kwit do podpisania, bo jego rolą jest przekazanie, cowybrała szkoła i ile za to trzeba zapłacić. Nie można wymagać od nauczyciela by był także ekspertem od ubezpieczeń.

 To, że ubezpieczenie nie jest obowiązkowe, już wiesz. Ale nie oznacza to, że nie jest ono przydatne. Dzieci są wyjątkowo podatne i narażone na wszelkiego rodzaju urazy, a polisa jest dodatkowym źródłem zabezpieczenia. Tylko musi to być faktycznie polisa, a nie bubel.

Gdy ofertę NNW wybiera dyrektor, wszyscy uczniowie objęci są tym samym zakresem. Oprócz ekwiwalentu, czyli co za wybór oferty dostanie szkoła, kolejnym kryterium wyboru jest cena. Składka jest płatna raz na rok i w zasadzie parędziesiąt złotych jest kwotą do przełknięcia dla większości rodziców. Idea dobra- bo zakup ubezpieczenia, ale takie ubezpieczenie to pieniądze wyrzucone w błoto. Jak bańka mydlana, z zewnątrz pięknie się mieni, a w środku pusta.

Ubezpieczenie NNW chroni przez całą dobę na całym świecie. Mimo że nieszczęśliwe wypadki są nieplanowane nie wszystkie dzieci są narażone na uraz w takim samym stopniu. Więc jakim cudem taki sam zakres będzie odpowiedni dla każdego dziecka? Przepychanki na przerwie to jedno, ale w czasie wolnym jedno dziecko chodzi na karate, inne na kurs garncarstwa, a jeszcze inne jest pasjonatem szachów. Są lekcje pływania, jeździectwo konne, kurs angielskiego. Sposoby na spędzanie wolnego czasu jest naprawdę ogrom. Ale najgorszym z nich jest nuda, bo to wtedy przychodzą do głowy wszystkie szalone pomysły, których następstwem może być właśnie nieszczęśliwy wypadek.

Czy faktycznie wszystkie dzieci potrzebują takiej samej ochrony z identycznym zakresem? To skąd dyrektor wie, co będzie dobre dla wszystkich swoich wychowanków i wybiera jedną ofertę ubezpieczenia dla wszystkich? To, że w hurcietaniej nie sprawdzi się przy wyborze ubezpieczenia NNW dla dziecka.  W hurcie musisz kupić dużo i tego samego, korzystna cena wcale nie musi iść w parze z jakością. A oczekiwania względem ubezpieczenia są różne. Bo różni są ludzie.

Nie jest to sytuacja patowa. Wreszcie zmiana przepisów akcentująca prawa konsumentów i burza mózgów kilku pomysłowych głów.  I w efekcie tego, dziś rodzic jest w komfortowej sytuacji, bo sam może podjąć decyzję jak i gdzie ubezpieczyć swoje dziecko. A dzięki Bezpieczny.pl oferta indywidualna jest w tej samej cenie, co grupowa oferowana przez szkoły, a zakresowo znacznie korzystniejsza.

 Oznacza to, że faktycznie Bezpieczny.pl bezbłędnie odczytał potrzeby rynku. Szeroki zakres ubezpieczenia, przejrzyste warunki umowy, korzystna składka w stosunku do sumy ubezpieczenia, możliwość ubezpieczenia kilku swoich pociech w jednym miejscu. Dodatkowo składka w ubezpieczeniu od Bezpieczny.pl nie przemyca w sobie dodatkowych kosztów, czy ekwiwalentów. Rodzic kupuje tylko ubezpieczenie i płaci tylko za ubezpieczenie, takie, które jest zgodne z jego oczekiwaniami i budżetem.

No zapomniałabym, każdy pakiet od Bezpieczny.pl ma włączone wyczynowe uprawianie sportu, to chyba dość istotna informacja dla rodziców, których dzieci aktywnie spędzają czas wolny.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że cała transakcja zakupu ubezpieczenia na Bezpieczny.pl zajmuje raptem 3 minuty. Tak, to krócej niż przerwa na reklamy w TV, to nawet krócej niż ugotowanie jajka.

Ale że od gadania nikomu nie przybyło, pozwolę sobie pokazać oferty od Bezpieczny.pl. warto porównać ze swoim dotychczasowym ubezpieczeniem. Wnioski przychodzą same.

UBEZPIECZENIE SZKOLNE:

1

UBEZPIECZENIE DLA DZIECI W ŻŁOBKAch I PRZEDSZKOLACH :

2

___

Wpis gościnny napisany przez Bezpieczny.pl.

