Inna kobieta.

W wielu rodzinach nadal panuje patriarchalizm, a my będziemy potrzebować jeszcze co najmniej dwóch pokoleń, aby to zmienić. A przynajmniej zmienić na tyle, by nie było to codziennością większości polskich rodzin. I nie tylko zresztą polskich.

 

Jestem matką i przyszłą żoną. Boże. Dopomóż temu nieszczęśnikowi, który mi się oświadczył!

Pamiętam swój pierwszy rosół robiony na warzywach, których nie obrałam. Pierwsze pranie, którego nie posortowałam i pierwszą próbę włączenia pralki z wcześniejszym studiowaniem instrukcji obsługi. Pierwsze niedomyte naczynia i pierwszą zupę, której nie udało się nikomu przełknąć. Przypalone ziemniaki, ciastka na których można połamać zęby i wyrwany kran.

Kiedy siedziałam w domu (o tak! siedziałam!) PT miał zawsze na stole obiad. Pisząc zawsze mam na myśli zawsze nie licząc sytuacji, kiedy w domu mnie po prostu nie było. Ale kiedy w domu byłam na stole zawsze był obiad. Problem jest taki, że owszem, nie zawsze ja gotowałam. Chociażby z tego względu, że nie zawsze mi wszytko wychodziło i czasem zostawiałam na stole kartkę z napisem: ,,Zaraz wrócę. Pobiegłam po nowy obiad! Kocham Cię!„.

I nauczyłam się robić całkiem niezłe naleśniki, ale najpierw musiałam poświęcić trzy patelnie.

Marny ze mnie egzemplarz na Panią Domu i jeszcze marniejszy na przyszłą żonę, bo z pewnością nie dogadałabym się z kimś, kto oczekiwałaby ode mnie, że będę pełnoetatową sprzątaczką, praczką, kucharką i nianią. Na dobrą sprawę nie jestem ani sprzątaczką, ani praczką, ani kucharką, ani nianią. Jestem kobietą i wcale nie chcę nikomu usługiwać, dopóki ma on ręce i nogi i trochę mózgu, niekoniecznie w dolnych partiach ciała.

Wielokrotnie ktoś mu współczuje. Ja współczuję tej całej rzeszy kobiet wychowanych w przekonaniu, że ich rola ogranicza się do bycia czyjąś służącą dodatkowo samotnie wychowującą dzieci. Mój facet mi przy dziecku nie pomaga. On po prostu jest ojcem. To, że wstaje w nocy, to, że przewijał pieluchy, karmił, czy bujał do snu nie jest żadnym aktem bohaterstwa. On po prostu jest ojcem. Pracującym ojcem, ale zawsze ojcem.

 

Zmień myślenie kobieto! – piszę do Ciebie.

To Panie mają największy problem z akceptacją tego, że mogą być kimś więcej niż potencjalną kurą domową. 

On też może ugotować obiad, zostać na weekend z dzieckiem i pozmywać. Naprawdę. Pralka, zmywarka czy mop nie został wyprodukowany tylko dla kobiet. Nie musisz mu usługiwać by go przy sobie trzymać. Jesteś pełnowartościowym członkiem rodziny. Też masz prawo odpocząć.

Ja jestem kobietą. Nie służącą.

A Ty?

 

10 komentarzy

  1. Brawa i owacje dla tej Pani!

  2. Ja też już nie jestem służącą, okazałam się być gorszą niż mamusia i mój niestety jeszcze mąż zostawił mnie i synka by wrócić do niej. A myślałam, że wychodzę za mąż za odpowiedzialnego faceta…

  3. Dla mnie to , ze sprzatam, gotuje obiad czy wrzuce pranie do pralki nie robi ze mnie słuzącej ani kury domowej 🙂 Nie rozkminiam tych czynnosci, po prostu je wykonuje.. Same sie nie zrobią. A czy robie je ja czy mój mąz.. to bez znaczenia, w koncu jestesmy rodziną 🙂 I to działa od 26 lat 🙂

  4. Trafiłam przypadkiem, ale chyba nie przypadkowo…masakra z nami kobietami – niby mamy ogromną wiedzę na temat życia, tylko dlaczego nie umiemy jej w życiu wykorzystać…ja ostatnio jestem na finiszu – współczucia sobie, że jestem, taka jaką być bym nie chciała.
    Dzięki za wytłuszczone słowa na końcu – faktycznie do mnie…

    Też ostatnio piszę o tego typu przemyśleniach, tylko w nieco innej formie…Pozdrawiam:)

  5. A ja… niektóre te rzeczy lubię robić! 😀 Ale tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Co znaczy, że nie zawsze po przyjściu z pracy Mężowaty miał i będzie miał gotowy obiad, poprane i poprasowane.. Jako że mam swoje pasje i swoje zajęcia, a jego Bozia obdarzyła parą nóg, rąk i mózgiem, to musimy się jakoś dogadać 😉

  6. Mój Mąż sprząta, zajmuje się młodą..nie pierze, nie prasuje, za to ja aut nie naprawiam. O dziwo robi to sam z siebie, bez żadnych zachęt, namów z mojej strony. Dlaczego O DZIWO? bo moja teściowa, matka trzech synów, która zawsze wszystko sama wciąż, od pięciu lat patrzy na to (i na mnie) ze zdziwieniem i (nie, nie sadze żebym sobie to wyobrażała) niechęcią. I jej maz i synowie nie robili i nie robią nic… I na prawde nie wiem skąd mój mąż wziął pomysł że jednak rodzina i dom to wspólna „własność”, ale cieszę się dziekuję i chwalę!…

  7. A ja właśnie jestem ” kurą domową ”
    Piorę , sprzątam , prasuję , gotuję , pomagam dzieciom w lekcjach , rozworzę na treningi …
    I lubię to robić , co nie oznacza , że nie mam swoich zainteresowań czy wolnego czasu dla siebie .
    I jeszcze dodam , że wszystkie koleżanki mi zazdroszczą 🙂
    I ja wcale nie chcę zamienić się z jakąś biznesłomen , robić karierę , wracać padnięta po pracy i nie wiedzieć jak mają na imię wszyscy znajomi moich dzieci
    To czy kobieta zostaje w domu jako „kura ” czy wraca do pracy powinno być własnym wyborem kobiety i żadna nie powinna się tego wstydzić
    A teraz czekam na wiadro hejtu :):):)
    Pozdrawiam Noemi , bardzo lubię cię czytać 🙂

  8. Nie podoba mi się ten tekst… Nie negując opieki nad dzieckiem bo to zawsze robimy razem 🙂 nawet zmieniamy pieluche 🙂 – Ty trzymaj nogi , a ja wycieram. Natomiast jeśli chodzi o obowiązki domowe to skoro mąż przez 8h pracuje to ja przez 8h w domu robię swoje.. On wraca do domu ma gotowy obiad , czysta podłogę i wyprane gacie.. A resztę dnia mamy dla siebie i dzieci.. I nie uważam ze komuś usluguje.. To tak jakby mąż powiedział , od dziś nie ruszaj pieniędzy z konta bo ja na nie zapracowalem , Ty idź zarob swoje bo masz dwie ręce i nogi.

  9. u nas każdy robi to co lubi i wychodzi mu najlepiej. Mąż gotuje- ja zmywam, on myje okna-ja zakładam firanki, on odkurza-ja myje mopem podłogi i tak 9 lat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.