7 komentarzy

  1. Tekst troche przydlugi, w polowie juz bylam tak zmeczona nawalem informacji, ze nie chce sie tego czytac. Reklama, reklama, reklama, reklama. Czytam bloga, lubie, przewaznie sie z Toba zgadzm, ale temat ubezpieczen mnie po prostu. Drazni. Nie zycze Ci, zebys musiala na wlasnej skorze sprawdzac jak AXA Direct jest chetna wyplacac swiadczenie( a bezpieczny.pl, to nic innego tylko axa). Jako osoba majaca doczynienia z ubezpieczeniami na codzien, powiem tak, za duzo slucham codziennie od klientow opini na temat przebojow z towarzystwami ubezpieczeniowymi(mowie oczywiscie o zyciowkach), zeby teraz pochwalic to co robisz. Zeby moc polecic cos z czystym sumieniem, trzeba sie przekonac na wlasnej skorze jak to jest naprawde. To ze proponuja niskie skladki tak naprawde nie swiadczy o rzetelnosci firmy. czy przeczytalas DOKLADNIE ogolne warunki ubezpieczenia? Nie zakres, tylko OWU? Nie chcialam szczerze mowiac tego tematu poruszac, ok, ubezpieczylas dziecko, Twoja sprawa. Ale nie namawiaj tak strasznie usilnie ludzi do czegos o czym nie masz zielonego pojecia, co sie stanie jak dojdzie do zdarzenia.

    1. Noemi Skotarczak

      Co miesiąc opłacamy sobie z Arturem ubezpieczenie dodatkowe w PZU. Nigdy z niego póki co nie korzystaliśmy, ale myślę, że jeżeli ktoś podpisuje z kimś umowę i są tam JASNE i wyraźne zasady, to trudno w ogóle mówić o ,,niewypłacalności”. Ten proces jest dość częsty kiedy nie ma podanych konkretnych kwot wypłacania … Rodzice nie mają pojęcia na ile ubezpieczone jest ich dziecko, nie wiedza również z czego mogą korzystać, na jakich zasadach i w ciągu ilu dni. Więc mnie wcale nie dziwi, że ubezpieczalnie nie chcą wypłacać, skoro rodzice nie wiedzą nawet za co płacą i po co płacą.

      Pozdrawiam. 😉

    2. „czy przeczytalas DOKLADNIE ogolne warunki ubezpieczenia? Nie zakres, tylko OWU? Nie chcialam szczerze mowiac tego tematu poruszac, ok, ubezpieczylas dziecko, Twoja sprawa. Ale nie namawiaj tak strasznie usilnie ludzi do czegos o czym nie masz zielonego pojecia, co sie stanie jak dojdzie do zdarzenia.”

      Ja przeczytałam przed zakupem, bo też kupiłam. I przeczytałam nie raz, nie dwa, ale trzy razy i jeszcze pokazałam znajomemu agentowi, żeby zerknął na to fachowym okiem. Nie znalazł nic, do czego mógłby się przyczepić i był nawet pod wrażeniem. Może więc trochę wiary, że ktoś w końcu stworzył porządny produkt ubezpieczeniowy? Nie byłabym tak daleka we wrzucaniu wszystkich do jednego wora… I wybacz, ale osobiście nie chciałabym się przekonywać na własnej skórze – albo inaczej, skórze moich dzieci – czy ubezpieczenie faktycznie jest tak dobre, jak o nim mówią. Wierzę w to, gorsze niż szkolne na pewno nie będzie.

      1. No i obys sie nigdy nie przekonala😉 ja to mowie tylko z punktu widzenia posrednika ubezpieczeniowego, ktory ma z tym doczynieniana codzien i zna opinie klientow ktorzy niestety na wlasnej skorze sue przekonali. Badzmy realistami, po to wykupujemy ubezpiezenie zeby w razie W. otrzymac swiadczenie( przynajmniej ja po to place)😉 ubezpieczajcie sie gdzie chcecie, mnie nic do tego. Moja wypowiedz jak juz pisalam nizej, nie krytykuje Matki, ze zwarca uwage na ti ze ubezpieczenia wszkole niesa obowiazkowe( o czym nie wszyscy wiedza), ale o nachalne promowanie jednej firmy😉 zebysmy sie zrozumieli.

  2. Wiesz, zeby bylo jasne, to zgadzam sie w 100% ze rodzicow trzeba uswiadamiac, bo duzo jeszcze nie zdaje sobie sprawy, ze ubezpieczenia w szkole nia sa obowiazkowe. Placa bo mysla ze musza. Wiec o tym trzeba mowic glosno i wyraznie, a byc moze przyjdzie czas ze ubezpieczen w szkole nie bedzie, tylko kazdy rodzic bedzie ubezpieczal dzieci we wlasnym zakresie. Fakt, ze ta swiadomosc jest wieksza niz kiedy my chodzilysmy do szkoly;)
    Pozdrawiam.

    1. Noemi Skotarczak

      Odkąd pojawił się pierwszy temat,wielu rodziców pytało i pyta do dnia dzisiejszego ze zdziwieniem: „A to nie jest OBOWIĄZKOWE?”. Ba! Tu mamy Karolinę Sosnowską, która pisza na fanpage, że dostaje któryś mejl ze żłobka, że nie zapłaciła za ubezpieczenie. Szkoda tylko, że nikt jej nie chce poinformować o kwocie i zasadach. A to powinna być podstawa do podjęcia decyzji. Są nawet szkoły i przedszkola w których szantażuje się rodziców, że dziecko nie pojedzie na wycieczki. 😉

  3. Również nie dałam rady przeczytać.

    Zawsze można ubezpieczyć się w dwóch miejscach.

    Albo nie ubezpieczyć dziecka w placówce.

    Ale szczerze – 24 zł (żłobek) czy 34 zł (technikum) w sytuacji, kiedy w sklepie za zakupy każdorazowo zostawiam więcej nie uczynią mnie biedniejszą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.